Użytkownik
Dołączył(a): 11 lut 2010 23:16:33 Posty: 2
|
Moja Opowieść
…Za palisadą stali łucznicy, strzelając z cisowych łuków, a przed nią falanga, zabijając tych, którzy nie zostali zastrzeleni… Rzymscy jeźdźcy spadali z koni, ugodzeni strzałami i oszczepami Galów, piechota znikała z powierzchni ziemi wpadając w pułapki… Galia po raz kolejny zwyciężała najeźdźców. Nienawiść, chęć zemsty za braci, pragnienie wolności… Wszystko to dodawało sił Galom. Jedna z wiosek- Mandoria- wciąż opierała się rzymskiemu najeźdźcy. Po kolejnej wybranej bitwie, w wiosce odbyła się uczta. Mnóstwo wina, dziczyzny i sera. Wojownicy świętowali zwycięstwo. Po kilku godzinach, wszyscy byli pijani i- jeden po drugim- padali bez świadomości. Niestety Rzymski szpieg był w wiosce. Zdrajca, gdyż był to Gal. Przez białego gołębia wysłał Cezarowi wiadomość, że Galowie są bezbronni. Po kilku minutach, Azalix- bo tak nazywał się szpieg- zobaczył powracającego gołębia. Złapał go, po czym przeczytał krótki list od Cezara: „Świetnie! Cezar cię wynagrodzi…” Po przeczytaniu listu Azalix wspiął się na pobliski dąb. Usiadł na gałęzi, gładząc po głowie gołębia. Czy to ma sens? Zadawał sobie pytanie. W końcu Galowie to moi bracia… Zawahał się przez chwilę, jednak słysząc tętent kopyt, zapewne rzymskich jeźdźców, zeskoczył zręcznie z gałęzi, co spotkało się z dezaprobatą gołębia, który zakłapał dziobem i odleciał. Azalix podszedł do galijskiego wodza- Dantagotixa- obudził go o powiedział: -Wodzu! Rzymianie będą tu lada chwila! Trzeba uciekać! Wódz zdawał się przez chwilę nie kontaktować, jednak po chwili głośno czknął i przemówił: -Trzeba…Hep! Obudzić innych…Hep! -Tak wodzu, szybko!- odparł wciąż wahając się czy dobrze robi Azalix. Podchodzili kolejno do wojowników i budzili ich. Wszyscy biegli do domów, budzić rodziny oraz zabierając broń, jedzenie, i co tylko się dało. Po kilku minutach, gdy tętent kopyt stawał się wyraźny, Azalix i Dantagotix stanęli przed zataczającym się i wymiotującym tłumem Galów. -Nasz brat…Hep! Azalix, ostrzegł nas…Hep!- zaczął wódz jednak przerwał mu Azalix: -Szybko, bracia! Uciekajmy! Nie czas na rozmowy! Wyszli tylnymi wrotami, które prowadziły do lasu, a następnie w góry. Gdy uszli kilkadziesiąt metrów i ostatni Galowie zniknęli w lesie, Azalix dosłyszał wyraźnie, trzask bramy, uderzonej taranem, a potem przerażający, drżący z wściekłości głos Cezara. Gdy dotarli do góry Hinauf Nest, Azalix obrócił się w tył. Stracił wszelkie wątpliwości. Teraz, gdy ujrzał płonącą Mandorię był pewny, że dobrze zrobił ratując braci…
Proszę o komentarze i oceny...
|
Użytkownik
Dołączył(a): 15 mar 2008 19:46:33 Posty: 191
|
Re: Moja Opowieść
Szczerze mówiąc to jest to według mnie namiastka, albo raczej streszczenie opowiadania. Przyznam, że miejscami jest ono barwne, ale nic poza tym. Zauważyłem drobne literówki (np.,jest:wybranej bitwie, powinno być:wygranej bitwie) oraz stylistyczne (tych jest zdecydowanie więcej). Skróty myślowe zastosowane przez Ciebie spowodowały, że opowiadanie jest trywialne, pozbawione jakby głębszego sensu; szpieg, zbyt szybko "powrócił" ze ścieżki zdrady. Sam temat na pewno jest obiecujący, ale należałoby go zdecydowanie bardziej rozwinąć, przez rozbudowanie chociażby opisów walki, uczty czy scenerii.
|