Wczoraj skończyłem czytać tę wspaniałą powieść. Chciałbym się odnieść nieco do recenzji poprzednika, jako że zauważyłem w niej kilka nieścisłości.
Ja tam fizykiem nie jestem ale to chyba nie przyciąganie księżyca spowodowało zatrzymanie ruchu obrotowego Ziemi?
Na tym świecie zdecydowanie dominuje roślinność, która imituje dawno wymarłe zwierzęta. Mamy więc na przykład rośliny imitujące ptaki, wielkie pająki, padlinożerców itp.
Najciekawszym aspektem tego zjawiska jest historia ostatniej symbiozy tego gatunku z ludźmi, którą roztacza Smardz przed Grenem. Wspaniały pomysł.
Teraz co do moich odczuć. Książka jest rewelacyjna. Tyle i aż tyle. Ta wizja świata opanowanego całkowicie przez rośliny jest tak egzotyczny i niezwykły, że po prostu z magnetyczną siłą byłem przykuty do książki i nie mogłem położyć się spać, póki nie skończyłem. Do tego wpleciona wartka akcja przygodowa, trochę romansów oraz seksu i okazuje się, że mamy świetną powieść. Zapamiętam tę książkę zwłaszcza ze względu na wykreowany świat oraz bogactwo wyobraźni autora. Może nawet nie wyobraźni, co umiejętności przelania tej wizji na papier bo moim zdaniem Aldiss zrobił to perfekcyjnie.
Jest też oczywiście kilka zgrzytów. Na przykład w dalszej części powieści ludzie używają między sobą zbyt wyszukanego słownictwa, co sprawia, że owo cofnięcie w rozwoju jednak niektórych tak nie dotknęło jak innych. Jest też niewykorzystany do końca motyw rywalki Grena z początku książki.
Spoiler! Może Aldiss planował drugą część, w której Gren spotyka znów Toy? Albo jeszcze lepiej jego syn spotyka córkę Toy Ocenić "Cieplarnię" mogę tylko najwyższą notą: 6/6. Tym samym ta pozycja trafia do mojej listy książek półkowych, czyli takich, którę muszę mieć w papierze i to najlepiej w hc.