Witajcie, coraz bardziej podoba mi się idea ebooków i eczytników. Przymierzam się do zakupu jakiegoś urządzenia... ale przed podjęciem decyzji zacząłem przeglądać oferty książek w polskich wersjach językowych. I stwierdzam że nie jest kiepsko... jest tragicznie. Nowe pozycje polskich autorów, można jeszcze znaleźć, niektóre nawet za niezłą cenę. Natomiast z polskimi wydaniami anglojęzycznych książek jest bardzo ciężko. Beletrystykę lubię czytać w ojczystym języku. I tu pojawia się moje pytanie. Jak wygląda zmiana sytuacji w czasie? Czy widać postęp? Pojawiają się jakieś nowe pozycje. Sam obserwuje rynek przez krótki odcinek czasu i patrząc po autorach, których czytam to czytnik na nic mi się nie przyda, bo tylko w papierze dostanę odpowiadające mi książki. Jak to wygląda u was?

Ja się przerzuciłem na angielski. Wybór jest ogromny, ceny nieraz lepsze niż polskiego papierowego wydania, a dodatkowo ćwiczę sobie język

Moim skromnym zdaniem sprawa wygląda tak: rynek książek papierowych prezentuje sobą jakąś wartość, ma określona wielkość, sprawdzone kanały dystrybucji i wielu pośredników, którzy całkiem nieźle zarabiają. Więc ani wydawnictwa, ani księgarnie, ani nawet sami Autorzy nie są zainteresowani umniejszaniem tej wartości. Stąd wielki opór przed wprowadzaniem na rynek e-booków oraz "zaporowe" ceny na książki w wersji elektronicznej.

Sytuację może zmienić dopiero znaczący odpływ klientów z rynku książki papierowej, co powinno skłonić dystrybutorów książek do zainteresowania się rynkiem e-publikacji. Ale aby tak się stało, należy w pierwszej kolejności rozwijać rynek czytników, pomagać w tworzeniu "mody" na ten rodzaj urządzeń i tłumaczyć cierpliwie, że e-booki nie są czymś "gorszym".

Myślę, że jednak ebooki u nas to jeszcze nowinka, która dopiero się przyjmuje. Być może za rok-dwa będzie w naszych ksiągarniach tak samo, jak w Amazonie (który niedawno ogłosił, że sprzedaż ebooków przegoniła sprzedaż książek papierowych).
Niestety, problemem u nas jest cena e-książek, są one niestety dość drogie w porównaniu do wersji papierowej. Nie wiem również, jak wygląda sprawa pożyczania e-książek zabezpieczonych DRM - w przypadku książek papierowych często kupujemy z siostrą dwie książki - ona jedną, ja drugą (inną) i potem się wymieniamy. W przypadku wersji elektronicznej już tak prosto być nie musi.

Przy okazji mam pytanie: O ile tańsza powinna być według Was książka w wersji elektronicznej, żebyście z chęcią ją kupili, zamiast wersji papierowej ?
O 10 % ? O 25% ? Czy może o 50% ?

post60860.html
Nie ma potrzeby tego powielać tutaj.

Sorki, moja wina, nie znalazłem tego wątku.

Myślę, że kilka rzeczy wpływa na słabą dostępność książek w postaci elektronicznej w Polsce:

1. Rynek jest mały (albo jest postrzegany jako mały, więc nie warty zachodu)
2. Jest to zmiana technologiczna, wymaga użycia innych narzędzi niż tradycyjne publikacje, więc trzeba się czegoś nowego nauczyć
3. Strach przed utratą kontroli nad kopiami (podobnie jak wytwórnie filmowe)
4. Problemy z przekonaniem autorów i pozyskaniem prawam do elektronicznych publikacji.

Oczywiście jeśli punkt 1. przestanie być prawdziwy to pozostałe problemy przestaną być tak 'problematyczne', ale do tego czasu - wybór pozostanie ograniczony.

Dzisiaj w Panoramie na TVP2 widziałem krótki materiał nt. ebooków. Znalazła się tam krótka wypowiedź prezesa Polskiego Towarzystka Wydawców Książek, który powiedział, że ebook jest "dodatkiem, tak jak film w samolocie, który nie zastąpi odwiedzin w kinie" (cytat możliwe, że lekko zmieniony). Z takim podejściem wydawców niech nas nie dziwi, że w Polsce nie sprzadaje się 105 ebooków na 100 książek tradycyjnych.

To może być w tym wydaniu (aczkolwiek nie sprawdzę pod linuksem): http://tvp.info/panorama/wideo/05062011-1800/4507884

Myślę że powyższa wypowiedź oddaje w pełni sedno problemu! Dalsze dywagacje mijają się z celem Przecież nikt z własnej woli nie odejmie sobie (znajomym z branży) od ust! A ebooki są troszkę morderstwem dla drukarń, księgarni i antykwariatów.

Tak jak poczta e-mail "zabiła" Pocztę Polską, a komórki - TP S.A. A mimo tego na maile i komórki mało kto psioczy, a prawie wszyscy - używają

Ale sam fakt "zabójstwa" postępu nie powstrzyma. Na tym polega rozwój, moim skromnym zdaniem

Że też nikt tak gorliwie o zecerach nie myślał...

Jak już wspomniałem przed chwilą w innym temacie piszę licencjata na temat Perspektywy rozwoju Polskiego rynku publikacji Elektronicznych Pozwolę sobie więc podrzucić końcową puentę: jeżeli na rynku nie pojawi się Amazon, lub ktoś nowy z genialnym pomysłem, kompleksową ofertą i kapitałem, to w ciągu najbliższych paru lat udział e-booków będzie się stopniowo zwiększał, ale bardzo powoli. Można zapomnieć o książkach popularnych, lecz wydanych 5-50 lat temu. Pojawi się trochę nowości i kupa chłamu z kilkoma mało popularnymi, niszowymi perełkami.
Jeżeli ktoś bardzo chciałby bibliografię, to między innymi:
„Ruch wydawniczy w liczbach 2009” Biblioteka Narodowa
„Rynek książki w Polsce 2009” Instytut Książki
„eBooki w liczbach, czyli garść różnych statystyk” eksiążki.org
„E-czytelnicy czytają więcej” „E-czytelnicy wydają mniej, czytają więcej” i "Świetlana przyszłość przed ebookami" naczytniki.pl
Biblioteka Analiz 19/2010
"E-czytelnicy czekają na tani czytnik" PAP.
Linki tutaj, bo leniwy jestem.

Całą pracę wrzucę po wakacjach, jakby ktoś był zainteresowany.

Ale my za to myślimy o... drzewach, które można uratować nie przeznaczając ich na produkcję tylu książek

Ojtam, drukarnie nie znikną. Zostają jeszcze wydawnictwa albumowe, atlasy, podręczniki akademickie z dużą ilością kolorowych ilustracji - tego nie zastąpią ebooki, chociażby ze względu na swoje rozmiary.

No ja w papierze kupuję (i zawsze będę to robił) książki podróżnicze, dla zdjęć i jakości wydania. Co do drzew to bardziej mnie zastanawia jak wpłynie rozwój ebooków na rynek pracy, konkretnie na osoby powiązane z rynkiem książek?