Możliwe, że zostanę za to ostro skrytykowany, ale moim zdaniem film S Kubricka to jeden z nielicznych przykładów na to, iż możliwym jest, by ekranizacja książki, była dziełem ciekawszym, niż owa książka. Od razu zaznaczę, że nie chcę w ten sposób krytykować Clarka... raczej idealizuję tym stwierdzeniem Kubricka. A. C.C., to umysł bardzo ścicsły i jego książka ma walory zyskujące w oczach futurologów, inżynierów, astronautów i całej masy innych speców od nauk ścisłych. Dzieło Kubricka natomiast dość wiernie oddaje techniczne nowinki opisane przez A.C.C, lecz dodatkowo nasyca całokształt oryginalnymi środkami stanowiącymi o jego artystycznej atrakcyjności. Czy ktoś się ze mną zgodzi? Czy raczej mam sobie smarować tyłek cebulą w razie ewentualnych cięg polemiki?
Pozdrawiam.