eKsiążki https://forum.eksiazki.org/ |
|
Linia Frontu https://forum.eksiazki.org/proza-f43/linia-frontu-t4030.html |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Konto usuniete [ 06 cze 2008 10:51:05 ] |
Tytuł: | Linia Frontu |
To opowiadanko napisałem już jakiś czas temu... mam nadzieję, że zakończenie się Wam spodoba LINIA FRONTU Rozejrzał się po rozległych lasach i polanach... Na chwilę jego myśli odpłynęły od tego czym miał się zaraz zająć, odleciały gdzieś daleko zajmując jego umysł... Z rozmyślań wyrwało go nagłe szarpnięcie gdy pojazd zatrzymał się przy drodze. Kierowca spojrzał za siebie na pasażerów... -Wysiadka- mruknął. Wyszedł i rozprostował kości. Starał się zapomnieć i wszystkim chłonąc całym sobą piękno okolicy. Na szczęście udało im się dostać blisko obozu- wystarczyło przejść przez lasek brzóz i już widać było namiot dowództwa. Nagle wszystko do niego wróciło, uderzyło go z całą swoją mocą... Dołączył do drużyny z powodu potrzeby i chęci pomocy innym, wtedy jeszcze nie myślał o konsekwencjach tego wyboru, nie myślał o pocie, zmęczeniu oraz ciągłym stresie. Najsilniejszego uderzenia doznał gdy w swoje dłonie dostał załadowaną broń... "Przyjechałem tu by zabijać"- pomyślał sprawdzając broń... Na początku myślał o zadaniu, ciężkiej przeprawie którą czeka jego drużynę. Nie chciał zginąć... ale podjął już decyzję- "zabij zanim zabiją Ciebie"- niezbyt to odkrywcze jednak ta myśl napędzała go, dodawała adrenaliny. Spojrzał po pozostałych osobach- widać było, że każdy chociaż w części przeżywał to co on... no może prócz jednego... jego "Give me a gun! Give me a gun!- słowa jakiejś piosenki" mówiło samo za siebie. Jego rozmyślania przerwał dowódca oddziału, młody, charyzmatyczny facet- wysoki, szczupły z bronią przy nodze. "Zadanie jest proste- zaczął dowódca" Oddział słuchał cierpliwie notując w umyśle rozkazy. "I tak wszystko wyjdzie w walce" pomyślał. Wyjął z kieszeni paczkę pogniecionych Lucky Strików, jeden z towarzyszy podszedł częstując się papierosem. Zapalili... Papierosy dziwnie uspokajały nerwy, pozwoliły by wraz z unoszącym się dymkiem odlatywały problemy. Dowódca po przekazaniu rozkazów podzielił drużynę na mniejsze grupki. Cel był prosty- przedostać się przez las do chaty wroga, odwrócić ich uwagę, zlokalizować i wykraść plany- w razie silnego oporu zabić tylu ilu się da. Największym problemem było to iż wróg spodziewa się ataku- na pewno wystawione zostały silne straże. Ruszyli... dostał przydział z dowódcą- nie przeszkadzało mu to- współpracowali już w różnych miejscach i zawsze potrafi wyjść obronną ręką z najgorszych tarapatów... na przykład wtedy gdy bronili wystawionego przyczółku na który najpierw miał uderzyć wróg, lub tego dnia, gdy kazano ich drużynie odeskortować wysokiej rangi oficera... Wbiegli do gęstego lasu- nie było czasu do stracenia, mieli pokonać pewien dystans biegiem do miejsca, w którym rozdzielali się na mniejsze drużyny. Wraz z dowódcą mieli najgorszy przydział- atakowali od frontu, gdzie spodziewano się największego oporu- część drużyny udała się od lewej flanki, druga część pobiegła głębiej- mieli za zadanie odwrócić uwagę od prawej flanki, przełamać obronę i spróbować przebić się na tyły wroga... Taki był przynajmniej plan... Został sam z dowódcą, przestali biec, zaczęli się podkradać. Jeden szedł do przodu, gdy drugi ubezpieczał i zmiana... W wolnym tempie poruszali się do przodu. Gęste zarośla doskonale maskowały ich obecność, jednak miało to wadę- maskowało również wroga. Zatrzymali się. Dowódca przyklęknął przy drzewie rozglądając się po lesie- cichy poszum i panujący spokój nie zapowiadał walki, do której się przygotowywali. Dowódca dał znak- ruszyli dalej, skradając się między drzewami, chowając się w gąszczu uschłych liści... spojrzał na zegarek- została minuta do ataku z lewej flanki. Dwie minuty później miała zacząć prawa strona wraz z centralnym atakiem, który mieli przeprowadzić właśnie oni. W prześwitach między gałęziami dało się już zauważyć budynek na skraju lasu, pobielane ściany odbijały się w jesiennym słońcu. Położyli się na ziemi przysłonięci gęstymi zaroślami. Zaczęli czołgać się do przodu. Nagle znieruchomiał- na dachu budynku zauważył jakiegoś człowieka... sprawdzał okolice patrząc praktycznie na niego- na szczęście gęste zarośla oraz kolor munduru dobrze maskowały. Wskazał dowódcy osobę na dachu, ten również zasygnalizował jednego przeciwnika obok niewysokiego murku otaczającego dom. Czekali... Z prawej strony rozległy się strzały- zaczął się atak- przeciwnik przy murku pobiegł zobaczyć co się dzieje, snajper na dachu również odwrócił wzrok- wykorzystali to- dowódca pobiegł do przodu przyklękając przy murku- zaczął rozglądać się po terenie osłaniając przybycie swego towarzysza. "Zaczyna się"- pomyślał i podczołgał się obok dowódcy. Zaskoczył ich brak przeciwników przy murze- spodziewali się silnego oporu. Z lewej strony również doszły do nich dźwięki wystrzałów- ktoś krzyknął z bólu... Jednak ich to nie dotyczyło- mieli swoje zadanie do wykonania... Dowódca został przy murku, jego kompan udał się na prawo chcąc wspomóc swoich towarzyszy- strzały zagłuszały jego nadejście- przeciwnik przytulony do drzewa patrzył w kierunku, z którego dobiegały strzały, nie spodziewał się go... Nie myślał długo- zauważył plecy przeciwnika... "No cóż, śmierci się nie wybiera"- pomyślał naciągając spust... Pocisk wyleciał z jego broni- prawie widział jak leci w przeciwnika i trafia go w plecy- przeciwnik jęknął... "Mam nadzieję, że ja tak nie skończę"- mruknął patrząc na umierającego przeciwnika. Usłyszał strzały z miejsca, w którym został dowódca- od razu podjął decyzję- biegiem puścił się w miejsce gdzie się rozdzielili... Zdyszany dopadł do murku "I jak?"- szepnął dowódca "Jeden strzał jeden trup"- mruknął Dowódca skinął głową, wskazał na dach "Snajper, drugi czaił się w pobliżu..."- od razu zrozumiał co znaczy słowo "czaił"... Podeszli pod budynek, zatrzymali się przy ścianie nasłuchując- gdzieś w oddali wciąż słychać było strzały- na dachu jednak panowała cisza... Budynek był niski... Podstawił się pod mur robiąc "stopkę" dla dowódcy. Ten wspiął się do góry i wystawił głowę- strzelił- raz- drugi... Przy trzecim strzale ciało dowódcy oderwało się od dachu i zleciało na dół- ostatni pocisk konającego snajpera trafił go w twarz... Nie było sensu sprawdzać- był to śmiertelny strzał Zmiął przekleństwo w ustach "Obym następnym nie był ja" mruknął. Przełknął ślinę. Został sam. Spojrzał na drzewo tuż przy ścianie budynku- Dzięki niemu dostał się na dach- rozejrzał się po placu- gdzieniegdzie widział ślady walki... Na dachu zauważył trafionego snajpera... Nie było sensu sprawdzać. Zauważył dziurę w dachu- w budynku zauważył stojącego przy oknie przeciwnika... wymierzył i strzelił- "Drugi strzał, drugi trup"- mruknął pod nosem. Nie widząc innych przeciwników zszedł z dachu... Czuł stres i niepokój... "Zabij zanim Ciebie zabiją"- pomyślał wystawiając głowę za róg budynku... wprost na wystającą lufę przeciwnika... "O kurwa"- zdążył pomyśleć gdy pocisk uderzył go w twarz. Upadł na ziemie.... ........................................................................................................... Wstał i otarł maskę z farby, uniósł rękę do góry -Zabity!!!- krzyknął i skierował się do obozu. Tam czekali już na niego inni. Między nimi Dowódca. -Zabili Cię? -Niestety Rozejrzał się po obozie- i tak nie było źle. Trzech atakujących "zabitych" w porównaniu do "pięciu" przeciwników, po chwili zauważyli szóstego... -Ja nie mogę! znowu mnie zabili! O ja!- rzekł gdy zobaczył resztę- znowu przegramy... Dym uśmiechnął się lekko... taka kolej życia... Wyciągnął Lucky Strike i zapalił... uwielbiał Paintballa Wink _________________ |
Autor: | Popus [ 25 lip 2008 0:39:39 ] |
Tytuł: | |
... Nie wiem co powiedzieć - generalnie czytając zastanawiałem się czy to jednak Wietnam (Laki Strajki) czy też nie Wietnam (jakoś mi mimo wszystko opisy nie pasowały), ale takiego zakończenia to się akurat nie spodziewałem Świetne wyprowadzenie w pole czytelnika Tylko tak na marginesie - jak ci "żołnierze" tak spadają i się obijają to chyba trochę zbyt drastyczne jak na paintball, co nie? |
Autor: | MKarol89 [ 06 sie 2008 20:20:08 ] |
Tytuł: | |
Świetne zakończenie... zupełnie z niespodziewane. Rozładowywuje emocje... człowiek jest spiety, czeka na rozwiazanie, a tu nagle sie okazuje ze to gra... Swietne. Wiecej takich pomysłów. Gratuluje opowiadania. |
Strona 1 z 1 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 [czas letni (DST)] |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |