Halucinogen dzięks za przypomnienie cyklu Quatsi faktycznie to małe dizeło sztuki połączenie obrazu i genijalnej muzyki Philipa Glassa.
Najbardziej podobało mi się Koyanisquatsi - 1 część montaż tego filmu i towarzysząca mu muzyka skałaniają naprawdę do przemyśleń o świecie pozbawionym równowagi...
Ze swojej strony przypomniałbym Hair - hippisowski musical - bardzo odpowiada mi przesłanie (i filmu i muzyki)
Easy rider - gdzie muzyka jest tłem podróży i rodzajem świadectwa czasów
i Woodstock - w zasadzie dokumentalny zapis koncertu (zlotu raczej) ze sceny i od kuchni. Mistrzowskie wykonanie hymnu USA przez Hendrixa.
Raczej wariacja na temat ale w tle słychać jak spadają bomby w Wietnamie - naprawdę robi wrażenie.
Propozycje wyszły mi raczej tendencyjne ale co poradzę że przełom 60/70 jest moim ulubionym okresem w muzyce rozrywkowej