Witam,
@Ceryn podał przepis dość podobny do peere, które "króluje" u mnie w domu.
Idzie to tak:
1. Obieramy kartofelki (taj 1-1,5 kg), i gotujrmy (normalnie, oczywiście w posolonej wodzie);
2 W tzw. międzyczasie obieramy 2-3 duże cebule i siekamy je - nie musi być zbyt drobno;
3. Na patelnie wlewamy olej (może być też smalec ze skwarkami albo masło, ale przy maśle trzeba uważać przy smażeniu żeby się nie spalało), jak tłuszcz gorący to wrzucamy cebulkę i smażymy aż zmięknie i będzie miała złocisty kolor:
4. Ja ziemniaki się ugotują, to odlewamy wodę, ale nie odparowujemy;
5. Do garnka z ziemniaki wrzucamy usmażoną cebulkę (razem z tłuszczem, na którym była smażona, dodajemy trochę mleka, bierzemy mikser rozdrabniacz - no taką dość długą wajchę elektryczną z ostrym motylkiem na końcu
- i zaczynamy miksować.
6. W trakcie miksowania powoli dodajemy mleko - efekt końcowy powinien mieć charakter jednolitej masy (ale nie zbyt rzadkiej), bez grudek ziemniaków czy cebulki.
7. I tu najważniejsze - w trakcie miksowania tej ziemniaczanej masy należy dodać naprawdę dość dużo mielonego pieprzu - oczywiście w zakresie własnej tolerancji pikantnych rzeczy, ale naprawdę dobre peere po prostu musi być pikantne - pewnie dlatego najbardziej lubią je ci, którzy lubią "ostre" wrażenia przy jedzeniu
.
Aha, jeżeli zostanie trochę na drugi dzień, to wystarczy wrzucić na teflonową patelnię (bez tłuszczu) i podsmażyć - w zasadzie podsmażanie prawie nie zmienia smaku tej potrawy.