Bardzo lubię książki sygnowane nazwiskiem Joe Alex. Ja w ogóle lubię Słomczyńskiego, jego przekłady Szekspira też czytam chętnie, nie wspominając już nawet o innych jego książkach (pisanych i jako Maciej Słomczyński, i jako Kazimierz Kwaśniewski - chyba nic nie pomyliłam?).
Ale wracając do Alexa i kryminałów, to uważam je za jedne z lepszych kryminałów, które było mi dane czytać. Z jednej strony ciekawe i pomysłowe, z drugiej - wszystkie informacje dostępne detektywowi czytelnik dostaje na tacy. Nie tak jak u Christie, która uwielbiała ukrywać istotne wątki czy fakty, żeby detektyw mógł nas "zaskoczyć" swoją inteligencją. Nie, Alex pisze wszystko i pisze bardzo dokładnie. Czytając jego książki po raz pierwszy miałam wrażenie, że gdybym tylko przez chwilę pomyślała, zrobiła sobie harmonogram i rozpisała wiadomości, to wiedziałabym kto jest winien... Oczywiście nigdy tego nie zrobiłam - za bardzo zależało mi na odkryciu co będzie dalej. Bo - poza wszystkim innym - te książki są naprawdę bardzo dobrze napisane.
To czego straszliwie mi szkoda, to fakt, że sam Słomczyński traktował swoje kryminaliki jako sposób na przeżycie, raczej ich nie lubił (tak jak Fredro swoje komedie - też zresztą chyba na przekór mnie... ten drugi przynajmniej napisał trochę więcej) i napisał ich tak mało... Mam w domu wszystkie i czyta od czasu do czasu dla samego obcowania z dobrą książką. I to książką mocno erudycyjną, bo jednak wplatanie do kryminałów literatury klasycznej (mniej lub bardziej - a to Kipling, a to Ionesco) nie czyni ich przyjaznymi dla masowego odbiorcy. Na szczęście nie jestem masowym odbiorcą i Alexa ubóstwiam...