Przed dziesięcioma sekundami skończyłem
"Wojownika-proroka". Recenzja niebawem... w tej chwili mam jeden wielki kocioł w głowie, bo nie pamiętam kiedy (i czy w ogóle) czytałem tak wspaniałą powieść
fantasy - to było GENIALNE! Przed lekturą 2 tomu
"Księcia nicości" myślałem, że niemożliwym jest by
Bakker był w stanie "pobić" samego siebie, po
"Mroku, który nas poprzedza", ale okazało się, że to możliwe. To się po prostu stało!
W sobotę odbieram
"Myśl Tysiąckrotną" a do tego czasu, cóż... musze jakoś żyć bez
Bakkera