Teraz jest 19 kwi 2024 16:28:20




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 7 ] 
Dziewczynka bez zapałek 
Autor Wiadomość
Post Dziewczynka bez zapałek
Było bardzo mroźno. Jej oddech wykreślał powietrzne smugi bez jakiegokolwiek opamiętania. Był nierówny, obolały i charczał. Pierwszy tego wieczoru płatek śniegu stopił się na jej wardze. Mała kropla szybko zespoliła się z twarzą ostatniej osoby na ulicy. Brudne i skołtunione włosy wystające spod starego, przekrzywionego szalika zaczęły przyjmować kolory zimy. Na chwilę straciła przytomność i zaczęła pamiętać.
Wczoraj było się czym ogrzać. To prawda, że sprzedawanych przez nią zapałek nikt nie porównałby do gorących kaflowych pieców ale zawsze, choć przez chwilę dawały złudzenie trwałego ciepła. Były jak nadzieja. Migotliwe, pełne życia jeżeli nie wiał wiatr i urywane, prawie niewidoczne kiedy powiało. Kończyły natomiast nie zawsze tak samo. Czasami dawały przed śmiercią życie czemuś większemu i trwalszemu niż one same. Na chwilę przed zwęgleniem stawały się częścią pochodni, ogniska czy domowego dawcy ciepła. Były potrzebne.
Pijany mężczyzna zabrał jej ostatnie pudełko kilka godzin wcześniej chichocząc i bełkocąc, że dzieci nie powinny bawić się zapałkami. A ponieważ dziewczynka była niema, jej oczy krzyczały nienawistnie jeszcze przez długi czas na przyczynę zła tego człowieka. Zanim zaczęła swoją niedolę wódka odebrała jej ojca co dobiło cierpiącą na suchoty matkę. A teraz jeszcze zapałki. Wydawało się jej, że za chwilę zwymiotuje ale po chwili uśmiechnęła się gorzko, aż za dobrze pamiętając że nie jadła nic od dwóch dni. Postanowiła dotrzeć do przytuliska. Po kilkuset chwiejnych krokach znalazła się naprzeciwko celu. Jeszcze tylko chwila a ogarnie ją ciepło i kochany zapach świątecznej przytułkowej polewki. Kolejny siódmy krok przez ulicę był jej ostatnim. Jedyny kursowy dyliżans opóźniony z powodu objazdu i popędzany przez złego na cały świat, przemarzniętego na kość woźnicę przemknął drogą potrącając dziewczynkę. Powożący pojazdem nawet jej nie zauważył podobnie jak zagonione niemal na śmierć konie. Przeleciała w powietrzu kilka metrów spadając na schody prowadzące do drzwi przytułku dla bezdomnych. Po kilku sekundach trwożliwego oczekiwania usłyszała stłumiony chór głosów śpiewających kolędę. Spróbowała ją zanucić tak jak dotychczas bez słów ale wstrząsnął nią potworny krwawy kaszel. Zaczęła słabnąć. Po kilku próbach wywołujących ponownie krwawe spazmy złapała za klamkę. Mokra dłoń przykleiła się do zmrożonego metalu i już nie puściła. Kolejne płatki śniegu zaczęły przysypywać pełne łez otwarte oczy dziewczynki. Niemy krzyk roztopił się w coraz gęstszym śniegu opadającym na drżącą istotkę. Ktoś niedaleko zaśpiewał ponownie kolędę.
Ostatni oddech dziewczynki jeszcze długo rozpływał się w powietrzu a wiatr, który jakoś się zamyślił i nie wiał oglądał go milczeniu jakby widział w nim coś więcej niż zamarzającą parę. Jeszcze długo kiwał się w miejscu spoglądając na głowę dziewczynki po czym potężnie dmuchnął przykrywając ją śniegiem. Chwilę później przestało padać.
- Do dupy z taka wigilią! – zaklął siarczyście i poleciał na spotkanie promieniującego podniebnym blaskiem ostatniego oddechu dziewczynki, chcąc go jak najszybciej donieść do celu.
- Pan się narodził! – krzyknięto radośnie w wielu domach miasteczka na widok jaśniejącego coraz potężniej pierwszego świetlistego punktu na niebie.
- Pierwsza gwiazdka kochanie – powiedziała matka do trzymanej na rękach córeczki spoglądając przez okno na unoszoną przez wiatr duszyczkę. Po chwili pocałowała dziecko w policzek i znalezionymi w kieszeni u pijanego męża zapałkami zapaliła pierwszą świeczkę na choince. Przez chwilę wpatrywała się w drewniany płomień tak jakby coś w nim zobaczyła. Poczuła dziwny dreszcz przepływający po ciele ale już po chwili ciepło ogarnęło ją niczym miłość na widok ukochanego dziecka.
- Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem wesoła nowina – zaśpiewała razem z córeczką a ich głos rozbrzmiał w małym pokoiku jak kroki dawno oczekiwanego gościa.


Jedno z pierwszych opowiadań. Powstało bodajże w 1990 roku. Nie zostało poprawione. Brakuje trochę przecinków i czegoś tam... ale ze względu na sentyment do tej zakurzonej i odkopanej niedawno stroniczki wpisuję je tak jak w orginale.


23 wrz 2008 15:28:49
Użytkownik

Dołączył(a): 24 wrz 2008 17:25:24
Posty: 25
Post 
Baśń napisana od nowa. Ciekawa próba i stawiająca chyba więcej pytań o sens niż pierwowzór. Szczerze mówiąc dawno nie czytałem nic równie rozdzierającego i głębokiego. Są czasami takie teksty, których nie godzi się oceniać i na swój sposób ten do nich należy. Ale wspomnieć po prostu wypada o genialnym wręcz napiętnowaniu alkoholizmu. Po prostu się wzruszyłem. Dla mnie najlepszy kawałek prozy jaki czytałem w ostatnim czasie. Dziękuję i pozdrawiam.

_________________
PŁOMIENIU ODWRÓĆ SIĘ


10 paź 2008 18:54:26
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 paź 2008 23:21:06
Posty: 38
Lokalizacja: ÂŚlÂąsk
Post 
Cóż mogę powiedzieć po przeczytaniu Twojego opowiadania?

Chyba tylko to, że tak jakby"odkryłam" Andersena na nowo...


Fakt, są słowa, których nie użyłabym w takiej opowieści, np. "do d*** z taką wigilią". Może to jest zamierzony przez Ciebie "zgrzyt", ale mnie jakoś razi.


Ale jeśli to jedno z Twoich pierwszych opowiadań, to chylę czoła. :)


20 paź 2008 20:51:56
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 26 paź 2008 12:43:48
Posty: 23
Post 
Jestem absolutnie pod wrażeniem. Pisanie w nawiązaniu do znanych dzieł literackich zawsze jest wielkim wyzwaniem a tobie udało się to lepiej niż dobrze. Nie będę się przesadnie rozpisywać bo wyszedły mi tu jakiś panegiryk a nie o to mi chodzi, jednak głębia tego prościutkiego na pierwszy rzut oka tekstu naprawdę mną wstrząsnęła. To było jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam w ostatnim czasie i chciałabym poprosić o większy fragment twojej twórczości. Mam szczerą nadzieję, że wrótce o tobie usłyszymy - w końcu np.: Sapkowski debiutował przypadkiem :D. Pozdrawiam

_________________
"zaczynaj dzień z premedytacją"


27 paź 2008 20:59:38
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 17 lis 2008 22:40:40
Posty: 26
Post 
Bardzo poruszająca historia, zwłaszcza, że dziś po raz pierwszy spadł śnieg a do Wigilii został miesiąc. Naprawdę mam nadzieję, że rozwijasz dalej swoje umiejętności pisarskie i że będziemy mogli zobaczyć na forum niejedno opowiadanie Twojego autorstwa (może dla odmiany coś bardziej optymistycznego?).

Przypomniało mi się, że kilkanaście lat temu ja też napisałam świąteczne opowiadanie - twoja historyjka podszepnęła mi, że może czas najwyższy przejrzeć szpargały i odkurzyć stare notesy :) Pozdrawiam i życzę powodzenia!


19 lis 2008 17:24:42
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 14 lis 2008 16:52:15
Posty: 28
Post 
Dla mnie trochę bezsensowne pisanie jeszcze raz tego samego... Poza tym ta łzawa nuta mnie nie przekonuje, Andersen wykorzystał ją wystarczająco, nie przekraczając przy tym cienkiej granicy kiczu. Oczywiście to tylko moja ocena, choć czuję się nieco zawiedziona, liczyłam na więcej (jakiś nowy element, inne zakończenie, itp...)


20 lis 2008 16:00:29
Zobacz profil
Post 
kurcze, to nie jest retelling. to jest faktycznie powtórzenie historii w ten sam sposób.
tylko, elu droga, to nie ałtorka ;) zrobiła z tego łzawą historyjkę, a sam andersen i to on przekroczył tę cienką linię kiczu o której mówisz. zresztą ten tekst mnie nie przekonuje tak jak i teksty autora pierwowzoru. zawsze zastanawiałam się, czemu andersen jest w kanonie baśni. po pierwszej przeczytanej bajce do dziś śnią mi się koszmary.
co do dziewczynki bez zapałek faktycznie można by coś jednak zmienić. żaden autor nie jest nieomylny :P


25 lis 2008 23:39:50
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 7 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do: