Nudzi. Tak po prostu.
Nie wiem na ile to klątwa czwartego tomu a na ile porównywanie do HH. Chociaż coś w tej klątwi jest - po "Krótkiej zwycięskiej wojence" cykl HH też jakoś oklapł.
Natomiast daje się zauważyc, jak zresztą w innych cyklach Webera, pewną eskalację ilościową
Zrozumiale o tyle że w początkowych książkach cyklu temat przewodni jest w pewnym sensie wyeksploatowany i możemy już tylko bardziej, więcej, mocniej mocniej przywalic - zaczynamy od tysięcy zabitych (Powstanie) a później to już tylko masakra i eksterminacja miliardów. Nudne? To utłuczmy jeszcze kilka.
Cały Starfire jest tak samo nudny - z rozpędu po Marszu i kilku wieczorach z HH zabrałem się za Powstanie i ... po przeczytaniu tak z 50 stron odłożyłem. Nuda. No może nie dołująca, ale jednak nuda. Metodą sprawdzoną na kilku pozycjach z cyklu HH (kurcze, powyżej trzeciego czy czwartego) skoczyłem na 60 stron od końca żeby zobaczyc czy jest do czego wracac. No dobra było, więc wróciłem i przeczytałem. Ale uczycie nudy pozostało. I tak niestety aż do Opcji. Mam nadzieję że to koniec, bo lubię Webera i jeżeli coś dopisze to to przeczytam, ale wolałbym się nie męczyc. Zwłaszcza że "At all costs" w księgarniach.
Podsumowanie - jeżeli masz inne "webery" na półce nie warto czytac starfire'ów. Jeżeli jeszcze Webera nie znasz - zacznij od opowiadań - Więcej niż Honor, Światy Honor czy w Służbie miecza. No, a później decyduj - może ktoś rozpocznie wątki HH, Marsz czy Dahak ?
Edit by Mori: Wypowiedź niezgodna z regulaminem działu. +1