Autor |
Wiadomość |
Użytkownik
Dołączył(a): 29 kwi 2008 12:05:37 Posty: 44
|
Książki poprawiające nastrój
Mam wrażenie, że większość książek i większa część literatury z tzw. wyższej półki to książki smutne, ponure, w każdym razie nie napawające optymizmem. Bo albo straszą końcem świata, albo "nowym wspaniałym światem", człowiek w nich to zazwyczaj wilk w owczej skórze, a życie - delikatnie mówiąc - nie jest usłane różami.
Brakuje mi książek przyjemnych, nawet nie koniecznie lekkich, ale dodających optymizmu, wywołujących śmiech lub uśmiech chociaż.
Ze swojej strony mogę polecić P.G. Wodehouse'a i jego cykl "Bertie Wooster i Jeeves", "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" Jerome'a, komedie Szekspira oraz kryminały Akunina (kryminały, ale jednak cieszą). Aha, jeszcze "Życie owadów" cieszy, choć przekaz już raczej nie do śmiechu..
_________________ Carpe Omnis
|
27 lis 2008 18:14:40 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 23 kwi 2008 21:44:20 Posty: 69
|
Dla mnie książka poprawiająca nastrój to dobra książka, taka od której nie chce się oderwać, i podczas lektury której jedyny niepokój jaki odczuwamy to ten związany z topniejącymi kartkami dzielącymi nas od końcowej okładki. Czytając taką książkę nie mylimy o naszych problemach tyko zagłębiamy się w świat wykreowany przez autora. Pomimo że większość książek jakie czytam należą do gatunku s-f i fantasy to dla przekory polecam czytane niedawno stare ale jakże jare : "Trzej muszkieterowie" - Alexandra Dumasa (ojca) - pewnie każdy oglądał film ale lektura jest i tak niezapomnianym przeżyciem kolejnym kawałkiem niezłej literatury na pewno pozwalającej oderwać się od rzeczywistości, a więc i wpływającej pozytywnie na nastrój jest "Czerwone i czarne" - Stendhala.
|
28 lis 2008 3:02:40 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 22 lis 2008 16:41:24 Posty: 79 Lokalizacja: z pierwszego piętra
eCzytnik: Kindle 3 3G
|
Od zawsze jak jestem chora, czy w jakimś dołku psychicznym czytam serię z przygodami Mikołajka Sempe i Gościnnego, Cykl Jeżycjada - Musierowiczowej, Jerome K. Jerome coś trzech Panach lub coś Chmielewskiej. Wszystkie te książki mają ten typ humoru, który super poprawiają mi nastrój, bawią, przy nich zapominam o swoich problemach i kłopotach.
|
28 lis 2008 7:17:48 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 26 mar 2008 9:26:44 Posty: 6
|
Ja ze swojej strony z czystym sumieniem moge polecić cykl książek o Wilt'cie autorstwa Tom'a Sharp'a. Przezabawne opowieści o wykładowcy, ojcu 4 córek, który w swoim życiu przeżywa nieprawdopodobne przygody. Czytając te książki prawie płakałem ze śmiechu i od razu poprawiał mi sie nastrój, nie ważne jak był podły danego dnia. A odkładając książkę już nie mogłem się doczekać kiedy znowu zacznę ją czytać, bo wiedziałem, że znowu nieźle się ubawię. Ponieważ czytam często w busie jeżdżąc do pracy nieraz widziałem zdziwione miny ludzi siedziących obok, gdy nagle prawie wybuchałem śmiechem, bo nie mogłem się powstrzymać, czytając jak Wilt pakuje się w kolejną aferę.
|
28 lis 2008 11:20:16 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 25 wrz 2008 0:32:13 Posty: 24 Lokalizacja: Szczecin/JastrzĂŞbie
|
Pratchett - ten Pan zawsze i wszędzie poprawia mi humor... Jest po prostu niesamowity! Oprócz tego cykl o Jakubie Wędrowyczu, który potrafi rozśmieszyć do łez oraz Sapkowski, którego czytanie zawsze przynosiło mi dużo radości.
Oprócz tego to każda książka, która która spodoba mi się na tyle, że zapominam o problemach, bo jedynym moim zmartwieniem jest dlaczego, do cholery, tak szybko tych stron ubywa i ewentualnie skąd wezmę następny tom lub kiedy wreszcie będzie on dostępny w księgarniach.
_________________ Om.art.pl - ręcznie malowane koszulki dla ludzi wyjątkowych...
|
28 lis 2008 16:54:26 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 06 paź 2008 22:50:58 Posty: 21
|
Moim absolutnym konikiem jest cykl książek o Jakubie Wędrowyczu Andrzeja Pilipiuka. To chyba najlepsze książki jaki przeczytałem. Poprawa humoru gwarantowana w 100%. Jak tylko przeczytałem opis książki, że opowiada o egzorcyście bimbrowniku to od razu pojawił mi się uśmieszek na twarzy. A już po pierwszym opowiadaniu chciałem więcej i więcej. Natomiast płakałem jak przeczytałem wszystkie 5 części, że już się skończyły;P
|
30 lis 2008 17:40:05 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 23 lis 2008 13:08:21 Posty: 26
|
Ksiazki ktore mi zawsze poprawiaja humor. Hmm. ZAWSZE "Ania z zielonego wzgorza" Perypetie dzielnej Ani, jej nieprzecietna wyobraznia zawsze zabieraja mnie w podroz z ktorej ciezko jest wrocic do rzeczywistosci. Oczywiscie chodzi mi o caly cykl Ani. A oprocz tego ksiazki Chmielewskiej. Jej nieprzecietny sposob pisania zawsze poprawia mi nastroj. Pamietny " kal basa i mocz tenora" zawsze mnie rozsmiesza ilekroc to czytam.
_________________ "a że Pan Bóg ją stworzył, a Szatan opętał, wiec będzie na wieki i grzeszna, i święta, i zdradliwa, i wierna, i dobra, i zła; początek i koniec..."
|
30 lis 2008 20:39:56 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 25 wrz 2008 0:32:13 Posty: 24 Lokalizacja: Szczecin/JastrzĂŞbie
|
Myślę, że katharsis nie jest tym co poprawia nastrój i chyba nie chodziło tutaj o takie książki, które wywoływały by litość i trwogę oraz przez które byśmy cierpieli... Bo takie właśnie uczucia wywoływała w starożytnych Grekach tragedia, dzięki czemu widz się oczyszczał z tych emocji (czyli doznawał katharsis).
Nie wiem jak u Greków, ale u mnie takie rzeczy nie wywołują pozytywnego skutku raczej.
_________________ Om.art.pl - ręcznie malowane koszulki dla ludzi wyjątkowych...
|
01 gru 2008 18:27:12 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 26 lis 2008 16:23:20 Posty: 14
|
Tez lubię książki Chmielewskiej, wiec podpowiem tylko, że kaziunia wsponina książkę "Dzikie Białko" niejako drugą część przygód "Lesia". Obie książki gorąco polecam, na poprawę humoru
_________________ SinMan
|
02 gru 2008 16:37:56 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 25 wrz 2008 0:32:13 Posty: 24 Lokalizacja: Szczecin/JastrzĂŞbie
|
Słyszeliście może o książce "Ostatni wykład" Randy`ego Pauscha? Ostatnio dość głośno było o tej książce... Została napisana na podstawie wykładu jaki wygłosił na jednym z uniwersytetów przez profesora informatyki, który przed śmiercią (miał nowotwór) opowiada o życiu, o tym jak je godnie przeżywać i jak to wyglądało u niego. Mimo świadomości tego, jak mało czasu mu zostało, zachowuje on dobry humor i żyje pełną piersią.
Przyznam się, że jeszcze nie czytałem, ale zabieram się za nią... Podzielę się wrażeniami za czas jakiś.
_________________ Om.art.pl - ręcznie malowane koszulki dla ludzi wyjątkowych...
|
05 gru 2008 18:40:38 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 19 lis 2008 22:44:06 Posty: 17
|
Podpisuje sie nogami i rekami pod tym Szczegolnie "Lesio "jest nie do pobicia ,najwieksza chandra nie ma przy niej szans ,nie da sie byc smutnym czytajac perypetii Lesia . Mnie ogolnie ksiazki zawsze poprawiaja humor i dosc czesto majac wybor pomiedzy dobra ksiazka a filmem siegam po ksiazke .
|
05 gru 2008 19:46:10 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 13 maja 2008 15:24:34 Posty: 134
|
Ciężko mi podać jakiś konkretny tytuł. Wydaje mi się, że każda książka, która jest napisana wystarczająco ciekawym językiem i z wystarczająco ciekawą fabułą poprawia mi nastrój. Ważne jest, żeby czytając tą książkę, nie myśleć o tych wszystkich gnębiących nas problemach w codziennym życiu. Powinna nam ona pozwolić odciąć się na chwilę od naszych smutków i zmartwień a naszym największym problemem podczas jej czytania powinno być to, że tak szybko się kończy.
|
08 gru 2008 23:53:48 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 02 wrz 2007 22:07:28 Posty: 30 Lokalizacja: Warszawa
|
A ja nie zgodzę się, że każda książka dobrze napisana, wciągająca poprawia nastrój, bo pozwala oderwać się od nękającej nas rzeczywistości. Oczywiście, nie zgadzam się tutaj w odniesieniu do własnej osoby, bo w Waszym przypadku może być inaczej. W każdym razie ja mam tak, że czytając książkę wczuwam się w jej atmosferę, w losy bohatera i przejmuję bezwiednie jej nastrój. Lubię literaturę wojenną - holokaust, obozy itp. Zazwyczaj trudno mi się oderwać od takich książek, ale o poprawie nastroju zdecydowanie nie można mówić. Może to dość skrajny przykład, ale czytając jakieś romantyczne czytadła też mi się zdarza zasmucić.
Dlatego na poprawę humoru sięgam po Chmielewską (małe wyznanie: nie cierpię Lesia), Białołęcką lub Pratcheta.
Z czasów studenckich pamiętam Colas Breugnon Romail Rollanda - nie do śmiechu, bardziej do refleksji, ale mnóstwo pozytywnej energii i pozytywnego myślenia, które się udziela. Polecam. Sama muszę do tego wrócić.
_________________ Joa
|
09 gru 2008 0:22:31 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 06 gru 2008 17:53:49 Posty: 14
|
Ja na poprawę humoru czesto sięgam po "Dobry Omen" Pratchetta i Gaimana. Szczególnie poprawiają mi nastrój chwile w których opisana jest współpraca Crowleya z Azirafalem. Jest to zresztą jeden z wielu wątków komicznych w całej książce. Jeśli chodzi o poprawę nastroju to polecam
|
10 gru 2008 23:18:27 |
|
|
Konto usuniete
|
A ja na poprawę humoru zawsze czytam coś Margit Sandemo - jakieś jej opowiadanie lub któryś z tomów "Sago o Ludziach Lodu" albo "Sagi o Czarnoksiężniku". Autorka często operuje banałem i tanim sentymentalizmem, ale za każdym razem po lekturze nastrój mam lepszy. Myślę, że pierwsze trzy tomy "Sagi o Czarnoksiężniku" to prawdziwy klimat północy - Norwegia, Islandia, góry, wulkany, trolle i magia... Poza tym polecam wszystkim "Przyłbice i kaptury" oraz "Nagie ostrza" K. Korkozowicza - fajnie napisany kawałek historii Polski;)
|
11 gru 2008 0:15:56 |
|
|