Teraz jest 23 lis 2024 11:38:54




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 141 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona
Studenty;d 
Autor Wiadomość
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01
Posty: 351
Lokalizacja: Windy City
Post Re: Studenty;d
Zdecydowanie studia w Stanach są bardziej wymagające niż w Polsce.
Studenci (magistranci i doktoranci), z którymi pracuję, prezentują znacznie wyższy poziom niż na naszych rodzimych uczelniach. Stereotyp "głupiego Amerykanina" pochodzi pewnie z różnych sond ulicznych, gdzie zaczepia się i wyśmiewa niewykształconych ludzi (drugi biegun tego bardzo spolaryzowanego społeczeństwa). W kierunkach technicznych i ścisłych Amerykanie mają przewagę chociażby jeśli chodzi o ilość ćwiczeń praktycznych, na najnowocześniejszym sprzęcie. Studenci pracują mnóstwo - mają motywację, bo mogą dostać dobre stypendia za wyniki w nauce i publikacje naukowe. Wiedzą poza tym, że ich przyszłe zarobki ściśle korelują z wykształceniem. U mnie studenci siedzą w laboratoriach do 10pm regularnie, a do północy bardzo często. Pracują również w soboty. W zeszłą niedzielę zajrzałem na chwilę na uniwerek - trzech pracowało nad swoimi badaniami. Jest duża konkurencja, ale i wielkie możliwości pozwalające rozwijać swoją pasję. W Polsce niczego takiego nie zauważyłem - oby tylko zaliczyć jakoś i już.

_________________
Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.


01 kwi 2009 20:06:52
Zobacz profil
Pocketbook Killer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55
Posty: 1513
Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
Post Re: Studenty;d
Zgoda, może studenci na niektórych uczelniach są bardziej rozwinięci i z pewnością mają do dyspozycji lepszy sprzęt. Co tu zresztą dużo mówić - starczy rzucić nazwę Carnegie Mellon i wszystko wiadomo.
Jeśli jednak porównać zwykłego, statystycznego licealistę z Polski i USA to gotów jestem się założyć, że tu mamy przewagę i to dużą.

_________________
"A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."

//Cormac McCarthy - Droga


04 kwi 2009 15:22:24
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01
Posty: 351
Lokalizacja: Windy City
Post Re: Studenty;d
Kellhus napisał(a):
Jeśli jednak porównać zwykłego, statystycznego licealistę z Polski i USA to gotów jestem się założyć, że tu mamy przewagę i to dużą.

Ja bym się nie zakładał. Bo statystycznie to każdy człowiek na świecie ma jedno jądro i jedną pierś.
Zauważ, Kellhusie, że te dzieciaki, które idą na studia, skądś się biorą. W jakichś szkołach są przygotowane.
Żeby dostać się na studia trzeba zostać przyjętym, nie jest to tylko kwestia ogromnych pieniędzy.
No, ale jeśli już o pieniądzach mowa, to całe 5 letnie studia na dobrym uniwerku (na takim mam szczęście pracować)
kosztują ponad ćwierć miliona dolarów. Jeśli ktoś tyle decyduje się wydać, zazwyczaj stara się być już wcześniej przygotowany do studiowania. Są licea prywatne, pańtwowe, lepsze i gorsze. Statystyka tutaj nie działa - bo jak uśrednić szkołę dla czarnych i Meksykanów ze slumsów (każdy oglądał sympatyczny film z Michelle Pfeiffer) z prestiżowym, prywatnym liceum?
Co do przeciętnych szkół, moi znajomi posłali swojego chłopaka do państwowej podstawówki. Jego koledzy to byli Meksykanie, Azjaci i dzieciaki ze wschodniej Europy. Słowem: nie żadna elita. Po początkowych obawach byli zachwyceni poziomem i sposobem nauczania. Teraz są w Polsce i przeżywają szok kulturowy. Mówią, że chyba poślą dzieciaka rok wyżej.
W prywatnym, ekskluzywnym liceum oraz na małym, skromnym prywatnym uniwerku uczyła przez pewien czas moja żona.
Co do liceum - bez porównania z Polską. Co do przeciętnego uniwerku - możemy się porównywać.

Jeśli zaś chodzi o niektóre uniwerki: http://www.webometrics.info/top4000.asp Poszukajcie najlepszego polskiego uniwerku na tej liście, zobaczcie, kto nas wyprzedza. I nie ma się co łudzić, że ranking został ułożony tak, żeby nas, Polaków, pognębić. Zresztą warto popatrzeć na te "niektóre" uniwersytety i zobaczyć jakie flagi przy nich figurują. I to jest statystyka...

_________________
Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.


04 kwi 2009 17:46:21
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54
Posty: 3266
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
Post Re: Studenty;d
elohim.sabaoth napisał(a):
Jeśli zaś chodzi o niektóre uniwerki: http://www.webometrics.info/top4000.asp Poszukajcie najlepszego polskiego uniwerku na tej liście, zobaczcie, kto nas wyprzedza. I nie ma się co łudzić, że ranking został ułożony tak, żeby nas, Polaków, pognębić. Zresztą warto popatrzeć na te "niektóre" uniwersytety i zobaczyć jakie flagi przy nich figurują. I to jest statystyka...

Ale mi ranking do oceniania...

http://www.webometrics.info/about_rank.html napisał(a):
Objectives of the Webometrics Ranking of World's Universities

The original aim of the Ranking was to promote Web publication, not to rank institutions. Supporting Open Access initiatives, electronic access to scientific publications and to other academic material are our primary targets. However web indicators are very useful for ranking purposes too as they are not based on number of visits or page design but global performance and visibility of the universities.

As other rankings focused only on a few relevant aspects, specially research results, web indicators based ranking reflects better the whole picture, as many other activities of professors and researchers are showed by their web presence.

The Web covers not only only formal (e-journals, repositories) but also informal scholarly communication. Web publication is cheaper, maintaining the high standards of quality of peer review processes. It could also reach much larger potential audiences, offering access to scientific knowledge to researchers and institutions located in developing countries and also to third parties (economic, industrial, political or cultural stakeholders) in their own community.

The Webometrics ranking has a larger coverage than other similar rankings (see table below). The ranking is not only focused on research results but also in other indicators which may reflect better the global quality of the scholar and research institutions worldwide.

We intend to motivate both institutions and scholars to have a web presence that reflect accurately their activities. If the web performance of an institution is below the expected position according to their academic excellence, university authorities should reconsider their web policy, promoting substantial increases of the volume and quality of their electronic publications.

Candidate students should use additional criteria if they are trying to choose university. webometrics Ranking correlates well with quality of education provided and academic prestige, but other non-academic variables need to be taken into account.
(pogrubienia by me)
+ http://www.webometrics.info/images/tabla2.jpg
http://www.webometrics.info/about_rank.html napisał(a):
Design and Weighting of Indicators

The unit for analysis is the institutional domain, so only universities and research centres with an independent web domain are considered. If an institution has more than one main domain, two or more entries are used with the different addresses.

The first Web indicator, Web Impact Factor (WIF), was based on link analysis that combines the number of external inlinks and the number of pages of the website, a ratio of 1:1 between visibility and size. This ratio is used for the ranking, adding two new indicators to the size component: Number of documents, measured from the number of rich files in a web domain, and number of publications being collected by Google Scholar database.

Four indicators were obtained from the quantitative results provided by the main search engines as follows:

Size (S). Number of pages recovered from four engines: Google, Yahoo, Live Search and Exalead.

Visibility (V). The total number of unique external links received (inlinks) by a site can be only confidently obtained from Yahoo Search, Live Search and Exalead.

Rich Files (R). After evaluation of their relevance to academic and publication activities and considering the volume of the different file formats, the following were selected: Adobe Acrobat (.pdf), Adobe PostScript (.ps), Microsoft Word (.doc) and Microsoft Powerpoint (.ppt). These data were extracted using Google, Yahoo Search, Live Search and Exalead.

Scholar (Sc). Google Scholar provides the number of papers and citations for each academic domain. These results from the Scholar database represent papers, reports and other academic items.

The four ranks were combined according to a formula where each one has a different weight but maintaining the ratio 1:1:



The inclusion of the total number of pages is based on the recognition of a new global market for academic information, so the web is the adequate platform for the internationalization of the institutions. A strong and detailed web presence providing exact descriptions of the structure and activities of the university can attract new students and scholars worldwide.

The number of external inlinks received by a domain is a measure that represents visibility and impact of the published material, and although there is a great diversity of motivations for linking, a significant fraction works in a similar way as bibliographic citation.

The success of self-archiving and other repositories related initiatives can be roughly represented from rich file and Scholar data. The huge numbers involved with the pdf and doc formats means that not only administrative reports and bureaucratic forms are involved. PostScript and Powerpoint files are clearly related to academic activities.


Krótko mówiąc - u nas się nie zwykło za dużo publikować w necie, więc w rankingu jesteśmy nisko (ktoś powie kto i gdzie? -- EDIT: Jagiellonka na 417. na świecie, AGH 511., PW 512., PWr. 578., UW 634., UPoz. 654., UWr. 662., PGd. 726., UŚl. 796., UMCS 801., UGd. 974., UMK 994., MiM UW 1125., UŁ 1135., SGH 1145., PPoz. 1256.). To tak, jak z rankingami uczelni technicznych u nas w kraju. Jak ocenia Rzepa czy inne takie to jest taka kolejność, jak się patrzy na to, ilu studentów znajduje po wszystkim zatrudnienie - to inna. Żaden z naszych rankingowców nie ocenia natomiast, jak wysoko uczelnia jest w Google (Scholar) - a szkoda. Przynajmniej pozycjonerzy mieliby jakieś zajęcie...

Joke by me:
- Jesteś głupi!
- Czemu?
- Bo Twoja uczelnia jest nisko w Google!

_________________
Cytuj:
Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak się uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. Szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.


04 kwi 2009 20:34:37
Zobacz profil WWW
Użytkownik

Dołączył(a): 29 sie 2008 23:21:37
Posty: 114
Post Re: Studenty;d
Cóż, moja cudna uczelnia - Poznań University of Medical Sciences - wylądowała dopiero na 3836 miejscu ;) . Zawsze do tej pory myślałam, że studiuje na dosyć dobrym Uniwersytecie (jak głosi strona internetowa: One of the best Medical Schools in Poland [cokolwiek to znaczy, bo aż tak wielu uniwersytetów medycznych w Polsce nie ma ;) ]), więc trochę się rozczarowałam, że jest tak nisko oceniany na świecie. Dzięki, więc Mori za oświecenie mnie ;) Mogę się łudzić dalej :D

_________________
"Ten, który walczy z potworami, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. . . kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy w ciebie"

Friedrich Nietzsche


04 kwi 2009 21:43:49
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54
Posty: 3266
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
Post Re: Studenty;d
Biedna Bean... Było patrzeć w Google przed wyborem uczelni? Teraz to se w brode psuj i składaj papiery na inną :P

PS. Ciekawe co by było, gdyby n-k założyła uczelnię...

_________________
Cytuj:
Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak się uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. Szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.


04 kwi 2009 22:09:18
Zobacz profil WWW
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01
Posty: 351
Lokalizacja: Windy City
Post Re: Studenty;d
Mori napisał(a):
Ale mi ranking do oceniania...

Bardzo chętnie przeczytam ranking, który mi wskażesz jako bardziej miarodajny. Chętnie zobaczyłbym polski uniwerek w pierwszej setce.

Prawda jest taka, że u nas nie tylko mało się publikuje w sieci, ale w ogóle mało się publikuje pod względem naukowym.
Ten ranking jest bardzo łagodny dla Polskich uniwersytetów. Fakt, zgadzam się, że składa się z kilku mniej ważnych faktorów.
Słusznie zauważyłeś, że kiepski ten ranking. Ale właśnie dlatego nasze uczelnie są w nim tak wysoko...
Inne rankingi uwzględniają liczbę noblistów, liczbę publikacji naukowych, liczbę cytowań itd.
Faktycznie, ten jest bardziej odpowiedni: http://www.arwu.org/rank2008/EN2008.htm.
Można go również zakwestionować, tak jak można zakwestionować wszystko. Nawet to jak ważne jest pojawianie się
uczelni w internecie. No cóż: to wszystko spisek pozycjonerów, a i tak wiadomo, że Polska jest liderem high-techu w świecie.

Joke by me:
"-Twoja uczelnia jest nisko w rankingu.
-Tak, ale krótko mówiąc u nas na uczelniach nie zwykło się robić nauki. A oni właśnie oceniali pod kątem naukowym."

Mori - dlaczego uważasz, że ktoś jest głupi, jeśli studiuje na uczelni, która jest nisko w rankingu?
Ja bym odróżniał pewne sprawy w dyskusji i nie prowokował takich personalnych uwag. Nie służy to dobru tej dyskusji.
Jeśli poczułeś się personalnie urażony statystykami, przepraszam w imieniu swoim i statystyk, ale nikt (poza Tobą)
nie nazywa tu nikogo głupim.... :::? Czy to tak po to by zdynamizować dyskusję, czy to taki adminowy obyczaj lub przywilej?

A może ktoś jeszcze ma jakieś doświadczenia, poza nieprzepartą pewnością wynikającą z głębokiego przekonania o najprawdziszej prawdzie swoich przypuszczeń? Bo trochę odbiegliśmy od głównego nurtu dyskusji...

_________________
Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.


05 kwi 2009 2:36:41
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54
Posty: 3266
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
Post Re: Studenty;d
elohim.sabaoth napisał(a):
Bardzo chętnie przeczytam ranking, który mi wskażesz jako bardziej miarodajny. Chętnie zobaczyłbym polski uniwerek w pierwszej setce.

Nie interesuję się międzynarodowymi rankingami uczelnianymi. Zresztą z obecnością w nich polskich uczelni będzie ciężko, bo u nas studiują głównie Polacy, z jakąśtam niewielką częścią przybyszów ze skórą w kolorze czekolady i pewnie jakichś zza wschodniej granicy. Poza tym na czym ów ranking miałby się opierać? Jak OBIEKTYWNIE stwierdzić, że poziom nauczania jest w jednej uczelni lepszy od drugiej? Testy nic nie dają (bo zawsze można je obejść lub zmusić studentów do specjalnego przygotowania się pod ich kątem)... Natomiast nikt u nas nie posuwa się do tego, by szczycić się poziomem uczelni bazując na tym, ile linków zewnętrznych ma w Yahoo czy Live'ie. Poza tym te wyszukiwarki są akurat DUŻO częściej wykorzystywane na Zachodzie niż u nas - stąd nikogo tutaj za bardzo nie obchodzą (zapraszam do obejrzenia jakichś wyników o udziałach wyszukiwarek na polskim rynku). Inaczej: jak ktoś opublikuje tekst/pracę po angielsku (a to przecież język używany w USA), to przeczytać to może większość tego świata. Stąd i linki na różnych stronach w wyszukiwarkach. Jak ktoś opublikuje to samo po polsku (w końcu to nasz język), to nagle przeczytać go może z 40 milionów osób na świecie - a poza nimi raczej nikt. Stąd też mniejsza ilość odwołań do prac w naszym języku...

elohim.sabaoth napisał(a):
Ten ranking jest bardzo łagodny dla Polskich uniwersytetów. Fakt, zgadzam się, że składa się z kilku mniej ważnych faktorów.

Składa się z samych BEZSENSOWNYCH faktorów. Nie mam nic przeciwko ocenianiu ilości opublikowanych prac albo co (choć to pewnie z kolei zależy od ilości szkolonych studentów - polskie uczelnie, jako dużo mniejsze, "przerabiają" mniejszy tłum) - ale może nie analizujmy tego na podstawie wyszukiwarek?

elohim.sabaoth napisał(a):
Inne rankingi uwzględniają liczbę noblistów, liczbę publikacji naukowych, liczbę cytowań itd.

I są już sensowniejsze. Nie do końca mamy w nich szansę ze względów, które omówiłem powyżej, ale wolę takie od rankingu bazującego na wyszukiwarkach. Niedługo decydować o uczelni ludzie będą na podstawie jakiegoś GoogleFight... Albo zaczną sprawdzać, na czyją stronę wchodzi więcej osób - bo to na pewno wyznacznik świetności uczelni.

elohim.sabaoth napisał(a):
Nawet to jak ważne jest pojawianie się uczelni w internecie. No cóż: to wszystko spisek pozycjonerów, a i tak wiadomo, że Polska jest liderem high-techu w świecie.

1.) Pojawienie się uczelni w ANGIELSKOJĘZYCZNEJ części Internetu. Proste - więcej ludzi może przeczytać, więcej linkuje, ownujemy świat;
2.) Pozycjonowanie - Elohimie, mam nadzieję, że wiesz, o co w nim chodzi (nawet ogólnie, nie wymagam od Ciebie wiedzy szczegółowej). Nie ma spisków - myślisz, że Google pod danym słowem pierwszą pozycję przyznaje stronie NAJLEPIEJ opisującej dany temat? Z chęcią udowodnię, że tak nie jest;
3.) Weźmy dowolną POLSKĄ wyszukiwarkę i porównajmy w niej udział wyników polskich uczelni vs uczelni zachodnich. Wyniki mogą być ciekawe i doprowadzić do powstania polskiego rankingu - w którym np. rzeszowska szkoła miażdzy MIT.

elohim.sabaoth napisał(a):
Mori - dlaczego uważasz, że ktoś jest głupi, jeśli studiuje na uczelni, która jest nisko w rankingu?

Nie uważam, to był dowcip, może i mało śmieszny, bazujący na rankingu, który podlinkowałeś. No bo po co oceniamy poziom uczelni? Po to, by wykazać, którzy studenci są mądrzejsi. A zatem - jak jesteś wyżej, to mądrzejszy. A w drugą stronę to nie działa? o.0

Jeżeli zaś stwierdzimy, że poziom uczelni nie ma nic wspólnego z inteligencją/umiejętnościami przyszłych absolwentów, to porównywanie uczelni nie ma sensu - i to najczęściej się sprawdza, przynajmniej w mojej opinii. Jeśli chcesz się czegoś nauczyć - to nauczysz się tego nawet w najgorszej szkole podstawowej, gimnazjum, liceum, uczelni. Jeśli nie chcesz - to nawet MIT nie uczyni z Ciebie geniusza.

elohim.sabaoth napisał(a):
Jeśli poczułeś się personalnie urażony statystykami, przepraszam w imieniu swoim i statystyk, ale nikt (poza Tobą) nie nazywa tu nikogo głupim.... :::? Czy to tak po to by zdynamizować dyskusję, czy to taki adminowy obyczaj lub przywilej?

A ja kogoś, bardzo przepraszam, personalnie tam uraziłem? Czy ktoś tu jednak nie zrozumiał mojej wypowiedzi?

elohim.sabaoth napisał(a):
A może ktoś jeszcze ma jakieś doświadczenia, poza nieprzepartą pewnością wynikającą z głębokiego przekonania o najprawdziszej prawdzie swoich przypuszczeń? Bo trochę odbiegliśmy od głównego nurtu dyskusji...

Proszę bardzo, co do "prawdziwości" i "obiektywności" rankingów. Porównajmy: http://www.newsweek.pl/rankingi/szkoly_wyzsze_2008 [obecnie już, niestety, niedostępny, o wynikach można poczytać tutaj), http://www.polityka.pl/ranking-wyzszych-uczelni-2007/Text01,977,221150,18/ oraz np. http://www.topstudia.pl/ranking_szkol.php. No to co, która rządzi? Bo w każdym rankingu wygrała inna!

_________________
Cytuj:
Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak się uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. Szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.


05 kwi 2009 8:34:28
Zobacz profil WWW
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01
Posty: 351
Lokalizacja: Windy City
Post Re: Studenty;d
OK, Mori, lubię rzeczową dyskusję. Czyli reasumując: pierwszy ranking jaki podałem był zły, drugi dobry - rezultat jednak ten sam. Trochę się zirytowałem, bo typowo po polsku jest leczyć gorączkę poprzez stłuczenie termometru (czyli poprawiać poziom naszych uczelni poprzez negowanie wszystkich rankingów - jakie by one nie były).
Nie bronię rankingów - sam się wypowiedziałem trochę aluzyjnie nt. statystyk. I nie zamierzam się z Tobą kłócić na ten temat, bo w większości masz rację. Poza tym, mówiliśmy o kierunkach technicznych, a takie rankingi obejmują wszystkie kierunki: humanistyczne, przyrodnicze, techniczne i ścisłe. W samych technicznych wypadamy gorzej. Zresztą na przykładzie mojego uniwersytetu: chemia fizyczna i nanotechnologia w pierwszej 3-5 na świecie, ale za to chemia organiczna - w zasadzie nie istnieje w rankingach, dno totalne. Marketnig i MBA w światowej czołówce, ale już psychologia czy pedagogika - w ogonie.
Co do pozycjonowania i języka angielskiego - niestety, język angielski jest językiem nauki, Po polsku też się publikuje, ale możesz sobie wyobrazić jaki impakt w świecie ma takie czasopismo. Zresztą polscy naukowcy są tego świadomi i i tak większość polskich czasopism jest wydawanych w jęz. angielskim.
Ponieważ nie jesteśmy potentatami w nauce, jeśli chcemy być choć trochę lepsi, powinniśmy równać do lepszych, a nie czekać, aby świat się dostosował do nas. Zacznijmy od tego nieszczęsnego angielskiego.
Niestety, obserwuję takie stanowisko Polaków, że my swoje wiemy i uczyć się od innych nie musismy, bo jest dobrze, cokolwiek inni by nie próbowali nam wmawiać. Z drugiej strony widzę ilu Azjatów i Hindusów, a ostatnio Arabów przyjeżdża studiować do USA, uczyć się od najlepszych. Później wracają do siebie i wdrażają to, czego się nauczyli. Zupełnie nie jest to przypadek Polaków.

Ale ogólnie Polacy są zdolnym społeczeństwem, dużo z nich studiuje za granicą i daje sobie świetnie radę.
Na starcie zostajemy w tyle poprzez stary, niewydolny system nauczania i kiepskie finansowanie, ale jeśli jest szansa - spokojnie potrafimy konkurować z czołówką. No - na koniec optymistycznie, żeby nie było, że tylko narzekam :|

_________________
Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.


05 kwi 2009 18:36:18
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54
Posty: 3266
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
Post Re: Studenty;d
elohim.sabaoth napisał(a):
OK, Mori, lubię rzeczową dyskusję. Czyli reasumując: pierwszy ranking jaki podałem był zły, drugi dobry - rezultat jednak ten sam. Trochę się zirytowałem, bo typowo po polsku jest leczyć gorączkę poprzez stłuczenie termometru (czyli poprawiać poziom naszych uczelni poprzez negowanie wszystkich rankingów - jakie by one nie były).

Pierwszy był fatalny, drugi jest przeciętny. Polak pracujący na przestarzałym sprzęcie, który ma w kraju, jest w stanie dokonać znacząco mniej niż Amerykanin pracujący na nowych cudach techniki. Niestety, przepaść, jaką jest stan wyposażenia uczelni, jeszcze długo nie zostanie zasypana, co będzie powodowało, że ludzie o podobnym potencjale tu i tam będą osiągać różne rezultaty...

elohim.sabaoth napisał(a):
Co do pozycjonowania i języka angielskiego - niestety, język angielski jest językiem nauki, Po polsku też się publikuje, ale możesz sobie wyobrazić jaki impakt w świecie ma takie czasopismo. Zresztą polscy naukowcy są tego świadomi i i tak większość polskich czasopism jest wydawanych w jęz. angielskim.

Tłumaczenia polskich prac na angielski są często tragiczne. Poza tym zawsze ludziom z krajów anglojęzycznych będzie z górki - dużo łatwiej ując w słowa myśli w swoim rodzimym języku. Nie twierdzę, że ma to znaczyć, iż nie powinniśmy niczego dwujęzycznie publikować, pragnę tylko zauważyć, że już na starcie mamy znacznie gorszą pozycję i musimy poważnie pracować, by ją poprawić.

elohim.sabaoth napisał(a):
Ponieważ nie jesteśmy potentatami w nauce, jeśli chcemy być choć trochę lepsi, powinniśmy równać do lepszych, a nie czekać, aby świat się dostosował do nas. Zacznijmy od tego nieszczęsnego angielskiego.

Zacznijmy, jasne. Tylko uwzględnijmy w rankingach fakt, że u nas też wychodzi sporo prac - a części z nich, wydana tylko w języku polskim - jest równie ważna i powinna być uwzględniona.

elohim.sabaoth napisał(a):
Niestety, obserwuję takie stanowisko Polaków, że my swoje wiemy i uczyć się od innych nie musismy, bo jest dobrze, cokolwiek inni by nie próbowali nam wmawiać. Z drugiej strony widzę ilu Azjatów i Hindusów, a ostatnio Arabów przyjeżdża studiować do USA, uczyć się od najlepszych. Później wracają do siebie i wdrażają to, czego się nauczyli. Zupełnie nie jest to przypadek Polaków

Ale czekaj. Co ma kwestia tego, czy musimy się (lub nie) uczyć od innych (a konkretniej - od Amerykanów), do tego, czy Azjaci/Hindusi/Arabowie przyjeżdzają do USA na studia? Przecież oni nie wracają do kraju i nie rewolucjonizują systemu edukacyjnego ani nie stają się w swoich rodzimych krajach prominentnymi wykładowcami, prawda?

Jaki pożytek dla polskiego systemu edukacji będzie miał fakt, iż do USA pojedzie i 99% polskich studentów, którzy, po zakończeniu edukacji, po prostu załapią się na jakieś stanowiska w dużych korporacjach? Nie dość, że u nas nic się na lepsze nie zmieni, to jeszcze Polacy ranking uczelniom ze Stanów nakręcą.

elohim.sabaoth napisał(a):
Na starcie zostajemy w tyle poprzez stary, niewydolny system nauczania i kiepskie finansowanie, ale jeśli jest szansa - spokojnie potrafimy konkurować z czołówką. No - na koniec optymistycznie, żeby nie było, że tylko narzekam :|

No właśnie - mimo starego systemu, mimo niedoposażonych pracowni, mimo problemów z językiem, mimo braku wsparcia finansowego (lub: braku poważnego wsparcia finansowego) - potrafimy rywalizować, więc jednak nie tacy głupi jesteśmy i nie musimy do tego za Wielką Wodę jechać (i jeszcze bardziej swoją w rankingach pozycję pogarszać).

Uważam natomiast, że może dobrze byłoby część kadry na szkolenia do różnych dużych placówek na całym świecie posyłać - takie doświadczenie mogłoby pozytywnie na polski system wpłynąć... Albo i nie - czasami bywa tak, iż "doświadczeni" uważają, że są w tym kraju półbogami, a studenci to nieważny pyłek, który istnieje tylko po to, by ich irytować - i tak też owych studentów traktują. Jestem ciekaw - jak takie sytuacje są rozwiązywane w Stanach? Po prostu zaciska się zęby, bo wie się, że z bucem i tak się nie wygra?

_________________
Cytuj:
Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak się uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. Szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.


05 kwi 2009 19:23:37
Zobacz profil WWW
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01
Posty: 351
Lokalizacja: Windy City
Post Re: Studenty;d
Mori napisał(a):
Tylko uwzględnijmy w rankingach fakt, że u nas też wychodzi sporo prac - a części z nich, wydana tylko w języku polskim - jest równie ważna i powinna być uwzględniona.

Niestety, w nauce tak nie jest. Jak coś jest ważne, to jest publikowane w dobrym czasopiśmie o światowym zasięgu. Po angielsku. Ma na to wpływ nie tylko chęć sławy i rozgłosu, ale i pieniądze. Nauka jest bardzo skwantyfikowana. Są impakt faktory, każde czasopismo ma swój ranking, pozycję. Od tego gdzie publikujesz zależy Twój cały status: ile pieniędzy na naukę dostaniesz (granty), czy ktoś poważny będzie chciał z Tobą współpracować, zaproszenia na konferencje, itd.

Cytuj:
Ale czekaj. Co ma kwestia tego, czy musimy się (lub nie) uczyć od innych (a konkretniej - od Amerykanów), do tego, czy Azjaci/Hindusi/Arabowie przyjeżdzają do USA na studia? Przecież oni nie wracają do kraju i nie rewolucjonizują systemu edukacyjnego ani nie stają się w swoich rodzimych krajach prominentnymi wykładowcami, prawda?

Ależ właśnie to chciałem powiedzieć - właśnie wracają (oczywiście że nie wszyscy) i udostępnia się im środki do rozwoju. Np. Chiny zrobiły niesamowity postęp ostatnio. Mam kolegę z Japonii, który wróci za rok-dwa i zostanie profesorem na Kyoto University. Teraz szkoli się, zdobywa doświadczenie, zbiera pomysły na tematykę samodzielnych badań.
Jest jeszcze inna sprawa. Mój drugi kolega, Amerykanin, stara się teraz o profesurę. Pierwsze propozycje jakie dostał są dość egzotyczne: z Singapuru i Arabii Saudyjskiej. W Singapurze już był (dostał zaproszenie z żoną na dwa tygodnie pobytu), podejmowali go tam gościnnie i starali się robić dobre wrażenie, negocjowali też warunki ewentualnego kontraktu. Po prostu to jest metoda rozwoju: wyszkolić swoje kadry i ściągnąć już wyszkolonych cudzoziemców (Amerykanie zresztą też tak robią ściągając fachowców z Europy - nie wszystko sami potrafią najlepiej). Wracając do tego Singapuru i nieszczęsnego pozycjonowania w google- gdy mój kolega dostał tę ofertę, nie miał pojęcia co jest grane. I tutaj przydają się dobre strony internetowe (po angielsku a nie po mandaryńsku czy kantońsku) z opisem szkoły, profilem pracowników i ich zainteresowań naukowych, z opisem jakim sprzętem uczelnia dysponuje, z kim kolaboruje itd. I to jest pożytek z internetu.


Cytuj:
No właśnie - mimo starego systemu, mimo niedoposażonych pracowni, mimo problemów z językiem, mimo braku wsparcia finansowego (lub: braku poważnego wsparcia finansowego) - potrafimy rywalizować, więc jednak nie tacy głupi jesteśmy

Jeszcze raz powtarzam, że nikt nie nazywa nikogo głupim. Poza tym - nie ma żadnej rywalizacji pomiędzy nauką polską a amerykańską. Tu nie potrafimy rywalizować. Polak wykształcony w Polsce, jednostka, może rywalizować z Amerykaninem - ale jeśli obaj pracują w Ameryce, w tym samym systemie, który daje im jednakowe szanse. Inaczej Polski system nie daje szans na rywalizację z Zachodem.


Cytuj:
Uważam natomiast, że może dobrze byłoby część kadry na szkolenia do różnych dużych placówek na całym świecie posyłać - takie doświadczenie mogłoby pozytywnie na polski system wpłynąć...

Są staże podoktorskie - od niedawna wymagane, jeśli chcesz robić habilitacje. Wcześniej można było zacząć magisterkę i przejść na profesorską emeryturę po 40 latach pracy - na tym samym uniwerku. W Stanach musisz KONIECZNIE po doktoracie iść na jakiś inną uczelnię. Nie ma żadnych układów, znajomości - przyjmują Cię obcy ludzie w nowe miejsce. Liczy się tylko to, co umiesz, co robisz, jakie wrażenie zrobisz.

Cytuj:
Albo i nie - czasami bywa tak, iż "doświadczeni" uważają, że są w tym kraju półbogami, a studenci to nieważny pyłek, który istnieje tylko po to, by ich irytować - i tak też owych studentów traktują. Jestem ciekaw - jak takie sytuacje są rozwiązywane w Stanach? Po prostu zaciska się zęby, bo wie się, że z bucem i tak się nie wygra?
[/quote]
W Stanach jest to posunięte do przesady w drugą stronę - ponieważ student płaci, student wymaga.
Jako profesor możesz nie dostać promocji, podwyżki itd. jeśli studenci Cię źle ocenią.
Mój kolejny kolega teraz składa wniosek o przyznanie mu pełnej profesury tytularnej (anglosaski system jest zupełnie inny od naszego, trudno wytłumaczyć różnice w jednym zdaniu). W każdym razie musi dostać listy rekomendacyjne od wielu ludzi: głównie profesorów, ale też dwa listy od studentów. I to nie on wybiera, kto mu napisze te listy. Rektor zwraca się do losowo przez siebie wybranych studentów, żeby napisali jemu (w tej chwili już dożywotniemu profesorowi) listy rekomendacyjne. To uczy wzajemnego szacunku i nie pozwala zapomnieć o pewnej pokorze. Tak że jest to zupełnie inny system, ciężko to sobie wyobrazić. Na jego usprawiedliwienie można powiedzieć tylko, że działa :)

_________________
Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.


05 kwi 2009 21:43:49
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54
Posty: 3266
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
Post Re: Studenty;d
elohim.sabaoth napisał(a):
Niestety, w nauce tak nie jest. Jak coś jest ważne, to jest publikowane w dobrym czasopiśmie o światowym zasięgu. Po angielsku. Ma na to wpływ nie tylko chęć sławy i rozgłosu, ale i pieniądze. Nauka jest bardzo skwantyfikowana. Są impakt faktory, każde czasopismo ma swój ranking, pozycję. Od tego gdzie publikujesz zależy Twój cały status: ile pieniędzy na naukę dostaniesz (granty), czy ktoś poważny będzie chciał z Tobą współpracować, zaproszenia na konferencje, itd.

I tak, i nie. W Polsce również się granty na rozwój przyznaje - więc spokojnie można sobie dłubać i po polsku wyniki opisywać i też mieć szansę na dofinansowanie. Poza tym nie można od tak powiedzieć - angielski to język nauki, jeśli coś nie jest po angielsku, to się nie liczy. To straszliwie krzywdzące dla wielu, wielu krajów, nie tylko Polski.

elohim.sabaoth napisał(a):
Ależ właśnie to chciałem powiedzieć - właśnie wracają (oczywiście że nie wszyscy) i udostępnia się im środki do rozwoju. Np. Chiny zrobiły niesamowity postęp ostatnio. Mam kolegę z Japonii, który wróci za rok-dwa i zostanie profesorem na Kyoto University. Teraz szkoli się, zdobywa doświadczenie, zbiera pomysły na tematykę samodzielnych badań.

No tak, zapominam, iż Twoja dziedzina wiedzy jest raczej mało "ściśle praktyczna". Anyway, ile osób kończących Twój wydział zajmuje się badaniami naukowymi pozostając na państwowym wianuszku? Ilu z nich zatrudnienie znajduje jednak w prywatnych, bogatych korporacjach?

PS. Wybacz złośliwość - ale rezygnuje ze wspaniałych amerykańskich uczelni, tak wysoko w "rankingu Google", by zostać profesorem na Kyoto University, które jest dopiero na 78. pozycji? ;)

elohim.sabaoth napisał(a):
Jest jeszcze inna sprawa. Mój drugi kolega, Amerykanin, stara się teraz o profesurę. Pierwsze propozycje jakie dostał są dość egzotyczne: z Singapuru i Arabii Saudyjskiej. W Singapurze już był (dostał zaproszenie z żoną na dwa tygodnie pobytu), podejmowali go tam gościnnie i starali się robić dobre wrażenie, negocjowali też warunki ewentualnego kontraktu. Po prostu to jest metoda rozwoju: wyszkolić swoje kadry i ściągnąć już wyszkolonych cudzoziemców (Amerykanie zresztą też tak robią ściągając fachowców z Europy - nie wszystko sami potrafią najlepiej).

No tak - ściąganie fachowców to zawsze dobry pomysł (o ile oczywiście nie oznacza to, iż robi się to kosztem własnych fachowców). Tylko jak byłoby z językiem u nas w kraju, gdyby coś takiego zostało na szerszą skalę wprowadzone? Śmiem twierdzić, że obecnie nie jesteśmy na taki pomysł gotowi - po prostu wielu studentów miałoby problem z angielskim na takich zajęciach (no, chyba że zaciężni by się krajowego języka nauczyli). U nas mimo wszystko nie kładzie się jeszcze aż tak wielkiego nacisku na poważną naukę języków obcych jak w niektórych innych miejscach na świecie - a szkoda.

elohim.sabaoth napisał(a):
Wracając do tego Singapuru i nieszczęsnego pozycjonowania w google- gdy mój kolega dostał tę ofertę, nie miał pojęcia co jest grane. I tutaj przydają się dobre strony internetowe (po angielsku a nie po mandaryńsku czy kantońsku) z opisem szkoły, profilem pracowników i ich zainteresowań naukowych, z opisem jakim sprzętem uczelnia dysponuje, z kim kolaboruje itd. I to jest pożytek z internetu.

Ależ nie twierdziłem nigdy, iż dobra strona internetowa nie jest ważna - w końcu to taka internetowa wizytówka. Czy jednak Twój kolega, przeglądając propozycje pracy, decydował na podstawie miejsca w Google? "O, ta jest na 6. miejscu, to na pewno jest super!"?

elohim.sabaoth napisał(a):
Jeszcze raz powtarzam, że nikt nie nazywa nikogo głupim.

A przecież cała dyskusja zaczęła się od "głupich Amerykanów".

elohim.sabaoth napisał(a):
Poza tym - nie ma żadnej rywalizacji pomiędzy nauką polską a amerykańską. Tu nie potrafimy rywalizować. Polak wykształcony w Polsce, jednostka, może rywalizować z Amerykaninem - ale jeśli obaj pracują w Ameryce, w tym samym systemie, który daje im jednakowe szanse. Inaczej Polski system nie daje szans na rywalizację z Zachodem.

Co fakt to fakt - w pewnych dziedzinach brak sprzętu po prostu eliminuje możliwość rywalizacji. Tyle, że obecnie nie ma chyba aż tak wielkich pieniędzy, by zmodernizować polskie uczelnie... Dodatkowo nie słyszałem u nas o przypadkach darowizn - natomiast z takim zjawiskiem spotkałem się parę razy przy uczelniach amerykańskich... Jak to jest, że tam jakiś ekscentryczny multimilioner albo co chce za życia/po śmierci przekazać trochę zielonych na uczelnię, a u nas tak nie ma? Mogłoby to być całkiem niezłym impulsem do rozwoju placówek w kraju.

elohim.sabaoth napisał(a):
Są staże podoktorskie - od niedawna wymagane, jeśli chcesz robić habilitacje. Wcześniej można było zacząć magisterkę i przejść na profesorską emeryturę po 40 latach pracy - na tym samym uniwerku. W Stanach musisz KONIECZNIE po doktoracie iść na jakiś inną uczelnię. Nie ma żadnych układów, znajomości - przyjmują Cię obcy ludzie w nowe miejsce. Liczy się tylko to, co umiesz, co robisz, jakie wrażenie zrobisz.

Jak dla mnie - brzmi całkiem nieźle. Chociaż u nas, znając życie, to gdzie być nie poszedł, to i tak układy - i mając "mocne plecy" na swojej własnej uczelni, podobnie miałbyś w innych miejscach.

elohim.sabaoth napisał(a):
W Stanach jest to posunięte do przesady w drugą stronę - ponieważ student płaci, student wymaga.
Jako profesor możesz nie dostać promocji, podwyżki itd. jeśli studenci Cię źle ocenią.

Heh, mimo, że brzmi świetnie, to zapewne (a może to ja jestem taki wieczny malkontent i pesymista) nie sprawdziłoby się u nas. Niektórzy pewnie doznawaliby nieprawdopodobnej przyjemności, bo mogliby "uwalić" doktora, który śmiał rzetelnie ocenić ich pracę... A prowadzący, którzy po prostu od razu wszystkim daliby piątki, mieliby z tego sporą korzyść... Uważam, że należałoby opracować jakieś optimum pomiędzy oboma rozwiązaniami - ale przede wszystkim należałoby takie ustalenia respektować.

elohim.sabaoth napisał(a):
Mój kolejny kolega teraz składa wniosek o przyznanie mu pełnej profesury tytularnej (anglosaski system jest zupełnie inny od naszego, trudno wytłumaczyć różnice w jednym zdaniu). W każdym razie musi dostać listy rekomendacyjne od wielu ludzi: głównie profesorów, ale też dwa listy od studentów. I to nie on wybiera, kto mu napisze te listy. Rektor zwraca się do losowo przez siebie wybranych studentów, żeby napisali jemu (w tej chwili już dożywotniemu profesorowi) listy rekomendacyjne. To uczy wzajemnego szacunku i nie pozwala zapomnieć o pewnej pokorze. Tak że jest to zupełnie inny system, ciężko to sobie wyobrazić. Na jego usprawiedliwienie można powiedzieć tylko, że działa :)

Nigdy się wprawdzie nie interesowałem, jak to wygląda u nas, ale taki system brzmi naprawdę nieźle. I znowu - ciekaw jestem jak przy tych naszych wszystkich układach i układzikach by się to sprawdziło...

_________________
Cytuj:
Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak się uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. Szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.


05 kwi 2009 22:23:44
Zobacz profil WWW
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01
Posty: 351
Lokalizacja: Windy City
Post Re: Studenty;d
Mori napisał(a):
I tak, i nie. W Polsce również się granty na rozwój przyznaje - więc spokojnie można sobie dłubać i po polsku wyniki opisywać i też mieć szansę na dofinansowanie. Poza tym nie można od tak powiedzieć - angielski to język nauki, jeśli coś nie jest po angielsku, to się nie liczy. To straszliwie krzywdzące dla wielu, wielu krajów, nie tylko Polski.

Czy krzywdzące, czy nie - trudno, ale tak jest. Trzeba się dostosować jeśli chce się istnieć w systemie.
Polskie granty, szczególnie dla młodych naukowców - to "śmiech na sali". Lepsze niż nic, ale jeśli mówimy o $350tys w USA w porównaniu z 50tys. PLN w Polsce - jak tu konkurować?...

Cytuj:
No tak, zapominam, iż Twoja dziedzina wiedzy jest raczej mało "ściśle praktyczna". Anyway, ile osób kończących Twój wydział zajmuje się badaniami naukowymi pozostając na państwowym wianuszku? Ilu z nich zatrudnienie znajduje jednak w prywatnych, bogatych korporacjach?

"Mało ścisłe praktyczna"? Nanotechnologia i chemia materiałów? Nie rozumiem... :?:
Co do osób kończących mój wydział - niestety nie wiem. Ale punkt dla Ciebie: w Polsce nie opłaca się zostawać na uczelni. Prywatne, bogate korporacje kuszą... Nie jest dobrze, że uczelnie nie są w stanie konkurować z firmami.

Cytuj:
PS. Wybacz złośliwość - ale rezygnuje ze wspaniałych amerykańskich uczelni, tak wysoko w "rankingu Google", by zostać profesorem na Kyoto University, które jest dopiero na 78. pozycji? ;)

Taką złośliwość lubię, bo na miejscu i prowokuje do odpowiedzi. Ameryka nie jest dla każdego. Można tu przyjechać, przez 2-3 lata dać coś temu krajowi, ale też wziąć wszystko co możliwe dla siebie: zdobyte doświadczenie, publikacje i sznsę na karierę w swoim kraju. Japonia daje możliwości do nawiązywania rywalizacji z najlepszymi, dlatego można tam wracać. Nie muszę mówić, że w Japoni można rozwijać wysokie technologie. Są jeszcze względy kulturowe i osobiste.

Cytuj:
Śmiem twierdzić, że obecnie nie jesteśmy na taki pomysł gotowi -

Zgadzam się, aczkolwiek również z innych powodów. Takiemu naukowcowi trzeba by zapłacić 10x tyle co "krajowym"...

Cytuj:
Ależ nie twierdziłem nigdy, iż dobra strona internetowa nie jest ważna - w końcu to taka internetowa wizytówka. Czy jednak Twój kolega, przeglądając propozycje pracy, decydował na podstawie miejsca w Google? "O, ta jest na 6. miejscu, to na pewno jest super!"?

6. czy 36. - różnica do zaakceptowania, może nawet nie istotna. Ale miejsce poza trzecią setką dobrze nie świadczy.
Nawet w rankingu składających się z trzecich pochodnych, tym bardziej, że w żadnych innych nie jest super.

Cytuj:
A przecież cała dyskusja zaczęła się od "głupich Amerykanów".

Ale jako apel, by nie stosować takich uproszczeń.

Cytuj:
Co fakt to fakt - w pewnych dziedzinach brak sprzętu po prostu eliminuje możliwość rywalizacji. Tyle, że obecnie nie ma chyba aż tak wielkich pieniędzy, by zmodernizować polskie uczelnie... Dodatkowo nie słyszałem u nas o przypadkach darowizn - natomiast z takim zjawiskiem spotkałem się parę razy przy uczelniach amerykańskich... Jak to jest, że tam jakiś ekscentryczny multimilioner albo co chce za życia/po śmierci przekazać trochę zielonych na uczelnię, a u nas tak nie ma? Mogłoby to być całkiem niezłym impulsem do rozwoju placówek w kraju.

Mori, trafiłeś w dziesiątkę! Dokładnie tak jest. Na moim uniwersytecie większość budynków nazywa się od darczyńcy.
Np. uniwersytet ma szpital i dobrą szkołę medyczną. Szpital uniwersytecki opiekował się pewnym milionerem, chorym na nieuleczalną chorobę. Po jego śmierci, wdowa z wdzięcznoci za dobrą opiekę zafundowała budynek - obecny wydział biologii.
Ale też "pieniądz robi pieniądz" - na moim uniwersytecie został wynaleziony pewien bardzo obecnie popularny lek. Roczna sprzedaż tego leku to kilka miliardów dolarów. Uniwersytet ma z tego część przychodów. Pieniądze inwestuje w naukę i rozwój. Ale sam profesor, który odkrył ten lek został nagle multimilionerem. Co zrobił? Zafundował uniwersytetowi nowy budynek - nowy wydział chemii (oczywiście swojego imienia :) ). To jest ta różnica skal...


Cytuj:
I znowu - ciekaw jestem jak przy tych naszych wszystkich układach i układzikach by się to sprawdziło...
[/quote]
Hmmm... Takie samo było moje pierwsze spostrzeżenie.

_________________
Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.


06 kwi 2009 0:51:45
Zobacz profil
Pocketbook Killer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55
Posty: 1513
Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
Post Re: Studenty;d
Cytuj:
Cytuj:
A przecież cała dyskusja zaczęła się od "głupich Amerykanów".


Ale jako apel, by nie stosować takich uproszczeń.


To nie są uproszczenia. By nie być gołosłownym podam link, w którym jest napisana cała prawda o amerykańskim systemie szkolnictwia i powodach, dla którego jest on zdecydowanie niższy niż w Polsce.

http://maciek.lasyk.info/homo_americanu ... anski.html

_________________
"A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."

//Cormac McCarthy - Droga


16 cze 2009 15:18:51
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01
Posty: 351
Lokalizacja: Windy City
Post Re: Studenty;d
OK, niech będzie po Twojemu, skoro wiara w to sprawia Ci satysfakcję.

Jesteś pewnien, że ci ludzie - analfabeci, o których traktuje artykuł skończyli studia wyższe?
Ja zostanę przy swoim zdaniu, popartym własnym doświadczeniem (a nie "linkiem"): poziom kształcenia
w USA znacznie przewyższa poziom polski. Inna sprawa to kwestia publicznej dostępności do edukacji.

Swoją opinię formułuję na podstawie tego, jak rozwija się moja kariera naukowa od czasu wyjazdu z Polski,
z jakimi ludźmi współpracuję (kadra profesorska, doktoranci, studenci - Amerykanie). Zaznaczam, że mam
porównanie z warunkami polskimi. Polscy studenci są mniej zmotywowani i mniej pracowici, wcale nie mądrzejsi,
profesorowie w Polsce są bardziej ograniczeni, nie mają wizji, robią tylko to, co dziesięć lat temu "przyklepali"
Amerykanie jako wartą rozwijania nowość. A w zasadzie to robią tylko drobne implementacje, wariacje na temat,
nie wnosząc nic nowatorskiego do nauki. Nic - albo prawie nic.

I co z tego, że w Ameryce jest więcej analfabetów? Gdyby w Polsce edukacja była płatna, ogólny poziom
wykształcenia byłby równie niski. Poza tym część z tych analfabetów to zapewne nielegalni emigranci- m.in.
z Polski. Znam takich tutaj: wynoszą "garbiedź". I to jest jedyne słowo, jakie potrafią przeczytać.

_________________
Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.


16 cze 2009 17:56:04
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 141 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do: