Zapraszamy do komentowania naszego nowego artykułu - Nowy Kindle za miesiąc.

Czy przy cenie czytnika 139$ będzie trzeba zapłacić cło i podatek?
Jeżeli tak to ile w takim przypadku wynosi cło?

Cło nie, VAT tak. Za Amazonem, o wysyłce Kindle'a do Polski:

Zresztą samemu można sobie zobaczyć w Amazonie: http://www.amazon.com/gp/product/B003DZ1Y8Q?country=PL

Przy czym znane były przypadki ludzi, którzy kupowali Kindle i nie płacili VATu w ogóle - więc można mieć szczęście i nie zapłacić za to (jeśli masz mniej szczęścia, to Kindle będzie Cię kosztował 170$ + przesyłka (czy VAT się liczy też od przesyłki?)).

Żeby toto odniosło sukces, musiałoby mieć ekran porównywalny - wielkościowo - z drukowaną książką, czyli mniej więcej 10 calowy. Oprócz tego odczytywać książki zabezpieczone drm'em, które są dostępne w nexto i eclicto oraz mieć wyjście na karty pamięci. Przy cenie poniżej dwóch tysięcy.

Jeśli się nie mylę, to urządzenia spełniającego wszystkie te warunki nie ma.


Aha, cło wynosi z tego co pamiętam 2,5% i nie płaci się za produkty, które z przesyłką kosztowały do 150€.
VAT trzeba płacić zawsze. To znaczy taka jest teoria, wszystkie paczki przechodzą przez urzędy celne, ale w praktyce różnie z tym bywa.

Przepraszam, jak w takim razie tłumaczyć sukces Amazona na rynku amerykańskim? Czy też uważasz, iż Amazon nie odniósł sukcesu? Wybaczysz, że tak nieufnie zapytam, ale jaki masz eCzytnik, że uważasz, że trzeba 10" i więcej do beletrystyki? Bo zazwyczaj osoby, które mają eCzytniki 6" twierdzą, że taki im wystarcza - jest przenośny, lekki i wygodnie się czyta. A ci, co w życiu nie mieli w ręce eCzytnika - uważają, że musi być wielkości książki (a warto zauważyć, jak wielkie marginesy mamy w książkach drukowanych, jak często dużą czcionkę i interlinię...).

Książki z Nexto spokojnie da się przeczytać na Kindle'u - w końcu na własny użytek można sobie DRM usunąć.

Ten miesiąc pracy to bez wifi i 3g

Bardzo dobre informacje. Żeby jeszcze zaczęli to sprzedawać w Polsce...

Ja uważam, że ten czytnik może odnieść spory sukces
- cena
- marka (można uznać, że Kindle ma już wyrobioną pozycję wśród czytników)
- dostęp do chyba największej liczby płatnych e-booków (księgarnia Amazon), co prawda e-booków po polsku (w dodatku takich, które są bestselerami w wydaniach papierowych) jest bardzo mało. Ale kto w Polsce kupuje czytniki tylko dla płatnych e-booków.

Czy ekran 6" jest wystarczający do czytania książek ? - zdecydowanie TAK (zwłaszcza beletrystyki). I piszę to z własnego doświadczenia z eClicto. A mówimy o CZYTNIKU KSIĄŻEK nie smartphone czy tabletach, więc wymagajmy od niego przede wszystkich wytrzymałej baterii i jak największej liczby obsługiwanych formatów. Pamięć 4GB też jest w zupełności wystarczająca. Bibliotekę to chciałbym mieć jak największą ale z książkami tradycyjnymi. A zapełnienie 4GB e-bookami wystarczy mi na bardzo, bardzo długo.

Wystarczające na kilka książek to jest 10MB, chyba że się ma skanowane PDFy, duzo zdjęć lub muzykę
Ale ceny pamięci są teraz takie, że nie ma co się ograniczać akurat w tym zakresie...

Amazon odniósł sukces - ale udało mu się to dlatego ponieważ oprócz czytnika zaoferował książki do niego. Osoba korzystająca z niego w Stanach musi się zainteresować wyłącznie tym, czy ma dość pieniędzy na koncie i czy bateria nie siada, żeby ściągnąć to co się chce. Kwestia jaki jest format danych, jakie zabezpieczenia, to dla użytkownika kindle sprawy nieskończenie odległe. Korzystanie z niego jest łatwe, proste i przyjemne - taka typowa elektronika użytkowa.

Po za tym w Stanach na Kindle dostępne jest coś, co u nas nie istnieje. Literatura popularna. Świat Dysku jest, Zmierzch jest, Igrzyska śmierci są... Cała masa innych pozycji również. Gdyby u nas wyszedł zestaw wszystkich części Harrego Pottera za stówę, to mogłoby to bardzo pomóc takim wynalazkom...



Zaczynając nieco od końca - uwielbiam komiksy, w saturnie widziałem eclicto i nie wyobrażam sobie na czymś tak małym ich czytać. Preferuje większy format, a uważam, że to nie ja mam się dostosowywać do możliwości urządzenia, tylko urządzenie ma spełniać moje wymagania.
Sam czytnik kupiłbym natychmiast - gdyby tylko w postaci cyfrowej były książki, które chcę czytać.
Orwell, Tolkien, Pratchett, Sołżenicyn, Verne, Jerome, Clancy... - jak będę mógł kupować ich pozycje, to nie będę się zastanawiał.
Tak to się noszę z zamiarem kupna, ale nie jest to na bardzo wysokiej pozycji jeśli chodzi o moje plany zakupów.



Co nie zmienia faktu, że to trochę upokarzające.

A powiedz uczciwie, że nie masz żadnej mp3 ściągniętej z sieci, nie obejrzałeś zadanego filmu w divx, nie masz żadnego zeskanowanego komiksu w pdf

To zapraszam do przekonywania wydawców. Im, niestety, "się nie opłaca", oni się boją i w ogóle. Na Zachodzie jest inaczej, eBooki odnoszą sukcesy, ale tu, wiadomo, Polska.

Poza tym Rowling chyba, jeśli mnie pamięć nie myli, nie życzy sobie swoich książek w formacie cyfrowym. Czy powstrzymało to cokolwiek? Jedynie dopływ pewnej ilości zielonych na jej konto.


To trzeba było od razu, że chodzi Ci o komiksy, nie beletrystykę. Zauważ, że średni rozmiar zeszytu komiksowego nijak się ma do wielkości książki. Zgodzę się w zupełności, że by wygodnie czytać komiksy trzeba mieć coś, co wyświetli obrazek takiej samej wielkości, jakiej jest strona zeszytu. Tym niemniej, przy beletrystyce układ nie jest specjalnie istotny, zatem bez problemów można mieć mniejszą stronę z mniejsza ilością tekstu i czytać równie wygodnie.


Tolkien - jest. Orwell - jest. Prachett - jest. Verne - jest. Sołżenicyn - nie ma. Jerome - jest. Clancy - jest. Że po angielsku? No cóż, głową muru nie przebijesz, polskich wydawców, jeśli chcesz kupować z eKsięgarni, nie przeskoczysz.


A to już zależy co czytać i skąd to masz. U nas to fakt - zawsze pod górkę. Ani dużej, bogato zaopatrzonej eKsięgarni (z fantastyki to tylko Runa jest dostępna tak naprawdę), ani czegoś na kształt OverDrive... Tym niemniej - jeśli teksty masz, eCzytnik z powodzeniem walczy z papierową książką - bo jest lżejszy, wygodniejszy i nie trzeba się martwić, że zostało Ci kilka stron, więc skończy Ci się w połowie podróży.


Oczywiście, ale lepiej poświęcić dumę i mieć niż nie mieć, nieprawdaż?


Powiedziałbym, że wręcz na zawsze. Przecież nie trzeba zastępować dysku komputera eCzytnikiem, wystarczy, by ze sobą współpracowały. A ponoć Kindle też lepiej się sprawuje, jak nie ma aż tylu książek jednocześnie na nim.

W kwesti zakupu Kindle - zamówiłem w niedzielę 18 lipca za $209.98 z wysyłką. Wysłany 21 lipca. Dostarczony 23 lipca. Po przeliczeniu po ówczesnym kursie wyszło niecałe 689 zł.
Przy odbiorze kurier najpierw powidział, że będzie cło, a potem się poprawił, że już zapłacone. Na deklaracji celnej jest naliczone:
- wartość statystyczna - 692 zł
- 3.7% to chyba cło
- 22% to zapewne VAT
razem 184 zł.
I dopisek, że: kwotę długu odpisano z zabezpieczenia.
I nic nie musiałem płacić.

Z samego urządzenie jestem na razie bardzo zadowolony. Nawet fakt, że jest nowa wersja jakoś mi nie przeszkadza, szczególnie, że trzeba na nią czekać do 27 sierpnia.
Biorąc pod uwagę cenę wersji bez 3G, czyli $50 mniej niż zapłaciłem ja sam, to jest to zdecydowanie najtańszy czytnik na naszym rynku. Nawet gdyby doliczyć te 25.7%.

Z Twojej wypowiedzi wychodzi, że nie musiałeś zapłacić ani cła, ani VATu (189.99$ * 1.22 = 231.8$, a Ty, jak rozumiem, zapłaciłeś tylko i wyłącznie te 210$ - czyli 189.99$ za K2 + 19.99$ za wysyłkę?).

Jeśli identyczna sytuacja byłaby z K3 WiFi, to wychodziłoby poniżej 500 zł (139$ + 19.99$), co jest naprawdę niezłym wynikiem.

Złe porównanie.
Kupiona w sklepie elektroniczna książka, to taki sam oryginał jak płyta z muzyką czy DVD/BD z filmem.
Płytę z muzyką/filmem mogę uruchomić na każdym urządzeniu kompatybilnym z ich formatami - komputerze, odtwarzaczu, konsoli...

Będąc właścicielem swojej kopii książki cyfrowej mogę nie być w stanie jej przeczytać na przewidzianym do tego odtwarzaczu.
A to oznacza, że albo czytnik jest upośledzony, albo zabezpieczenie niewygodne dla kupującego.



Wiem. To jest niestety błędne koło. Eksiążki nie są u nas popularne, bo jest ich mało, a że jest ich mało to nie są popularne...
Najgorsze, że wydawcy właściwie nic by nie musieli robić, żeby je wyprodukować, bo przecież do drukarni i tak trafiają one w postaci cyfrowej.



Aha, Amazon chyba dolicza wartość cła do kupowanego czytnika - "import fees deposit" przy wartości zamówienia.