Najlepiej nie dawaj jej ładowarki i nie mów, że da się ładować przez USB, to będzie często przychodzić

Nie dałem jej kabla do USB (ha, jestem przebiegły), ale ładowarkę dałem (ech, chyba jednak nie). Problem w tym, że przychodzi często, nawet przynosi eClicto, ale potem zawsze zabiera

Dla równowagi "Level 26" na iPadzie. Tylko, choroba, nie ma klikalnych odnośników z PDFa do strony :/

A ja - z pewną taką nieśmiałością - muszę się przyznać, że się przemogłem i zacząłem czytać mojego pierwszego Dukaja. Taaa... w sumie już prawie w połowie jestem i jest ZACHWYCONY. Powiem szczerze, że się zupełnie nie spodziewałem, bo myślałem, że czeka mnie kolejna po "Miastach pod skałą" czy "Viriconium" masochistyczna bitwa ze słowami, a tu się okazuje, że ten Dukaj to taki polski Mieville (albo ten Mieville to taki brytyjski Dukaj), a nawet trochę lepszy. Genialna książka, jak dotąd - majstersztyk!

Ja właśnie odkryłem Mieville'a i po "Krakenie" czytam "Perdido Street Station". Rzeczywiście pewne podobieństwo do Dukaja jest, który jednak IMHO jest w ogóle poza konkurencją. "Viricorium" też mam w planach.

Widzę mihu, że bierzesz się za Mieville w oryginale. Nie wiem, jak w przypadku "Krakena", ale w cyklu o Bas - Lag jest dużo takich słownych hybryd, że nawet w tłumaczeniu ciężko się początkowo oswoić. Tym większy szacun dla Ciebie, że się z tym mierzysz. Ja jakoś nie mogę się przemóc i wziąć za czytanie po angielsku, chociaż ogólnie idzie mi to całkiem nieźle, to boję się, że koncentrując się na słowach gdzieś tam ucieknie mi przyjemność z lektury. Wiem, że to może będzie przy pierwszej, drugiej, czy trzeciej książce... a potem będzie lepiej, łatwiej, aż w końcu będzie mi się czytało równie lekko, jak po polsku, no... ale nie mogę jakoś tego pierwszego kroku zrobić.

Wreszcie pojawił się dobrze zrobiony słownik i jest to jakiś bodziec, ale podejrzewam, że dopóki sobie drugiego Kindle (do pracy) nie kupię, to chyba się za czytanie po angielsku nie zabiorę...

"Kraken" nie sprawił mi większych problemów, ale rzeczywiście zdarzało mi się zaglądać do słownika trochę częściej niż zazwyczaj. Przy "Perdido Street Station" muszę być bardzo skupiony, żeby bezproblemowo czytać. Przynajmniej dzięki Mieville'owi można nieźle wzbogacić sobie słownictwo.

Mieville ma bardzo ciekawy, barokowy, oniryczny i lekko surrealistyczny styl i wolę włożyć trochę wysiłku i delektować się nim w oryginale, niż czytać tłumaczenie, denerwować się na tłumacza i zastanawiać się jak fajnie to musiało brzmieć po angielsku.

Jako nowy użyszkodnik powiem, ze na ten moment czytam ''Bramy domu umarłych'' S.Eriksona w oryginale.

No i finalnie muaddib2, miał racje po skończeniu stali i śniegu od razu wziąłem się za krew i złoto, muszę wrzucić coś pomiędzy i zostawić sobie na deser resztę, wciąga jak błoto świat Westeros

A ja w ostatnim czasie sięgnąłem po Paolo Coelho i zawiodłem się bardzo. miałem nadzieję na ciekawą literaturę i głęboką a jednak to zwykła garść frazesów i wszystkim znanych "mądrości".

Teraz czytam "Niepokoje wychowanka Törlessa" Roberta Musila, co ciekawe bibliotekarka rzekła, żebym czytał tą książkę głównie do poduszki, wietrze w tym podstęp

Co do Coelho to zgadzam się w całej rozciągłości. Ja ostatnio zakochuję sie w Billu Brysonie i juz szykuję się, żeby sobie w orginale kupić.


Tapatalked with iPhone 4

Świat Dysku - Terry Pratchett

Ciekaw jestem, czy też dotarłeś do niej poprzez "Grę w klasy". Fragment użyty przez Cortazara nabrał w nowym kontekście zupełnie nowego (według mnie głębszego) znaczenia. Obie książki są zresztą fascynujące.

Teraz czytam wiedźmina, a przedtem "Kameleon" Rafała Kosika

Johnatan Carroll - Białe jabłka i Szklana zupa. Mnie wciągnęły.

Johnatan Carroll - Białe jabłka i Szklana zupa. Mnie wciągnęły.