Był ciepły wrześniowy wieczór. Julka siedziała na ławce w parku otulona ostatnimi promykami zachodzącego słońca. Nagle poczuła na sobie czyjś wzrok. Odwróciła się i zobaczyła Michała grającego w piłkę z kolegami... Pomachał jej... Julka odwróciła się udając, że go nie zauważyła. Chłopak jednak wcale się tym nie zraził i szybko podbiegł do niej.
- Siemka. Machałem Ci, nie zauważyłaś?? - oczywiście że zauważyła, ale tak jakoś głupio jej było się przyznać do tego, że poprostu nie chciała mu odmachać.
- Nie, wybacz nie zauważyłam... Wiesz może która jest godzina??
- Niestety nie wiem, ale zaraz się dowiem - powiedział puszczając do niej oczko
- Przepraszam... - krzyknął Michał do jakiegoś pana spacerującego ze swoim piesem - nie wie Pan przypadkiem, która jest godzinka??
- Przypadkiem wiem.. - odpowiedział starszy Panz figlarnym uśmiechem na ustach - ale słyszałem, że podobno szczęśliwi czasu nie liczą... Ale jak tak bardzo chcesz wiedzieć to jest godzina 19:20...
- Dziękuje Panu bardzo... Miłego spacerku życzę.
- Dziękuje - odpowiedział jegomość - i życzę miłej randki - powiedział z uśmiechem i odszedł wesoło pogwizdując.
Julka słysząc te słowa zerwała się w pośpiechu z ławki
- No nie... Juz tak późno... Ale się zasiedziałam. Wybacz... Michał? Prawda?? Muszę lecieć narka... - i odeszła nie zwracając uwagi na jego protesty. Nie przypuszczała jednak, że chłopak jest aż tak zawięty.
- Czekaj odprowadzę Cię - powiedział podbiegając do niej.
- Nie trzeba. Znam drogę.
- Ale ja nie znam - odpowiedział Michał i usmiechnął się do niej tak, że aż się jej goroąco zrobiło.
"Ja cgyba wariuje" - pomyślała. Całą drogę szli nie odzywając się do siebie. Kiedy doszli do jej klatki Michal dał jej buziaczka w policzek :*. Dziewczyna zawstydzona uciekła do klatki potrącając sąsiadke, która z niej wychodziła. Szybko wdrapała się na 3 piętro. Ucieszyła się widząc, że nikogo nie ma w domu. Poszła do swojego pokoju, położyła się na łóżku i zaczęła zastanawiać się nad zachowaniem Michała. W końcu zmęczona zasnęła.