A ja pozwolę sobie na parę słów, jak to było w moim przypadku z tą " Burzą nad Pacyfikiem" ..
Otóż, po zapowiedziach prasowych o oddaniu do druku pierwszego tomu, byłem niemal jak etatowy pracownik pobliskiej księgarni , z uwagi na moje codzienne tam wizyty. A należy pamiętać, że były to czasy wielkich wydarzeń w Ojczyźnie .. r. 1986 .. ale także kartek na mięso, buty, masło i .. zapisów, komitetów kolejkowych na wszystko i wszędzie. Ale .. co tam kolejki, zapisy .. kiedy wreszcie jest ! ,.. mam upragniony pierwszy tom ! Oczywiście błyskawicznie pochłonąłem treść raz .. potem już uważniej drugi
.. No i czekam na drugi tom. Nie ma ! .. Mija rok .. nie ma i w drugim .. Brak konkretnych wieści. Nie wytrzymuję w końcu i dzwonię do Wydawnictwa .. Po kilku kolejnych rozmowach dowiaduję się że .. był pożar w wydawnictwie i spłonął jedyny bodaj maszynopis ! ! Tragedia ... Ale podobno Autor pracuje nad odtworzeniem i po paru słowach otuchy dostaję .. nr telefonu do samego Mistrza ! .. Dzwonię .. i wierzę że to właśnie p. Flisowski podnosi słuchawkę, rozmawiamy nawet dość długo i .. bardzo miło zresztą, na koniec otrzymuję zapewnienie, nawet dwa : że po pierwsze drugi tom ukaże się w ciągu najbliższego roku (istotnie pojawił się w 1989r. ) i po drugie, .. że drugi tom dostanę w przesyłce z Wydawnictwa .. I tak się stało ! Może teraz jasnym staje sie dlaczego drugi tom troszeczkę odbiega kompozycją, składem od pierwszego ...
Pozdrowionka !:)