RobertP - mam takie samo zdanie jak Ty. Przyzwoity plik pdf czy rtf bez problemu można szybko skonwertować na mobi, a jeśli jest kiepski, to na każdym czytniku będzie wyglądał słabo. Przyczyną kłopotów z konwersją jest IMO wyłącznie jakość, a nie format pliku źródłowego.

Pliki TAG tworzył program o tej samej nazwie, zresztą polski produkt z przed 15 lat, jeszcze można z nich robić TXT (dobrze, że nie ChiWriter, z nim było gorzej ), a do konwersji z WordPerfecta używam starej wersji MS Word 6 pod WinXP w maszynie wirtualnej Całkiem dobrze mu to wychodzi i polska wersja Worda 6 dobrze przenosi polskie litery z formatu WP 5.1.

Nie każdy ma komputer z kilkurdzeniowym procesorem, a pliki RTF z którymi Calibre przy konwersji męczy się czasem kilkanaście minut, czytnik otwiera szybko jak każdy inny format (inna sprawa, że nie obsługuje przypisów w takim dokumencie, ale wbudowane grafiki Cool Reader pokazuje bez problemu).

Tośmy się pochwalili znajomością archiwalnych formatów

Dokłdnie tak - Airs - 2 Megowy RTF czy DOC czytnik otwiera błyskawicznie - a Calibre męczy się z nim długo.

ChiWriter - łza się w oku kręci - ja akurat z ChiWriter'erem nie miałem problemu. W końcu generowal pliki Postscript - a mając Postscript można zrobić wszystko zresztą jacyś "szaleńcy" napisali plug-in umozliwiajacy zapis w PDF'ach. Są tacy twardziele, którzy nadal używają ChiWriter'a. Szacun +10 na dzielni.

Stąd moje podejście - mam czytnik, który czyta prawie" wszystko i drugi, który nie czyta - na dodatek sa problemy z konwersją i musze miec dodatkowy sprzęt i oprogramowanie. Logiczne jest, że wybiorę i będe polecał czytnik uniwersalny. Po co sobie komplikować życie?

Rhavir - jeśli pliki DOC konwertujesz przy użyciu Calibre, to nie dziwię się, że masz z tym problem
Proponuję, żebyś razem z Airsem poprzestał na peanach pochwalnych dla OnyxBooxów i nie straszył nowych forumowiczów "problemami z konwersją"

Jeśli plik w formacie doc lub rtf jest poprawny, czyli nie ma na przykład końców wierszy w środku akapitu, to wystarczy taki plik wysłać na konto Kindle, a Amazon przekonwertuje go na mobi. Z moich wstępnych prób wynika, że konwersja uwzględnia wcięcia akapitów, odstępy miedzy nimi, a nawet łamania stron uwzględnione w definicji stylu nagłówkowego. Dla zwykłej książki zupełnie wystarcza.

Z plikami PDF problem polega na tym, że nie sa one zapisywane sekwencyjnie tylko pozycyjnie. Inaczej mówiąc kolejna linia tekstu nie jest następstwem poprzedniej, tylko jest zapisana, jako informacja o określonych współrzędnych względem narożnika strony. Najczęściej ta sekwencja jest mimo to zachowana, więc przeważnie konwersja się udaje. Jednak czasami jest taka kasza z manną, że szkoda mówić. Tutaj lepiej już skorzystać z OCR.

ArtS

PocketBook też jest bardzo dobry. I też go polecam. Ale nie ma bocznych klawiszy - stąd wybrałem Boox'a. Zaś nikogo nie straszę - nonstop się słyszy o problemach z konwersją - i czego mam użyć? Próbowałem stosować sporo różnych programów i zawsze były kłopoty - mniejsze lub większe.

Więc ponawiam pytania - czemu mówiąc brutalnie mam się pier... z konwersją skoro są czytniki, które NIE wymagają konwersji? Masochista nie jestem, "ładuję" książkę i czytam - i nie musze się "babrać" w konwersję. Po co? Dla fanu?

Czasem odnosze wrażnie, że niektórzy są jak fanatycy produktów z pod znaku "zgniłego" Jabłka - nie ważne, że produkt ma 50% mozliwości konkurencji i o 50% wyższą cenę - ale ma znak "jabola" na i to się liczy. Niektórzy to by kupili gów... jak by miało znaczek Apple i nazywało się iShit.
Kindle przynajmniej ma rewelacyjny serwis i normaną, przystającą do możliwości cenę - i są jedyne opcje, które powodowały, że rozważałem jego zakup.

Dla wygody? Nie powiesz mi chyba, że na 6", 800x600 wygodnie jest czytać DOC czy PDF formatu A4. Literki są za małe i tyle. Powiększanie każdej strony z osobna, przewijanie i cała zabawa jest bezsensowna zwłaszcza biorąc pod uwagę szybkość odświeżania epapieru. No ale widać nie tylko wśród fanów jabłuszka są masochiści.

Rhavir, daruj sobie te porównania kindle's a apple'm, bo są mocno nietrafione, chociażby dlatego, że kindle jest jedną z najtańszych opcji i nikt nie musi przepłacać, żeby otrzymać dobrą jakość.

ale przede wszystkim: każdemu według potrzeb - zauważ, że kindle jest bardzo popularny wśród tych, którzy po prostu chcą czytać książki. większość książek jest już w formacie mobi, więc jak komuś wystarcza czytanie, to może czytać bez problemu - na kindle'u też, ale niekoniecznie. a jeśli ktoś, jak Ty, potrzebuje otwierać 15 różnych formatów, to kupuje booxa i jestem pewna, że jest z nim niepomiernie szczęśliwy. i jeśli dla kogoś konwersja też jest dramatem, to też kupuje booxa.

nie chcę się sprzeczać, ale po prostu nie rozumiem tej kampanii usilnie przekonującej wszystkich, że kindle jest do niczego. wcześniej jakoś trzymaliśmy się tematu, ale znowu zeszło na to samo - wyższość booxa nad kindle'm. dla mnie jest to kwestia co komu potrzebne i co kto lubi mieć w czytniku.

Można obrócić, obciąć marginesy lub dopasować do szerokości. Poza tym jest opcja reflow pdf, która czasem się przydaje. Coś za coś, większy ekran to zarazem mniejsza mobilność i poręczność. Najlepszy byłby czytnik w formie składane karty.

Lepiej nie łączyć tych formatów. DOC w przeciwieństwie do PDF, jest od początku do końca formatem przepływnym (zależnym od marginesów i obszaru "kartki") więc na 6 calach czyta się go znakomicie - nie ma żadnego problemu z czcionkami. PDF to co innego (jako "sztywny" format), jeśli ma zdefiniowaną stronę A4 to na małym ekranie (dopóki nie użyje się trybu "reflow", czyli przelewania tekstu, do czego konieczna jest warstwa tekstowa) raczej ciężko czytać...

Kindle, jak dla mnie jest dość dobrze wykonany i ma rewelacyjny serwis (zależny w pewnej mierze od naszej aktywności zakupowo-czytelniczej w Amazonie). Jednak w praktyce zmęczyła mnie czcionka (wolę bardziej "drukarskie"), jedyny katalog w pamięci razem z kolekcjami i właśnie (mimo sporej podaży ciągle aktualna) konieczność konwersji - dlatego go sprzedałem (K3 3G vel Keyboard, obudowa się nie ścierała).
Jest tani, ale zawsze warto wspomnieć o którym z bodajże 7 modeli mówimy, tylko to dość bardzo okrojony... "ta jedna z najtańszych opcji".

Dla początkującego najważniejszy jest e-ink - tak by dało się czytać - z resztą w bardziej lub mniej wygodny sposób sobie poradzi.
Ale nie mówcie mi, że w tym niedużym świecie e-czytników nie wytworzyła się "moda" - czyż synonimem czytnika nie wydaje się być nazwa "Kindle"? Niektórzy nawet stają się nerwowi na słowo krytyki - czyż to nie podobnie jak z jabłuszkiem?
Warto jednak wiedzieć, że są też inne czytniki i to przeważnie oferujące więcej czytelnikowi niż słynny Kundel Chyba, że ktoś wymaga szerokiego dostępu do angielskojęzycznej literatury, wtedy tylko Nook, Kobo i SONY mogą konkurować (wszystkie w śladowy sposób dostępne w Polsce).

"Czytnik idealny" nie istnieje.
Mi osobiście zdarzała się przy Kindlu reakcja: "nie, qrcze tego się nie da czytać" (np. po konwersji). Boox mnie nie zawiódł - mam go już prawie 3 lata (choć jak nadarzyła się okazja wymieniłem starszy Vizplex na Pearl), a najbardziej podoba mi się SONY PRS-T1 (gdyby go trochę "przymatowić"). Naprawdę dużo lepiej wygląda i "trzyma się" w naturze niż na zdjęciach/filmach, no i do pełnego szczęścia wymaga "rootowania" czyli rezygnacji z gwarancji.

Święte słowa! Czekamy na idealny czytnik męcząc się ze swoimi Kindlami, Booxami i innymi...
Jeden format uniwersalny załatwiłby sprawę, ale firmy chcą zarabiać na monopolach i mają do tego prawo, a nawet jeszcze to prawo próbują zmieniać (vide ACTA).

Cały problem w tym, że topowi producenci chcą na czytnikach dodatkowo zarabiać, więc otwierają je tak bardzo jak im się to opłaci.
Z kolei niezależni producenci... takiego czytnika zrobić nie umieją.
Ale jeszcze parę lat, coraz bardziej dostępna i tańsza technologia, aż ktoś wreszcie porządnie sportuje Androida na czytniki i będzie cudo.

Lepiej nie - sądząc z coraz mocniejszych procesorów i zwiększajacej się ilości rdzeni w Telefonach - Android z wersji na wersję staje się coraz bardziej ociężaly.
Nie potrzebuję w czytniku 4 rdzeniowego proca o taktowaniu 1.6 GHz - wystarczy zwykły Linux, dobrze "skrojony" i dopasowany - a wystarczy słaby procesor.
W takim Boox'sie mamy proc 800 MHz a szybciej otwiera PDF'y czy DOCX niż tablet na wielordzeniowej i GigaHertzowej Tegrze

Nie chcę myśleć jakie wymagania będzie miala wersja 5 Androida - Core i3 może być za słabe

Czytniki mają dwie ogromne zalety: nie męczący oczu obraz i długi czas pracy na baterii, na resztę cierpliwie czekamy.
Książki na czytniki mają jedną ogromną zaletę: są małe ( i czasami darmowe) na resztę też czekamy.

Mnie by ucieszyło najbardziej 8% VAT'u na EKsiążki i obnizka ich cen. Tak by cena w stosunku do zarobków była jak na "Zgniłym Zachodzie"