Użytkownik
Dołączył(a): 08 kwi 2008 11:02:00 Posty: 25 Lokalizacja: trĂłjmiasto
|
Gaiman Neil - "Koralina"
Neil Gaiman
„Koralina”
tytuł oryginalny „Coraline”
tłumaczyła Paulina Braiter
wydawnictwo Mag
Koralina Jones mieszka w dużym, starym domu, gdyż tradycyjnym miejscem rozgrywania się dziwnych i niesamowitych historii są stare domy. Ta sama opowieść nie byłaby ani w połowie tak frapująca, gdyby akcję umieścić w scenerii betonowego bloku na jakimś osiedlu. W starym domu znajdują się drzwi, pozornie prowadzące donikąd, a w rzeczywistości będące przejściem do innego świata. Pewnego dnia mała dziewczynka przekracza próg, by znaleźć się w innej rzeczywistości.
Gaiman wyraźnie chciał złożyć hołd Lewisowi Carrollowi. Świadczy o tym kilka elementów: dom po drugiej stronie magicznych drzwi stanowi odbicie właściwego domu i tak jak w książce Carrola jest odbiciem nieidealnym, zniekształconym aż do granic groteski. Pojawia się też gadający kot, równie bezczelny (i znikający) jak Kot z Cheshire. Koralina natomiast jest odpowiednikiem Alicji, choć została obdarzona innym charakterem niż tamto naiwne dziewczątko z wiktoriańskiej Anglii. Alicja w swej wędrówce przez Krainę Czarów nie była nigdy narażona na niebezpieczeństwo większe niż słynne (oraz całkowicie nieskuteczne) zawołanie Królowej Kier „ściąć jej głowę!” Groźba wisząca nad Koraliną jest jak najbardziej realna. Skoro „drugi” świat jest lustrzanką pierwszego, odwróceniu uległy także: miłość, dobroć, sympatia sąsiadów i rodziny. Ich odpowiedniki nie są ani dobre, ani sympatyczne. Istota przedstawiająca się jako druga matka Koraliny jest w istocie potworem, pochłaniającym dusze. Aby ją zwyciężyć, dziewczynka musi podjąć niebezpieczną grę, w której stawką jest wolność i życie jej, oraz jej rodziców. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, by nie zepsuć przyjemności czytającym.
Niektórym czytelnikom postać Koraliny może wydać się niewiarygodna. Przywykliśmy, że zagrożone dziecko ucieka, chowa się, płacze i oczekuje ratunku ze strony dorosłych. Tymczasem w książce Gaimana sytuacja ulega odwróceniu. To dziecko ratuje dorosłych! Koralina nie ma nic z głupiutkiej Alicji. Jest dzieckiem swej epoki – początku XXI wieku. Opuszczona ośmiolatka (na tyle oceniam wiek bohaterki) umie zrobić zakupy, obsłużyć mikrofalówkę, komputer, zna numer na policję... i właściwie nie jest to nic nadzwyczajnego, gdyż są to umiejętności dostępne każdemu rówieśnikowi Koraliny. Kiedy wiedźma z zaświatów ukazuje swe straszne oblicze, mała bohaterka z dziecięcą elastycznością dopasowuje się do nowej sytuacji i odważnie stawia jej czoła. Czy tak reagują prawdziwe dzieci? Może tak, może nie... Ale czy chcielibyśmy czytać książkę, której główna postać panikuje, popełnia ze strachu idiotyczne błędy, a do szczęśliwego końca doprowadza ją jedynie dobra wola autora? Każdy woli śledzić losy kogoś mądrego i obdarzonego zimną krwią, nawet jeżeli heroiną jest mała dziewczynka w piżamie i kapciach. Dotyczy to zarówno najstarszych, jak i najmłodszych odbiorców.
Czy jest to opowieść straszna? Nie zaprzeczę. Narastająca atmosfera grozy i niesamowitości wywołała dreszcze nawet u osoby tak zaimpregnowanej jak ja. Ktoś, kogo śmieszą do łez plastykowe zęby wampirów, a hektolitry krwi przelewające się na ekranach witają ze szczerym znudzeniem, ze zdumieniem może się przekonać przy lekturze „Koraliny”, że wciąż jeszcze można się autentycznie bać przy książce. I to takiej, która podobno jest przeznaczona także (czy może przede wszystkim) dla dzieci. Dzieciarnia lubi niesamowitość i z lubością nurza się w makabrze, czego tu nie zabraknie, choć szczęśliwie obyło się bez obsceny. Jednakże, chociaż polecam tę książkę ze szczerego serca i rodzicom, i ich pociechom, to jednak radzę, by nie czytali tego do poduszki – chyba, że chcą spędzić noc z głową pod kołdrą.
Dodatkowym bonusem są bardzo dobre, nieco surrealistyczne ilustracje Dave’a McKeana.
*
Obecnie trwają końcowe prace nad filmem animowanym wg "Koraliny". Bohaterce głosu użyczy popularna dziecięca gwiazdka Dacota Fanning.
(Recenzja mojego autorstwa, zamieszczona również na portalu Fahrenheit.)
|
Użytkownik
Dołączył(a): 06 maja 2008 7:58:33 Posty: 33
|
"Koralina" Neila Gaimana to naprawdę solidny kawał pisarstwa. Prezentuje się może niezbyt okazale - 136 stron – można powiedzieć, że taka większa broszurka, a do tego wypełniona historią z kart dzieciństwa. Jednak gdy tylko książka trafiła w moje ręce (w celach oszczędności celowałam w tanie książki by empik) od razu mnie pochłonęła. Historia Koraliny, to tak naprawdę stara "old school'owa" wersja "Alicji w Krainie czarów" w nowej, brutalnej wersji. Gaiman co i rusz zaskakuje czytelnika (w moim przypadku czytelniczkę ) nagłymi zwrotami, pojawieniem się nowych, intrygujących bohaterów i barwną narracją. I to chyba jest największa zaleta "Koraliny". Jest łatwa, prosta i przyjemna – jak bajka. Ale nie czytajcie tego swoim dzieciom, never. Bo nawet dorośli, czy młodzież, po przeczytaniu tej książki mogą dostać niezłej szajby . Książka naprawdę warta polecenia. Gaiman to wyśmienity pisarz, który nawet taką nowelką (przy "Amerykańskich Bogach") pokazuje swój kunszt i potencjał.
Uwielbiam tę książkę za główną bohaterkę, za jej problemy nie tak daleko odbiegające od naszych, za guziki i wspaniałą narracje.
Polecam każdemu, kto ma ochotę odpocząć od trudnej literatury.
_________________
|