Zapraszamy do komentowania nowego wpisu na naszym blogu: Toshiba - libretto w100 i sklep z eBookami.

Mi wygląd Toshiby się nie podoba.
Idą w złym kierunku, to tak ni laptop, ni tablet. Czas pracy na baterii byłby dobry dla laptopa może. Jednak dla czytnika książek jest niesatysfakcjonujący.
Mogli też wykorzystać inny system niż Windows 7, ale tego nie będę się czepiał.

Natomiast samo stworzenie księgarni jest dobre, zawsze to większy wybór e-booków.

Jak to będzie Blio, to prawdopodobnie nie będzie dla Ciebie różnicy - bo nic Ci tego nie będzie odczytywało poza ich własnym oprogramowaniem

Co do wyglądu - jak dla mnie z zewnątrz przypomina Nintendo DS, o czym wspominałem w samym artykule - ale może to dlatego, że niedawno DS Lite kupowaliśmy siostrze.

Natomiast czas pracy na baterii był dla mnie największym rozczarowaniem... Czytam sobie, czytam, by przygotować ten wpis, a tu nagle trafiam na stronę Toshiby i widzę, że 2 godziny. Tyle to trzymają tańsze laptopy - ale nie netbooki czy tablety (a raczej: tablet - iPad). Rozczarowujące jak na ważące 700g urządzenie - i nie tłumaczy go nic. Aż dziw mnie bierze, że w innych wpisach o libretto, jakie czytałem, nikt nie podkreślał tego faktu.

Kończąc: jeśli zarządzanie energią w eClicto jest żałosne, to jakie ono będzie w w100?

Witam,

Ten pomysł Tośki to swoiste odgrzewanie kotleta, tylko w innej panierce . Pierwsze subnoteooki Toshiby - nomen omen też seria Libretto - to druga połowa lat dziewięćdziesiątych. Ekrany 6 cali, jeszcze z matrycą pasywną, procek Pentium I M, klawiatura sprzętowa o malutkich klawiszach, poza małym HD wszystkie peryferia na PCMCIA-ch, czas pracy ca 1-1,5h (na baterii nówce) i cena... wyższa niż ceny ówczesnych modeli Satelite.
Potem jeszcze chyba ze dwa razy próbowali "podnieść" ten pomysł, ale że cena w dalszym ciągu przewyższała funkcjonalność, a nie mieli Steve'a Jobbsa żeby wmówił ludziom jaki to jest wspaniały sprzęt to się nie udało.
Tym razem IMO też się nie uda