"Krystyna Siesicka jest dobra w każdym wieku. Jej książki się dosłownie połyka. Nie wierzysz mi? Spróbuj, sama się przekonasz, że mam rację." To słowa mojej mamy. Powiedziała mi tak, któregoś dnia gdy spragniona jakiejś dobrej książki spytałam się jej czy takiej nie zna. Pomyślałam, że z braku laku dobre i to, i sięgnęłam po książkę K.Siesickiej "Nie ma z kim tańczyć...". Zaczęłam czytać i... oderwać Cię nie mogłam!
Lektura ta opowiada o 3 pokoleniach kobiet: dorastającej Zosi, jej mamy Weroniki i starszej ciotki Ireny. To właśnie ta ostatnia jest narratorem. Czymś nadzwyczajnym jest to, jak łatwo i interesująco przeplata się tu współczesność z przeszłością. Są tu poruszone m.in. problemy nastolatek takie jak młodzieńcza miłość czy chęć wyglądania jak modelka, problemy dojrzałej 30-paroletniej kobiety jak i problemy starszej, trochę staroświeckiej i osamotnionej osoby.
Myślę, że warto sięgnąć po tą książkę. Czyta się ją z zapartym tchem, nie mogąc się doczekać co jest na kolejnej stronie, a będąc w szkole czy w pracy myśli się o tym, iż trzeba szybko wrócić do domu, bo czeka tam na nas lektura. Kiedy skończymy ją czytać pozostanie w nas odrobina niedosytu, a jak ktoś kiedyś powiedział, tym właśnie charakteryzuje się dobra książka...