Autor |
Wiadomość |
Użytkownik
Dołączył(a): 29 mar 2008 23:02:05 Posty: 31
|
A jak wyglada sprawa z bateria/akumulatorem? Mozna kupic w PL czy tez sprowadza sie z US?
|
30 mar 2008 11:54:10 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 24 gru 2007 22:34:46 Posty: 45
|
Sony 505 nie ma wymiennej baterii.Czytnik laduje sie przez kabel USB i pobiera prad z komputera.Bateria starcza na przezucenie ok 7000 stron.Potem laduje sie znow itd.
|
30 mar 2008 12:22:42 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 29 mar 2008 23:02:05 Posty: 31
|
Nawet nie wiedzialem o takim fajnym pomysle. Odpada koszt wymiany baterii. 7000 stron to bardzo duzo. Juz nie moge sie doczekac, kiedy przywioza mi 505.
|
30 mar 2008 12:42:50 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 09 mar 2008 0:11:57 Posty: 70 Lokalizacja: Albedo 0.39
eCzytnik: SONY PRS 505
|
Myślę że nie stanowi to żadnego problemu. Po pierwsze, żywotność baterii to ok.300 cykli ładowanie-rozładowanie, czyli standard. Na jakiś czas to wystarczy. Odpowiednia "higiena" użytkowania ma tutaj duże znaczenie. Przede wszystkim dla uniknięcia efektu pamięciowego akumulatora należy zawsze eksploatować go do momentu aż urządzenie nie będzie chciało wystartować i dopiero wtedy ładować. Wynika to stąd że układy pomiarowe baterii najczęściej oparte są na pomiarze napięcia, czyli b.mało precyzyjnym, stąd producenci zwyczajowo zawyżają lekko dolne dopuszczalne napięcie przy którym włączają się wszelkie możliwe alarmy o ładowaniu baterii. Ten trick zaoszczędza im mnóstwo kłopotów związanych z klientami. I dotyczy to wszystkich rodzajów akumulatorów stosowanych w przenośnym sprzęcie, łącznie z Li-Ion.
Po drugie, jeżeli zajdzie konieczność wymiany baterii, do tego czasu będzie można je swobodnie kupić na np. na Allegro, podobnie jak to się stało z akumulatorami do iPodów, które też z założenia podlegają serwisowi producenta.
Porada: Reader 505 nie jest dostarczany z osobną ładowarką. Można tą mała niedogodność spokojnie obejść, kupując dowolny ZASILACZ STABILIZOWANY o napięciu 5-6 V i ze stosowną końcówką, lub wykorzystać zasilacz (ładowarkę) z innego urządzenia elektronicznego. Ja w swoich "zbiorach" znalazłem dwa zasilacze, które spokojnie współpracują z Sony 505, w tym jeden od HP iPaq. Spostrzeżenie: często producenci używają oznaczeń kolorami dla zaznaczenia napięcia wejścia-wyjścia. Jednocześnie kształt gniazda i wtyku też odpowiada danemu napięciu. W tym przypadku: kolor żółty. Używanie zasilacza zewnętrznego będzie wygodniejsze niż korzystanie ze złącza USB, zwłaszcza przy sposobie rozładowywania, który opisałem powyżej. Poza tym jeżeli jest taka możliwość, to lepiej jest ładować prądem o mniejszym natężeniu niż "pchać" do akumulatora pełne 2A, które z reguły mamy na USB.
|
30 mar 2008 13:14:23 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 29 mar 2008 23:02:05 Posty: 31
|
Mozesz jeszcze napisac swoje spostrzezenia odnosnie jakosci mp3? Pewnie tez jestes posiadaczem iPoda Touch. Czy brzmienie 505 duzo odbiega od jakosci iPoda?
Ten reader obsluguje karty SD? Czy bazuje na kartach Sony?
Odnosnie ladowania przez USB to sadze, ze Sony zastosowalo technike, ktora w zaden ujemny sposob nie wplywa na zywotnosc urzadzenia. Jak dla mnie ladowanie przez USB jest swietna sprawa.
|
30 mar 2008 15:21:18 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 24 gru 2007 22:34:46 Posty: 45
|
Zgadzam sie z Randone.Ladowanie baterii przez USB jest bardzo udanym wynalazkiemi.Pozatym jakiekolwiek uzywanie nie orginalnych albo innych urzadzen do ladowania jest ryzykowne i tego naprawde nie polecam.
|
30 mar 2008 18:54:24 |
|
|
Konto usuniete
|
Zgadzam sie co do usb ale czasem bywa to meczace. Jednak jest o wiele lepsze nic kupowanie zapasu baterii.
|
30 mar 2008 19:21:02 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 09 mar 2008 0:11:57 Posty: 70 Lokalizacja: Albedo 0.39
eCzytnik: SONY PRS 505
|
Zdaje się że w miarę dokładnie określiłem parametry zastępczego zasilacza. Ma to rozwiązanie jeszcze jeden mały myk: jest odporne na nieprawidłową pracę zasilacza kompa (a te ze względu na warunki pracy lubią padać), a z niego brany jest prąd do USB. To nie miejsce ani czas na rozwodzenie się co może się stać gdy z zasilacza do urządzenia podawany jest zamiast prądu stałego,np: prąd połówkowy itd. Poza tym prąd jest prądem, moc mocą. Te dwa parametry (i nie tylko) na całym świecie są jednakowe. Bez tego jest niemożliwy rozwój technologiczny:).
Akurat poosiadam iPod Mini. Jego brzmienie jest średnie a w porównaniu z Sony lekko lepsze. Ten ostatni ma podbite tony wysokie a i przestrzeń dźwiękowa też gorsza. Ale może być. Odnośnie kart pamięci, są dwa sloty: SD (max.2GB) i Memory Stick Duo (max.8GB).
Odnośnie żywotności urządzenia (akumulatorów)- ma jednak wpływ. Napiszę tylko że jest to ściśle związane z przemianami chemicznymi zachodzącymi podczas ładowania. Temat -rzeka
Ostatnio edytowano 31 mar 2008 2:00:10 przez avct87, łącznie edytowano 1 raz
|
30 mar 2008 20:11:34 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 24 sty 2008 19:04:32 Posty: 126
|
Jako elektronik praktykujący od większej liczby lat niż wiek wielu forumowiczów chciałbym i ja dodać swoje trzy grosze do wątku Avct87 odnośnie akumulatora w 505, po pierwsze prąd ładowania jest określony przez wbudowany układ ładujący i maksymalny prąd USB nie ma tu żadnego znaczenia a po drugie i ważniejsze, w przypadku akumulatorów LiIon i LiPoly ilość cykli ładowania określana przez producenta to nie ilość podłączeń do ładowarki tylko łączna ilość "wpompowanego" do akumulatora prądu przeliczona na pełne cykle ładowania. Proszę sprawdzić w kompetentnych źródłach a nie na forach internetowych: ten rodzaj akumulatora zdecydowanie lepiej eksploatować często doładowując i nie rozładowując do minimum jak to jest wskazane przy NiMH czy konieczne przy NiCd. Mit o konieczności ładowania LiIon pełnymi cyklami ma prawdopodobnie źródło w technice stosowanej w akumulatorach do laptopów, gdzie są pewne podejrzenia że niektórzy producenci (m.inn. Dell) stosują w swoich akumulatorach liczniki ładowań powodujące po określonej liczbie cykli zgłoszenie uszkodzenia akumulatora mimo, że wszystkie cele akumulatora są sprawne i mają jeszcze min. 80% pojemności. Istnieje wiele przypadków takich nagłych "awarii" baterii w niektórych markach laptopów choć jeszcze poprzedniego dnia były całkiem sprawne a ich pojemność całkiem duża. Dywagacje na temat efektu pamięciowego, bądź prądu połówkowego pozostawiam bez komentarza...
|
30 mar 2008 23:14:56 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 29 mar 2008 23:02:05 Posty: 31
|
Padre dobrze prawi.
Mam dwa lapy Della i w obu po roku siadly baterie. Laptopy kupione byly w Londynie, brand new i prawie rownoczesnie baterie staly sie puste i pojawila sie informacja: Kup nowe
|
31 mar 2008 0:11:45 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 09 mar 2008 0:11:57 Posty: 70 Lokalizacja: Albedo 0.39
eCzytnik: SONY PRS 505
|
Informacje które przedstawiłem wcześniej to nie są moje wymysły tylko praktyka (spora) z urządzeniami elektronicznymi, również profesjonalnymi. Nie zamierzam polemizować bo wszystko napisane powyżej przez Padre.peper to prawda albo prawda która powinna mieć miejsce. Można podchodzić do tematu od strony praktycznej lub teoretycznej. Tutaj podszedłem praktycznie. Akumulator w Readerze to Li-Ion Mn, 3,7 V, czyli nie powinien mieć miejsca "efekt pamięciowy" (albo inaczej, spadek sprawności akumulatora taki jak w innych typach. Moja wina że za często używam określenia "efekt pamięciowy", bo jakoś więcej osób kojarzy sobie objawy, a te w przypadku nieszczęsnych akumulatorów Li-Ion są podobne). Tak się składa że mam do czynienia z akumulatorami jonowymi (jako użytkownik) od lat 10 czyli prawie od momentu ich powszechnego wprowadzenia. Stosowanie się do informacji podawanych przez producentów np: odnośnie użytkowania akumulatorów Li-Ion, czyli częstego ładowania kosztowało mnie już sporo pieniędzy wydanych na nowe akumulatory. To samo dzieje się wciąż w telefonach komórkowych, wyposażonych w akumulatory jonowe. Wbudowane układy ładujące ma większość urządzeń, ale tak się składa że telefon komórkowy ciągle ładowany na ładowarce samochodowej wykazuje zdecydowanie krótszą żywotność akumulatora niż ten sam telefon ładowany zwykłą ładowarką. A nie powinien mieć znaczenia rodzaj ładowarki. Natomiast stosowanie w eksploatacji akumulatorów jonowych "mitycznych " zasad (za wyjątkiem częstego głębokiego rozładowania) pozwoliło mi cieszyć się dłużej z faktu ich użytkowania.
Być może rzecz teraz najważniejsza. Nie jestem profesjonalnym elektronikiem ale mój zawód jest bardzo ściśle połączony m.innymi z elektroniką . Ja wiem to dobrze a Ty na pewno lepiej ode mnie, że cuda się zdarzają a producenci elektroniki użytkowej zrobią wiele żeby minimalnie zaoszczędzić. A to zawsze przekłada się na użytkownika.
Napisałeś ciekawą rzecz o akumulatorach do laptopów. Te padają dosyć szybko i np. akumulatory Toshiby również (budowane notabene na ogniwach Sony) ale dosyć zaawansowana elektronika układu ładującego wbudowana do akumulatora nie zawiera licznika pobranej energii czy cykli. A mnie zdarzyło się już wymieniać 2 razy akumulatory w Toshibach w okresie gwarancyjnym. , nie mówiąc o tym że mają tendencje do padania po 13-14 mies. użytkowania.
Tutaj jest obszerne ujęcie tematu od strony praktycznej: http://pclab.pl/art26289.html
|
31 mar 2008 0:58:35 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 24 sty 2008 19:04:32 Posty: 126
|
Mam przekonanie graniczące z pewnością, że wielu modelach telefonów i innego podobnego sprzętu zasilanego akumulatorami litowymi wbudowany układ ładowania ma tendencje do notorycznego przeładowywania ogniw co łatwo poznać po nadmiernym przegrzewaniu sie akumulatorów pod koniec ładowania. Telefony które "parzą" podczas ładowania znane są z krótkiej żywotności akumulatorów. Tu zgadzam sie całkowicie z kolegą Avct87, każde doładowanie to kolejny cios dla akumulatora przybliżający jego koniec. Tymczasem sprzęty "łagodnie" obchodzące sie z akumulatorem pozwalają użytkować go bardzo długo. Przykładem może być mój telefon Samsung X100, który użytkowałem 3 lata i kilka miesięcy doładowując praktycznie codziennie co daje ponad 1000 doładowań, przeliczalnych na około 300 pełnych ładowań. Przed awarią telefon posiadał co najmniej 3/4 pojemności akumulatora. Drugi przykład to aparat cyfrowy Sony Mavica, który używałem ok. 8 lat, jego akumulator ładowałem przynajmniej raz w tygodniu i pod koniec używania aparatu jego pojemność przekraczała polowe pojemności nowego,jedynie znacznie wzrosło samorozładowanie akumulatora. Ten akumulator ładowany w zewnętrznej ładowarce również nie nagrzewał się podczas ładowania.
|
31 mar 2008 20:19:12 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 24 gru 2007 22:34:46 Posty: 45
|
Czyli,jaka jest konkluzja na koncu waszych rozwazan ? Lepiej jest ladowac Sony 505 czesciej,czy czytac na maksa a baterie ladowac po prawie calkowitym rozladowaniu ?
|
02 kwi 2008 0:35:56 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 24 gru 2007 22:34:46 Posty: 45
|
U mnie ladowanie przez USB trwa bardzo szybko ok 2 godz. cala bateria
|
02 kwi 2008 20:30:07 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 24 sty 2008 19:04:32 Posty: 126
|
Konkluzja jest taka, żeby sprawdzić czy bateria grzeje sie pod koniec ładowania, jeśli tak to ładować pełnymi cyklami, jeśli jej temperatura wzrasta nieznacznie - doładowywać po wyładowaniu do połowy. Li-Ion najbardziej nie lubią 3 rzeczy - troszkę nie lubią rozładowywania poniżej 40%, zdecydowanie nie lubią pracy w temperaturze ponad 40*C (nie chodzi o temperaturę na zewnątrz tylko temperaturę ogniwa) a zdecydowanie nienawidzą przeładowania połączonego ze znacznym przegrzaniem. Wysoka temperatura pracy ogniwa w przypadku readera jest mało prawdopodobna, procesor go nie zagrzeje tak jak w laptopie, może tylko w upalne letnie dni nie jest za zdrowo dla readera używanie go w pełnym słońcu a tym bardziej zostawianie go na słoneczku np. na stoliku w ogrodzie.
|
02 kwi 2008 23:35:25 |
|
|