Powiem szczerze, że specjalistą nie jestem... (no to się wypowiem
), ale obawiam się, że właśnie specjaliści mogą nie chcieć ujawniać swoich sekretów.
Watermark to zabezpieczenie, które jak każde można zdjąć (kwestia zdobycia wiedzy jak to zrobić). W intencji osób które danego e-booka zabezpieczyły jest nieujawnianie ich "algorytmu".
Z tego co można wyczytać np. na
MobileRead, stosowane zabezpieczenia można podzielić na dwojakiego rodzaju:
jawne i
niejawne.
Jawne mogą być oczywiście z łatwością usunięte, gdyż każdy e-book da się łatwo konwertować do otwartego i edytowalnego formatu. Służyć one mają jednak informowaniu (a może raczej przypominaniu) użytkownikom, że owy plik jest zabezpieczony oraz że dzielenie się nim jest piractwem... a piracąc samą książkę, można się łatwo narazić na kłopoty, gdyż w piraconej książce zostają dane osobowe pierwotnego właściciela.
Jeżeli chodzi o jawne watermarki, to wychodzi na to, że może być to nawet zwykły tekst na początku książki/każdego rozdziału itd. Można też skorzystać z programików, które dany tekst zamieniają na grafikę i tą grafikę normalnie można włączać w każde wyznaczone miejsce.
Ukryte służą temu, by wszelkim cwanym złodziejaszkom i pseudo hackerom udowodnić, że sprawiedliwość ich dosięgnie. Z kolei osobom naprawdę mądrym, specom którzy potrafili by takie ukryte watermarki znaleźć i usunąć... cały "algorytm" powinien wszystko na tyle utrudnić, by szybko stwierdzili, że bardziej opłaca im się kupić tą książkę niż inwestować swój drogocenny czas.
Tutaj tak naprawdę zaczyna się zabawa w której liczą się spryt, niekonwencjonalność oraz wiedza z kryptografii
Ukryty watermark musi być niewidoczny w kodzie.. a jak wiadomo łatwiej ukryć coś w czymś co ma większą entropie... większy współczynnik chaosu (łatwiej ukryć coś w bałaganie niż w porządku). Tekst, który jest głównym składnikiem książki ma bardzo małą entropie, gdyż przestawienie dwóch liter już jest zauważalne... a by takimi przestawieniami liter zakodować czyjeś dane, należało by poprzestawiać naprawdę duuużo liter (nie chciałbym potem tego czytać). Innym składnikiem książek które posiadają większą entropie są np. ilustracje, okładka. W przykładowym pliku JPG lub PNG łatwiej ukryć jakieś zaszyfrowane dane.
Inna sprawa, jest taka, że w ramach ukrytego watermarku nie trzeba szyfrować wszystkich danych klienta, a tylko jego numer identyfikacyjny z bazy danych sklepu. Pojedynczy numer można ukryć z łatwością... a im bardziej niekonwencjonalne miejsce by to zrobić tym lepiej
Fajnie byłoby gdyby ktoś kto robił już takie rzeczy także się wypowiedział. Niestety wątpię, by ktoś wrzucił tutaj link do gotowego programu który coś koduje... bo jeżeli autor tutaj go znajdzie, to znajdzie go tutaj i pirat.
Najtańszą opcją było by chyba zatrudnienie na zlecenia jakiegoś informatyka/studenta-informatyka na zlecenie. Ze względów bezpieczeństwa podpisałbym z takim osobnikiem umowę poufności, no i przede wszystkim nie mówił mu jakie konkretne książki będą tym zabezpieczane (wiec albo trzeba nic nie mówić o nazwie wydawnictwa, albo nie przedstawiać się z nazwiska będąc self-publisherem).
Idąc jeszcze dalej, można zatrudnić dwie osoby, które opracują niezależne metody szyfrowania, które później będą stosowane w książce jednocześnie. Ograniczyło by to ryzyko, w sytuacji w której to ze sam autor oprogramowania zabezpieczającego... bawiłby się w pirata