Browna czytałam tylko dwie książki. Były to "Kod Leaonarda da Vinci" i "Zwodniczy punkt". "Kodem" nie byłam całkowicie zachwycona, ale też nie rozczarowałam się. Najciężysz zarzutem do "Zwodniczego punktu" jest to, że autor potrzebował ponad 150 stron, aby rozkręcić akcję. Do tego momentu jest to coś w rodzaju wprowadzenia. Książka ta fabułą przypomina amerykańskie filmy sensacyjne, wręcz mogłaby stanowić scenariusz do takowego: sceny strzelaniny czy wybuchów są tak realistyczne, że wręcz widzi się je przed oczami. Niestety, historia nieco schematyczna. Co prawda czarny charakter ujawnia się dopiero na ostatnich stronach, jednak konwencja typowo "sensacyjna" została zachowana (bohaterowie ciągle żyją, pomimo że strzelają do nich snajperzy, znajdują się w trudnych, niemal niemożliwych do rozwikłania, sytuacjach). W sam raz do przeczytania, aby się nie nudzić.

Zgadzam się z "wza" i "scubą" - sprawnie napisane czytadła, komercja i tyle. Przeczytałam wszystkie "dzieła" pracując w czasie studiów jako opiekunka do dziecka, bo akurat moi pracodawcy je posiadali. Na okładce z tyłu "Kodu..." tekst reklamowy,że dzieło na miarę "Wahadła..." Umberto Eco, więc ucieszona zaczęłam czytać. No cóż...Brown niegodzien wiązać Eco buty. Żadnej finezji, erudycji, jakaś straszliwa łopatologia; aczkolwiek gdyby nie był reklamowany jako objawienie, pewnie odebrałabym go jako jeszcze jedną sprawnie napisaną sensację ( broń Boże kryminał). Wszystkim fanom Browna polecam dla porównania "Wahadło Foucalta" - to dopiero uczta...( po przebrnięciu pierwszych 20 stron )

Jest to pierwsza przeczytana książka tego typu. Ale muszę przyznać że wciągnęła mnie na całego. Z pewnością sięgnę po inne tego autora, a na pewno rozgłośniony Kod Leonarda chociaż uprzedzają że nie jest już tak dobry. Oczywiście książka jak najbardziej godna uwagi i polecenia. Wrażenia jednak swoje na mnie zrobiła nie ukrywam. Gorąco polecam.

Czytałem "Kod ..." i muszę przyznać, że powieść jest zdecydowanie przereklamowana. Owszem, akcja jest wartka, język Browna jest OK, można się "wciągnąć". Choć do znudzenia przypomina mi "Skarb narodów". Książce brakuje tego "czegoś", aby uczynić z niej wybitną. W skali ocen szolnych dałbym jej mocną czwórkę. Brown moim zdaniem nigdy nie stanie się czołowym autorem kryminałów ani sensacji. Coś jak J. Grisham, który nigdy nie doścignie takich asów, jak: R. Ludlum czy F. Forsyth.

W pełni się z Tobą zgadzam- "Cyfrowa Twierdza" świetna, "Anioły i Demony" dobre, "Kod Leonarda da Vinci" może być, "Zwodniczego Punktu" nie czytałem. Co do "Aniołów ..." za ciekawostkę możemy uznać ogłoszone niedawno zbudowanie zderzacza hadronu. Ale to nie przebłysk geniuszu autora lecz wiedza o prowadzonych pracach. Na pewno pomysł ciekawy i rozwiązanie dość zaskakujące. "Kod..." czytałem z ciekawością, nie zbulwersował mnie, ale nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że Brown jest nastawiony bardzo antykatolicko. Na tę ocenę wpłynęła nie tyle fabuła tych książek ( chociaż pozostaje ona w sprzeczności z tym co ukazuje nam Kościół ), co sposób w jaki przedstawiony jest Kościół Katolicki i jego dostojnicy. Nie nazywałbym tego błędami Autora, lecz raczej Jego celowym działaniem. Mimo wszystko myślę, że przed takim swoim obrazem Kościół powinien się bronić swymi działaniami a nie krucjatą przeciwko Brownowi i Jego książkom. W ten sposób tylko zwiększył się na nie ( książki ) popyt.

Przeczytałem wszystkie książki Dana Browna, zaczynając od Kod Leonarda da Vinci. Po trzech książkach bardzo łatwo można przewidzieć w czwartej jakie będzie zakończenie

Chcialem sie podzieli z wrazeniami po przeczytaniu dwoch ksiazek Lewisa Perdue. Corka Boga ,DaVinc Legacy.Uwazam ze autur Da Vinci Code,mr Brown, czerpal garsciami z idei zawartych w tych ksiazkach. Co o tym myslicie?

Ja to se myślę, że czerpał garściami z bardzo wielu książek, a o "Św. Graal, św. krew" to miał nawet proces, wot postmodernizm i markieting ; ]

A poza tym jak rozumiem kolega obcokrajowiec? bo tak trochę nie po polsku...

Pomysły to czerpać można. Pomysły nie są chronione przez prawo autorskie, a te procesy miały tylko na celu zdobycie rozgłosu przez powoda.

Ja również zaczęłam od Kodu.. i ten nie spodobał mi się za bardzo. Ale trafiła mi w ręce jego inna podobno bardzo dobra książka Anioły i Demony i tym razem na szczęście się nie rozczarowałam. Cyfrowa twierdza także bardzo mi się podobała. Trochę inna tematyka ale akcja o wiele szybciej się rozwijała za co byłam wdzięczna. Niestety Zwodniczego punktu na razie nie udało mi się dostać w bibliotece, ale może kiedyś przeczytam.
Także polecam książki Browna, nawet jeśli zrazi was Kod.

Książki Browna przeczytałem wszystkie i nie zawiodłem się. Myślę, że nikt nie bierze jego książek jako dzieł wysokich lotów bo niewątpliwie nimi nie są, ale za to są to bardzo przyzwoite książki, które czyta się aby się zrelaksować. Ciekawe tematy, dobrze prowadzona i wciągająca akcja sprawiają, że ciężko się od książki oderwać.

Przeczytałam parę Jego książek i wydaje mi się, że największym ich atutem jest wartka i zaskakująca akcja... Jak się je czyta to człowiek nie może się doczekać następnego rozdziały by dowiedzieć się co będzie dalej.... A co do szumu medialnego robionego szczególnie w okół Kodu to uważam, że był on zbędny. Dzisiejsza sztuka charakteryzuje się tym, ze szokuje, obala mity, czym mam mniej do powiedzenia tym głośniej "krzyczy". w naszych czasach jak gdyby wszystko zostało powiedziane więc artyści mają problem co tu wymyślić... W przypadku gdy ktoś jest sceptycznie nastawiony do katolicyzmu to ma pożywkę do krytykowania go, to swoje poglądy podpiera fikcją literacką - ale tacy ludzie znajdą się zawsze... A mówienie, że coś jest nie dobre i zakazane sprawia że ludzie się tym bardziej interesują i są skłonni twierdzić, że w takim razie musi coś w tym być ! Ale ze względu na przyjemność czytania warte są te książki przeczytania.

Pierwszą moją książką Browna były "Anioły i Demony". I moim zdaniem to właśnie ona jest najlepszą ze względu na świetne, zaskakujące zwroty akcji i wspaniałą intrygę. Czytając natomiast "Kod..." odniosłem wrażenie pewnego schematu z "Aniołów...", poza tym fabuła wyglądała tak, jakby była pisana z myślą o holywoodzkim filmie, jakaś taka bez polotu.

"Cyfrowa Twierdza" to już pełnoprawna powieść sensacyjna i była ciekawa, jednak nie znalazła ona miejsca na mojej liście książek, które warto przeczytać kilka razy

"Zwodniczego punktu" niestety nie udało mi się przeczytać, także nie będę się wypowiadał na jego temat

jak dla mnie świetny autor i mam nadzieję, że nas nieraz zaskoczy

Kiedyś go czytałam, ale wyrosłam już, za bardzo przewidywalny, choć nie przeczę ciekawy!