|
|
Teraz jest 23 lis 2024 11:49:17
|
Autor |
Wiadomość |
Konto usuniete
|
Ja jednak uważam, że ksiązki są o niebo lepsze od ekranizacji. Wiele razy przeczytawszy jakąś powieśc czekałam z niecierpliwością na jej ekranizację ale zazwyczaj jednak kończyło się to rozczarowaniem. Chyba poprostu niektórych książek nie można przenieść na ekran .
|
01 kwi 2008 20:10:54 |
|
|
Konto usuniete
|
Nigdy film nie będzie lepszy od książki. Film jest bowiem ograniczony ramami budżetu przedsięwzięcia.
Edit:Ja pomimo tylu lat i jakiego takiego wyrobienia smaku mogę ponadto powiedzieć, że książka jest w naszej wyobraźni a film to tylko obraz w naszych oczach. Zresztą rzadko się zdarza, żeby książka na podstawie filmu była równie ciekawa jak film na podstawie książki. Wyjątkiem są chyba tylko Star Wars, do których pisali nowele znani autorzy z fantastycznego świata.
Ostatnio edytowano 01 kwi 2008 23:27:06 przez Konto usuniete, łącznie edytowano 2 razy
|
01 kwi 2008 21:44:54 |
|
|
Konto usuniete
|
witam,może wydam sie śmieszny,ale chciałem nadmienić o takim filmie jak "Rambo-pierwsza krew" pewnie niewielu zdaje sobie sprawę,że film powstał na podstawie książki,Davida Morrell'a,jeśli mnie pamięć nie myli.Oczywiście film obejrzałem(pewnie kilkakrotnie...) zanim przez zupełny przypadek wpadła mi w ręce książka.i po jej lekturze nie dziwię się że film i książka żyją własnym życiem...Książka,którą IMO można by z czystym sumieniem sprzedawać na wagę w supermarkecie,a po przeczytaniu można nie pamiętać o niej jeszcze tego samego dnia.Film natomiast jak na owe czasy i mimo Sylwka w roli gł. zajebisty,nie tylko walka,strzelanie i wysyłanie ludzi do św. Piotra,ale przede wszystkim ukazanie stosunku społeczeństwa USA lat 80-tych do wteranów i całej wojny wietnamskiej,coś jak mniejszy brat "Łowcy jeleni"..
|
01 kwi 2008 23:19:42 |
|
|
Konto usuniete
|
Zwracam uwagę, że są filmy, które zawierają takie "wewnętrzne myśli" bohatera. Np. w "Sin City" oparty co prawda na komiksie, ale dużą częśc czasu śledzimy dynamiczną akcję (niezwykle dopracowaną wizualnie) komentowaną na bieżąco przez bohatera - takie połączonie dodaje nowego wymiaru dla odbioru filmu.
|
02 kwi 2008 10:26:06 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 02 kwi 2008 11:15:57 Posty: 11
|
A ja stawiam na "Rozważną i romantyczną". Książka była dla mnie totalnie nie do przebrnięcia. Przeczytałem tylko dlatego, że w wakacyjnej biblioteczce nic innego nie było. Za to film, o dziwo, ogląda sie bajecznie. Fantastyczna gra aktorska! Hugh Grant ma tam chyba jedyną rolę w karierze gdzie gra (może jeszcze nie był zmanierowany późniejszymi sukcesami) a rola Alana Rickmana (znany z roli Snape'a) zagrana rewelacyjnie.
|
02 kwi 2008 14:37:45 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 01 kwi 2008 17:20:28 Posty: 34
|
Cóż ja żeby nie rozczarować sie ekranizacją jakiejś książki najpierw oglądam film a potem czytam książki, Lub książkę na podstawie scenariusza. I powiem wam że zawsze sie rozczarowywałam ekranizacjami wystarczy dać banalny przykład Ani z Zielonego Wzgórza gdzie większośćdziewczynek czytała tą ksiażke, jak 3 pierwsze filmy jako tako trzymają sie książki to dalsze filmy to poprostu wymysł jakiegoś chorego umysłu bo wogule nie mają nic wspólnego z książkami. i zgadzam sie z moją przedmuwczynią są takie książki których nie spobób przeczytać u mnie tak było z Torkienem i Władcą pierścinie dobrnełam do 124 str. i ani kroku dalej a film mi ise nawet podobał ale nie wiem jak sie on ma do orginału. Czytałam również Armageden, książka powstała na postawie scenariusza i musze powiedizeć wycieli co nie co hehehe. Ale ogólnie fajnie ise czytało bo do filmu nie umiałam sie przełamać. Wiec czasem tak czasem tak. Jednak dobrze że ekranizacje powstają dla takich "dezerterów" jak ja:)
|
02 kwi 2008 18:58:53 |
|
|
Konto usuniete
|
Jeżeli chodzi o Tolkiena, to można śmiało stwierdzić, że film dorównał powieściowemu oryginałowi. Jest to chyba rzadkość. Co prawda żal mi niektórych momentów pominiętych, ale opowieść na tym na szczęście nie ucierpiała. Jedyne co można zarzucić, to to że Tolkien był pacyfistą i w takim tonie były utrzymane jego książki, a film raczej do takich nie należy. Ale nie można mieć wszystkiego.
|
03 kwi 2008 0:21:13 |
|
|
Konto usuniete
|
Według mojego skromnego zdania filmu nie ma co porównywać do książek. Czytając jakąkolwiek książke często wyobrażamy sobie zawarte w niej wydarzenia, przeżycia. Gdy oglądamy film nasza wyobraźnia juz tak mocno nie pracuje jak przy czytaniu książki. Ale zgodze się też z tym, że niektóre ekranizacje filmowe są lepsze od pierwowzorów (książek), scenarzysta dodaje kilka scen, więcej akcji itp. przez co fabuła jest lepsza.
Ale jak to mówią: "ile ludzi tyle teorii"
|
03 kwi 2008 6:43:56 |
|
|
Konto usuniete
|
Porównywanie książki z filmem to trochę jak rozważania o wyższości jabłka nad gruszką. Ale można znaleźć mnóstwo przykładów, kiedy film jest arcydziełem, a książka na podstawie której powstał - owszem, dobra, ale w swojej klasie nie aż tak wysoko jak film w swojej.
Amadeusz Formana podpada pod tą kategorię? W końcu to adaptacja dramatu. Świetne dwie główne role, równie dobra obsada drugiego planu no i to wszystko, czego nie da się zrobić w teatrze - autentyczne wnętrza Narodnovo Divadla w Pradze w którym pracował Mozart, no i muzyka (w teatrze z taśmy?).
Tytus Andronikus - Taymor z jednego ze słabszych dramatów Szekspira zrobiła prawdziwe (choć nieco bardziej operowe w formie niż filmowe) dzieło sztuki. Scenografia, kostiumy, zdjęcia, no i Hopkins w szekspirowskiej roli - klasa sama w sobie.
A jak Hopkins to i Milczenie owiec - na podstawie jednego z wielu thrillerów powstał film, który wywarł olbrzymi i do dzisiaj widoczny wpływ na cały gatunek.
Apocalypse Now - tu chyba ex equo... nic nie ujmując Conradowi.
Blade Runner - ta sama sytuacja. Jedna z wielu książek Dicka, versus absolutne arcydzieło światowego kina.
Ojciec chrzestny - jak wyżej.
Stalker Tarkowskiego vs. Piknik na skraju drogi Strugackich - też chyba remis, ale ze wskazaniem. Powieść Strugackich to jedna z wielu naprawdę dobrych pozycji s-f, ale film to arcydzieło, czysta poezja.
Ostatnia pozycja, wymieniany już Forest Gump. Świetny, wzruszający film z dobrze poprowadzoną fabułą. Książka - miejscami zabawna, miejscami żenująca opowieść o przygodach "wioskowego głupka", do końca da się dobrnąć tylko dlatego, że krótka.
Pewnie coś jeszcze by się znalazło...
|
08 kwi 2008 16:17:06 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 15 mar 2008 19:46:33 Posty: 191
|
Usłyszałem kiedyś taką opinię, że oglądamy adaptacje filmowe ponieważ nie lubimy czytać pierwowzorów książkowych. Według mnie jest to totalna bzdura i mam nadzieję, że inni również się ze mną zgodzą-mile widziane wszelkie komentarze. Nawet powiem, że jest odwrotnie-chętnie sięga się po książkę, aby zobaczyć czym różni się od filmu. Ale do rzeczy. Nie pisałbym o tych sprawach, gdybym w swojej "karierze kinomana-książkowca" nie natrafił na tytułowy problem z tego forum. A sprawa dotyczy Ferdydurke-poniekąd jednej z lektur szkolnych. Przeczytałem, bo wychodzę z założenia, że lektury należy czytać w oryginale, a nie jakieś tam streszczenia i miałem dosłownie, już w trakcie czytania, pianę zamiast mózgu. Dosłowna tragedia. Aż się chciało zacytować: Co To jest??!Co się Tu dzieje???!. Ja rozumiem, że to był wyraz buntu ówczesnego pokolenia, ale w takiej formie?? A potem postanowiłem na dokładkę obejrzeć film. I tu mile mnie zaskoczyło. Całość była zdecydowanie bardziej klarowna i zrozumiała, nawet sie trochę uśmiałem (bo przy czytaniu książki raczej miałem ją ochotę podrzeć ), sławny pojedynek na miny.
|
09 kwi 2008 11:49:01 |
|
|
Konto usuniete
|
Najwiekszy gniot - ekranizacja - jaki widzialem, nie wspominajac o Wiedzminie bo ten film to juz dno absolutne jest, to Suma wszystkich strachow, chyba oprocz nazwisk bohaterow i tytulu i baaaaaardzo ogolnie zaczerpnietego watku z ksiazki, z ta to on ma niewiele wspolnego. Jak ksiazka ogromnie mi sie podobala, to splycenie jej w filmie i zrobienie z niego takiej szmiry wola o pomste. do tego jak jeszcze czytalem recenzje ze film "dobry" to stwierdzilem ze ja chyba jakis glupi jestem i sie nei znam, a recenzenci to chyba tylko gazety czytaja bo ksiazka za gruba...
|
09 kwi 2008 12:04:41 |
|
|
Konto usuniete
|
Suma wszystkich strachow, chyba oprocz nazwisk bohaterow i tytulu i baaaaaardzo ogolnie zaczerpnietego watku z ksiazki, z ta to on ma niewiele wspolnego.
Akcja książki dzieje się w 1991 roku, kiedy jeszcze istnieje Związek Radziecki a zimna wojna ma się dopiero za moment skończyć. Ekranizacja tego bez żadnych zmian byłaby dopiero groteskowa - wszyscy przecież wiedzą, że w 1991 nie wybuchła żadna bomba atomowa podczas finału Super Bowl. Musieli to przenieść we współczesne realia. A we współczesnym świecie nie ma już ZSRR i parę innych rzeczy się zmieniło. Nie dało się tej książki zekranizować toczka w toczkę. Podobnie zresztą, jak trylogii Bourne'a.
|
09 kwi 2008 12:39:00 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 07 kwi 2008 20:22:06 Posty: 20
|
Nie uważam aby film mógł być lepszy od książki. Po pierwsze z dość prozaicznego powodu: rzadko moje wyobrażenia pokrywają się z tym jak pewne wydarzenia a nawet postacie są w książce pokazane. Film ponadto zmienia całkowicie tempo akcji i nie jest w stanie ukazać przeżyć wewnętrznych (przemyśleń) bohaterów. Film bywa miłym a nawet bardzo dobrym uzupełnieniem książki (jak w przypadku opisywanej trylogii Tolkiena czy chociażby lektur szkolnych przez które często ciężko przebrnąć lub je zrozumieć- wtedy film pomaga poukładać sobie całość w głowie). Ale bywają takie przypadki, że film tak bardzo odbiegał od książki że zaraz po jego obejrzeniu musiałam wrócić do lektury żeby zatrzeć złe wrażenie
|
09 kwi 2008 18:12:13 |
|
|
Konto usuniete
|
Ciężko mi się wypowiedzieć bo zawsze miałem takie szczęście(pewnie jak wielu) że najpierw zobaczyłem film, dopiero potem miałem dostęp do książki. Jestem jednak absolutnie pewien że regułka mówiąca o tym że książka jest lepsza od filmu jest niewłaściwa. Ta opinia opiera się na indywidualnych poglądach czytelnika/widza który widzac ekranizację nagle wpada na serie pomysłów co sam by przerobił, dodał lub wyciął. Filmy mogą być gorsze w tym że zawsze są pomijane wątki, które jakiejś cześci czytelników szczególnie utkwiły w pamięci. No ale w ekranizacjach często mamy do czynienia z wyjątkową muzyką, a gra aktorska jeśli jest wystarczająco dobra to podnosi znacząco wartość artystyczną filmu. Mój wniosek: Książka zawiera w sobie elementy, których film nam nie przekaże, ale także film posiada swoje atuty których nie doświadczymy czytając książki.
|
09 kwi 2008 20:45:25 |
|
|
Konto usuniete
|
panDerecki, co fakt to fakt, ale w takim razie po co robic ekranizacje, wiem ze to dywagacja, bo robisz superprodukcje ktora zarobi multum kasy wiec na zasadnicza niezgodnosc z ksiazka nie zwracasz uwagi. Ale to tylko moje pobozne zyczenia.
Trylogii Bourne'a nie czytalem, a chyba bedzie to trzeba nadrobic, bo film z matem damonem bardzo mi sie podobal i jestem ciekaw jak to w ksiazce wyglada.
|
10 kwi 2008 9:11:24 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|