Zapraszamy do komentowania naszego nowego artykułu - Znak wodny w praktyce.

Nie wiem o co tu kruszyć kopie, skoro ściągnięcie DRMu to dwa kliknięcia myszką. To pierwsza czynność, którą wykonuję po zakupie książki. Tak więc DRM niczego nie daje (z punktu widzenia wydawnictwa), a może być jedynie problemem dla czytelnika. Dodawanie znaku wodnego uważam za bardzo dobry pomysł, także z punktu widzenia wydawnictwa, bo po pierwsze nie powoduje utrudnień w odczytaniu książki na dowolnym urządzeniu, którego używa czytelnik, a po drugie, jeśli taka książka gdzieś "wypłynie", to istnieje możliwość dotarcia do osoby, która jest za to odpowiedzialna.

Witam!


Strasznie się cieszymy, że nasze działania mające na celu popularyzację znaku wodnego spotykają się z tak pozytywnymi reakcjami. Na początku wydawało się, że to "walka z wiatrakami", ale teraz widzę, że wszystko ma szansę zmierzać w dobrym kierunku.

pozdrawiam

Justyna

Na razie głosuję portfelem, poza pozycjami z amazona kupiłam tylko takie ze znakiem wodnym. Niestety ich ilość nie powala, przez pół roku kupiłam raptem 4 książki. Jeśli będę bardzo chciała kupić coś niedostępnego bez zabezpieczeń, to jednak zapoznam się ze zdejmowaniem DRM.
Druga rzecz, że niestety książki bez DRM są droższe chociaż odpada opłata dla Adobe :-/.