Ja jak byłem mały to łowiłem ryby w pobliskim jeziorku. Miałem własną wędkę z patyka i cienkiej linki oraz haczyk ze spinacza

Hehe, dzieciństwo...
Najlepiej wspominam wakacje w które całymi dniami graliśmy w chowanego ;p. Zawsze musiałem coś wywinąc. Mając 4 lata złamałem noge huśtając sie na drzwiach dużegu fiata (spadłem z drzwi i walnełem nogą w kamień).