Witam,
Zamierzam kupić czytnik książek, który będzie mi służył tylko do czytania i nauki języka obcego. W większości wypadków będą to książki polskojęzyczne. Chciałbym jednak spróbować czytać książki w języku angielskim, szczególnie te od o'Reilly, ale również inną literaturę. W związku z tym czytnik musi posiadać słownik pokazujący definicję lub tłumaczenie danego słowa.

A teraz najważniejsze, czyli jak to wygląda dla mnie cenowo.
Kindle Touch to wydatek około 700zł.
Onyx BOOX i62 Espresso to również około 700zł, ale w jednym sklepie mam bon rabatowy w wysokości 150zł - po przedłużeniu umowy na internet. Czyli będzie to wydatek 550zł.

Co byście wybrali na moim miejscu? Zadaje pytanie, ponieważ czytałem kilka tematów na tym forum i widziałem że użytkownicy mieli czasami problemy z Onyxem, głownie z niedopracowanym oprogramowaniem. Po prostu zastanawiam się, czy w moim przypadku warto dopłacać do Kindla, czy te problemy nie są może wyolbrzymiane (wydaje mi się, że mogą być, ponieważ jest tu spora grupa zadowolonych użytkowników).

Zacząłbym więc od sprawdzenia jakich słowników możesz używać i czy definicje Ci odpowiadają.

W przypadku Kindle - słowniki w MOBI (np ang-pol z bumato.pl), ew. słownik ang-ang Oxforda, który jest wbudowany, albo sporo innych słowników (ang-ang) do kupienia w Kindle Store.

W przypadku Onyxa - poszukaj na forum, ale dostep do słowników w formacie stardict też jest spory.

Nie mogę powiedzieć żebym ze swojego Booxa był niezadowolony. Czyta się bardzo dobrze, przechodzenie do następnej strony przyciskami lub dotykiem jest bardzo wygodne, bo jeśli trzymam w łapie wygodniej mi jest przechodzić do następnej strony klawiszem a do poprzedniej dotykiem a jeśli Boox leży na stole dotyk jest wygodniejszy. Obracanie ekranu o 360 stopni - fajna i wygodna sprawa . Ivonka potrafi czytać - kilka razy już z tego korzystałem, w Espresso masz dodatkowo lektorkę angielską (ponoć ma być możliwość odsłuchu słówek w słowniku). I wszystko pięknie ale....

1. Soft jest niedopracowany i coraz to nowe problemy z tym związane wyłażą na wierzch - może nie uniemożliwia to czytania ale irytuje... Przedstawiciel dystrybutora dwoi się i troi na forum żeby utrzymać dobry image firmy ale Chińczycy i tak robią z softem co im się podoba
2. Aktualizacje niby naprawiają stare bugi ale na ich miejsce pojawiają się nowe...
3. Serwis robi co może, miałem pecha i musiałem skorzystać. Jestem z obsługi serwisowej umiarkowanie zadowolony (serwis - mały plus, kurier - wielki minus). Niestety jak uszkodzisz ekran to koszty wymiany pokrywasz sam (c.a. 500 zł), w przypadku Kudla podobno dostajesz nowego.
4. Słaba obsługa internetu, chociaż z każdym nowym firmware w tym zakresie jest akurat lepiej.
5. Brak obsługi przez księgarnie (np. w Nexto można sobie wysłać kupioną książkę na Kindla, na Booxa niestety nie)
6. Mniejszy wybór dostępnych dodatków (okładki itp...)

Ja za swój czytnik zapłaciłem prawie 800 zł więc odczuwam znaczny dysonans pozakupowy. Uważam, że za te pieniądze soft powinien być lepiej dopracowany, do hardware'u właściwie nie mam zastrzeżeń.
Jednak gdybym miał do wyboru tylko Kindla za 700 zł lub Booxa za 550 zł to być może wybrałbym ponownie Booxa.
W przeciwnym razie kupiłbym w niemieckim MM KoboTouch za 99 Euro.

W urządzeniu mojej mamy oprogramowanie i62 samo się przestawiało - data przestawiała się na rok 1970, znikały pozycje z listy ostatnio czytanych, pomimo włączonej funkcji oszczędzania energii samo się nie wyłączało... Po wgraniu nowego firmware'u pojawiła się funkcja "sklepu" - która przy pierwszej próbie uruchomienia zawiesiła czytnik. Przy "chmurze" najpierw urządzenie długo łączyło się z internetem, a kiedy nic z tego nie wyszło, to się okazało, że dana funkcja jeszcze nie działa...
Może spróbuj pocketbooka 622?
pocketbook-f169/czytnik-pocketbook-622-t11579.html

Poczytałem trochę forum, w tym wasze wpisy (dziękuję za spostrzeżenia, na pewno pomogą mi w wyborze).
Zastanawiam się, czy nie lepiej wydać na początku trochę więcej pieniędzy, ale ostatecznie mieć dobry, sprawdzony produkt ze wsparciem producenta.
Chyba zdecyduje się jednak na Amazon Kindle Touch Wifi lub wersję bezdotykową. Dotykowa kusi możliwością skorzystania z opcji lektora czytającego tekst, co przy nauce języka obcego może okazać się przydatne. No ale to którą wersję wybrać i czy warto dopłacać do wersji dotykowej muszę już sam rozstrzygnąć.

Dziękuję za pomoc!

Edycja:
Z drugiej strony padła tutaj także propozycja PocketBook 622 Touch. Wydaje mi się bardzo interesująca. Szkoda tylko, że tego produktu nie ma na Neo24 (tam gdzie będę miał rabat). W tej chwili rozważam zakup PocketBook 622 Touch lub Kindle Touch.

Zdecydowałem się jednak na Pocketbook 611 lub 622. Ten pierwszy nie ma ekranu dotykowego. Jak w takim przypadku używa się słownika, czyli w jaki sposób zaznacza się wybrane słowo do przetłumaczenia? Bo rozumiem, że w dotykowych to jest kwestia odpowiedniego najechania - gestu, a w przypadku ekranu niedotykowego? Czyżby było to przesuwanie kursora wskazującego na dany wyraz?

No i stało się. Kupiłem Pocketbook 622, ale o wrażeniach z użytkowania będę mógł napisać dopiero po kilku dniach.

Zacznij od skasowania wszystkich wgranych książek, bo swoich nie zauważysz

Tak właśnie zrobiłem

Czy istnieje jakiś program konwertujący słowniki o rozszerzeniu dict do rozszerzenia dic obsługiwanego przez Pocketbook?
Próbowałem z narzędziem dostarczanym przez producenta, ale on wspiera tylko konwersję z xdxf do dic.

Próbowałeś tym?
http://opensourcepack.blogspot.com/2011 ... erter.html