Goodkind Terry - "Fantom"
Sytuacja w Nowym Świecie pogarsza się dramatycznie. Dowodzone przez Jaganga wojska Imperialnego Ładu prą na północ, by zdobyć ostatni punkt oporu, Pałac Ludu w D'Harze. Siostry Mroku, rzuciwszy czar chainfire i uprowadziwszy Kahlan, usiłują posiąść moc szkatuł Ordena i przywołać Opiekuna. W świecie, w którym zanika skażona przez demony magia, Richard musi walczyć na kilku frontach naraz. Tymczasem w odległym Tamarang, w uroczej grocie, wiedźma Six kreśli dłońmi swej wiernej służki przerażający rysunek. W jego centrum znajduje się Richard Rahl..
Uff, całe szczęście, ze Terry Goodkind sie wreszcie opamiętał i przestał serwować straszna kiszkę w postaci Bezbronnego Imperium i Filarów Swiata. Standardowo autor karmi nas swoimi teoriami na temat tego co moralne i dopuszczalne, choć jego wywody (ustami Richarda) staja sie nieco nużące to jednak można szybko przejść nad nimi do pożądku dziennego i bez przeszkód cieszyć sie historia. W której nie dzieje sie jednak nic specjalnego - Imperialny Lad oblega Palac Ludu, Zed, Nicci i reszta głowią sie nad rozwiązaniem problemu jaki stanowi pozoga, co jakis czas odpierając ataki Bestii, Richard wykłada nużąca teorie magii. Tak naprawdę coś zaczyna sie dziać od polowy ksiązki, wyjaśnia sie kilka tajemnic, ale jak zwykle postawione zostają nowe pytania. Dosyć ciekawe jest zakończenie, tworzące klimat przed tomem będącym zwienczeniem calej serii. Ogólnie jesli pominąć całą paplaninenę temat jaki to Imperialny Lad jest zly, jaki kształt ma zaklecie itp., czyta sie dosyć przyjemnie, w końcu to 10 spodkanie z tymi samymi bohaterami:)
Edit by Obi: Sorki za te zmiany, ale usuwam pseudorecenzje, a żeby nie tracić tematu i opisu książki wkleiłem tamten tekst tutaj. Mam nadzieję, że będzie mi to wybaczone