|
|
Teraz jest 10 lis 2024 23:40:24
|
Autor |
Wiadomość |
Użytkownik
Dołączył(a): 29 lut 2008 3:44:40 Posty: 56
|
Zyjemy zludzeniami ,wiemy o tym ale altruizm w ksiazkach Maya jest wszechobecny,zyj tak by oddawac cos nie tylko bedac biorca.Moze jest to smieszne moze nie ale kiedys to dzialalo kazdy chcial byc Old albo Winnetou nikt nie chcial byc Sandersem.Komunisci przywlaszczyli sobie Karola Maya ale im nie wyszlo do slangu przemycilo se wbrew ich zamiara "czerwony brat" ,"blada twarz" jak to pieknie i ironicznie dzwiecazy
|
23 mar 2008 5:17:45 |
|
|
Konto usuniete
|
Trudno zaczytywac sie ksiazkami dla dzieci kiedy czlowiek ma juz ponad trzydziestke na karku, ale kiedy mialam 10 lat nie wyobrazalam sobie ze kiedykolwiek inna ksiazka niz Winnetou moze zostac moja ulubiona. Ideal nie do przeskoczenia strasznie mnie to bawi jak na wspomnienia mi sie zbierze. Faktycznie dawno dawno temu w odleglej przeszlosci historycznej nie bylo duzego wyboru, i albo biegalo sie po podworku co dwa zdania wrzucajac 'howgh' albo chcialo sie zostac piatym pancernym.
Mozna sie znecac nad biednym Mayem, ze sztampowy, ale kiedys tego sie nie zauwazalo. Niektore ksiazki trzeba czytac w odpowiednim wieku, bo inaczej magia nie zadziala, akcja nie porwie, ksiazka zamiast wciagac bedzie nudzila. Tak jest z Winnetou, tak jest z Trylogia Sienkiewicza.
|
28 mar 2008 16:59:54 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 02 mar 2008 9:50:38 Posty: 18 Lokalizacja: UK
|
Pare osob juz napisalo, ze Karol May byl znakomitym autorem gdy czytalo sie go x lat temu jako dziecko, a teraz nie jest juz tak czarujacy. Ludzie zmieniaja sie z latami, wiadomo, gusta sie zmieniaja. Jednak chcialbym tylko przypomniec ze temat tego forum jest dla milosnikow Karola Maya, ktorych wypowiedzi milo sie czyta, mozna sie czegos ciekawego dowiedziec czasem. Jest wielu innych autorow, jesli komus ten sie nie do konca podoba. Zle to wyglada gdy ten temat zmienia sie w polowanie na posty, szczegolnie dla osob, ktore naprawde cenia Karola Maya. Od siebie dodam tylko, ze mam pare jego ksiazek, ktorych nie ma w bibliotece ani w wykazie "Biblionetki", jednak nie moge ich doloczyc, bo nie mam do nich albo okladki albo opisu, czasem naprawde nielatwo to zdobyc, a sam ich jeszcze nie przeczytalem. Jesli ktos jest zainteresowany, to chetnie udostepnie.
|
29 mar 2008 13:53:32 |
|
|
Konto usuniete
|
Czytałem Maya młodocianym czytelnikiem będąc. Obok Wiesława Wernica to mój ulubiony autor jeśli chodzi o książki o dzikim zachodzie. Niestety zdaję sobie sprawę że to książki dla młodzieży, dlatego wolałbym zapamiętać je jako coś niezwykłego. Dlatego nie będę ich czytał jeszcze raz. Czemu? Boję się rozczarowania i tego, że okażą się kiepsko napisane. Najlepsze według mnie były "Skarb w srebrnym jeziorze" i "Old Surehand".
|
04 kwi 2008 15:21:04 |
|
|
Konto usuniete
|
A ja do tych książek ciągle wracam. Może nie czytam całości ale mam swoje ulubione fragmenty. I nie czuje rozczarowania. Czasem warto wrócić do lektury z dzieciństwa chociaż po to żeby się poczuć trochę młodziej no i wrócić do czasów beztroski.
|
06 kwi 2008 22:24:47 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 08 kwi 2008 13:18:55 Posty: 64
|
Kiedy je czytałem,uważałem że są rewelacyjne,pewnie teraz znalazłbym całe mnóstwo zastrzezeń. Znam tylko cykl "indiański" /"Winnetou", "Old Surehand", "Skarb w Srebrnym Jeziorze"/ ,a powieści Maya z Bliskiego Wschodu jakoś mnie ominęły. Dla wielu młodych ludzi to co napisał May było podstawą wiedzy o Dzikim Zachodzie, choc ten Niemiec chyba w ogóle tam nie był, a jego wersja daleka jest od realizmu. Wspominam te lektury bardzo ciepło,podobnie jak podwórkowe zabawy w Indian,kiedy to każdy chciał by Winnetou czy Old Shatterhandem i są one dla mnie rodzajem magii z dzieciństwa. W tamtym okresie bardzo popularny był także cykl filmowy z Pierre Brice i Lexem Barkerem, też hicior nad hiciorami.
Na powtórne czytanie chyba się nie poważę;to byloby jak odarcie ze złudzeń.
|
12 kwi 2008 10:54:11 |
|
|
Konto usuniete
|
Ja też czytałem tylko te z dzikiego zachodu. Ale myśle żę te książki są ponad czasowe. Dla dzieci w pewnym wieku są cudowne i mam nadzieje że tak pozostanie. Zawsze podziwiamy takich bohaterów jak winnetou i jego biały brat. To są dziecinne marzenia, a przy powrocie do nich przychodzi nostalgia. Ale ja tez chyba już do tego nie wróce.
|
13 kwi 2008 21:12:44 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 27 lut 2008 20:24:34 Posty: 29
|
A ja z przyjemnością do tych książek wracam - szczególnie do serii Wschodnich. To fakt - niektóre rzeczy są tam infantylne, mało kreatywne, stereotypowe, itd (tu każdy może dołożyć jeszcze parę określeń) - ale May pisał je właśnie w taki prosty, sztampowy sposób i to jest po prostu ich cecha. Jak dla mnie nierozerwalnie związana z lekturą. I teraz może nie czytam ich z wypiekami na policzkach ale na pewno zawsze ze szczerym uśmiechem na twarzy!
|
23 kwi 2008 21:07:17 |
|
|
Konto usuniete
|
Zgadzam się z zaiste Tylko w moim przypadku chętniej wracam do książek z dzikiego zachodu. I rzeczywiście książki Maya są napisane prostym językiem, ale według mnie to jest atut jego książek. One mają trafiać w szczególności do młodzieży. Szkoda tylko ze tak mało dzieciaków to czyta...
Tak z innej strony to niektórzy piszą ze to już nie dla nich... Ja natomiast mam tak że mimo iż niektóre książki Maya czytam po raz kolejny to i tak za każdym razem z zapartym tchem. "Winnetou", "Skarb w srebrnym jeziorze", "Czarny mustang" to książki które czytam często (mam je na własność i jak nie ma nic "nowego" to po nie sięgam) ;D A to nic ze prawie na pamięć znam każdy fortel Old Matterhornie i Winnetou, każdą ich przygodę, dla mnie to po prostu jest piękne! Magia!
|
29 kwi 2008 21:45:05 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 30 kwi 2008 19:03:53 Posty: 37 Lokalizacja: ze wszond
|
Mam do tych książek i tego autora ogromny, naprawdę OGROMNY sentyment.
Było nie było, jedne z ulubionych książek mojego dzieciństwa i wczesnej młodości, czytałam wówczas wszystkie, które byłam w stanie dostać, niektóre wielokrotnie, wzruszałam się, płakałam, cieszyłam sukcesami bohaterów i podkochiwałam w Winnetou :)
Całkowicie nie zgadzam się z tezą, jakoby brak realizmu miał coś książkom Maya odbierać. Gwiżdżę na realizm, naprawdę. Uwielbiam świat przedstawiony w tych książkach, gdzie ci źli są źli a ci dobrzy szlachetni, gdzie się widzi krajobrazy oczami bohaterów, niemal oddycha tym samym powietrzem i gdzie kwestią drugorzędną jest, czy krajobrazy te istniały gdziekolwiek poza wyobraźnią autora. Na swój prywatny użytek zdecydowanie wolę wierzyć że taki świat istniał. Kiedyś. Gdzieś. W końcu, gdy byłam dzieckiem, był dla mnie prawdziwszy niż prawdziwy.
W odróżnieniu od przedmówców zamierzam przeczytać sobie może nie wszystko ale przynajmniej część jeszcze raz. Na pewno ulubiony cykl arabski. Jak do tej pory nie rozczarowywałam się na ukochanych książkach dzieciństwa do których wracałam po latach, nie widzę powodu, dla którego teraz miałoby być inaczej.
Odbiór może być inny, dojrzalszy, bardziej krytyczny, ale głęboko wierzę, że magia, która była, pozostanie. Musi.
_________________ W liczbie π od pozycji 2440 po przecinku znajduje się 666. Strzeżcie się koła i jego pola!
|
03 maja 2008 0:59:41 |
|
|
Konto usuniete
|
A ja jestem już od czterdziestu lat wielbicielem Karola Maya, czytam go stale. I to we wszystkich dostępnych mi językach (polski, bułgarski, rosyjski, niestety niemieckiego nie znam na tyle, żeby czytać w oryginale) i obserwuję ciekawe zjawisko w każdym z tych języków poszczególne utwory się nieco różnią. Dowodzi to, że wydawcy postępują z twórczością pisarza nader swobodnie - przeredagowują, łączą poszczególne utwory ze sobą, dzielą je na kawałki, cenzurują.
Podam tu tylko dwa przykłady z polskich wydań powojennych:
1. Śmierć Winnetou została skrócona do kilku zdań. W oryginale jest znacznie dłuższa, przytoczone są słowa pieśni śpiewanej przez osadników. Cały ten skrót można przeczytać w książce "Karol May. Anatomia sukcesu" Norberta Honszy i Wojciecha Kunickiego. A Karol May napisał nawet muzykę do tej pieśni.
2. W książce "Old Surehand" traperzy znajdują martwego Old Wabble'a, w oryginale żyje przez kilkanaście stron, przed śmiercią się nawraca.
A takich momentów jest w różnych książkach znacznie więcej.
A Karol May pisząc swoje książki nie tylko pisał je w pierwszej osobie - on rzeczywiście stwarzał legendę o sobie. I chociaż w okresie gdy tworzył swoje najsłynniejsze utwory, nie był nigdy w miejscach, o których pisał, to jego dom pełen był "pamiątek" z tymi utworami związanych. Przecież jest np. srebrna strzelba Winnetou, są zdjęcia Old Shatterhanda i Kara ben Nemzi, jest całe muzeum w Radebeul.
Karol May to w swoich czasach bardzo poważna i kontrowersyjna osoba - często mu wytykano błędy w utworach, a nawet zarzucano plagiaty, dochodziło nawet do procesów sądowych na tym tle.
Trochę to chaotyczne informacje, ale jak powiedzieć dużo w króciutkim poście.
|
03 maja 2008 23:09:06 |
|
|
Konto usuniete
|
To jeden z ulubionych autorów mojego dzieciństwa. Dziś wydają mi się jego książki dość banalne i łatwe do przewidzenia. Teraz chętniej oglądam filmy na podstawie jego książek a jest ich 16.
|
18 maja 2008 14:03:32 |
|
|
Konto usuniete
|
Filmy nie mają wiele wspólnego z książkami - niestety. Jeśli książki wydają Ci się banalne, to co dopiero powiedzieć o filmach.
|
21 maja 2008 1:41:40 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 22 maja 2008 13:02:06 Posty: 25
|
Czytałam książki Maya wielokrotnie,co prawda pierwsza moja styczność z jego utworami miała gdy miałam 11 lat.W tym wieku większość była zafascynowana magią "dzikiego zachodu" .Ale podobnie jak jermada wracam do nich po latach,tyle że tylko w polskiej wersji.Dlatego z wielką chęcią sięgnę po przytoczoną przez jermada książkę "Karol May.Anatomia sukcesu". Może rzeczywiście jego twórczość ma niewiele wspólnego z rzeczywistością,ale to przecież powieść-fikcja,nie dokument.I najbardziej liczy się fakt że te książki fascynowały,i będą nadal fascynować wielu młodych czytelników.A jeśli ktoś zechce do nich wrócić to tym lepiej.
W jego powieściach są ludzie dobrzy i źli,coś jest czarne lub białe.Łatwo jest się utożsamiać z takim widzeniem świata.Bo czyż nie jest to lepsze niż błądzenie pomiędzy wieloma odcieniami szarości?Może nie jest to zbyt ambitna lektura,ale miło jest się oderwać od rzeczywistości.
|
28 maja 2008 9:49:15 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 24 maja 2008 19:02:14 Posty: 27
|
Jeszcze kilka lat temu powiedziałabym nawet, że May jest moim ulubionym pisarzem. Uwielbiałam i nadal lubię jego książki. "Winnetou" był pierwszą książką przy której się popłakałam. Książki Maya może i nie są bardzo głębokie, nie mają ukrytych sensów, ale mają w sobie to coś co sprawia, że ludzie czytają je po kilka razy. Pozatym niosą soba jednak jakieś przesłanie. Dla wielu młodych ludzi przyjaźń między winnetou a Old Shatterhandem jest niedoścignionym wzorem przyjaźni. Trudno wogóle omawiać motyw przyjaźni bez napomknięcia choćby o tych postaciach. Między innymi dlatego, powieści Maya ciesza się taką popularnością.
|
28 maja 2008 16:20:54 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|