µBook 2010 - no, ładne cacko :)
Dawno już nie używałem
µBooka, bo dawno już nie czytałem na laptopie. Na moim przedpotopowym
"pokecie" dobrze mi służył (i służy nadal)
Mobipocket Reader. Pojawienie się nowej multi-platformowej wersji
µBooka, oznaczonego nr 2010, raczej nie wypleni ze mnie nawyku, jakim już stało się korzystanie z
Mobicpocketa, ale nie sposób odmówić twórcom
µBooka inwencji, zarówno w sferze kosmetycznej, jak i użytkowej tego
eReadera.
Nowego
µBooka zacząłem testować w wersji
pocketowej (w moim przypadku
Cassiopeia E-125). Pierwsze wrażenie - bogowie, jak to muli! No, nie jest to wina twórców
µBooka, ale 150 Mhz'owego procesora mojego
pocketa, który nie radzi sobie za dobrze w "wypasioną" stroną tego programu. A wypas jest, nie ma co!
Twórcy najwyraźniej zapatrzyli się w
iPhone'owe menusy i ubrali w swój program w podobny
"dizajn". Wygląda to naprawdę fajnie, i trochę mi żal, że nie mam mocniejszej maszynki, na której rozwijane i zwijane efektownie menu chodziły by nieco bardziej płynnie. Z drugiej strony nie jest aż tak zupełnie źle - chodzi to, co prawda z lekka wolno, ale nie do tego stopnia, żeby budzić jakąś większą irytację. Poza tym ustawienia zmienia się raz na jakiś czas i na dłużą metę ten problem nie jest tak istotny. Szkoda jednak, że nie ma jakiejś opcji, która mniej cierpliwym userom pozwalałaby wyłączenie
iPhone'owych wodotrysków...
Samo czytanie przebiega bezproblemowo. Program pozwala świetne sformatować czytany tekst (odległości między liniami, linie między paragrafami, dzielenie ekranu na dwie kolumny - tak, jak w książkach papierowych - tworzenie spisów treści na podstawie masy różnych kryteriów - nawet na bazie pogrubienia, czy pochylenia nagłówków rozdziałów - itp.). Ustawień jest masa - do opcji, do których wcześniej nie mogłem się przekonać, a która mi się podoba w
µBook 2010, zaliczę tutaj
Autoscroll, który wspiera czytelnika świetnym rozwiązaniem - półprzeźroczystą
"belką" ułatwiającą śledzenie czytanego tekstu.
Problem polskich fontów...
Cóż, na
PC w polskojęzycznym
Windowsem nie ma żadnego problemu. Na
pocket pc i innych urządzeniach mobilnych konieczne może być wgranie polskich fontów (na przykład
PocketVeranda) - w przeciwieństwie do poprzedników
µBook 2010 automatycznie pokazuje wszystkie dostępne fonty, nie trzeba ich dodawać w menu. Niby mała modyfikacja, a cieszy...
Dlaczego zabieram się za korzystanie z
µBooka na moim
Pocket PC? Ano, przede wszystkim dlatego, że czyta
RTF, bez konwersji. Konwersja na format
PRC, jakkolwiek banalna by nie była i krótko nie trwała, w przypadku pojedynczego pliku, to przy kilku / kilkunastu / kilkudziesięciu książkach zabiera trochę czasu. W przypadku
µBooka wystarczy wrzucić (nawet nierozpakowane) pliki na kartę pamięci i zaoszczędza się dobrych kilkadziesiąt minut...
No i na koniec kilka
screenów, cobyście apetytu większego nabrali
µBook 2010 w wersji na Pocket PC (Cassiopeia E-125: ekran 4.1", 240x320 px) A poniżej "zrzuty" z wersji na PC - też ślicznej :)
A
TUTAJ szczegóły w temacie tego, co naprawiono i do nowego
µBooka dodano.