@chesuli Sprawa z filmami nie miała by miejsca, gdyby nie genialny pomysł któregoś z dystrybutorów na akcję zwalczającą piractwo. Jak któryś z wydawców książek zrobi odpowiednio dużo szumu, lub napije się wódki z odpowiednią osobą, to czekają nas równie spektakularne wydarzenia w świecie książek. Chociaż z drugiej strony prawa autorskie do literatury istnieją w świadomości społecznej (po części prawnej również) na kompletnie odmiennej zasadzie. Biblioteki, pożyczanie, czy odsprzedaż książek nikomu się nie kojarzą z czymś złym, a wciąż jeszcze żywe wspomnienia drugich, trzecich obiegów powodują, że ciężko się oburzać na rozpowszechniane amatorskie tłumaczenia jakichś zagranicznych tytułów.

@Mayka
Poziom edytorski książek spada z roku na rok. Wydaje mi się, że coś takiego jak korekta ręczna przestało istnieć (bo kosztuje) a automatyczna korekta pisowni wg. wydawców jak widać wystarcza. Zastanawiam się jedynie kiedy zamiast tłumaczy zaczną korzystać z automatycznych translatorów. Otwiera to nową kierunek w rozwoju literatury - za jednym kliknięciem z harlequina robi się wybitne dzieło z gatunku czarnej komedii absurdu. No i kupując licencję na wydanie jednej pozycji można będzie faktycznie wydać ich kilka (bo każdy program tłumaczący zrobi z tekstu źródłowego inny gatunek literacki).
Jeśli chodzi o twoje żale dotyczące wyglądu książki w czytniku - myślę, że wina się tu rozmywa pomiędzy producenta czytnika, wydawcę ebook'a oraz, co również możliwe, twoje oczekiwania.

Witam,

@Mayka - kwestia tragicznego składu ebooków wynika IMO ze sposobu i utworzenia. Gołym okiem widać, iż w lwiej części są to ebooki zrobione z konwertowanych automatycznie pdf-ów, albo innych statycznych formatów "drukarskich". Pewnie kierując się kwestiami minimalizacji kosztów publikacje są tylko pobierzecie sprawdzane - stąd opisywane przez Ciebie błędy.
Z kolei w zakresie problemów z wyglądem (łamaniem i składem), to jednak wydaje mi się, że 80% winy jest po stronie wydawców, gdyż ePUB wymaga jednak ciut innego podejścia w zakresie plików wejściowych. Co do "win" producentów, to są one skupione w zasadzie na tym, że nie ustalili jednoznacznego katalogu elementów formatu, które będą obsługiwane przez czytniki. Stąd bierze się sytuacja, iż w ten sam plik może inaczej wyglądać na różnych czytnikach - pomijając oczywiście kwestie kroju czcionki, interlinii czy implantacji (lub nie) dzielenia wyrazów.

Na moje oko troche to wyglada inaczej, gdyby te epuby [fakt moge pisac tylko o kilku dokladnie 6, ktore kupilam] byly robione z pdfow drukarskich - bledy raczej bylyby inne - przynajmniej skladu - czyli posiepane akapity a nie pozlaczane. Oczywiscie mozna przyjac, ze ktos na tyle opanowal worda, ze bez problemu makrami potrafi polaczyc pewne przypadki takiego "posiepania"; ale jak to automat wszystkiego nie wyeliminuje. Trudno tez winic sklad za cos takiego, sklad jest tylko od skladu a nie wylapywania tego typu usterek, od tego jest tzw redakcja techniczna i korekta; a fakt teraz mam genialnego korektora do wspolpracy, ale znam i przerabialam wspolprace z za przeproszeniem takimi "muminkami" przyjmowanymi jako korekta, o redakcji nie wspominajac [np standardem do dzis jest w wydawnictwach naukowych trzymanie na etatach pan, ktore lepsze czasy pamietaja jeszcze z czasow komuny, a komputery traktuja jak choroby zakazne], dla ktorych istotniejsze jest trzymanie sie kurczowo zasad jakie wydawnictwo ustalilo kilkanascie lat wstecz, niz dobra redakcja techniczna.
O pdfach sprzedawanych jako ebooki nawet nie wspominam, bo do czytania na czytnikach nie nadaja sie w ogole, sa to typowe pdfy drukarskie, tylko bez znacznikow.
Co do producentow, to raczej tu stawialabym tez spory odsetek winy za wyglad, bo jak pisalam oprocz formatu w miare sztywnego jakim jest pdf [w miare poprzez mozliwosci reflow] i jesli przygotuje go sobie sama dobrze; to czyta sie go znakomicie [tylko kto mi zwroci za moj czas, szczegolnie ze pisze o ksiazkach kupionych za niemale pieniadze, a wymagania naprawde mam tylko takie zeby wygladalo to choc z daleka podobnie do ksiazki, ktora kupuje w papierze, o takich drobnostakach jak wdowy i bekarty nawet nie marze - chce miec tylko dobry podzial wyrazow, dobra wygodna do czytania czcionke i interlinie nie powodujaca wrazenia ze jedna linia wisi na drugiej, to naprawde wszystko], czyli naprawde wystarczyloby czytniki wyposazyc w readery chocby takie jak darmowy allreader na pecety, a nie okrojone za przeproszeniem "shity" w ktorych nie idzie zmienic fonta, ustawic justowania i interlinii jakie kto lubi i dac podzial wyrazow, czy naprawde za kase, ktora placimy za te urzadzenia to tak duzo??
Czyli mamy tradycyjnie to co zwykle w naszym kochanym kraju, jak ktos nas juz skroii na pieniadze za cos; to powie widzialy galy co braly i pretensje do Pana Boga I przyjdzie albo sie nauczyc patrzec na e-ksiazke jak na ubogie notatki z edytora sprzed 10 lat - za co skasuja nas jeszcze jak za pelnowartoscowy produkt; albo opanowac sklad i samemu od poczatku sobie poskladac i choc przez czas lektury nie denerwowac sie

Za połączone wyrazy czy akapity jednak IMO odpowiada niechlujna edycja automatyczna (masowe usuwanie wymuszonego podziału wiersza).

A, i jeszcze jedno: ebooki kupione u zachodnich wydawców też często wyglądają średnio, delikatnie mówiąc. Widać to taki "znak" czasów :

Lepsza by była ankieta, jak wygląda odsetek wśród pozycji przeczytanych, nie tylko posiadanych - bo wiadomo że pozycji za które się nie płaci można mieć dużo i nawet nie pamiętać że się ma.

Od jakiegoś czasu słucham takiego podcastu z ebookninjas.com grupy Ebook Architects zajmujących się składem ebooków. Jeden z nich, Joshua Tallent napisał nawet książkę o formatowaniu książek na Kindle.
W tych nagraniach dzielą się problemami i zagadnieniami związanymi z formatowaniem i bardzo często okazuje się, że wiele książek jest po prostu kiepsko opracowywana. Nie tylko więc na polskim ryku mamy takie problemy.

Problemy jakie pojawiają się przy formatowaniu starszych tytułów, to konieczność konwersji. Nowe tytuły pewnie można od razu w trakcie składu do druku składać dodatkowo na czytniki. Tu jednak pojawia się konieczność testowania ostatecznego wyglądu ebooka na konkretnym urządzeniu (są drobne różnice). Nie sądzę, by polskie wydawnictwa miały pieniądze, by w to inwestować jak na razie. Według ekipy z Ebook Architects stworzenie porządnego ebooka trochę kosztuje i wymaga pracy prawie od zera (szczególnie książek z tabelami, wykresami, ilustracjami itp., które wyjątkowo ciężko się konwertuje).

Odpowiadając natomiast na pytanie dotyczące ceny ebooka, chciałbym zwrócić uwagę na kilka elementów:
1. wyższy VAT na ebooki niż na książki papierowe
2. koszty druku to tylko ok. 8-12% kosztów książki
3. porządne przeskładanie ebooka i/lub dodanie funkcjonalności (linki, przypisy, indeks) nie jest wcale takie szybkie i tanie
4. wygoda ebooka (lekki, wiele platform, w niektórych przypadkach możliwość zakupu z poziomu czytnika) jest wartością dodaną
5. Liczba osób czytających książki jest stosunkowo stała, co oznacza, że będą kupować albo książki papierowe albo ebooki. Może więc tu również działać lobby księgarzy, którzy obawiają się o spadek sprzedaży.
Moim zdaniem te czynniki wpływają na takie, a nie inne ceny ebooków.

6. liczba osób czytających jeden egzemplarz książki papierowej w przeciągu roku czasu to kilka a nawet kilkanaście osób, gdy tymczasem liczba osób czytających jeden egzemplarz książki elektronicznej, to jedna osoba. chyba, że pożyczymy książkę razem z czytnikiem, do którego jest przypisana przez DRM. w tedy ta liczba może się powiększyć do 2, 3 osób.

takie a nie inne ceny eboków powodują, że bardziej skłaniam się za kupnem książki papierowej niż elektronicznej. wychodzę z założenia, że podobnie jak w przypadku płyt z muzyką, skoro kupiłem płytę/książkę to mam prawo posiadać jej kopię na potrzeby własne, w tym kopię elektroniczną. mam przez to możliwość korzystać z niej w sposób 'klasyczny' jak i elektroniczny, i nikt nie odbiera mi prawa pożyczania jej tylu osobom ilu mam ochotę.

@Lukk W dobrą stronę mniej więcej kombinujesz. Kupując ebooka z DRMem w zasadzie z definicji jesteś pozbawiony części swoich praw konsumnenta: nie możesz odsprzedać, nie możesz zwrócić, nie możesz w zasadzie podarować nabytku. Dlatego eBook powinien być z definicji tańszy od podstawowego wydania w miękkiej oprawie. Przy okazji prypomniała mi się anomalia z papierowych wydawnictw technicznych zwłaszcza z załączonym CD: bywa, że dołączony jest pdf z np. angielską wersją publikacji.

http://destylator.at/zobacz-wszystkie/3 ... booka.html
W temacie

Witam serdecznie!

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem całą dyskusję i nasunęły mi się trzy "refleksje".

Po pierwsze - kilkakrotnie natrafiłem w wątku na sugestię, że przydałaby się platforma do "bezpośredniego kontaktu" między Autorem a Czytelnikiem. Z dumą i satysfakcją (choć nie bez drżenia kolan) informuję, iż taka platforma właśnie powstała i 11 maja 2011 roku rozpoczęła swoją działalność. Mam tu na myśli stronę, której adres podaję w sygnaturze. Na razie wygląda to skromnie, szukamy kontentu, staramy się trafić do Autorów, wprowadzamy formaty plików na czytniki, pomagamy (za darmo!) przekonwertować pdf-y do epub-ów i formatów typu "mobi" (prc). Ale już udało nam się zainteresować media, w środę jedziemy na wywiad do radia Merkury Poznań i mam nadzieję, że to nie będzie jedyne nasze wystąpienie w środkach masowego przekazu.

Po drugie - według mnie cena e-booka nie powinna przekraczać 10 złotych. Przy czym chcę tu zauważyć rzecz ważną, o której ktoś już wspominał; VAT na e-booki wynosi 23% (książki "tradycyjne - 5% i to od niedawna). To jest zupełnie chore i mam nadzieję, że ulegnie zmianie (na razie się na to nie zanosi raczej, bo rynek książki "papierowej" ma swoją wartość, więc wydawcy nie mają chęci i interesu w tym, aby lobbować na rzecz obniżki podatku VAT na e-książki, które są naturalną konkurencją - a w każdym razie wydawcy tak je postrzegają).

Po trzecie - honorarium dla Autora. Z pewnego forum literackiego wiem, iż Autor (o znanym i uznanym nazwisku) w wydawnictwie za e-booka otrzymuje takie samo honorarium, jak za książkę "tradycyjną", czyli 10% ceny detalicznej. My pozwoliliśmy sobie ustalić honorarium dla Autorów w wysokości 50% ceny sprzedaży, przy czym cenę tę ustala sam Autor (w przedziale od 0 do 10 "złotych").

Moim zdaniem jedynym sposobem na obniżenie (lub wymuszenie obniżenia) cen na e-booki są serwisu self-publishng. Przy okazji zwracam uwagę na trzy dodatkowe fakty:

Pierwszy - polskie wydawnictwa przyjmują do druku 1% nadchodzących maszynopisów. A skoro wśród książek w księgarniach zdarzają się ewidentne "gnioty" (choć pewnie każda książka znajdzie swojego nabywcę, przynajmniej jednego), to można założyć, że przynajmniej taki sam procent książek "odrzuconych" - to rzeczy co najmniej zasługujące na publikację. My chcemy właśnie dotrzeć do tych Autorów, którzy zasilają szeregi "salonu odrzuconych" i zaproponować im, aby wydali swój utwór ZA DARMO w postaci e-booka.

Fakt drugi - to redakcja tekstu. Według nas każdy Autor potrafi zredagować swój tekst tak, aby był on "czytelny". Zwłaszcza, jeśli "buja się" ze swoją powieścią od wydawnictwa do wydawnictwa, ciągle coś poprawiając i zmieniając. Wiem, że mogą się w przypadku self-publishingu zdarzyć tomiki wierszy autorstwa nastolatek, zasłuchanych w tekstach Dody, które zechcą się na swojej idolce wzorować, ale... Niech te utwory oceniają Czytelnicy. Ja, jako człowiek wiekowy, wychowany w nieco klasycystycznej estetyce, nie podejmuję się oceniać niczyjej twórczości; "występy" bijących rekordy popularności artystów wszelkiej maści na YouTube czy w programach typu "Mam talent" przekonują mnie, że moje kryteria są co najmniej staromodne. Przyznam tez bez bicia, że choć przeczytałem "Wojnę polsko-ruską..." Masłowskiej, to w życiu bym tej książki nie zakwalifikował do druku...

Fakt trzeci - wydawanie poezji w naszym pięknym kraju leży, młodzi twórcy komiksów prezentują fragmenty swoich prac za darmo na forach internetowych, młodzi prozaicy publikują fragmenty swoich tekstów na forach, autorzy poradników, mogących zainteresować sto, dwieście, czy nawet trzysta osób nie mają co marzyć o tym, aby ich dziełem zainteresowało się "profesjonalne" wydawnictwo. Żadne wydawnictwo nie wyda opowiadania debiutanta, nawet w antologii... Więc gdzie ci Autorzy mają szansę "wyrobić sobie nazwisko"?

Strasznie się rozpisałem, przepraszam, że przynudzałem, ale mam nadzieję, że nikogo (a w szczególności Administracji forum) mój post nie zrazi i nie urazi.

maciejslu, Trzymam kciuki i na początek przyszłego miesiąca coś sobie wybiorę z oferty

Bardzo serdecznie dziękuję!

OT - A ja od dziś jestem szczęśliwym posiadaczem Onyx BOOX 60 S i zaraz siadam do konwersji na epub-y wszystkich swoich tekstów. jak się nauczę - będę doradzał innym Autorom, jak to zrobić

maciejslu również życzę powodzenia, bardzo dobra inicjatywa, mam nadzieję że się będzie rozwijać. Swoją drogą autorzy powinni ebooki sami wydawać, mieli by wiele razy niższą cenę a o wiele więcej zarobków i mam nadzieję że w przyszłości to pójdzie w tą stronę i że ebooki będą coraz bardziej wypierać papierowe publikacje - może nie tak szybko we wszystkich dziedzinach ale mam taką nadzieję, no i gangur podał fajnego linka.

Z tym jest niestety jak na razie mały problem - panuje powszechna (i moim zdaniem mylna) opinia wśród Autorów, iż publikacja elektroniczna zamyka im drogę do wydania "papierowego". Zupełnie tego nie rozumiem, dla mnie akurat są to rynki rozłączne, albo o niewielkim zbiorze wspólnym. Pomijam już oczywiście fakt, że przecież Autor na jednej książce zwykle nie poprzestaje, więc e-book jest dobrym (jeśli nie - jedynym) sposobem na "wyrobienie" sobie nazwiska.

My mamy plan, aby książka ukazywała się w formie e-booka, potem, kiedy uzyska odpowiednią ilość sprzedanych licencji - w formie papierowej.

Inną sprawą są kwestie natury technicznej - sami jeszcze nie za bardzo umiemy przerabiać pdf-y na epub-y i te drugie; ale tu wszystko idzie powoli w dobrym kierunku i mam nadzieję, że jak to "rozkminimy" - to będziemy mogli doradzać Autorom, jak przygotować swoje publikacje.

Link Gangura mnie nie rozbawił, ale to pewnie dlatego, że sam brałem udział w zbyt wielu rozmowach tego typu (albo też byłem ich świadkiem). Bo generalnie - zabawne to jest, ale nie dla mnie... Zbyt bliskie życia...

Wracając do cen książek: czyżby pierwsza jaskółka? Z dzisiejszą Polityką dostałam katalog wiosna 2011 empiku, a w nim Trudi Canavan - Łotr. Trylogia zdrajcy. Księga druga. No i ceny:
oprawa twarda - 54,90 zł, oprawa miękka - 44,90 zł, e-book - 39,90 zł. Jest też kilka innych pozycji. Nie wiem w jakim formacie, bo nie "wchodziłam" do internetowej księgarni. Pomijam to, że w stosunku do naszych zarobków to i tak dużo, a różnice nie powalają, ale może to jakiś mały krok do przodu.