Teraz jest 28 lis 2024 0:49:29




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
::Zabawy z Dzieciństwa:: 
Autor Wiadomość
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 sie 2007 20:00:35
Posty: 163
Lokalizacja: Czechy Brno
Post ::Zabawy z Dzieciństwa::
mimo że taki topic napisałam już na innym forum to postanowiłam że założę też taki tutaj, gdyż mam zazwyczaj dość dobre wspomnienia z dzieciństwa. Więc jaki mieliści zabawy w swoim dzieciństwie oczywiście zacznę pierwsza.

Jako dziecko byłam dość nadpobudliwym dzieckiem i z reguły dość szybko się nudziłam bawiąc się z dziewczynkami, a lalki mnie nudziły szczególnie, Barbie wręcz nie znosiłam i je lubiłam podpalać( sztuczna, pusta, piersiata, cipiasta, i w ogólne obleśnie różowiasta- bez obrazy dla tych dziewczynek które ją lubią i się na swoją idolkę do dziś sie wzorują ) -> mała piromanka hehe. Zaś najbardziej lubiłam się bawić się z chłopcami ( dziś ich uwielbiam haha), biegaliśmy po podwórku bawiliśmy się w wojnę i właziliśmy na drzewo ( z czego zostało mi parę szwów na udzie :X), w chowanego. .Niektórzy chłopcy myśleli że jestem chłopcem bo miałam hery przystrzyżone na jeżyka ( efekt własnej głupoty i zabawy w fryzjera po obejrzeniu bodajże " Przyjaciel wesołego diabła" natchnął mnie ten śliczny wtedy chłopaczek i zachciałam mieć taki fryz na łbie i moja siostra też chciała mieć takie włosy. Efekt był piorunujący jak rodzice wrócili do domu jak ja wsadziłam moją siostre do duużej michy z zimna wodą i suszyłam jej włosy, do dziś pamiętam nauczkę nie susz włosy w wannie pełną wody -> dostałam takie manto że na samo wspomnienie dupa mnie boli) -> wołali na mnie kamil, niektórzy do dziś tak wołają :) .... I niestety była zabawa ( zapamiętam do końca życia) w której wszyscy chłopcy wyciągnęli siurka a ja sie rozbeczałam bo tego nie miałam, no i wyszło że babą jestem. Ech te dzieciństwo
A wy jak się bawiliście?

_________________
Księga trosk policzonych Dean R. Koontz napisał(a):
Nadzieja to przeznaczenie, którego poszukujemy.
Miłość to droga, która prowadzi do nadziei.
Odwaga to siła, która nas napędza.
Z ciemności podążmy ku wierze.

ObrazekObrazek


27 paź 2007 11:01:58
Zobacz profil WWW
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 lip 2007 17:58:35
Posty: 551
Lokalizacja: from the city
Post 
To ostatnie mnie rozbroiło! Po prostu ... nie, tego nie da się wyrazić słowami Kamilu :D . Z dzieciństwa nic nie pamiętam .. a nie pamiętam. Kiedyś jak wynieśli z terenu przedszkola i wnieśli mi przed blok huśtawkę-równoważnię to był to wielki hit, to fajnie się bujało i była przenośna. I kiedyś sąsiad tak mnie podbił, że wyleciałam ze swojego siedzenia i poleciałam w górę. Głową przywaliłam w sam środek huśtawki czyli w niebiesko-czerwoną rurę metalową. Sińca miałam wielkiego. 5miut płaczu było, a potem pół godziny się śmiałam i nie mogłam uspokoić się. Mama do dziś o tym nie wie.
Co do podpalania: kiedyś spaliłam śmietnik pełen gazet, kilku koleżankom i siostrze włosy. Także podpał człowieka Kamila i wtedy się chwal, bo to dopiero są emocje! :P

_________________
Lepiej zabić dziecko w kołysce niż hodować niespełnione żądze.


27 paź 2007 14:54:55
Zobacz profil
Post 
Jako że mieszkam na wsi moje dzieciństwo upływało na niekończących sie wyprawach w pola i lasy . Najciekawsze było to że koniec zabawy był momentem kiedy rodzice nas znajdywali siedzących spokojnie na polanie . Ahh to były czasy , z wiekszych wpadek to było chyba to że podpaliłem kiedyś łąki a straż pożarna cała noc wtedy gasiła , miałem wtedy 7 lat . Jak dziś pamietem te uczucie strachu gdy widziałem ze strażacy przeklinali na tego ktory to podpalił:P


27 paź 2007 15:28:10
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 sie 2007 20:00:35
Posty: 163
Lokalizacja: Czechy Brno
Post 
chosenone ale to nie wszystko :) Jak szłam od Toma dziś do domu widząc strzałki na chodnikach przypomniała mi się zabawa: podchody bawiliśmy się wtedy na cmentarzu (ze względu że mieszkaliśmy naprzeciwko i to było najfajniejsze miejsce na takie zabawy) zaznaczaliśmy dróżkę, zostawialiśmy liściki z zadaniami i zagadki, przyjemna zabawa Suszę zęby czasami ma się ochotę wrócić do czasów dzieciństwa i wymazać złe chwile swego życia i poczuć się znów niewinnym dzieckiem

------------------ Dodano: Sob Paź 27, 2007 2:34 pm ------------------
lepsza była akcja z chłopakami na cmentarzu ( był czas że mieszkaliśmy na wprost cmentarza) lubiliśmy straszyć koleżanki braliśmy stare materiały i umawialiśmy sie z kolegami że oni przebiorą się za ducha a ja z Waldim (chyba nie pamiętam czy to był on czy jeszcze ktoś inny) przyprowadzimy koleżanki i będziemy opowiadać historie o duchach, on je zajebiście opowiadał, w końcu był starszy, czasami ja sie nawet bałam a tamci wyskakiwali zza grobów a dziewczyny piszczały i zasuwały z butami siedmiomilowymi do chaty to wtedy mieliśmy polewkę.:D Szkoda że wszytko się skończyło :( Ale cóż życie to nie bajka nie pogłaszcze cię po jajkach

_________________
Księga trosk policzonych Dean R. Koontz napisał(a):
Nadzieja to przeznaczenie, którego poszukujemy.
Miłość to droga, która prowadzi do nadziei.
Odwaga to siła, która nas napędza.
Z ciemności podążmy ku wierze.

ObrazekObrazek


27 paź 2007 15:34:54
Zobacz profil WWW
Pocketbook Killer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55
Posty: 1513
Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
Post 
Camille.G - pozwoliłem sobie zmienić kolor Twego postu. Normalnie aż mnie oczy bolały od tego wściekłego żółtego.

_________________
"A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."

//Cormac McCarthy - Droga


27 paź 2007 16:54:50
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 lip 2007 17:58:35
Posty: 551
Lokalizacja: from the city
Post 
Kamili często się zdarza na kolorowo pisać. I to tymi najgorszymi kolorami, nie wiadomo po co tak. @Kell--> opowiedz o swoich zabawach z dzieciństwa ;) .

_________________
Lepiej zabić dziecko w kołysce niż hodować niespełnione żądze.


27 paź 2007 18:05:57
Zobacz profil
Pocketbook Killer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55
Posty: 1513
Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
Post 
Ja nie pamiętam zeszłego roku, a co dopiero dzieciństwa. Jeśli spojrzę w tył to pamiętam jedynie jakieś przebłyski. Sluchanie gramofonu do późna w nocy (czyli godz. 22-23). Słuchanie bajek o Szewczyku Dratewce z charakterystycznym trzaskiem płyty winylowej. Jakiś wielki samochód ciężarowy, który dostałem kiedyś od ojca i wyniosłem raz na dwór. Pamiętam też jak ojciec przychodził najebany co drugi dzień i jak się go wtedy bałem, ze zrobi coś nam albo matce (chociaż nigdy czegoś takiego się nie zdarzyło). Potem, gdy byłem starszy a ojca już nie było, pamiętam godziny spędzone przed ekranem monitora i setki, czy raczej tysiące gier. Byłem samotniczym dzieckiem i nie lubiłem się z nikim bawić. Wystarczył mi mój mały świat i mój komputer. Wracając jeszcze do dalszej przeszłości to kiedyś, gdy mnie odbierał ojciec z przedszkola, to opiekunka spytała się, czy ja jestem niemową, bo nigdy nie rozmawiam z innymi dziećmi. Brałem tylko swój samochód i się nim bawiłem w kąciku, do nikogo się nie odzywając.

Ot, takie przebłyski mam tylko.

_________________
"A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."

//Cormac McCarthy - Droga


27 paź 2007 19:15:53
Zobacz profil
Post 
Ja bardzo dobrze pamiętam przedszkole. Byłam pupilem, wszystkimi rządziłam i ogółem byłam naj! Wszyscy się chcieli ze mną bawić. Ale pamiętam że "goniliśmy się na bandy" tak to się przynajmniej nazywalo u nas. Tzn. Dzieliliśmy się na 2 grupy: jedna uciekała, chowała się, a druga goniła i szukała. Pewnego razu z kolegą schowaliśmy się do klatki jakiejś i siedzieliśmy tam 3 godziny czekając aż ktoś nas w końcu znajdzie... Gdy w końcu wyszliśmy okazało się, że inni już dawno przestali się bawić, a moi rodzice od 1h30min mnie szukają. Ale mi się wtedy oberwało...
A tak poza tym do często robiliśmy przedstawienia, cyrk,itd. Braliśmy pudła ze sklepu, robiliśmy scenografie i przez jakieś 2 tygodnie żeśmy się przygotowywali, aż w końcu wszystkim się odechciało i na 3-4 tygodnie był spokój.
No i było klasyczne chowanego, podchody, "baba jaga patrzy", czesto był też sklep, restauracja, dom, itd..


27 paź 2007 19:41:13
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 lip 2007 17:58:35
Posty: 551
Lokalizacja: from the city
Post 
Po za tym co wyżej napisałam to też pamiętam masę złych rzeczy z dzieciństwa. Wiem, że po szkole wpadałam do domu rzucałam plecach i mnie nie było aż ktoś wnerwiony mnie zaczynał szukać. Najgorsze było to, że się dziwili, że jak w domu się źle dzieje to ja wychodzę gdzieś i mnie nie ma.

_________________
Lepiej zabić dziecko w kołysce niż hodować niespełnione żądze.


27 paź 2007 20:29:54
Zobacz profil
Post 
Chyba każdy ma wspomnienia i złe i dobre. Tylko niektórzy (ja na przykład) te złe wymazują z pamięci na siłę :P


27 paź 2007 21:25:31
Post 
Ojjj czytając wasze posty przez myśl przemknęło mi całe dzieciństwo :)

Ogólnie rzecz biorąc byłem mały, gruby, nikt mnie nie lubił, poza tym wszystko psułem. Babcia kiedyś poszła kupić metalowego bączka u ruskich na straganie, stwierdziła że tego już nie rozwalę. Pamiętam jedynie, że na drugi dzień naparzałem się z bratem, nawet nie wiem o co i rzuciłem w niego tym bączkiem, niestety nie trafiłem, za to bączek rozleciał się na ścianie. nigdy więcej nie dostałem żadnej zabawki od babci :) Bardzo lubiłem sklejać modele, ale tylko po to by po sklejeniu, poprzyklejać do niego petardy i puścić z bloku :) potem zbierałem szczątki.
Pamiętam jeszcze że jak bywałem u ciotki na wsi to zostawiali mnie na podwórku żebym się bawił, ale zawsze szczelnie zamykali furtki, a ja miałem misję do spełnienia i prawie że obowiązek uciec z tego podwórka.
Ci co znają Sępopol wiedzą gdzie leży cmentarz, a więc przy nim prowadzi droga do Smolanki. Do Sępopola często przychodziły dziewczyny ze Smolanki, żeby z nami szaleć po nocach w parku :) potem któryś z nas je odprowadzał. Raz było tak że odprowadzałem je sam, ale wcześniej umówiłem sie z bracholkiem i jednym kumplem, że oni się schowają właśnie przy cmentarzu w krzakach. Kiedy wyskoczyli sam się wzdrygnąłem bo nie wiedziałem dokładnie gdzie oni są, a dziewczyny siadły na ulicy i zaczęły ryczeć, a po pięciu minutach nas bić :)
Z cmentarzem jest jeszcze jedna przygoda, kiedy byłe w Liceum (tak choseone - męskim salezjańskim liceum w dodatku z internatem), lubiłem skrzykiwać chłopaków i w nocy uciekaliśmy z internatu. Szliśmy wtedy na cmentarz żydowski w środku lasu i opowiadaliśmy różne historie. Ojjj z życia Liceum to mógłbym opowiadać i opowiadać, tam dzień bez wygłupów był dniem straconym.


27 paź 2007 23:20:54
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 lip 2007 19:05:04
Posty: 177
Lokalizacja: SĂŞpopol, Olsztyn
Post 
Ehhhh....Jak se pomyśle, to fajne mialem dzieciństwo... Mialem taką swoją ekipę - ja i trzech kumpli, wiele razem przeszliśmy... Pamiętam jak sami sobie robiliśmy boisko....do dzisiaj podziwam nas za to, ajkie solidne brameczki z belek zrobiliśmy.... A wszystko robilismy sami, bez niczyjej pomocy, a roboty bylo.... Pamietam jak ścinaliśmy calkiem spore drzewo - strachu bylo, czy leśniczy nas nie dorwie...Potem trzeba bylo przyszle slupki dowiezc na boisko, a byly to spore bale o dlugosci landych kilku metrów....a do dyspozycji mieliśmy tylko rowery :D Potem budowaliśmy kąpielisko nad rzeką.... Nauczylem sie plywac, kiedy o malo co sie nie utopilem....nie mialem wyjścia :D W każdym razie byly wakacje, kiedy to na naszym kąpielisku bylem prawie codziennie....w sumie to nie bylo to zbyt bezpieczne....wody z 4 m glębokości, a my jeszcze lubiliśmy skakać do niej z 7-metrowego drzewa....ale żyje i mam się dobrze :) Poza tym to moja ekipa też coś spalila....mianowicie taka górkę, na której byla jakaś hydro-coś tam...Tyle, że beze mnie, bo mnie akurat nie bylo.... Pamiętam też pierwsze przygody z alkoholem - gdy kumpel wyniósll z domu wino w malym sloiku :) Pamiętam też wakacje pod namiotem rozlożonym za blokiem.... Uzbieraliśmy imponującą kolekcje puszek i butelek.... Nie powiem, niezle ziólka z nas byly :D poza tym to tradycyjnie: lazenie po drzewach, gra w pile i takie tam...Po każdych wakacjach mialem nogi cale w siniakach i zadrapaniach...Mieliśmy taką fajną zabawę polegającą na wyskakiwaniu w odpowiednim momencie z rozbujanej huśtawki - lecialo się na calkiem niezlą odleglość, trzeba bylo tylko wyskoczyć w odpowiednim momencie...raz zrobilem to za późno i zamiast do przodu wylecialem w górę, pamiętam, że jak bylem u szczytu mojego lotu to spojrzalem w dól - zobaczylem dokladnie pode mną huśtawkę - bylem pewny, że spadnę prosto na nią i polamie kręgoslup w siedmiu miejscach.... jednak parabola lotu zakonczyla sie jakiś metr przed huśtawką...ale dupa bolala bo spadlem prosto na nia :) no i oddechu nie moglem zlapac - spadlem tak niefortunnie, że na chwilę sparaliżowalo przeponę...



Fajne bylo to dzieciństwo :)

_________________
Myślenie boli tylko za pierwszym razem...


27 paź 2007 23:58:10
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 lip 2007 17:58:35
Posty: 551
Lokalizacja: from the city
Post 
Wszyscy mają coś z tymi cmentarzami. Moja koleżanka z klasy mieszka między cmentarzem, prosektorium i szpitalem psychiatrycznym. I jest z tego zadowolona i chodzi i mi opowiada o swoich wypadach tam...
Co do huśtawek: na osiedlu najlepiej skakała, tzn najdalej. Wszystkie rekordy byłam i kolesie co byli kilka lat starsi byli zazdrośni:P . Jeszcze było coś takiego, że ktoś się huśtał na huśtawce i w odpowiednim momencie rzucał buta, który dalej poleciał, a że obok było drzewo to nie jeden but wylądował na nim.

------------------ Dodano: Nie Paź 28, 2007 7:49 am ------------------
Jeszcze kiedyś mieliśmy zieje z młodszych dzieci. Lato, już ciemno było późno, a my dalej siedzieliśmy na ławce pod blokiem. Przyuważyłam dwójkę maluchów bawiących się w piaskownicy. Z 4 może 5 lat mieli. No to podeszliśmy i zagadujemy, żeby szli do domu bo zaraz tu żule z końca osiedla przyjdą z takimi wieeeelkimi psami. W odpowiedzi usłyszałam :
-A my się ich nie boimy.
W tym samym czasie koleś przyuważył, że ci chłopacy siedzą na bosaka w piaskownicy, a buty leża obok. No to wziął jednego niezauważalnie i odrzucił 3metry dalej w wyższą trawę. Ja dalej straszę dzieci. No i po chwili nam się znudziło więc odeszliśmy. Wróciliśmy na ławkę, a tu słuchać:
-No chodź do domu, głodny jestem.
-Nie mogę znaleźć buta.
-Oj chodź!

No i uciekli bardzo szybko. Po 5minutach wrócili z rodzicami szukać buta, ale go nie znaleźli. I nie wiadomo w końcu czy ten but się znalazł. W każdym razie dziecko następnego dnia chodziło w nowych butach, a w tej trawie też nic nie było.

_________________
Lepiej zabić dziecko w kołysce niż hodować niespełnione żądze.


28 paź 2007 8:49:27
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 sty 2008 0:32:18
Posty: 4
Post 
Z dzieciństwa przeciera mi się pewna scenka, po której z kolegą mieliśmy okropną awanturę. Otóż jako małe, niewinnie wyglądające berbecie w przedszkolu, bawiliśmy się w teatrzyk kukiełkowy korzystając z jakiegoś pudła przypominającego scenę i kukiełek na zaopatrzeniu placówki, która miała nieszczęście nas edukować. Nie pamiętam tego za dokładnie, ale robiliśmy scenkę... kryminalną, w której komuś tam odpada (czy ktoś komuś obcina) głowę. Kobieta lekko wystraszona dość długo rozmawiała z rodzicami. Wtedy to usłyszeliśmy po raz pierwszy określenia "Degenerat" i "młody sadysta".

Później, bo już w pierwszych latach szkoły podstawowej, bawiliśmy się z kolegą na polu, na którym co kilka dni jeździł mały ciągnik z pługiem. Na polu nic nie rosło, w pobliżu była masa skoszonej trawy. Jakoś bawiliśmy się, że to robimy pułapkę na zwierzę czy jakos tak, w każdym razie wykopaliśmy porządny dół i przykryli tą trawą.
Coś się zapadło, nie pamiętam tylko co - część ciągnika czy człowiek wysiadający akurat na dziurę.

W szkole podstawowej kilku chłopaków paliło skręty... własnej roboty. Jako wypełniacz służyła gąbka, kreda i papier toaletowy.

Gimnazjum i liceum mógłbym długo opowiadać, oszczędze się tylko do kilku zdań:
W liceum o dość dobrej reputacji koleś na lekcji opryskał nauczycielkę wodą używając do tego celu gumowego krasnoludka. Zapytany "co to jest" odpowiedział "Krasnal".
Podczas sprawdzianu końcoworocznego z chemii kolega udawał, że przez kalkulator gada z kosmitami... po rosyjsku.


10 sty 2008 2:29:24
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2007 13:39:17
Posty: 318
Lokalizacja: GdaĂąsk
Post 
Hmmm dziecinstwo ? :) czasy wiecznie nie zakonczone :] zaczynajac od moich ulubionych zabaw klockami lego ... (to chyba zawsze bede lubil :D ) po przez podworkowe zabawy w piaskownicy - zbieralismy ekipe ludzi resoraki i cala piaskownice zajmowalismy budujac "baze" sieci drog i zawsze ktod byl odpowiedzialny za naprawe szkod :D - generalnie zabawa trwala nieustanie do czasu zbudowania bazy :P potem chwile jeździlismy samochodzikami i do domu bo noc ;] Potem usprawnilismy w wypadki samochodowe - niestety do tego musielismy posiadac zezlomowane autka .. co robilismy ? szlismy do klatki w bloku ... tam byly takie fajne metalowe drzwi ... reosaraka sie wkladalo miedzy nie a futryne i w miare coraz mocniejszego zamykania coraz mocniej sie przygniataly - w zaleznosci od potrzeb :]

Inne zabawy to klasycznie ganiany / chowany po podworku i piwnicach blokow... policjanci i zlodzieje ... wojna strzelanki inne ;] Do tego mielismy podzial na gangi ... potem zmienilem nazw na Cluby :P i bylem szefem najwiekszego "Rifle Club" i mialem ksywke max :D no i tam w ramach takiej organizacji - wytrwala 3 lata - mielismy roznorodne sekcje jak rowerzystow ... rolkarzy deskorolkarzy ... w zaleznosci na co byla ochota ;]

to narazie tyle ;]

_________________
Obrazek


16 lut 2008 19:01:13
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
cron