słów kilka o Świecie Dysku
Jako, że twórczość Pratchetta towarzyszy mi od kilku już ładnych lat, pozwolę sobie napisać kilka słów i pozachwycać książkami z serii
Świat Dysku. Swoją przygodę z twórczością Pratchetta zaczęłam w podstawówce (to jeszcze czasy jak nie było gimnazjum
), ponieważ byłam w trakcie fascynacji wszelkiej maści czarownicami moją uwagę przykuła okładka książki, którą ktoś czytał w autobusie, były to
Trzy wiedźmy. Parę dni później odnalazłam tę pozycję w bibliotece. Wprawdzie nie było to to czego się spodziewałam, ale było na tyle wspaniałe, iż zaczęłam polować na pozostałe pozycje cyklu. Zachwycił mnie humor, bogactwo postaci i opisów, barwnie przedstawiony świat w krzywym zwierciadle. Fenomen tego cyklu polega na tym, iż każdy znajdzie w nim coś dla siebie i w zależności od wieku i doświadczenia jaki się posiada przystępując do lektury, zupełnie zmienia się odbiór poszczególnych pozycji. Plusem jest też to, że można się włączyć do czytania bez znajomości poprzednich części. Oczywiście początkowo moimi faworytami były książki o czarownicach i magach-rubasznych, zdziecinniałych staruszkach
, ale w miarę poznawania kolejnych pozycji wybór idola stawał się coraz trudniejszy. Mimo wszystko moje ulubione pozycje to:
Kosiarz,
Pomniejsze bóstwa, ostatnio zafascynowana jestem przygodami Straży, a także świetny jest
Złodziej czasu, ale to ze względu na moje wieloletnie zafascynowanie kulturą Tybetu, bardzo modnego ostatnimi czasy. Często wracam do Pratchetta i traktuje go jako środek na poprawę humoru. Polecam także znajomym, ale odkryłam, że nie jest to lektura dla każdego. Najtrudniej trafić Pratchettem do (lub "w"
) osób traktujących życie zbyt serio, bez dozy dystansu do siebie. Żeby pokochać
Świat Dysku trzeba umieć spojrzeć na świat z przymrużeniem oka.
Od jakiegoś Terry Pratchett czasu idzie w kierunku, który bardzo mi się podoba. O ile w pewnym momencie schematy stały się dla mnie zbyt powtarzalne u niego od jakiegoś czasu wszystko zmierza w nieco innym kierunku. To już nie tylko slapstickowa komedia przeplatana żartami filozoficznymi, lercz świetna mieszanka humoru, intryg i nabijania się ze współczesnej rzeczywistości.
Nocnej Straży jeszcze wprawdzie nie czytałam, ale plotka głosi, iż jest to już coś zgoła innego niż wygłupy z
Blasku Fantastycznego .
Niezwłocznie zamierzam się o tym przekonać