Będąc młodą panną niejednokrotnie pożerałam pozycje takie jak:
-sagę o rodzinie Borejków Małgorzaty Musierowicz, a w szczególności "Kwiat kalafiora" i "Ida sierpniowa". Do teraz przynajmniej dwa razy w roku do nich wracam i zawsze odnajduję w nich sentyment moich dawnych lat młodości. Och, jakże pragnęłam mieć taką rodzinkę jak wspomniani Borejkowie....
-pani Joanna Chmielewska wprowadziła w moje życie kryminał i od tamtej pory pozycje z jej nazwiskiem są integralną częścią mojego życia. Nie ma miesiąca, żebym nie sięgnęła po którąś z książek pani Joanny. Ileż to razy ze strasznych dołów wyciągała mnie książka pt. "Wszystko czerwone"! Milion razy przeczytana i tyleż razy "prześmiana"...
-trzy książki, przez które mało nie uciekłam z domu, bo pozazdrościłam głównym bohaterom:
"Klub Heńka Sochora" Jaroslava Foglara
"Szaleństwa Majki Skowron" Aleksandra Minkowskiego
"Rasmus i włóczęga" Astrid Lindgren
-zapragnęłam "zabujać się" w nieszczęśliwym, zabójczo przystojnym złodzieju jak Mada w "Zapałce na zakręcie" Krystyny Siesickiej
-jakaż byłam nieszczęśliwa nie mogąc należeć do braci harcerskiej i przeżywać takich przygód jak chłopaki z książki Sylwestra Banasia "Nad czarną wodą płócienny nasz dom" albo przynajmniej mieć tak klawego ojca jakiego miał Krzyś w "Przygodzie nad siedmioma źródłami" Adolfa Lekkiego....
-na koniec zostawiłam "najsmaczniejsze kąski" z mojego młodzieńczego repertuaru czyli nieśmiertelna saga o Tomku Wilmowskim Alfreda Szklarskiego, który do teraz pozostał jednym z moich ukochanych pisarzy i nadal nie ma roku, żebym przynajmniej raz nie powróciła do całej serii...
Cieszę się, że mogłam powrócić wstecz w moją młodość i nawet teraz, gdy tylko pisałam niektóre tytuły już naszedł mnie, jak ja to mówię, "smak" na niektóre z nich....ech, młodości! powracam!