Myślę, że po prostu przyczyną nie jest polityczna pooprawność, ale słaba znajomość historii powszechnej - o walkach angielsko-francuskich w epoce napoleońskiej wie niemal każdy, a o nieporozumieniach angielsko-amerykańskich po zakończeniu wojny o niepodległość - już nie. Mam wrażenie nawet, że w USA tak uczą historii, że po zdobyciu niepodległości to walczyli z Hiszpanią o Nowy Meksyk, a potem wojna secesyjna, a pomiędzy - nic... Więc film z okrętem amerykańskim w roli przeciwnika dla okrętu brytyjskiego byłby kompletnie niezrozumiały.
PS. Czytałem w oryginale Forestera i (zwłaszcza) Parkinsona - kapitan Delancey jest trochę starszy od kapitana Hornblowera, ale awansuje jakby wolniej... Niestety po polsku ukazały się swego czasu trzy z sześciu książek o nim i nie słychać, żeby coś miało sie w tym temacie zmienić. Tu mi się dobrze czytało. Chyba trzeba się wziąć za O'Briana, bo wydania kompletu 21 tomów po polsku raczej nie dożyję...