|
|
Teraz jest 23 gru 2024 0:32:41
|
Autor |
Wiadomość |
Admin
Dołączył(a): 16 lip 2007 13:54:46 Posty: 656 Lokalizacja: Atol Bikini
eCzytnik: PRS-505, eClicto, Kindle 3, HTC LEO
|
Krajewski Marek
Witam,
IMO są to dobre książki. I to chyba raczej właśnie przez styl pisania, a nie przez jakąś bardzo zawiłość intryg czy super suspens. Jak zacząłem czytać pierwszy tom, to tak jakoś się najeżyłem - ja pochodzę z pokolenia, które niechęć do KRIPO wyssałem - no może nie z mlekiem matki - ale z otoczenia kulturowego. Nie tylko chodziło o kisążki czy TV, ale opowieści ludzi, którzy bardzo dobrze te czy pamiętali. Pomyślałem sobie: no tak, teraz prawie gestapowiec ma być pozytywnym bohaterem - NO WAY. A jednak okazało się, że właśnie przez takie a nie inne przedstawienie postaci Mocka Krajewskiemu udało się, przynajmniej w moim przypadku, przełamać to swoiste warunkowanie i powili zacząłem tą postać - no może nie lubić, to byłoby chyba jednak zbyt dużo, ale na tyle docenić, że byłem w stanie książkę i tą i następne przeczytać - i była to lektura przyjemna.
Wspomniana zatem drobiazgowość i opisywanie "codziennych" przywar postaci - bo choć w mniejszym stopniu dotyczy to przecież również i postaci drugoplanowych jakoś wręcz pomaga, a nie przeszkadza - oczywiście ktoś inny może to odbierać inaczej, ale przecież to normalne. Z drugiej strony IMO dodaje to opowieści realizmu, bo przecież nie tylko MOCK bierze łapówki, nie tylko MOCK jest notorem, i nie tylko MOCK ma de facto nie do końca równo pod "sufitem". Przcież taka praca, jaką on wykonuje msui wpływać destrukcyjnie na psychikę.
Mnie trochę przeszkadza - ale tylko trochę - zabieg Krajewskiego polegający na ciągłym "skakaniu" w kolejnych powieściach po osi czasu. Ustawienie sobie chronologii rozwoju postaci jest przez to trudniejsze. No ale to był wybór autora i jak chce się czytać opowieści o Mocku, to trzeba się z tym pogodzić.
Chesuli
_________________ Pozdrawiam, Chesuli
|
02 mar 2008 14:21:09 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 17 lip 2007 14:25:10 Posty: 28
|
Mnie natomiast książki p.Krajewskiego spodobały się właśnie ze względu na opisy świata, którego nie ma. Świetnie pasują do klimatu kryminału.
Żałuję tylko, że nie znalazłem czegoś porównywalnego o mojej, zniszczonej podobnie jak Wrocław, Małej Ojczyźnie.
|
05 mar 2008 9:22:36 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 27 lut 2008 21:44:17 Posty: 27
|
Właśnie skończyłem czytać "Śmierć w Breslau" i powiem szczerze że mam w związku z tą książką bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony mamy stosunkowo sprawnie napisany kryminał, posiadający ciekawie opowiedzianą intrygę, dobrze naszkicowane tło historyczne, społeczne i obyczajowe, którego największą, w moim odczuciu, zaletą jest jednak sposób w jaki autor "opowiada" swoich bohaterów. W dużym uproszczeniu można chyba powiedzieć że "ci ludzie są jak ludzie" ... dobra teraz możecie się śmiać, uważam jednak że dobrze napisane postacie nie są wcale we współczesnej literaturze tak często spotykane. Z drugiej strony największą wadą książki są właśnie jej bohaterowie, a właściwie bohater, główny zresztą. Co tu dużo mówić, Mock to szumowina i kanalia rzadkiej wody, osobnik który dla własnej korzyści nie cofnie się przed żadnym draństwem i świństwem. A że przy okazji łapię jeszcze większe kanalie to już inna sprawa. W każdym razie mnie osobiście taki bohater bardzo uwierał, może gdyby nie była to tak świetnie napisana postać nie przeszkadzało by mi to tak bardzo (przepraszam za niekonsekwencję, że czynie wyrzuty autorowi za coś, co przed chwilą tak mocno chwaliłem ). Brnąc dalej w niekonsekwencję, a wymieniając wady, kolejną rzeczą co do której mam dość mieszane uczucia jest "realizm" książki. Co czytałem jakąś jej recenzję, to autor wprost rozpływał się jaki to ten Wrocław opisany w powieści jest cudownie żywy i doskonale oddany. Moim zdaniem ta żywotność opiera się na dość prostym zabiegu. Mianowicie średnio co dziesięć stron (nie liczyłem, ale tak to chyba mniej więcej wypada) bohaterowie wybierają się w podróż samochodem, lub w jednym chyba wypadku tramwajem, przez miasto. I tu następuje wyliczenie całego siągu niemieckich nazw ulic, z dorzuconymi od czasu do czasu znajdującymi się przy nich gmachami. Mnie ta wyliczanka za trzecim razem zaczęła nieco irytować. Kolejny zabieg, także dość często powtarzany wygląda mniej więcej tak: bohater podchodzi do okna i tu następuje na przykład opis bawiących się na podwórku dzieci... Może niepotrzebnie się czepiam, zabiegi te spełniają bądź co bądź swoją role, budując klimat książki, niemniej jednak jak dla mnie są to pewne zgrzyty w dość trzeba to jednak powiedzieć jasno dobrze naoliwionej maszynerii. W każdym razie ja raczej na pewno sięgnę po kolejne tomy, starając się nie zwracać uwagi na wymienione, nieco mi osobiście przeszkadzające, cechy pisarstwa Marka Krajewskiego.
|
06 mar 2008 0:31:14 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 27 lut 2008 15:19:44 Posty: 118 Lokalizacja: OleÂśnica/Vavataun
|
Jesli Krajewski nudzi opisami to co powiesz o Eco?
De gustibus... Mi osobiście opisy i sposób przedstawienia przedwojennego, a później wojennego Wrocławia bardzo pasują Pewnie dlatego, że czuję się w tym miescie u siebie, wobec tego znam doskonale okolice o których Krajewski pisze.
Myślałem że pozytwyni bohaterowie odeszli razem z Tolkienem?..Jakoś nie przemawiają do mnie czyści jak łza komisarze policji, więc Mock ze swoimi szemranymi interesami, dziwkami i kompletnie spapranym życiem pasuje mi jak ulał do klimatu w którym napisane są powieści Krajewskiego
|
06 mar 2008 0:55:19 |
|
|
Pocketbook Killer
Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55 Posty: 1513 Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
|
Motywy popychające Mocka do takiego, a nie innego zachowywania się i wyjaśniające po części jego naturę są w pewnym stopniu wyjaśnione w następnych tomach, jako że cały cykl jest napisany achronologicznie. Polecam zaznajomić się z nimi, a wtedy Mock przestanie być taką mroczną zagadką. Dobra, sposób może mały wymyślny ale skuteczny. Tym bardziej, ze autor przecież musiał się solidnie przygotować do takiego zabiegu. Kto z nas wie jak wygladało dokładnie jego miasto 100, 200 lat temu? Gdzie była jaka ulica, budynek użyteczności publicznej itp a to wszystko po niemiecku? Krajewski to wie i tę wiedzę sprzedał czytelnikowi z bardzo dobrym skutkiem. Osobiście nie przepadam za opisami miast w książkach ale tu Krajewski mnie również zachwycił klimatem Breslau.
_________________ "A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."
//Cormac McCarthy - Droga
|
06 mar 2008 8:06:34 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 27 lut 2008 21:44:17 Posty: 27
|
O.K. na pewno niedługo sięgnę po kolejne części cyklu Niemniej jednak mnie nie chodzi o to że Mock jest jakąś wielką zagadką a motywy jego postępowania są na razie przed czytelnikiem ukryte, bo nie są. Jego motywację poznajemy aż za dobrze - to po prostu rzadko spotykana kanalia. Niezależnie od powodów dla których stał się takim a nie innym człowiekiem jest to wyjątkowo "anty"bohaterski bohater powieści
Nie przeczę że jest to dość prosty lecz skuteczny zabieg, za pierwszym razem pomyślałem nawet żę to fajny pomysł na oddanie charakterystyki przedwojennego Wrocławia. Za trzecim, czwartym czy szóstym razem byłem już jednak nieco zirytowany Co dobre raz, czy dwa razy z każdym kolejnym staje się coraz mniej strawne. Tym bardziej że nie wymagało to chyba jednak aż tak wielkich przygotowań. Mam wrażenie żę autor rozłożył sobie mapę przedwojennego miasta, powiedział: "aha, tu umiejscowimy bohaterów a tu będą chcieli się dostać", po czym jadąc palcem po mapie spisywał kolejne nazwy ulic. Jak juz mówiłem pomysł fajny, ale zdecydowanie przedobrzony z ilością zastosowań.
|
06 mar 2008 13:27:35 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 27 lut 2008 15:19:44 Posty: 118 Lokalizacja: OleÂśnica/Vavataun
|
Gwoli ścisłości:Krajewski nie potrzebuje rozkładać sobie mapy i spisywac ulic, to żywy przewodnik po Wrocławiu którego już nie ma, jest tak konkretny, że naprawdę zna miejsca gdzie przed wojną były na przykład burdele, czy inne przybytki których na próżno by szukać na mapach i przewodnikach sprzed wojny.
_________________ Bóg stworzył człowieka, ponieważ rozczarował się małpą. Z dalszych eksperymentów zrezygnował.
Mark Twain
|
06 mar 2008 14:27:54 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 23 wrz 2007 19:34:29 Posty: 23
|
Co by nie mówić Krajewski przyczynił się w jakimś tam stopniu do odrodzenia kryminału w Polsce, w jego ślady poszedł na przykład Lewandowski z "Magnetyzerem". Autorowi udało się pokazać przedwojenny Wrocław z całym jego kolorytem i chwała mu za to. Krajewski nie stara się na siłę wybielać Mocka, nie tworzy z niego kryształowo czystego bohatera, tak samo jak nie tworzy Wrocławia "marzeń" (wyciąga cały brud tego miasta na wierzch i pozwala nam go poczuć).
|
08 mar 2008 11:25:11 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 13 mar 2008 19:31:20 Posty: 190
eCzytnik: Bebook V5,Boox 60, BOOX i62E,C65AG
|
Dokładnie tak...Wrocław to moje miasto tu studiowałem tu teraz mieszkam.
Klimat przedwojennego Wrocławia przemawia do mnie zwłaszcza ze z czasów studenckich pamietam jeszcze kamienice w centrum miasta gdzie spod kiepskiej socjalistycznej farby przbijały na fasadach budynków gotyckie, czarne, niemieckie szyldy sklepów i firm które rezydowały tam przed wojna.Klimat książek jest mroczny, fakt, czasem wręcz przesadnie, ale w koncu to kryminał, klasyczny "czarny kryminał" gdzie nie ma lepszych i gorszych ... wszyscy są żli.
f.
|
13 mar 2008 22:02:42 |
|
|
Pocketbook Killer
Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55 Posty: 1513 Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
|
Ja bym napisał raczej, że realistyczni, ale ja to pesymista jestem ogólnie rzecz biorąc i w ludzi nie wierzę.
Chciałem też tutaj niniejszym wszystkich przestrzec przed czytaniem książki sygnowanej nazwiskiem Krajewskiego i niejakiego Czubaja. Mowa oczywiście o "Aleji samobójców", wydanej kilka miesięcy temu nakładem W.A.B. Książka może aż tak tragiczna nie jest ale nie ma absolutnie nic z zalet cyklu o Mocku - to jest tego klimatu starego miasta, mroczności, ba - nawet pomysł na fabułę jest jakby miałki i niezbyt ciekawy. W dodatku jeszcze te wtręty o piłce nożnej - akcja powieści dzieje się w czasie Mistrzostw Świata, wyniki których komentuje główny bohater - sprawia to naprawdę fatalne wrażenie. Co do owego głównego bohatera to jest on jak cała książka: nijaki. Gdzie mu tam do Mocka, którego można kochać albo nienawidzieć, ale coś do niego zawsze trzeba czuć. Do bohatera "Aleji" - Patera można co najwyżej czuć zobojętnienie i jego losami przejmować się tyle co rozdeptaną mrówką. Całość sprawia wrażenie takie, że Czubaj napisał książkę, podpisał się pod nia Krajewski i razem zbijają teraz kasę na naprawdę mocno przeciętnym tytule. Krajewskiemu mogę wybaczyć - za Mocka mu się należy kasa i to dobra - ale Czubaj już jest u mnie skreślony.
_________________ "A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."
//Cormac McCarthy - Droga
|
14 mar 2008 0:19:03 |
|
|
Konto usuniete
|
Jak na razie przeczytałem dwie pierwsze książki z cyklu o Breslau i mam mieszane odczucia.
Pierwsza czyli "Śmierć w Breslau" bardzo mi się spodobała, byłem pod wrażaniem klimatu, historycznych szczegółów, Mock wyróżniał się na tle pozostałych postaci, co prawda swoiście rozumianą, ale jednak jakąś prawością. Druga część czyli "Koniec świata w Breslau" mnie rozczarowała – właściwie nie sposób kogokolwiek polubić, wszystkie postaci są jednowymiarowe, złe, odpychające, ale najbardziej się zawiodłem na Mocku – niczym nie wyróżnia się od innych, ani bystrością, przenikliwością, ot sfrustrowany alkoholik i do tego jeszcze damski bokser, co mnie najbardziej wkurzyło. Krajewski w tej drugiej części trochę „przeszarżował” - nie potrafiłem się z nikim identyfikować, nikomu kibicować – było podobnie jak w pierwszej części, tylko bardziej, co nie znaczy, że lepiej.
|
20 mar 2008 13:21:05 |
|
|
Konto usuniete
|
Krajewskiego się ciężko czyta. Jak było wspominane wcześniej miejscami przynudza, to fakt. Miałem już ochotę przerwać czytanie w połowie ale dotrwałem. Nie jestem z Wrocławia ani jakoś nie interesuję się tym miastem, więc wszelkie opisy miasta i klimat tamtych czasów nie zwracały mojej uwagi. Zgadzam się też z Kandydem że Mocka ciężko do końca polubić. Delikatnie mówiąc jest neutralnym bohaterem ze wskazaniem na "Negatywny". Czasami w trakcie lektury aż się ciśnie na język myśl " Co za kawał sk...". Przeczytałem 3 książki z cyklu ale jak na razie mnie nie ciągnie do reszty. Muszę chyba odpocząć od Mocka.
|
28 mar 2008 15:10:11 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 28 mar 2008 14:08:33 Posty: 74
|
Cykl jest fantastyczny. Szczególnie postać głównego bohatera i to co ją wyróżnia czyli fakt, że nie jest biało-czarna. Mock to nie po pierdółka tylko twardziel, który babrze sie w brudach miasta, co nie pozostaje bez wpływu na jego charakter. Łatwo to dostrzec po przeczytaniu wszystkich części. Co do opisów to solidne umiejscowienie akcji w realiach Breslau/Wrocławia jak dla mnie tylko upiększa i okrasza całość. A moje ulubione opisy to spożywanie posiłków i popijanie nieodżałowanie zaginionego świdnickiego piwa. Jestem i byłem zauroczony tym cyklem.
|
30 mar 2008 22:07:54 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 21 kwi 2008 12:23:38 Posty: 20
|
Zdecydowanie najsilniejszą stroną Krajlewskiego jest kreacja jego głównego bohatera.
Rzadko się zdarza, żeby nacechowanie bohatera było ani pozytywne ani negatywne ze wskazaniem na swój własny osąd. Jego moralność i decyzję pozostawią w czytelniku tyle samo satysfakcji co zgorszenia. Tak w sumie można by rzec "zły, który bije złych", ale czy to oznacza, że jest dobry ? .
Mnie się osobiście podoba to, że zwykle chodzi na kacu .
|
21 kwi 2008 15:17:39 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 20 kwi 2008 19:02:25 Posty: 35
|
Wady powieści Krajewskiego: są podobne do siebie- w każdym tomie możemy się spodziewać jakichś złych okultystów:).
Plusy to oczywiście postać Mocka i miasto Breslau- za doskonałe ożywienie tego ostatniego chwalił cykl Lem. Nie przepadam za kryminałami, ale powieści o Mocku nie potrafię ominąć. Aha- i duszny, rozpustny klimat Dwudziestolecia- wielki, wielki plus. Zresztą, odnosząc się do tego com napisał wcześniej, Mock nie jest jedyną ciekawa i żywą(ważne!) postacią Breslau: jego szef z Kripo, pierwsza żona Mocka, Kurt Smolorz, czy Zupita z tym drugim- też palce lizać:)
Szkoda, że najnowsza powieść Krajewskiego, spoza cyklu o Eberhardzie, nie dostaje ponoć do wcześniejszych jego dokonań. Czekam na film Vegi o Mocku.
_________________ "Słowem się tnie jak ostrza świstem,
Słowami tworzyć można system(...)"
|
11 maja 2008 21:28:15 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|