Witam,
Po woli zbliżam się do 30 dni użytkowania Kundla wi-fi.
Po jego odebraniu nie doładowywałem go, ale zacząłem normalnie go wykorzystywać.
Czytnika nie wyłączam - w okresie, gdy go nie używam pozostaje on w trybie uśpienia.
Nie dokonałem ani razu pełnego ładowania, aczkolwiek proces ładowania zachodził w czasie, gdy Kindle był podłączony do kompa, gdy ładował ebooki (wbrew pozorom nie był to jakiś długi czas, szacuje łącznie na nie więcej niż 2-2,5h).
Wykorzystanie wi-fi - niezbyt intensywne, myślę, że łącznie było tego nie więcej niż ca 2h.
Dodanych ebooków (wpływ na indeksowanie) chyba też niezbyt dużo, bo łącznie nie więcej niż 40 pozycji - z czego prawie połowa dostarczona poprzez maił free.kindle.com. Wśród załadowanych książek tylko klka było w pdf, reszta w azw i mobi.
Dodatkowo dokonałem kilku zmian plikach konfiguracyjnych (marginesy, dodanie własnych czcionek, Duokan) - ale czas podłączenia do tych działań wliczam do ww czasu podłączenia Kindle do kompa.
Efekt tego wszystkiego w kontekście baterii - dalej mam wskazanie 50% naładowania
Oczywiście wiem, że wskaźnik naładowania to element działający baaardzo względnie, ale IMO zaczyna rozumieć dlaczego Amazon uznał, że dołączanie ładowarki nie jest konieczne. Po prostu jeżeli co kilka dni podłączymy czytnik do kompa celem dodania nowych książek, to to w zasadzie wystarczy do doładowania czytnika (oczywiście jestem świadomy, że co jakiś czas dobrze - dla baterii - byłoby ten czytnik naładować na full).
Reasumując: bateria Kindle jest IMO co najmniej wystarczająca do komfortowego użytkowania. Czas pracy Kundla jest wielokrotnie dłuższy niż praca eClicto. Nadto, wydaje mi się, że czas pracy Kindle na jednym ładowaniu jest dłuższy od czasu pracy Sony PRS-505 (piszę "wydaje mi się", bo posiadany przez mnie PRS-505 ma już kilka lat i staram się zrobić porównanie z pamięci do parametrów, gdy jego bateria była znacznie młodsza
).