Strasznie czytać takie informacje. Z drugiej strony: czy czytając należy się już do jakiejś elity w tym kraju, skoro robi to troszkę ponad 1/3 wszystkich Polaków?

Jestem ciekaw dokładniejszych danych - szczególnie tego, jak wysoko/nisko plasuje się fantastyka wśród najchętniej czytanych gatunków... Naprawdę po encyklopedie czy poradniki ludzie sięgają częściej? Ja sam nie pamiętam, kiedy ostatnio zajrzałem do papierowej encyklopedii - nawet ze słowników korzystam raczej online.

I jeszcze tak dla zainteresowanych metodologią:

Ta, też to chciałem wkleić ale stwierdziłem, ze poczekam na piątkowy pełny news. Zastanawiam się czy takie badania nie są / nie będą niedługo miarodajne bo nie uwzględniają tekstu czytanego w formie elektronicznej. Większość ludzi poprzez korzystanie z encyklopedii rozumie używanie google'a/wikipedii, a tego to badanie już nie obejmuje...

Niezły wskaźnik - przynajmniej jedna książka w roku 2008.

Ciekawi ile osób czytało więcej niż jedną i ile odpowiedziało na zasadzie "no chyba coś tam przeczytałem".

A z drugiej strony - czy to ważne?
Ktoś kiedyś miał ideę, że ludziom do szczęścia książek brakuje - okazuje się, że jednak nie bardzo, czy raczej nie wszystkim.

każdy kraj ma awangardę, inteligencję, elitę, która wyróżna się od mas

a dlaczego czytelnictwo spada? należałoby odpowiedzieć na pytanie dlaczego niektórzy kiedyś czytali, a teraz przestali
np. kobieta czytająca harlekiny przestała czytać, bo zamiast tego może oglądać podobną tematyke w serialach

Hmmm...interesujące. Ale jeszcze ciekawsze są skutki nieczytania. Z zaledwie garstką moich znajomych można porozmawiać o książkach, nowościach wydawniczych - generalnie o literaturze. Czasem ktoś coś na temat Sago o Ludziach Lodu, Harrego Pottera - że słyszał o tym. A już chyba z nikim nie da się pogadać o fantastyce (tej poważniejszej) - kompletna ignorancja. Białołęcka, Bułyczow, Scott Card, Lieber, Herbert, Le Guin - nikt nie słyszał.
Poza tym, pracuję w pewnej dużej firmie na stanowisku samodzielnym, gdzie zajmuję się, nazwijmy to ogólnie, sprawdzaniem wszelkiego rodzaju pism handlowych firmy pod kątem ich prawidłowości merytorycznej. Regułą jest, że wszyscy dyrektorzy i inne osoby na wysokich stanowiskach przychodzą do mnie z prośbą, żebym sprawdziła, czy w tym, co napisali, nie ma błędów stylistycznych i ortograficznych!!! I nie wstydzą się tego!!! Oczywiście abstrahuję od faktu, że robią mnóstwo błędów językowych w swoich wypowiedziach ustnych. To taki trochę "wtórny analfabetyzm".

No i pojawił się bardziej szczegółowy raport BN, wraz z interesującym komentarzem pani dr Katarzyny Wolff. Wersja oryginalna (DOC) na serwerach Biblioteki Narodowej (i odrobinę zmodyfikowany (wielkość czcionek) PDF na Scribd).

Niepokojącym jest fakt dość drastycznego spadku czytelnictwa wśród gimnazjalistów/licealistów - będzie nam takie nieobeznane z książką społeczeństwo rosło niestety.

Co do tego, co czytamy - dziwi pozycja literatury faktu przed fantastyką... Naprawdę tyle owej literatury faktu czytacie? Do tego literatura religijna zaledwie 3 punkty procentowe niżej... No i ezoteryka ze swoim 1% =] Warto zwrócić uwagę także na to, kto odwiedza biblioteki - polecam podział według wykształcenia. Wniosek jest dość czytelny...

Dziwi mnie to, że oczekuje się od bibliotek możliwości korzystania z edukacyjnych programów komputerowych. Rozumiem jeszcze dostęp do Internetu dla osób bez pracy i jej poszukujących czy też poszerzających swoją wiedzę (przy zastosowaniu dość ostrych filtrów - żeby nie było łażenia po stronach porno, grach czy innych naszych-klasach w bibliotece), ale programy? Brakuje mi również wśród funkcji biblioteki wymienienia organizowania spotkań z autorami czy porządnych klubów dyskusyjnych (chyba, że wchodzi to w skład 'różnego rodzaju spotkań i zajęć').

Zapraszam do zapoznania się z punktem 6 wśród wniosków dr Wolff - w pełni się z nim zgadzam i popieram.

Co do samego badania - miło byłoby, gdyby w przyszłych wersjach pojawiły się już konkretne pytania dotyczące tak książki "mówionej", jak i elektronicznej - bo obecny wynik badania tego nie obrazuje. Nie obraziłbym się także na znaczne zwiększenie liczebności respondentów - do poziomu jakichś 10 - 20 tyś. osób. Pociągnęłoby to zapewne za sobą znaczne koszty, ale dzięki temu raport byłby głębszy i na pewno dużo lepiej odzwierciedlał prawdziwą sytuację. Można się również pokusić o zebranie jakichś zbiorczych danych z samych bibliotek dotyczących ilości wypożyczeń czy aktywnych czytelników - choć to jako osobna kategoria już.

Wiadomości raczej nie szokują... Od jakiegoś czasu widzę obniżający się poziom czytelnictwa. Martwi mnie za to spory spadek liczby osób kupujących powyżej 10 książek rocznie, gdyż to właśnie według mnie pokazuje, topnieje ilość nie tylko tych którzy do książek zerkają, ale też tych można by pomyśleć "lepszych" czytelników. Całe szczęście, że istnieją jeszcze książki elektroniczne i statystyki mogą być nie miarodajne

Wyniki zależą od sposobu zbierania danych. Ciekawe czy korelują w jakiś sposób np. z danymi Empiku w/g rodzajów sprzedawanych pozycji.
To co mnie kiedyś ruszyło - czytałem branie z biblioteki wiedzę i życie, świat nauki etc. W pewnym momencie poinformowano mnie, ze niestety biblioteka przestaje kupować te magazyny, ponieważ poza mną jest jeszcze tylko jedna osoba która do nich zagląda. To jest dopiero tragedia - duża miejska biblioteka i nikogo nie interesują darmowo dostępne publikacje tego typu...

To w ogóle ciekawe zjawisko nie ma jakoś przełożenia na rzeczywisty obraz czytelnictwa Polaków... na emigracji. W Polsce rzeczywiście rzadko spotykałem kogoś z mojego otoczenia, kto czytałby i potrafił o literaturze rozmawiać. Jestem w Anglii dość krótko i jestem szczerze zaskoczony faktem, że niemal wszyscy moi nowi znajomi czytają, wymieniają się literaturą (polskie książki to towar dość deficytowy i pożądany!) i o niej dyskutują. Zainteresowania mają różne, lecz w wielu wypadkach nie jest to zainteresowanie literackim mainstreamem. Ludzie tu rzeczywiście czytają dobre książki (choć oczywiście, literaturą rozrywkową też nie gardzą) i powiem szczerze, że ten stan mnie bardzo zaskoczył i jednocześnie ucieszył. Ciekawe więc, co jest takiego z tymi ludźmi tutaj i jak na to patrzeć, w świetle informacji o niskim stanie czytelnictwa wśród naszych rodaków?

Mnie to niestety trochę załamuję mam 18 lat i wśród znajomych z klasy, szkoły itp mało jest osób czytających książki, to jest dla mnie smutna prawda z roku na rok coraz mniej osób czyta książki przez co moim zdaniem społeczeństwo staję się o wiele biedniejsze. Obawiam się że za kilka lat czytanie książek wśród młodzieży na prawdę zaniknie a będzie to wielka katastrofa. Już teraz mało kto je czyta a co będzie za 5 czy 10 lat?

To raczej normalne, bardzo duża ilość osób które wyjechały z kraju to osoby wykształcone, które cenią słowo pisane.

Dawno temu robiłam badania wpływu wykształcenia rodziców na poziom wyników nauczania dzieci w szkole. Sądzę, że wyniki nie zaskoczą nikogo, że dzieci osób z wyższym wykształceniem miały wyniki kilka - kilkanaście procent wyższe wyniki niż dzieci osób z niższym wykształceniem.
Ciekawostką było to, że dzieci z domów gdzie rodzice mieli wyższe wykształcenie zdecydowanie, żadziej korzystały z biblioteki szkolnej.
Po wielu rozmowach okazało się, że dzieci te miały dobrze zaopatrzone biblioteczkki domowe.

Badania były dość rzetelne, przeprowadzone w kilku szkołach w klasach 3 i 4 szkół podstawowych.

Czytanie obecnie nie jest modne, chyba, że trafi się coś mocno nagłośninego jak Harry Potter. Nastolatki nie chwalą się między sobą przeczytanymi książkami.

Po za tym badania przeprowadzone na tak małej grupie są obarczone sporym procentem błędu, jakoś nie chce mi się wierzyć w te 3 %

Wiecie jaka jest klasyfikacja kłamstwa ?
1. Kłamstwo
2. Duże kłamstwo
3. Statystyka

Tak dla porządku:



© by Mark Twain

Tak dla porządku, to nie "duże" a "cholerne" i nie Mark Twain a Benjamin Disraeli

Czy "cholerne" to bym się kłócił. Amerykańskie "damn" ma raczej bardziej negatywny wydźwięk niż polskie "cholerne". A co do autora, to fakt, chociaż chyba większość stron jako autora podaje Twaina, stąd mój błąd.

Edit by Mori: Dobrze, dobrze, a teraz proszę skończyć z offtopic'iem.

Mnie to nie dziwi. Ludzie jacy są, każdy wie. Każdy za czymś goni, nie ma czasu dla znajomych, a co dopiero dla samego siebie. A jak już go trochę znajdzie, to jakoś nie chce mu się sięgać po książkę. Niestety.. Sama obserwuję to na uczelni. Ludzie albo mają całe dnie zajęcia, albo koła, albo pracują po godzinach nauki. I po całym dniu nie mają już sił na cokolwiek.
A z drugiej strony wydaje mi się, że każdy, kto tłumaczy się brakiem czasu na czytanie, tak naprawdę nigdy dużo nie czytał. Bo ci, co czytali dużo zawsze na dobrą lekturę czas znajdą.
A w ogóle, to kto jeszcze wierzy w statystyki? Osobiście w ciągu moich 23 lat życia nie spotkałam się jeszcze z "ankieterem", który pytałby mnie o odpowiedź na jakikolwiek temat...