Zrobiłem taki kurs "domowy".Osiem książek z ćwiczeniami i testami na szybkość czytania.Generalnie po tym kursie poprawiła mi się szybkość czytania i co najważniejsze zacząłem czytać książki nagminnie można powiedzieć.

Szybkie czytanie nie służy do czytania książek dla przyjemności tylko do nauki, wyszukiwania informacji, przeglądania prasy lub internetu
Byłam na kursie szybkiego czytania i technik pamięci, nauczyłam się szybko przeglądać teksty w celu odnalezienia potrzebnych informacji (przydaje się w pracy).
Moje dzieci pójdą na profesjonalny kurs jak tylko będą wystarczająco duże.

Pewien mój znajomy, człowiek całkiem oczytany, zapisał się kiedyś na taki kurs. Powiedział, że jedyne czego się dowiedział, to to, że czyta bardzo szybko. I tyle - jeśli ktoś czyta dużo, to czyta szybko. I nie widzę powodu, aby kończyć jakikolwiek kurs szybkiego czytania. Pierre Bourdieu powiedział kiedyś, że filozofia nie jest jego główną dziedziną zainteresowań, ale nie ma dnia, żeby nie przeczytał książki filozoficznej. Można? Można. I nie trzeba żadnych kursów. Trzeba chcieć. I lubić.

Ogólnie szybkie czytanie to dobry pomysł w przypadku, gdy trzeba przeczytać nudną lekturę szkolną, ważny dokument, czy tekstu w podręczniku. W przypadku książki ciekawej, czytanej dla relaksu lepiej czytać normalnie. Choć to oczywiście zależy od tego, czy czytając zrozumienie tekstu się zwiększa, czy zmniejsza. W internecie można znaleźć różne opinie na ten temat, ja nie wiem, bo szybko czytać nie potrafię.

Ja chodzilem w dziecinstwie na kurs szybkiego zytania, zapamietywania i takie tam bzdety. Rodzice zmarnowali pieniadze a ja czas NAprawde, po roku takiego kursu nic sie nie zmienilo, mialem nawet wrazenie ze nauka mi gorzej wchodzi. Moze to trzeba cwiczyc latami, no ale 1 rok glupkowatych cwiczen powinien dac jakies rezultaty.. Sam czytam calkiem szybko, gorzej ze zrozumieniem i zapamietaniem o czym byl tekst. Zeby sobie w miare utrwalic, dajmy na to temat z podrecznika historii, musze go przewerbowac 2,3 razy, a i tak nie pamietam takich szczegolow jak nazwiska, daty..

Po swojemu czytam dośc szybko (jedna książka dziennie), niestety tylko to co mnie interesuje. Zapisałem się na taki kurs żeby szybciej się uczyc, jak na razie jestem na początku a i zdumiewa mnie co potrafię, może nie rozumiem całego tekstu ale zarys tego o czym jest . To dopiero początek kursu i spodziewam się wiekszego zrozumienia tekstu na końcu. To co w nim jest dla mnie najtrudniejsze to czytanie bez fonetyzacji.

Czasem jak spojrzę ile książek chciałabym przeczytać, bo to te z klasyki i te które niedawno powstały. No i przecież cały czas powstają a czasu coraz mniej, to takie szybkie czytanie mogłoby sporo pomóc. Nawet czyniłam starania, żeby się tej sztuki nauczyć, ale zauważyłam, że wraz ze wzrostem szybkości spada procent zrozumienia i przyjemności z książki. Po prostu muszę się pogodzić z myślą, że niestety nie przeczytam wszystkiego na czym mi zależy i tyle.

Żeby szybkie czytanie się opłacało, to trzeba mieć też świetną pamięć. Można ją ćwiczyć ucząc się na przykład dużej ilości wierszy, lub słówek w obcym języku. Czym więcej się uczysz tym lepszą masz pamięć, tylko trzeba się uczyć codziennie, być BARDZO sumiennym i nie odpuszczać sobie.

Nigdy nie uczestniczyłem w kursie szybkiego czytania, lecz na własny użytek opracowałem w szkole średniej technikę przeglądania książek. Nie wgłębiam się w treść, lecz staram się objąć wzrokiem całą stronę i uwolnić umysł, który niejako samodzielnie wychwytuje fragmenty tekstu. Gdy nabierze się praktyki, treść można w ten sposób błyskawicznie przyswoić, lecz umykają szczegóły. Metoda pomogła mi ukończyć 2 kierunki studiów, lecz nie zastępuje pełnego czytania książek, stopień zrozumienia szacuję na 70 – 75%.

Prywatnie lubię czytać normalnie, czasem wracam do bardziej interesujących mnie fragmentów książek, delektuję się nimi.

Szybkie czytanie... Próbowałem ale szkoły skoczyłem już jakiś czas temu a tempo czytania, stopień przyswojenia tekstu to nie wszystko. Lubię w czytaniu to co jest grzechem przy szybkim czytaniu: skupienie się na wybranym fragmencie, powroty do wcześniejszej partii tekstu, krótkie przerwy w czytaniu. Wolę przeżywać książkę niż zaliczyć, nawet ze zrozumieniem. Szybkie czytanie zostawiam dla innych, uczących się (no chyba, że sam jeszcze coś postudiuję

Szybkie czytanie to dobry sposób na zapoznanie się z dużą porcją materiału (bardzo przydatne dla uczniów i studentów). jeżeli jednak mamy dużo czasu na przeczytanie danej książki, to zdecydowanie lepiej jest 'delektować się' wybraną pozycją, niż szybko przebiec wzrokiem

Popieram absolutnie zdanie poprzednika. Uczestniczyłam w kursach szybkiego czytania. Jednak muszę stwierdzić (i chyba nawet nie z przykrością), że zupełnie nie używam tej techniki. Zamiłowanie do powolnego kąsania treści jest nieodwracalne. Nie chcę przestać czytać "w myślach" - akcentować, modulować wewnętrzny głos itp.

W moim przypadku szybkie czytanie zupełnie się nie sprawdziło, toteż nie polecam.

zgadzam sie z wiekszoscia-szybkie czytanie jest dobre dla ludzi uczacych sie, przyswajajacych wiedze, natomiast jesli chodzi o czerpanie przyjemnosci, nie wyobrazam sobie tutaj tej szybkiej techniki. do nauki - ok, ale nic poza tym. wrazenia trzeba odbierac powoli i swiadomie, a nie -mechanicznie...

Za dużo książek mam do przeczytania, co skłoniło mnie by wrócić do ćwiczeń w temacie szybkiego czytania.
W necie jest trochę online'owych aplikacji wspomagających szybkie czytanie, tyle, że sprawdzając się dobrze przy artykułach. Książki, a już polskie, są rzadkie.
Znacie może aplikacje na PC która posiadałaby możliwość wczytania MOBI/EPUBa do ćwiczeń i oferowała efekt wskaźnika? Mile widziany też generator tablice do poszerzania pola widzenia.
Czytanie ze wskaźnikiem na czytniku jest .... mało wygodne. A mam sporo niższej jakości literatury na której mógłbym poćwiczyć.

Z doświadczenia wiem, że kursy szybkiego czytania są naprawdę skuteczne. Szczerze polecam.