|
|
Teraz jest 24 lis 2024 1:56:47
|
Ekranizacja, na której najbardziej się zawiedliście
Autor |
Wiadomość |
Konto usuniete
|
Ekranizacja, na której najbardziej się zawiedliście
Przeżyłem kiedyś ogromne zawiedzenia ekranizacją "Pana Tadeusza". Po lekturze tej książki zastanowiło mnie bowiem, jak zrealizowano niezwykły żyda. Postanowiłem ponownie obejrzeć "Pana Tadeusza", jednak okazało się, że wcale nie zpaomniałem koncertu - po prostu go tam nie było. Twórcy scenariusza postanowili ominąć muzyczne wyzwanie i go tam nie umieścili. Czy wy przeżyliście kiedyś podobne zawiedzenia ekranizacją?
Ostatnio edytowano 19 lis 2008 12:29:25 przez Konto usuniete, łącznie edytowano 1 raz
|
15 cze 2008 0:19:56 |
|
|
Konto usuniete
|
Owszem zawiodłam się na ekranizacji książki Siergieja Łukjanienki "Nocny Patrol", film nosił tytuł "Straż Nocna". Książka była niesamowita, przedstawiona w niej Moskwa i jej rzeczywistość, współdziałanie ze sobą Patroli Nocnego i Dziennego... A film? rzeczywiście wspaniale zrobiony pod względem efektów specjalnych i sam w sobie świetny, ale z książki czerpie tylko postacie, ogólne przedstawienie świata i kilka wątków, które są ze sobą dziwnie posplatane Jeśli najpierw nie przeczytało się książki to film jest świetny. A może to po prostu nie jest ekranizacja tylko adaptacja?
|
15 cze 2008 13:56:55 |
|
|
Konto usuniete
|
Trzeba potwierdzić tylko jakoś ja najpierw obejrzałem film a dopiero potem książka wpadła mi w ręce ... i dla mnie to była adaptacja
|
15 cze 2008 15:10:21 |
|
|
Konto usuniete
|
Wiedzmin.... chyba nie trzeba tłumaczyć ;]
Edit by Rudi: Jak napisał brygadzista "raczej trzeba". Osta za wypowiedź pozbawioną argumentów.
edit: no cóż skoro jednak trzeba taką oczywistość tłumaczyć to mała poprawka.
Przede wszystkim efekty specjalne... jeśli w ogóle można je tak nazwać. Potwór z gumy, smok z pac-mana, świat z plastiku. Ciri mnie dobiła gdy w jakieś scenie biegła w masce rodem ze spotkań sado-maso. Fabuły w ogóle nie pamiętam czyli chyba jej w ogóle nie było. Jedyną udaną rzeczą była sama postać Geralta wszystko inne poszło pod komerche na zasadzie sklejmy to i tamto dajmy tytuł Wiedzmin i kasa wpłynie. I ten potwór z gumy.... zamiast zrobić jakąś maskę straszną i tylko kamerą latać i jakieś cienie pokazać to potwór z gumy.....
Ostatnio edytowano 16 cze 2008 14:04:00 przez Konto usuniete, łącznie edytowano 1 raz
|
16 cze 2008 2:06:51 |
|
|
brygadzista
|
Raczej trzeba.
Co do ekranizacji.
Z pewnością jest to Harry Potter. Jakoś do tej pory nie zdarzyło mi się, żebym był w takim stopniu zawiedziony jakimś przeniesieniem książki na ekran, jak w tym wypadku. Wielkim, ogromnym minusem jest bezczelne ucinanie scen, głównie Quidditcha. Wielka produkcja, marzenie milionów fanów Pottera, stała się przykładem "Jak zniszczyć książkę w 180 minut".
Poza tym, świat Pottera, magiczny świat, ukazany w książce, znacznie różni się od tego kinowego. Na wielkim ekranie wszystko wydaje się być do bólu realne, zwłaszcza, że postacie uczniów chodzą w normalnych, mugolskich strojach. To dla mnie już spora przesada. Wiem, że taki 18latek musi komicznie wyglądać w szacie, ale bez przesady, to ma być ekranizacja, a nie wprowadzanie nowych własnych widzi mi się.
|
16 cze 2008 9:30:44 |
|
|
Konto usuniete
|
Jak dla mnie najgorszymi ekranizacjami są:
-Wiedźmin;
-Harry Potter część 3/4 i wzwyż.
Jeśli chodzi o Wiedźmina to najgorsze są gumowe potfffory, niektóre rekwizyty, wszechobecna sztuczność, złe przedstawienie fabuły. Ktoś kto oglądał tylko film nie sięgnie po książkę zniechęcony poziomem ekranizacji. A to wielka strata.
Harry Potter. Hmmm w kolejnych ekranizacjach jest tyle błędów&głupot, że aż nie wiem od czego zacząć. Więc zacznę od początku. Po pierwsze - wymyślanie sobie fabuły. Ja rozumiem, że reżyser chciał się trochę wylansować. Ale bez przesady. Motyw z rzucaniem czarów pod kołdrą z początku filmu. Przecież zaraz by go namierzyli i dostałby warna. Stadion quidditha z 4 części + Mistrzostwa Świata = Porażka. Budynek na filmie wygląda jak jakaś arena z postapokaliptycznego świata. Następny błąd - cięcie fabuły. Biorę pod uwagę niemożliwość zawarcia 500stron++ w jednym filmie normalnej długości z zachowaniem wszystkich szczegółów. Jednak to co zrobili autorzy ekranizacji to przesada. Coś co szczególnie mi się nie podoba to kostiumy. Bohaterowie części innych niż pierwsze chodzą sobie w mugolskich strojach jakby nigdy nic. Jeszcze trochę, a Harry będzie nosił bluzę Adidasa. Oczywiści ze zbliżeniami na znaczek firmy (powszechne zjawisko, szczególnie jeśli chodzi o telefony komórkowe. Zwróćcie uwagę na markę telefonów w najnowszym Bondzie ). I jeszcze jedna rzecz. Hagrid jest za mały...
Co do zdania brygadzisty, że 18latek w szacie wygląda głupi. Nie mogę się z tym zgodzić. Inaczej każdy dorosły czarodziej wyglądałby głupio (na filmie), a tak nie jest.
|
17 cze 2008 9:40:29 |
|
|
brygadzista
|
Nie napisałem, że wygląda głupio, tylko komicznie.
A to jest różnica i to dość spora.
Głupio może wyglądać 80letnia babcia w t-shircie i krótkich spodenkach. Komicznie może wyglądać 15latek z babcinym moherem na głowie, z laską i sztuczną szczęką.
Widzisz różnicę?
Poza tym zgadzam się, że te kostiumy to przesada... I te reżyserskie wpadki, np w 1 części Puszek obślinia Pottera, a w kolejnej scenie bluza chłopca jest już sucha... Ja rozumiem, że wpadki się zdarzają, ale takie oczywiste coś przeoczyć?
|
17 cze 2008 10:24:35 |
|
|
Konto usuniete
|
Podobnie jak niektórzy tutaj najbardziej zawiodłem się na Wiedźminie. Literatura genialna, film - grubo poniżej średniej (nie wysokiej trzeba dodać) krajowej. Innymi słowy dno i 10 metrów mułu. W tym filmie niemal wszystko było złe - zaczynając od źle dobranych aktorów ( z wyjątkiem Żebrowskiego i Dymnej), poprzez kostiumy, scenografie, dialogi a na tych tandetnych potworach i efektach specjalnych kończąc. Ja rozumie, że budżet tej produkcji był mały w porównaniu np z filmami z USA ale można to było nakręcić na prawdę nieźle. Nie genialnie ale nieźle. Wystarczy obejrzeć odcinek ze smokiem ( smok mimo, że był powszechnie wyśmiewany, był to najlepszy odcinek tego beznajdzienego serialu) momentami czuć w nim było ducha opowiadań Sapkowskiego - np gdy ekipa siedziała przy ognisku. Na prawdę wystarczyło trochę się postarać i pozostać w zgodzie z książką. Nawet pomimo małego budżetu film by się obronił.
|
18 cze 2008 23:03:47 |
|
|
Konto usuniete
|
Widze ze nikt jeszcze nie napisal o trylogii "Wladcy Pierscieni" - chociaz moze nie do konca sie zawiodlem bo jednak zmieszczenie takiej ilosci materialu w "krotkich" badz co badz filmach na pewno wielu Tolkienomaniakow odrobinke zniesmaczyla - bo na pewno wielu (no ja na pewno) wyobrazalo sobie czytajac ksiazke i majac juz wiadomosc o rychlej ekranizacji filmu to jak pokaza postac Toma Bombadila na przyklad, zabraklo tego jak i wielu innych dosc znaczacych elementow...no ale coz to tylko taka dygresja do tego co mnie ubodlo akurat w tej ekranizacji bo ogolnie nie ma sie czego czepic. Jednak jesli juz mam sie czegos na prawde mocno czepic to chyba Forrest Gump...fakt film jest genialny, Tom Hanks zagral foresta idealnie, ale nie ma wielu ekstra momentow ktore byly w ksiazce, nie ma tam nic o tym ze Forest byl genialnym szachista, o tym ze polecial w kosmos z malpa...a tak na to liczylem ze to pokaza - Winston Groom odwalil kawal dobrej roboty - a pierwszy raz przeczytalem ksiazke w jeden dzien, to znaczy zaczalem w szkole i tak przez caly dzien a dokonczylem juz w domu Jak ktos nie czytal - niech przeczyta i Gumpa i spolke tez
|
21 cze 2008 4:13:59 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 17 lip 2007 10:53:14 Posty: 60 Lokalizacja: mazowsze
|
Ja jestem przerażony tym co zrobiono w nowej wersji "Tożsamości Bourne'a"
Dlaczego?
Po pierwsze obsada: Damon nie pasuję do opisu z książki, to miał być przystojny mężczyzna o przeciętnym wyglądzie i nie określonym wieku po 30 a nie lalusiowaty nastolatek, Potente to też moim zdaniem porażka wygląda jak dziwka (swoją drogą dziwny pomysł żeby zmieniać zawód ważnej bohaterki z bankiera na dziwkę)
Najgorsze są jednak zmiany w fabule, rozumiem trzeba było dostosować do naszych czasów ale to co tu zrobiono to delikatnie mówiąc lekka przesada, bezsensowne strzelaniny i pościgi samochodowe, zagubiła się gdzieś postać Carlosa i cała logika stworzenia Jason Bourne przez Treadstone (swoją drogą tu też scenarzysta za bardzo popuścił wodze wyobraźni)
Idąc parę lat temu na film do kina spodziewałem się trzymające w napięciu thrillera a obejrzałem ..... właściwie co ja obejrzałem? Chyba komedie bo przez większą część filmu musiałem opanowywać wybuchy śmiechu
_________________ Groźny, górny i złowrogi - skąd przybywasz? Jak cię zwą?
Czy z plutońskich brzegów nocy tu przybywasz? Jak cię zwą?"
"Nevermore!",
|
21 cze 2008 12:02:04 |
|
|
Konto usuniete
|
"Pan Tadeusz" również mnie zawiódł!!!!! Masza epopeja która w wersji kinowej nie bardzo mozemy sie pochwalic!!!!!
Szczerze powiedziawszy staram sie ogladac ekranizacje dzieł literackich z ciekawości jak to inne osoby sobie wyobraziły i w jaki sposób przedstawią pewne sceny. Przeważnie jestem zawiedziony!!!!!!!!!! Jeszcze chyba nigdy nie widziałem lepszej ekranizacji niz oryginalu!!!!!
Co przekonuje do czytania!!!!!!!!!!;-)
Ostatnią ekranizację jaką widziałem była " Miłość w czasach zarazy", bardzo cenię sobie G. G. Marqueza za realizm magiczny, jednak film nie jest w stanie stworzyc tego co może zdziałać słowo i wyobraźnia;-)
Zachęcam do lektury osoby które nie czytały(oglądamy po przeczytaniu
|
22 cze 2008 22:04:28 |
|
|
Konto usuniete
|
ja równiez zawiodłam się ekranizacji Harry'ego Pottera - ucinanie scen, przeinaczanie fabuły ( jak np. w 1 części do Zakazanego Lasu za karę idzie równiez Harmiona), zwykłe stroje zamiast mundurków, za mały Hagrid i cały ten Hogwart jakis taki dziwny - z daleka wygląda imponująco a w środku kicha - rażą szczególnie schody, a raczej ich nadmiar i brak zwykłych korytarzy - ogólnie zamek wyobrażałam sobie inaczej.
no i jeszcze Kod da Vinci - poucinane niektóre wątki, mli aktorzy i ogólnie film jakiś taki nijaki. mimo ze robiony na podstawie naprawdę ciekwej książki
|
24 cze 2008 14:07:19 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 13 maja 2008 15:24:34 Posty: 134
|
Uf jaki temat. Przynajmniej będę mógł się wyżyć na kilku wybitnie beznadziejnych ekranizacjach. Ale po kolei. Na początek oczywiście Wiedźmin, w kręgu wielkich fanów książki zwany podobno Szczerbialem. Reżysera tego filmu mógłbym porównywać z równie wybitnym Uwe Bollem - obaj kręcą filmy na tym samym poziomie. Ba, bliski jestem stwierdzenia, że Uwe jednak jest lepszy. Za co tak nienawidzę tej adaptacji ? Głównie za to, że osoby za to, że osoby za ten film odpowiedzialne prawdopodobnie nie skalały się przeczytaniem sagi. Oprócz tego "wspaniali" bohaterowie. O ironio, czemu wszędzie, gdzie nie powinno być Żebrowskiego, tam jest ? Chociaż szczerze mówiąc on chyba ze wszystkich aktorów występujących w "tym czymś" pasował do swojej roli najlepiej (gdy zobaczyłem dzielnego rycerza z Densle udławiłem się... o Yarpenie nie wspominam). Oprócz tego rzecz jasna efekty specjalne. Wiecie co ? Po tym, jak zacząłem pisać ten post, doszedłem do wniosku, że w tym miejscu kończę wytykanie tego, co mi się w tym filmie nie podobało. Bo coś mi się wydaje, że do jutra tego posta bym nie skończył.
Teraz już będzie trochę łagodniej.
Tożsamość/Krucjata/Ultimatum Bourne'a. Jako adaptacja film świetny, niewiele filmów może poszczycić się tak profesjonalnym wykonaniem. Ale jako ekranizacja leży na całej linii. Głównie chodzi mi o fabułę - książkę i film łączył w zasadzie tylko ten sam bohater. No może jeszcze kilka miejsc. Reszta to zupełnie inna bajka.
Władca Pierścieni. Właściwie te same uwagi co do trylogii Ludluma. Chociaż trzeba przyznać, że w tym wypadku reżyser książki trzymał się o wiele bardziej. Ale tak to już jest na świecie, że rażące błędy głęboko zapadają nam w pamięci, natomiast to, za co ekipę która film kręciła powinniśmy pochwalić, bardzo często zapominamy.
Harry Potter. Nigdy wielkim fanem małego czarodzieja nie byłem, ale ekranizacja się z książką nie zgadza. Przynajmniej jeśli chodzi o część czwartą.
|
24 cze 2008 20:46:22 |
|
|
fire..golem
|
Folwark Zwierzęcy (1999)
Głęboko wierzę, że twórcom przyświecał szczytny cel – przeniesienie na srebrny ekran jednej z najlepszych powieści minionego wieku.
Trudno pisać gorzkie słowa z perspektywy osoby oczarowanej książkowym oryginałem. Mianowicie - brutalnie potraktowano wiele mniejszych historii, składających się na pełny obraz powieści. Spłycono główny wątek, dodając niejako „na siłę” narratora w postaci suczki, Jessie. Również wątek ludzki zajmuje sporą część opowieści, odwrotnie w porównaniu do książki. Rozumiem, że ekranizacje książek posiadają swoje specyficzne prawa, lecz w tym przypadku dostrzegam nadmierne lekceważenie ze strony scenarzysty. U Orwella prostota ma swoją określoną rolę, zmusza do refleksji, kształtuje specyficzny nastrój. W adaptacji brakuje Tego Pierwotnego Klimatu, odbiorca otrzymuje wszystko „podane na tacy”, klasycznie podzielone na dobro i zło.
Nie ukrywam jednak, że film nie spełnił moich sporych nadziei w nim pokładanych. Wiem, że to nie pierwsza (i pewnie nie ostatnia) ekranizacja, której odbiór będzie co najwyżej „chłodny”. Z drugiej strony, pocieszam się myślą, że lista wspaniałych przekształceń słowa pisanego w zapierające dech w piersiach obrazy, także rośnie. Zapraszam serdecznie do przeszukiwania własnych księgozbiorów, bibliotek publicznych oraz wypytywania znajomych o „Folwark Zwierzęcy”. Warto spróbować...
http://biblioteka.eksiazki.org/index.php/George_Orwell
|
28 cze 2008 18:24:56 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 20 cze 2008 14:54:02 Posty: 25
|
Zawiodłam się na ekranizacji Kodu da Vinci. Książka była bardzo wciągająca, akcja goniła akcję. A film był nudnawy, ciągnął się, niektóre wątki w ogóle nie pojawiały sie w filmie, inne były zmniejszone w minimum. No i Tom Hanks, nie bardzo mi pasował do tej roli. Był zbyt nijaki, mdły. Szkoda że dobra książka została tak zmarnowana.
|
02 lip 2008 8:36:05 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|