Teraz jest 23 gru 2024 4:10:31




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 269 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 14, 15, 16, 17, 18  Następna strona
Andrzej Sapkowski 
Autor Wiadomość
Post 
ja natomiast na samym końcu tj. po przeczytaniu innych dzieł Sapkowskiego, przeczytałam Sagę o Wiedźminie - można powiedzieć, że zostawiłam sobie na koniec rodzynka ;), chociaż tak naprawdę nie można powiedzieć, że którakolwiek z książek Sapkowskiego jest lepsza czy gorsza. Moim zdaniem jest to jeden z nielicznych autorów, który we wszystkich swoich książkach trzyma jednakowy, wysoki poziom... Przede wszystkim podoba mi się konsekwencja w opisie rzeczywistości,wszystko tworzy logiczną całość...


10 gru 2008 11:23:25
Post 
Sagę o Wiedźminie czytałem i mam (w wersji papierowej), Trylogię "Husycką" też czytałem i mam, ale do innych dzieł Sapkowskiego jakoś przekonać się nie mogę - może przesyt, bo poprzednie pozycje przeczytałem "cięgiem"? W każdym razie jak macie coś godnego polecenia to spróbuję ;)


10 gru 2008 18:56:54
Post 
Moim zdaniem sedno i piękno twórczości Sapkowskiego stanowi jego sposób budowy postaci. Każda jest przemyślana, posiada własne cele, dążenia i wyjątkowy charakter. Co również ważne, żadna z postaci nie jest pozbawiona ludzkich przywar co znacznie poprawia realizm kreowanego świata jako, że wiemy, że nic nie jest czarne albo białe:) To tyle jeśli chodzi o generalizowanie:) Co do powieści zdecydowanie bardziej podobała mi się trylogia Śląska. Co by nie mówić wartka akcja przez trzy księgi trzymała w napięciu, podczas gdy saga o wiedźminie przy 4 tomie (może wstyd się przyznawać:D) trochę mi się już dłużyła. Natomiast gorąco polecam przeczytać Ostatnie Życzenie i Miecz Przeznaczenia. Moim zdaniem przebijają sagę:)


12 gru 2008 21:38:11
Użytkownik

Dołączył(a): 11 gru 2008 22:21:21
Posty: 63
Post 
Sapkowski jest wielki - to nie ulega wątpliwości. Lubię go za Wiedźmina, a Wiedźmina lubię za swoisty, jedyny w swoim rodzaju humor, nierażącą i pasującą do klimatu Sagi wulgarność, nieszablonowość postaci oraz za Yennefer. Moim zdaniem, rzadko który pisarz - mężczyzna potrafi wykreować bohaterkę - kobietę (działa to zresztą w obie strony), tak jak Sapkowski, tj. nie idealizując jej postaci ani też nie robiąc z niej przysłowiowej "szmaty". Yen jest po prostu żywa, jak prawdziwa kobieta. Ma swoje wady - jest zaborcza, okrutna, złośliwa, niekiedy bardzo samolubna i próżna, ale też kocha Geralta i wiele dla niego robi, jest nieszczęśliwa z powodu bezpłodności i całe swoje macierzyńskie uczucia przelewa na Ciri, poświęca się dla niej. Poza tym jest piękna. Podsumowując - postać Yen to obraz kobiety takiej, jaką jest ona w rzeczywistości. Brawa za to dla A. Sapkowskiego.


13 gru 2008 15:00:54
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 gru 2008 17:13:34
Posty: 60
Lokalizacja: NJ
Post 
Wiedźmin jak i Trylogia "Husycka" są dziełami które dosyć mocno wrysowały się w krajobraz polskiej literatury fantasy. O ile widźmin był pisany już dość dawno i przecierał szlaki w nienagannym stylu o tyle w dzisiejszych czasach przybywa mu troche siwych włosów, które jednak nadają mu dojrzały charakter klasyki i trzeba mu to oddać. Co do najnowszej trylogii, pierwszy tom rzeczywiście był bardzo odkrywczy styl pisania znacznie się zmienił, wtrącenia łacińskie dodają mu uroku i jeszcze bardziej wciągają nas w już i tak w język budowany na podobe ówczesnego śląska. Pod względem językowym znaczna poprawa u ASa. Oba dzieła czyta się bardzo przyjemnie. Niektórzy zażucają mu pośpiech w pisaniu ostatnich części wiedzmina jednak uważam że są lepsze od tych pierwszych więc to zapewne idywidualne odczucia muszą o tym decydować. Sam Andrzej Sapkowski o ile jego twórczość stoi na wysokim poziomie jest strasznie zarozumiały i chyba troszke mu sława uderzyła do głowy nie znosi krytyki a tematy dla niego trudne przemilcza tudzież potrawi odpowiadać na nie oparskliwie i lakonicznie traktując swojego czytelnika zimno i niemiło. Bywałem na jego wywiadach i uważam i powinien wiedzieć że to on jest dla czytelników a nie czytalnicy dla niego co niestety jest niejako skazą naszego społeczeństwa bo podobnie dzieje się w radiu jak i w telewizji. Myśle że przyjdzie czas, że tak jak na zachodzie poznają oni swoje miejsce.


16 gru 2008 19:30:19
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 13 kwi 2008 22:48:25
Posty: 19
Post 
No z tego co widze to wiekszosc z Was sie zachwyca Sapkowskim. Jak dla mnie ksiazka (saga o wiedzminie) nie jest tak porywajaca jak co poniektorzy z was opisuja. Tzn moze i prawda ze postacie kreowane posiadaja to swoje "cos" ale sam swiat.. hmm nawiedzany przez niezliczone (aczkowiek spadajace liczebnoscia) roznego rodzaju kreatury? zabijane przez grupe specjalnie szkolonych mutantow? nieee wg mnie to nie to (predzej jakas fabula na postnuklearny swiat), do tego momentami wtracenia piesni, ktorych nie sposob wynucic sobie stanowia tylko sciane zaporowa, a nie buduja klimatu.

Jednyne do czego sie nie moge przyczepic to magia w cyklu. Ten pomysl akurat calkiem calkiem (rzucanie zaklecia noga itd, czy tez znaki wiedzminskie)

Reasumujac, nie, Sapkowski mi nie pasuje mi pod wzgledem sposobu pisania, wole innych (np Ziemianski)


23 gru 2008 14:10:51
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 gru 2008 12:29:02
Posty: 40
Post 
Obi-One napisał(a):
A mi się Wiedźmin spodobał :) Lubię tego typu książki - wartka akcja, ciekawy bohater (i w dodatku oryginalny) oraz tematyka którą lubię.

Co do Trylogii Husyckiej - chyba najlepsze książki oparte na historii. Bardzo ciekawie opisane, więc można się nauczyć trochę o historii, a przy okazji Renyevan i jego przemiana. Cudo :)


Co do Wiedźmina- opowiadania są Fantastyczne. Świetnie zarysowane postacie, bardzo zresztą oryginalne, wartka akcja i rewelacyjny język. Saga niestety trochę gorsza. Chyba troszkę się nam Sapkowski za bardzo rozpędził i zabrakło Mu pomysłu. Ale z drugiej strony na pewno łatwiej pisze się opowiadania, a On na łatwiznę nie poszedł- więc szacunek. Trylogii Husyckiej jeszcze nie czytałem, ale myślę, że wszystko przede mną- tym bardziej, że polecacie. Jak przeczytam to postaram się opisać wrażenia.

_________________
...ja cóż- włóczęga, niespokojny duch...


30 gru 2008 18:01:45
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 02 mar 2008 17:10:17
Posty: 76
Post 
Trylogia husycka, jak już pisałam wcześniej, nie za bardzo mi podeszła. Może spróbuje po raz n-ty, kiedy będę miała więcej czasu, bo na razie "ugrzęzłam" w nowościach wydawniczych i kilku zaległych, starych książkach.
Ale ja nie o tym. Dla mnie jedna z naj najważniejszych rzeczy, jest fakt, że można się przy książce pośmiać. Bardzo cenie te książki, w których dominuje dobry humor. Czy to sytuacyjny, czy słowny. a u Sapkowskiego jest tego tyle, że można by garściami wybierać. Już sam Wiedźmin jest klasa sama dla siebie, a co dopiero postacie Triss, czy Yen. Nie są przerysowane, papierowe, czy sztuczne, ale prawdziwe do szpiku kości, ze wszystkimi swymi wadami i zaletami. Któż może wiedzieć, czego maja więcej.

Cieszyłabym się ze wznowienia Wiedźmina, z lepszymi, okładkami. (Bardzo podobała mi się ta z angielskiego wydania. Świetna robota!) Ale skoro nie ma się, co się lubi, to się lubi co się ma... (czy jakoś tak) więc już zacieram ręce z zadowolenia, że AS napisał nowa książkę pt. Żmija i niedługo ją"wyda". Czekam na literacką ucztę!

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/exclusive/jadowita-premiera-sapkowskiego,35219,1 napisał(a):
Jadowita premiera Sapkowskiego

Rok 2009 zapowiada się jadowicie – najgorętszą premierą książkową będzie nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego „Żmija”.

Poprzednia ukazała się w 2006 roku – była to zamykająca trylogię husycką „Lux perpetua”. Od tamtej pory autor milczał i pracował nad nową powieścią. Specjalnie dla „Newsweeka” twórca postaci Wiedźmina postanowił uchylić rąbka tajemnicy otaczającej jego nowy projekt.

„Żmija” jest już napisana, a premierę będzie miała w pierwszym kwartale 2009 roku. Akcja powieści rozgrywa się podczas wojny w Afganistanie, a jej bohaterem jest rosyjski żołnierz. Choć brzmi to dość realistycznie, wielbiciele fantasy mogą spać spokojnie. – W „Żmii” pojawi się bardzo dużo magii – zapewnia Sapkowski. Więcej szczegółów ujawnimy za tydzień, gdy w „Newsweeku” ukaże się obszerny wywiad z pisarzem oraz fragment nowej powieści.


Andrzej Sapkowski to jeden z najpopularniejszych współczesnych pisarzy polskich. Jego powieści sprzedały się w kraju w blisko 2 milionach egzemplarzy, przetłumaczono je na kilkanaście języków. Na podstawie cyklu opowiadań o Wiedźminie powstał m.in. film kinowy, serial telewizyjny, a nawet gra komputerowa „The Witcher”. W 2009 roku premierę będzie miała także edycja „The Witcher” na Playstation.

_________________
- Będę tam - zapewniła go cicho i odwróciła się, chcąc odejść.
- Altheo!
- Coś jeszcze?
Tak wiele chciałby jej jeszcze powiedzieć!
- Powodzenia - mruknął.
- Jest niezbędne nam wszystkim - odparła poważnie i odeszła.


30 gru 2008 22:44:01
Zobacz profil
Post 
Ja niestety sagi o Wiedźminie jeszcze nie czytałam, ale za to mam za sobą już trylogię husycką. Strasznie wciągnął mnie świat wykreowany w książkach. Realizm, ciekawe i oryginalne postacie. Polecam!


05 sty 2009 22:04:54
Użytkownik

Dołączył(a): 06 sty 2009 15:21:06
Posty: 20
Post 
Czytałem sagę o Wiedźminie i mogę powiedzieć o niej dużo dobrego. Wprawdzie nie jest to najlepsza z powieści, które czytałem, ale i tak czyta się ją z zapartym tchem. Trylogii husyckiej wprawdzie jeszcze nie czytałem, ale jak tylko ją dostanę to przeczytam. Ale o czym dokładnie ona jest?


06 sty 2009 15:37:41
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 02 mar 2008 17:10:17
Posty: 76
Post 
Ha! Jest! Narrreszcie! Wywiad z Asem, w którym opowiada on o swej nowej książce. Jak to As, nie mówi za wiele, ale wystarczająco, by mnie zachęcić. Zresztą dla niezdecydowanych jest też fragment powieści. Typowo As-owy. I nawet można się kilka razy uśmiechnąć. Pytanie tylko, czym, lub kim jest tytułowa żmija. Jeśli napisał to As to to może być wszystko. Od człowieka poczynając, a na nazwie broni - działa kończąc.
Zaczyna się całkowicie realnie, ale autor zapewnia, że nie odszedł od fantastyki.
Ciekawe tylko, gdzie ją ukrył. W każdym razie ja już ostrze sobie pazurki.

Oto wywiad i fragment utworu (na dole):

W rozmowie z Robertem Ziębińskim pisarz opowiada o wojnie w Afganistanie, a także o tym, dlaczego kocha fantasy, ale już nie napisze kontynuacji losów wiedźmina.

NEWSWEEK: Napisał pan kolejną powieść i znów bez wiedźmina - skończył już pan z tą postacią?

ANDRZEJ SAPKOWSKI: Skończyłem nie postać, lecz precyzyjnie zaplanowaną pracę pisarską, dokładnie w tym momencie, w którym miała zostać zakończona. Cóż można dodać po zakończeniu? Dalszy ciąg? Poważny autor i dorosły mężczyzna tak nie postępuje. Nadto, szanuję polskiego czytelnika i wiem, że w odróżnieniu od czytelnika anglosaskiego nie lubi być karmiony cyklem do przesady. Amerykańscy fani fantasy mogą w nieskończoność czytać cykl, którego akcja ogranicza się do wędrówki i zabijania trolli. Trzydziesty szósty tom z serii o zabijaniu trolli, a jakby ich zapytać, o czym dalej chcieliby poczytać, powiedzą, że jeszcze o zabijaniu trolli. Najważniejsze zaś jest, że wiedźmin groził mi rutyną. Opisując wciąż ten sam świat i bohatera z książki na książkę autor popada w coraz większą rutynę. A rutyna jest dla pisarza zgubna.

I uciekając przed rutyną osadził pan akcję nowej powieści w Afganistanie?

- Jak uciekać, to jak najdalej, prawda? A co do osadzania - autor osadza, gdzie mu się żywnie podoba. Dlaczego stary rybak Santiago wypływał łowić marliny z Hawany, a nie z Key West na Florydzie? Bo tak się podobało autorowi. A pan jakiej odpowiedzi oczekiwał? Że dlatego Afganistan, żem rusofil, żem w młodości należał do partii komunistycznej, a książkę napisałem z tęsknoty za Związkiem Radzieckim?

Nie obchodzi mnie, czy należał pan do partii komunistycznej, czy nie. Interesuje mnie, dlaczego ze wszystkich wojen świata pan wybrał Afganistan.

- To wszystko przez muzę, proszę pana. Przelatywała nad moim osiedlem. Przelatująca muza jak gołąb, czasem coś upuści. Jednemu gówno na beret, innemu natchnienie. W postaci pomysłu na książkę. Prezentów od muz nie lekceważy się.

Wymyślił pan w ten sposób początek cyklu podobnie jak opowieści o wiedźminie?

- Nie. "Żmija" to zamknięta całość. Standalone, jak określają to Anglosasi. Żadnych dalszych ciągów.

Wrócę jeszcze do Afganistanu. Wydanie w Polsce powieści, w której bohaterami są radzieccy żołnierze, jest albo krokiem odważnym, albo ruchem obliczonym na skandal.

- Gdybym chciał naprawdę naskandalić, wybrałbym inny temat, nie brakuje takowych, nasi rodacy mają więcej tabu niż Maorysi. Ale nie nam natury skandalisty. Akt szczególnego heroizmu to też raczej nie jest, bo czymże ryzykuję? Zamkną mnie? Grzywnę wymierzą? Postawią przed komisją? Wyrzucą z SPP? E tam, najwyżej przejadą się po książce zjadliwie od góry do dołu i w tę i nazad. Rzecz mi nie nowa, trylogię husycką też odsądzano od czci i wiary za inkwizycję, którą przedstawiłem w nieładnym świetle, a wszak ładna była i milutka niby kotek Mruczek. Przeżyję. Czasem nawet zabawnie jest pożeglować pod prąd. Gdybym chciał popłynąć na koniunkturze, spłodziłbym coś patriotycznie nadętego w stylu TVP i spodobał się wszystkim.

Kolejny wiedźmin też byłby strzałem w koniunkturę!

- Może i byłby. Ale go nie ma i próżno dywagować. "Żmija" jest realistyczna...

- Nie jest. To klasyczna fantasy.

Nie miałem i nie mam zamiaru zdradzać tego gatunku, nie widzę powodów, by odeń uciekać. Nie myślę zabiegać o przychylność krytyki ani łasić się do głównego nurtu, mającego fantastykę za literaturę niepoważną, a autora fantastyki za "pisarza inaczej". Ja fantastykę zwyczajnie lubię. Czytać i pisać. To chyba wystarczający powód.

Początek pana najnowszej powieści przypomina jednak mocną literaturę sensacyjno-wojenną spod znaku, powiedzmy, Toma Clancy'ego.

- Początek i owszem. To zabieg świadomy, wzorowany na hollywoodzkim paradygmacie scenariuszowym. Tak jak u Alfreda Hitchcocka: rozpoczynać od trzęsienia ziemi, a potem napięcie ma rosnąć. Jak we współczesnym kinie akcji: zaczyna się od ostrej strzelaniny, żeby zatrzymać widza w kinie, żeby nie wyszedł. To prawda, że w "Żmii" ten realistyczny i naturalistyczny wojenny początek mało przypomina klasyczną fantasy, ale, powtarzam, to tylko początek, uwertura. Zresztą, czy muszę się usprawiedliwiać?

Nie musi się pan usprawiedliwiać. Nie mówię, że to jest złe, a jedynie że zaskakujące.

- Zaskakująca jest fascynacja strzelaniną? Wojną? Bronią? Zabawą dużych chłopców? Jeśli pierwszoplanowym bohaterem czyni się żołnierza, trzeba pokazać jego świat - używać żargonu, nazywać broń tak jak nazywają ją żołnierze, pokazać go okopie i w walce. Trzeba pomóc czytelnikowi wejść w świat fabuły, pomóc zrozumieć, utożsamić się. To jest kanon, niezłomne principium fabuły i narracji, zasada tworzenia opowieści.

Jak się pan tego nauczył? Był pan handlowcem. I jak zareagowała pan rodzina na wieść o tym, że zamierza pan zmienić zawód? Nie mieli pana za wariata?

- Sam siebie miałem momentami, ale co było robić. Transformacja ustrojowa zrobiła ze mnie bezrobotnego. Sprawdzałem się jako handlowiec w dużej państwowej centrali handlu zagranicznego, a takie centrale transformacja pozbawiła racji bytu, bo zniesiono monopol państwa na handel z zagranicą. Ekonomia, jak natura, nie znosi próżni, toteż miejsce central-kolosów zajęły małe prywatne firemki. Dla tych nie byłem jednak pracownikiem atrakcyjnym - byłem po prostu za stary. Te firmy potrzebowały młodych, dyspozycyjnych dwadzieścia cztery godziny na dobę, w domu raz na tydzień, reszta czasu za kierownicą - a ja na domiar złego nie prowadzę samochodu. Nie mając alternatywy pewnie bym się w końcu gdzieś na pracę załapał, ale ja alternatywę miałem. Pisarstwo, w które mocno byłem już podówczas zaangażowany. Byłem świadom ryzyka i miałem, szczerze rzekłszy, niezłego stracha. Małżonka była po prostu przerażona, reszta rodziny załamana. No bo przecież powszechnie wiadomo: pisarz nic nie robi dzionek cały, a wieczorem zakłada kapelusz z piórem i udaje się do SPATiF-u, skąd nad ranem koledzy przynoszą go do domu pijanego w sztok. Ale jakoś poszło, myślę, że nieźle. Nie żałuję tamtej decyzji. Warto było zaryzykować.

Nie da się tego ukryć - dwa miliony sprzedanych książek, do tego tłumaczenia na niemal wszystkie najważniejsze języki. Jest pan dzisiaj gwiazdą, chociaż dość przekorną. Czytając wywiady z panem, trudno nie zauważyć, że lubi się pan nabijać z dziennikarzy. Do tego bardzo pilnuje pan własnej prywatności. Nigdy nie miał pan ochoty stać się prawdziwym celebrytem?

- Och, proszę mi nie imputować nabijania się z dziennikarzy. Ja dziennikarzy lubię, wielu może zaświadczyć. Nabijam się, bywa, mea culpa, z aroganckich i nachalnych durniów, z nadętych amatorów, którym zdaje się, że posiedli i sprawują rząd dusz. Co do bycia celebrytem - czy celebrytą, diabli wiedzą, jak deklinować to cudaczne słowo - szanowny panie, niepomiernie mierżą mnie te wszystkie rozkładówki, na których tak zwane gwiazdy pozują przy swoim kominku czy z psem chartem. Ja, Andrzej Sapkowski, nie jestem osobą publiczną. Publiczna, jeśli już, jest książka przeze mnie napisana. Możecie o niej mówić dobrze lub źle, możecie ją celebrować albo spalić, wola wasza, książki dola. Ale moje prywatne życie jest moją wyłączną własnością i nie zgadzam się na upublicznianie go w jakiejkolwiek formie.

Jedno z najbardziej absurdalnych pytań, jakie panu zadano, brzmiało moim zdaniem tak: "Czy boi się pan spacerować samotnie po lesie"…

- Prawda. Zdradziłem swe zamiłowania, i taka była reakcja. Jak pan się nie boi tam chodzić, tam asfaltu nie ma, zabłądzić można, kleszcze tam są…

Otóż zainspirowało mnie ono do podobnego pytania. Czy jest coś, czego pan się boi?

- Szczycę się trochę tym, że nie boję się nawet dentysty. W poczekalni nie przeraża mnie i nie przyprawia o panikę nawet ów specyficzny zapach, świst wiertła i wycie obsługiwanego właśnie delikwenta. A gdy na mnie kolej, pytany o znieczulenie zazwyczaj odpowiadam: "Dziękuję, nie trzeba". A mówiąc poważnie, jeśli jest coś, czego się boję, to otaczającego mnie chamstwa i brutalności. Jestem człowiekiem postury mikrej, by nie powiedzieć nikczemnej, dlatego chwilami przeraża mnie otaczający bandytyzm, brutalność i chamstwo. Są momenty, gdy należałoby wstać i zareagować, a ja nie mam, psiakrew, warunków. I to się nie zmieni, dopóki jakiś ustawodawca nie zezwoli mi na posiadanie broni. Która wyrówna szanse.

Lekarstwem na agresję na ulicach będzie masowe wydawanie zezwoleń na broń?

- Po co ta ironia? Czy ja mówiłem, że masowe? Mówiłem o sobie. Jestem oficerem rezerwy, na broni palnej się znam i potrafię nią wcale sprawnie posługiwać. Nie jestem wariatem, który zastrzeli sąsiada, bo jego pies nasrał na moją wycieraczkę. Ale w sytuacji kryzysowej mógłbym obronić siebie, rodzinę lub potrzebującego pomocy postronnego.

Fragment nowej powieści Andrzej Sapkowskiego możesz przeczytać

TUTAJ: http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/ ... ja,35403,1

_________________
- Będę tam - zapewniła go cicho i odwróciła się, chcąc odejść.
- Altheo!
- Coś jeszcze?
Tak wiele chciałby jej jeszcze powiedzieć!
- Powodzenia - mruknął.
- Jest niezbędne nam wszystkim - odparła poważnie i odeszła.


Ostatnio edytowano 06 sty 2009 21:31:09 przez Patrice, łącznie edytowano 1 raz



06 sty 2009 19:55:12
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 19 maja 2008 9:45:12
Posty: 148
Lokalizacja: Neverland
Post 
Dzięki za wrzucenie tego kawałka, zarówno wywiadu jak i fragmentu. Nowej książki już sie nie mogę doczekac. I kocham poczucie humoru tego faceta. Prawie jak Severus Snape ;D

_________________
some days, some nights
some live, some die
in the way of the samurai
some fight, some bleed
sun up to sun down
the sons of a battlecry


06 sty 2009 20:22:48
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 06 sty 2009 15:21:06
Posty: 20
Post 
Z Severusem nie ma go co porównywać :) AS jest o wiele lepszy:) Patrice stokrotne dzięki za wywiad i fragment!


07 sty 2009 14:51:07
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 13 maja 2008 15:24:34
Posty: 134
Post 
Trudno się nie zgodzić, że troszkę przesadza ot, chociażby w tym wywiadzie. Gbur. Co nie zmienia faktu, że jego powieści są świetne. Chociaż, jeśli chodzi o Żmiję, co prawda nie powinienem osądzać na podstawie fragmentu, wydaje mi się, że troszkę przesadził. I nie mam tu na myśli bohaterów, czy cały świat przedstawiony. Ale chodzi mi właśnie o język. Nie wiem, może to tylko ten fragment, ale ludzie strasznie dziwnie mówią, jakieś chrząknięcia etc. Być może to dla niego było śmieszne albo chciał, żeby było ale się mu nie udało. Coś mi się wydaje, że Sapkowski staje się komikiem, bo twórca z niego coraz marniejszy.


14 sty 2009 23:08:40
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 27 lis 2008 21:15:10
Posty: 25
Post 
MatCh napisał(a):
Ale chodzi mi właśnie o język. Nie wiem, może to tylko ten fragment, ale ludzie strasznie dziwnie mówią, jakieś chrząknięcia etc. Być może to dla niego było śmieszne albo chciał, żeby było ale się mu nie udało. Coś mi się wydaje, że Sapkowski staje się komikiem, bo twórca z niego coraz marniejszy.


Ludzie dziwnie mówią bo nie są Polakami. Są Rosjanami a oni nie mówią po polsku, a że Sapkowski nie pisał w języku Puszkina tylko trochę 'podstylizował' słownictwo na rosyjski to chyba dobrze? I gdzie tu chrząknięcia i etc? W jednym miejscu a to nie jest całość. Komicznych sytuacji w trym krótkim fragmencie również jak na lekarstwo a nawet mniej; więc nie mam zielonego pojęcia skąd się wzięły domysły o przekwalfikowaniu na komika... Zapewniam, że gdyby AS chciał stworzyć coś komicznego to nie miałbys powodów do narzekań.


16 sty 2009 11:38:02
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 269 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 14, 15, 16, 17, 18  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
cron