Przeczytałam Sezon Burz. Jestem pozytywnie zaskoczona. Zaskoczona ze względu na pierwszy rozdział, który był trochę wątpliwy, co do jakości nowego Wiedźmina, ale to by było na tyle. Im dalej tym lepiej. Warto kupić.

Jakoś przebrnąłem do końca. Moja opinia: da się przeczytać, ale d.... nie urywa. Tekst nadźgany udziwnionymi słowami, których jest zbyt dużo. Mam wrażenie jakby zabrakło uczciwej redakcji rękopisu. Wiedźmin więcej gada, niż robi. Daje sobie ukraść miecze bo....chciał wstąpić do znanej knajpy. Geralt nie jest w stanie nadążyć za idącym na piechotę krasnoludem i kilka razy prosi go o zwolnienie...
Rozczarowujące doznanie.

Książka w twardej oprawie ładnie wygląda na półce. I tyle.
Znacznie łatwiej się czyta w miękkiej, chociażby dlatego, że jest lżejsza, ostre rogi nie wpijają się w dłoń. Poza tym niezbyt wygodnie trzyma się 1kg w jednej ręce w powietrzu przez 2-3 godziny.
Farba drukarska? Serio? Owszem, zapach w bibliotece jest specyficzny, ale to dzięki roztoczom i psującym się kartkom, a nie farbie. 8-D

Swoją drogą, dziwne, że nie wydają drożej wersji w twardej okładce.

Gdzieś kiedyś czytałem (takie moje określenie na informację, której w żaden sposób nie mogę uwiarygodnić), że w niektórych krajach jest zwyczaj wypuszczania na rynek najpierw twardej (najdroższa, największe przebicie cenowe, skierowane do niecierpliwych), potem papieru (mniejsze przebicie, dla większości czytelników), a potem e-book i ew. gorszej jakości papier. Żeby wyżyłować zyski maksymalnie. I jak dla mnie ma to jak najbardziej ręce i nogi.


Sama książka? Hm... kończę czytać inną serię, potem przeczytam ponownie sagę i wtedy przeczytam na czytniku "Sezon Burz". Do tego czasu, cytując jeden z komentarzy na stronie Vroo, albo wydadzą e-booka, albo sam się wyda.

@Supernowa.
Ode mnie macie jakiś rok czasu na wydanie wersji elektronicznej.

Ech, a jakby udostępnili wersję cyfrową w dniu premiery, byłby to pewnie pierwsza polska premiera ze znaczna ilością zakupień wersji elektronicznej.

Obawiam się że już się "wydał" w pdf.

Jak pisałem: nie wiem, bo nie szukałem. Sapkowskiego i tak przeczytam, ale swoje w kolejce odstoi. Książka mi nie ucieknie. (Nigdy nie rozumiałem ludzi lecących po książkę w dzień premiery. Nic nie czytali w tym momencie? Zabrali się za nową książkę nie kończąc poprzedniej? Zrobili sobie przerwę nie zaczynając kolejnej w oczekiwaniu na premierę oczekiwanej? Trochę zazdroszczę takiego zaangażowania, ale tylko trochę.)
A odnośnie kopii, to wg Vroo są też normalne formaty. Co mnie zbytnio nie dziwi, bo skoro ktoś to OCRował, to zostawił jakiś edytowalny format.

Brawo, Suernova, brawo.