Odnoszę wrażenie, że dla pani Małgorzaty wydawanie książek w postaci cyfrowej wiąże się z niemal niewypowiedzialnym cierpieniem.
Trzeba je opracować - bo one się nie chcą składać same. Nie trzeba ich drukować, rozwozić, ani płacić za zwroty - a przecież każdy wie, że wydawnictwa są niesamowicie bogate i że wydawanie kasy na takie rzeczy to istota działalności wydawniczej... A skoro są do tego tak bardzo przywiązani, to klienci powinni rozumieć, że ceny wersji czytnikowych muszą zawierać wliczone koszty niezwiązane z wyprodukowaniem tych edycji...

Nie mam nic przeciwko uczciwej wycenie, z chęcią zapłacę odpowiednią kwotę - ale na litość boską, niech nie opowiadają bajek, że wersje cyfrowe opracowuje się zupełnie od zera i nie można wykorzystywać materiałów z edycji papierowej celem zminimalizowania kosztów...

Nie, bash cookbook i Linux cookbook

Dołączam się do kolegów jako świeży właściciel CSS Cookbook.

Przeczytałem wypowiedź pani Szymaniak i obawiam się, że ta Pani po prostu nie rozumie. Klienta nie obchodzi ile kosztuje przygotowanie (i naprawdę to takie koszty? jeśli książka składa się głównie z nagłówków i akapitów, bez przypisów, tabel, wykresów to utworzenie każdego formatu będzie niemal automatyczne...), on chce kupić książkę i wciąż jest przekonany, że cyfra to mniej niż papier.

Owszem, świat obiegły wieści, że wydawnictwa dogadały się z Amazonem w sprawie podwyższenia cen, a dla UE to w ogóle ceny wersji Kindle bywają wyższe niż paperbacki, ale Amazon mógł sobie na to pozwolić, bo mają potężną platformę. Gdy wydawnictwa niezależne (opieram się tu głównie o IT) sprzedają wersje elektroniczne, to cena osiąga 30-50% papieru. Oni wiedzą, że jeśli będzie znacznie drożej, to ludzie i tak kupią papier, który im się mniej opłaca, albo będą ściągali.

A tekst na temat "konkurencji" między cyfrą i papierem to zupełne kuriozum. Oczywiście nikt im nie podpowiedział, że mogliby sprzedawać łącznie cyfrę+papier np. z 20% narzutem?

Dokladnie - chcialem tylko zwrocic uwage, ze to nie tylko koszty "papieru i atramentu" jak domu na drukarce, ale sporo wiecej


Az mi sie cyctat cisnie... "Pan placi, pani placi...". Ale powaznie - zasadniczo wszyscy: wydawca musi magazynowac i dostarczac do hurtownikow/ksiegazy, ci maja swoje magazyny, swoje narzuty i tak dalej. Nie oszukujny sie - nawet jak ksiazka lezy w magazynie w sklepie i nikt jej nie dotyka, to i tak generuje koszty. Przestrzen magazynowa kosztuje a nie przynosi zyskow (nie ma tam klientow, ktorzy by cos kupili). To wszystko odpada w przypadku dystrybucji elektonicznej.


Niezupelnie. Dokladnie to ustawial zecer literke po literce. Teraz czcionka ma zdefiniowany kerning (odstep miedzy literami) i zasadniczo do wielkosci mniej wiecej 16p wszystko powinno byc OK. Wieksze trzeba czasem poprawiac. Poza tym - jak myslisz - czy zasady skladu roznia sie od tego czy to papier drukowany czy elektroniczny? Nie wiem, ale tak na logike wydaje mi sie, ze elektoniczny powinien byc latwiejszy (odpadaja wszystkie zasady typu np. "nie zostawiaj jednej litery na koncu wiersza", bo jak sie tekst w czytniku ptrzeskaluje to sie wszystko poprzestawia).


No nie wiem - ostatnio kupilem epuba (9.90$ - a wiec cena zdecydowanie nizsza niz papierowa) - wydany z ilustracjami, ktore nota bene bardzo dobrze sie na czytniku prezentowaly. Mozna? Mozna - tylko trzeba chciec...


Szczerze mowiac nie rozumeim dlaczego fakt, ze kazdy ma jakies urzadzenie do czytania (na komfort czytania na komorce/monitorze spuscmy zaslone milczenia ) mialby wplywac na cene ksiazki? Cena powinna byc ustalona na zasadzie: "wytworzenie" kosztuje mnie x, marza to y, cena dla uzytkownika to x+y. To co wydawnictwa robia w tej chwili to: "wyprodukowanie" ebooka to x, "wyprodukowanie" ksiazki papierowej to (x+n), marza to y. Cena ebooka to x+n+y. "n" nie ma zadnego uzasadnienia, a i tak jest "dowalony" do ceny.


Najlepszy to oczywiscie epub bez DRM-u i do tego powinnismy dazyc

Nie wiem jak w innych programach, ale quark czy indesign obsluguja skrypty w ktorych mozna opisac zasady hyphenacji, justowania itd i niezaleznie od zmiany wielkosci czcionki czy interlinii tekst bedzie sie wedlug nich lamal ( np nie beda wisiec spojniki a wyrazy nie bedea sie dzielic.

Chodzi o to, że jeśli nie robisz druku, albo PDFa, to łamanie nie występuje. Bo co się dzieje jak zmienisz rozmiar czcionki w ePUBie na czytniku?

Obaj mówimy o tym samym tylko trochę inaczej

Łamanie występuje tylko, że nie robi się tego manualnie a automatycznie za pomocą zbioru zasad, które będą obozwiązywać nawet jak zmienisz rozmiar czcionki. Gdyby tak nie było to wszystko by się wszystko sypało po zmianie czcionki. Mówię z doświadczenia, codziennie redaguje teksty w indesignie.

A na kindlu też masz indesigna?
W dyskusji chodzi o to, że nie robi się specjalnego łamania dla ebooków w ePUB, więc koszt takiego łamania nie powinien być wliczany w cenę ebooka (w odróżnieniu od papierowej książki).

Ja nie mowie, że koszt powinien być wliczany. Rzeczywiście nie ma tu żadnego nakładu pracy. Chodzi mi o to, że formaty takie jak ePub czy mobi same w sobie mają właśnie zbiór takich skryptów, który sprawia, że tekst łamie się automtycznie według pewych zasad po zmianie czcionki, natomiast Pani z WAB próbuje nam wmówić, że proces ten generuje koszty porównywalne z łamaniem przez redaktora, co jest klamstwem.

OT - tak z ciekawości - czy ePub wyeksportowany z InDesign jest pokazywany prawidłowo przez ADE i FBreadera?
Dawno już patrzyłem, ale o ile pamiętam bywało z tym różnie. A teraz doszedł nam chyba jeszcze "ePub for iPad".

Za całą dyskusję moim zdaniem wystarczą te dwa kwiatki:
- "obserwacja rynków zagranicznych, potrzeba ujednolicenia oraz rosnące koszty produkcji ebooków"
- " dlaczego w związku z tym cena e-booka miałaby być niższa? Wszakże to ta sama książka"

Ta pani to albo debil, albo pracuje w branży księgarskiej od tygodnia lub ostatecznie robi sobie jaja...
Jeżeli ktoś taki kieruje polityką wydawniczą w dużym wydawnictwie, to będziemy dyskutować na cenami e-booków przez najbliższe 3 lata a i tak nic się nie zmieni.
Fachowość, znajomość realiów branży i umiejętność strategicznego myślenia na poziomie dyrektórków z PKP lub Poczty Polskiej.
Ręce opadają...

nie mam pojęcia. U mnie w firmie wykręcają tylko PDF-y

Ach, dotarło do mnie, że w tym całym zamieszaniu zapomnieliśmy poprosić Was o jedną, drobną rzecz - wyrażajcie swoje zdanie (oczywiście w kulturalnej formie) pisząc do wydawcy. Może gdy do niektórych dotrze, że klienci nie godzą się na tak wyceniane eBooki, nastąpi zmiana polityki cenowej?

Adresy do kontaktu z W.A.B. znajdziecie na ich stronie internetowej: http://wab.com.pl/?content=kontakt.

no właśnie
20 minut temu kupiłem w nexto Mankella z WAB sygnowanego jako pdf BEZ DRM
zapłąciłem, dostałem link do ściągnięcia, wgrałem do kindle
jest, czytać się da, ale jakość do dupy
ok, postanawiam wrócić do calibre i przekonwertować do innego formatu (mobi?)
nie udało się - calibre twierdzi, że pdf MA DRM
mam więc eboka pięknie złożonego d czytania w adobe na kompie a na ebook readerze mogę się cmoknąć w pompkę...
w dodatku - 34,90 zł
ale jestem idiota!!!

Spokojnie JEEPie, aż tak źle nie powino być. PDFy tam są zdaje się zabezpieczone hasłem - sprawdź, czy programy typu PDF Password Remover 3.1 czy A-PDF Restrictions Remover sobie z tym nie poradzą.