oddzielona od otoczenia
szklaną ścianą
której przezroczystość
doskonale imitowała nieistnienie
unosiła się w cieczy
której niska temperatura
wysysała energię życia
zawieszona na granicy
między być albo nie być
nie mogła utonąć
początkowo
starała się uchwycić
czegoś stałego i pewnego
czegokolwiek
bezsilnie miotała się
by zrozumieć
że nic jej nie pocieszy
oplątana wodorostem obojętności
tak bardzo chciała przestać być
znikała
gram po gramie
minuta po minucie
coraz bardziej stawała się nikim
coraz mocniej nie czuła nic
iskra na granicy świadomości
przebłysk uczucia
zapowiedź końca wiecznego lodu
złapała się tego mocno i pozwoliła
by wypełniło pustkę komórek ciała
stała się blaskiem
- Mamo! Rybka umarła!
_________________ "Ten, który walczy z potworami, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. . . kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy w ciebie"
hmm nie bede oceniał nie powiem czy jest dobrze graficznie ortograficznie czy inne ficzne"" rzeczy bo nie mnie o tym mówić
ale Powiem że Wiersz ładny zmusza do myslenia zwłąszcza koniec mi sie podobał pomimo tego ze jest to smutny wiersz to jakos tak nie wiem dlaczego na początku wydawało mi sie że piszesz o jakiejś osobie zakochanej Oczywiście nieszczęśliwie ale jednak Zakochanej może i bredze ale odniosłem takie wrażenie Miło było poczytać
Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01 Posty: 351 Lokalizacja: Windy City
Jak dla mnie to wiersz o głębokiej, dojmującej samotnośći. I uczuciu izolacji, dystansu między ludźmi.
Akurat niekoniecznie w wyniku nieodwzajemnionej miłości, choć pewnie też, dlaczego nie.
Jest coś takiego, czego szukają bohaterowie powieści Hłaski, z czym obnoszą się bohaterowie Sartra.
Ten wiersz jest o tym "czymś ", z jednym wyjątkiem: napisany jest z kobiecą subtelnością.
_________________ Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.