Teraz jest 29 mar 2024 0:02:00




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
... W danej chwili... 
Autor Wiadomość
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 maja 2008 20:22:22
Posty: 17
Lokalizacja: :)
Post ... W danej chwili...
Słońce...czym ono jest? czy jest to naprawdę coś tak dobrego jak mówią wszyscy? czy to po prostu jedna wielka gwiazda spalająca wszystko i wszystkich, którzy staną na jej drodze?...siedziała i zastanawiała się nad tym. Czy to normalne, że dziewczyna w jej wieku zastanawia się nad takimi głupotami? oczywiście, że nie!, więc dlaczego ona się zastanawiała?...ona była Inna. Jej myśli nie były zaprzątnięte, jak innych dziewczyn, tym co ma nałożyć na wieczór, jak ułożyć włosy, czy jaki kolor szminki dobrać, aby pasował do butów. Innej to nie obchodziło...nie była jak One. Nie była jak nikt inny...Popatrzyła się jeszcze na chmury i poszła w kierunku domu. Stanęła na chwilę na mostku, pod którym już od dawna nic nie płynęło, a mimo to wpatrywała się teraz w dół, jakby oglądała niesione z nurtem rzeki ryby. Usłyszała jakiś komentarz w swoja stronę od przechodzącej właśnie grupki gimnazjalistów. 'Co oni mówili?' -zastanowiła się przez chwilę, ale nie długą. Nie to było ważne....poszła...."FUCK YOU PEACE! ANARCHY NO DEAD!" - nie sposób nie zauważyć tego napisu...ona zawsze zauważała. Zawsze, gdy tylko wchodziła na swoje osiedle. Nudne i bezlitosne. Małe a tak krzywdzące...ona doskonale o tym wiedziała... i mimo, iż nie bała się niczego, nie bała się Tych ludzi 'nie z jej świata', mimo to i tak, gdy widziała z daleka FUCK..., coś się z nią działo. Sama do końca nie wiedziała co to jest...czyżby wspomnienia?....minęła napis, weszła na klatkę. Na schodach siedziała grupka chłopaków. Typowych osiedlaków, których jedyny cel to zdobycie jak największej ilości piwa na wieczór. Znała ich. Przecież to jej osiedlaki. Nieznajoma tylko wydała się jej jedna twarz, ale nie zwróciła na nią zbytnio uwagi. Przeszła szybko. Usłyszała tylko za sobą:
-Ej, może małe piwko z kolegami?!!?
...i śmiech...Zamknęła szybko drzwi wejściowe, aby ich nie słyszeć, i poszła do pokoju. Położyła się na łóżku i wpatrywała w wiszący plakat Pink Floyd'ów. Zasnęła...
Obudził ja przeraźliwy krzyk:
-IDŹKA!!! IDŹKA!!!.
Wiedziała, że to jej kumpela Miśka. Nawet nie ruszyła się z miejsca. Dopiero, gdy ta widocznie nie miała zamiaru odpuścić, a sąsiad z dołu zaczął już domagać się spokoju, wstała. Podeszła do okna. Zobaczyła rozradowaną twarz Michy. Nie zdążyła mrugnąć, gdy ta znowu zaczęła krzyczeć:
-Kurwa Idźka co ty tam tyle czasu robiłaś? chodź na dół!!, no chodź, nie marudź!
Zeszła. Miśka od razu zaczęła opowiadać o nowych chłopakach, których to widziała na naszym osiedlu. Że podobno przyjechali tu na wakacje. Do rodziny. Idź nie miała ochoty tego słuchać. Nowe miłości Michy były na porządku dziennym. Jeszcze dwa dni temu opowiadała jak to sprzedawca z kiosku się do niej uśmiechnął, a dziś mówi o jakichś chłopakach, którzy mało co Inną obchodzą. Nie była brzydka, tylko nie była taką, jakie chłopcy lubią-duże cycki, długie nogi, wyzywające ubrania i...lekkie obyczaje. A takich tu nie brakowało. A skoro takich dziewczyn tu nie brakuje dziwne byłoby, gdyby któryś z chłopaków zwrócił uwagę na Idzię-srydzię, która ostatni raz chyba sukienkę miała podczas pierwszej komunii, a o miseczkach typu D może tylko pomarzyć....
-...a wiesz...tam są trzej bracia. Jeden w naszym wieku, jeden starszy rok, a trzeci o trzy lata...-kontynuowała Micha.
Idź słuchała jednym uchem, drugim wypuszczała...nie interesowali jej chłopcy z osiedla. Ani ich koledzy. Dla niej to banda idiotów i przygłupów, którym brak jakichkolwiek ambicji i ludzkich odruchów...'Piwosze zakichani'- pomyślała...
-...a dwóch to takich ślicznych, że tylko się zakochać! choć trzeci też niczego sobie...-podniecała się z każdym wyrazem.
Gdy już opowiedziała jak każdy wygląda, ile ma wzrostu i jakie ładne ma oczy, spojrzała na Idźkę ze zdziwieniem:
-Co ci?? nie obchodzi cię to? to ja ci się tu produkuję a ty mnie nawet nie słuchasz?! taka z ciebie kumpela?
-Idź coś ci jest? coś się stało? - zapytała po chwili.
-Nie nie martw się. To jakie ma włosy ten najmłodszy? - zapytała, by odwrócić uwagę Michy, i zająć ja na kolejne 15 minut.
Ale Micha nie miała zamiaru jej nic mówić...dziwne...to nie było w jej stylu...nagle Idź domyśliła się czemu...
-Idź, patrz idą! Łysy, Paku, Fryco i tych dwóch braci!! No Idźka spójrz chociaż, no Idźka spójrz jacy oni cudni!!!
....mówiła coraz ciszej, bo osiedlaki stanęli przy trzepaku, i Micha bała się, że mogą coś usłyszeć. Idź kątem oka spojrzała na nich.
-Siema- krzyknął Fryco.
Odpowiedziały. Idź chciała stamtąd iść, ale nawet nie proponowała tego Miśce...nic jej teraz stąd nie wyciągnie.
-Miśka idziesz dziś na ognicho? - krzyknął Fryco.
Fryco był chłopakiem, na którego laski leciały-postura ochroniarza, ogolona krótko głowa, tatuaż na nodze. Zawsze miał jakąś nową lachonę. Nigdy nikogo na dłuższą metę.
-A co zapraszasz? - odkrzyknęła Micha.
-Pewnie! Bierz Idźkę i przychodźcie! o 21.00 przy starym magazynie. Wiecie gdzie.
-A Oleg będzie? - zapytała Micha.
-No pewnie! To ognisko dla nowych, więc musi być...
Micha jakieś dwa miesiące temu spotykała się z jednym z Siedlaków - Olegiem. Tzn. kilka razy się przespali, a po 2 tygodniach zobaczyła go na osiedlu jak całuje się z inna. Od tamtej pory unika go jak ognia. Od tamtego czasu nawet nie rozmawiali.
-Ale nie bój żaby on już do Ciebie nic...-powiedział Fryco.
Micha na wieść, że nowi będą uśmiechnęła się od ucha do ucha i nawet myśl, że spotka Olega nie była w stanie zmienić jej nastroju....Tylko czemu ona się tak cieszy? Idź wcale nie miała zamiaru tam iść. A Micha bez niej nie pójdzie... Chłopcy poszli. Oczywiste, że w stronę sklepu.
-Idź no proszę zgódź się! błagam. zrób to dla mnie!
-Nie ma mowy! Nagle sobie o nas przypomnieli? mieszkamy na jednym osiedlu całe życie, a ostatnie ognisko, na które nas zaprosili było w siódmej podstawówce! Obejdę się bez tych ich ognisk i ich zakichanej paczki! Idę do domu!
Poszła. Przez okno widziała jak Micha siedzi dalej na krawędzi piaskownicy i o czymś myśli. Po chwili, gdy znowu wyjrzała zobaczyła jak chłopcy podeszli do niej i o czymś z nią rozmawiali, po czym razem gdzieś poszli... 'Co ona? już całkiem jej odbiło? poszła z tymi pacanami?' - pomyślała Idź. Nie poznaję jej! przecież oni mają ją gdzieś! czy ona nie rozumie, że chcą sobie załatwić jak najwięcej panienek na noc. Muszę coś zrobić...tylko co?'...nie zastanawiała się długo...
-MICHAAA!!! - krzyknęła przez okno, gdy tamci już byli pomiędzy blokami naprzeciwko...
-MICHAAA!!!
Nie usłyszała....usłyszał Ten Nowy! szturchnął Miśkę w ramię, by się odwróciła. Odwróciła się. Ale nie na długo...Już ich nie widziała....usiadła na łóżku i przez chwilę pomyślała...tylko co ona może? nic! może gdyby była kimś innym wszystko byłoby łatwiejsze, ale ona jest Idźka - TYLKO IDŹKĄ....Ściemniało się, więc poszła coś zjeść. Spojrzała na zegarek...20.18...zjadła. Niewiele myśląc podeszła do telefonu. 536..........
-Ok. Za dziesięć minut przy piaskownicy.
Odłożyła słuchawkę. Poszła do pokoju. Wzięła sweter i wyszła.
-No hej! Fajnie, że się namyśliłaś. Sorki, za dzisiaj, ale sama rozumiesz...gdybym się do Ciebie wtedy wróciła, to nie poznałabym Nika. Idź ja się chyba zakochałam.
-Dobra chodźmy skoro mamy zdążyć!
-Chyba żartujesz! chcesz tak iść!? - Micha popatrzyła na Idź z grymasem
-Idę jak chcę! Ciesz się, że w ogóle...
-O nie! albo nałożysz coś normalnego albo idę sama!
-A co to znaczy normalnego? spódniczka ledwo sięgająca do połowy uda i bluzeczka więcej odkrywająca niż zakrywająca? to jest według ciebie coś normalnego?! to oświadczam ci, że moja garderoba jest za mało obszerna, aby takie rzeczy się w niej znajdowały, więc jeśli się wstydzisz ze mną iść to może masz racje - idź sama!
-Ej no Idźka ja tylko pomyślałam, że...no bo wiesz...tam będą Ci nowi...no i pomyślałam, że może byś się z którymś lepiej zapoznała...ale ostrzegam - Niko jest mój! Boże jakie on ma ciało! Aż chce się schrupać...i to jak najszybciej...Idź myślisz, że dziś coś może być między nami?...Idź, słuchasz ty mnie?...
-Nie wiem Micho....nie wiem...
'Znając ciebie pewnie, że tak...'-pomyślała, ale tego już nie powiedziała na głos.
-Jest dopiero 20.37 może jednak dasz się namówić i pójdziesz do mnie i dam ci jakieś ciuchy. Obiecuję, że nie będzie to nic czego nie założysz.
-A wtedy dasz mi spokój?
-Obiecuję.
-Co Ci się nie podoba w moich wytartych dżinsach i swetrze?
Miśka nic nie odpowiedziała i obie się zaśmiały. Zaszły do Michy, a po chwili szły już pod magazyn. Idź miała na sobie sexy dżinsy i obcisłą białą bluzeczkę. Włosy miała rozpuszczone. Na plecy zarzucony miała grubszy sweter, w razie zimniejszej nocy...
Na miejsce przyszły trochę po 21.00. Nie było dużo osób. Może z 15. Fryco od razu poderwał się z ławki i podszedł do nich.
-Siemka laski. Wow Idźka co za look. Nie wiedziałem, że masz w domu takie rzeczy.
-Nie mam...-opowiedziała, ale on już tego nie usłyszał, tylko odwrócił się do Michy i był zajęty wpatrywaniem się w nią.
-No Miśka ty jak zawsze sexy. Paku daj dziewczynom piwo!! - krzyknął i podszedł do ogniska, by sprawdzić jak się pali.
-Nie podoba mi się tu -powiedziała Idź.
-Oj Idź nie marudź. Czasem trzeba się zabawić. Bierz piwo i chodź! - szepnęła jej w ucho Micha.
Poszły usiąść przy ognisku. Idź czuła się nieswojo. Znała prawie wszystkich a nie chciała nawet z nimi rozmawiać. Chyba nawet nie miałaby o czym...Chciała stąd iść, ale nie mogła tego zrobić Miśce. To dla niej przyszła, to ją ma 'ratować' przed zrobieniem czegoś głupiego...Siedziała i patrzyła się w ognisko. Myślała czy nie lepiej by było w ten ogień wejść i się spalić doszczętnie niż żyć na tym bezsensownym świecie, w którym i tak nie widziała dla siebie żadnej przyszłości....'O czym ja myślę?! powinnam się bawić skoro już tu jestem...nie! nie mam zamiaru. Posiedzę jeszcze z godzinkę, aby Micha zdążyła się nacieszyć Nikiem i zabieramy się stąd...' W głowie grało jej "Another brick in the wall". Pod nosem nawet zanuciła kawałek. Nagle urwała ze świadomości, że inni to słyszą...Nie słyszał nikt...nikogo obok niej nie było...siedziała sama przy ognisku a pozostali pili w budynku magazynu...Usłyszała śmiech i śpiewy...łzy stanęły jej w oczach...Wstała...nie chciała tam być. 'Miłej zabawy Micho' - pomyślała i poszła w kierunku skarpy oddalonej kilkaset metrów od magazynu. Nie chciała też wracać do domu. Usiadła z nogami zwieszonymi nad wodą. 'Kurwa! jakie to wszystko jest do dupy! Nienawidzę tego zakichanego świata....nienawidzę siebie!' - myślała w duchu...Wpatrywała się w rzekę, która też już chyba miała wszystkiego dość i płynęła tak leniwie, że ledwo zauważalnie...Nawet nie wiedziała ile czasu już minęło...
-Nie boisz się tak sama siedzieć? - usłyszała za sobą
Odwróciła się powoli... 'Co go to obchodzi czy się boję czy nie?' - pomyślała w pierwszej chwili, ale gdy zdała sobie sprawę z powagi sytuacji, serce podeszło jej do gardła...nie znała go...było około 23, ona sama na odludziu, 3 metry nad rzeką, a nad nią stoi nieznajomy chłopak, którego twarzy nawet dobrze nie widzi...
-Nie bój się Idźka. Nie jestem groźny - uśmiechnął się.
'Skąd on wie jak się nazywam?!' - pomyślała, ale nie miała odwagi zapytać.
-Mogę się dosiąść?
-Tak - odpowiedziała, choć tak naprawdę tego nie chciała...strach?...
Popatrzyła się na niego. Twarz miał znajomą, ale za nic nie mogła sobie skojarzyć skąd go zna.
-Dlaczego tu siedzisz? sama? w taką noc? na dodatek na tak niebezpiecznym osiedlu jak te...
-Co ty możesz wiedzieć o tym osiedlu?! - zbulwersowała się, bo niby skąd jakiś dupek, którego nie zna, może wiedzieć więcej o tym mieście, w którym ona się wychowała iw którym zna każdy najmniejszy zakątek, każdą trawkę, każdy kamyk...
-Tylko się pytam. Nie musisz być taka niemiła!
-A jaka mam być? Nie znam Cię i nie mam zamiaru Ci się spowiadać z tego co robię i czy się boję czy nie. A nawet jeśli, to tobie nic do tego.
-Ok. Jednak mówili prawdę, a ja im nie wierzyłem...siedź tu sobie sama jak chcesz. Cześć.
-Co mówili? o mnie? kto? - zaciekawiła się.
-Nie znam cię i nic ci do tego!
-Wiesz jak mam na imię i widocznie Ci o mnie opowiadano, więc w jakiś sposób mnie znasz.
-I co z tego? nie mam zamiaru ci się spowiadać!
-To idź już sobie. Zostaw mnie samą!
Wstał. Odszedł.
-Dlaczego nie możesz być taka jak inni? - usłyszała z oddali.
-A dlaczego ty jesteś taki jak wszyscy?
Już go nie widziała za mgłą. Siedziała i myślała o tym co się stało. Nawet nie widziała dokładnie jego twarzy, a o nim myślała...'Co on sobie myślał?! że przyjdzie, nie przedstawi się, skrytykuje i ja niby miałabym być dla niego miła?...nic nie poradzę, że nie jestem taka jak inni...'. Spojrzała na zegarek - 01.21. 'O kurwa!! Jak późno!'. Wstała szybko i pobiegła do domu.
Rano obudził ją dzwonek do drzwi. Nie otworzyła nawet oczu.
-Idź, Misia do Ciebie! wstawaj! - usłyszała nad sobą głos mamy.
-Daj mi spokój!
-Siema młoda!!! - nieuniknione stało się...
-Wstawaj! chodź na miasto!
Idź otworzyła oczy. Spojrzała na Miśkę i jej rozpromieniona twarz.
-Nie krzycz tak. Poczekaj chwilę.
Wstała i poszła do łazienki, w której zniknęła na dobre pół godziny.
-Zjedz coś! - krzyknęła mama
-Zjem jak wrócę - odpowiedziała
Poszły na plac zabaw i usiadły jak zwykle na piaskownicy.
-Gdzie ty wczoraj zniknęłaś?
-Miśka przeprasz…. - nie dokończyła
-Nie przepraszaj! Dzięki tobie to Niko mnie odprowadził do domu!!! wcześniej z nim nawet nie rozmawiałam, a po tym jak wrócił z domu, bo na chwilę do domu poszedł i nie było go z pół godziny, przysiadł się do mnie i jak mu powiedziałam, że mi gdzieś zniknęłaś i nie mam z kim wrócić do domu, od razu zaproponował, że mnie odprowadzi! Idź to prawdziwy dżentelmen! musze się dziś z nim spotkać, bo nie wytrzymam. Chcę wreszcie poczuć smak jego ust.
-Dżentelmenów już nie ma Miśko!...Już nie ma....Idziemy na miasto?
-Pewno
Poszły się przejść. Łaziły ze dwie godziny. Miśka cały czas nawijała o Niku, a Idźce burczało w brzuchu.
-Micha, ja lecę do domu coś zjeść, bo wykituję.
-Ok, ale powiedz, czy ten mój Niko nie jest cudowny?
-Jest Micho, jest... - powiedziała na odczepne
-No wiedziałam, że nawet ty 'kamienna dama' docenisz takie cudo! - zaśmiała się - a wiesz, że pytał o Ciebie?
-Dobra skończ już o nim. Idę jeść!
-No to pa!
Rozłączyły się i Idź poszła do domu
-A o co pytał? - krzyknęła jeszcze tylko za Michą
-Dlaczego nie jesteś taka jak inni? - zaśmiała się...
-Niech się wali!!!
Ale już Micha tego nie usłyszała. A Idźka się nagle zatrzymała i przypomniała słowa chłopaka znad rzeki: 'Dlaczego nie możesz być taka jak inni?'...'O Kurwa!!!!!!!!!!!!!' - pomyślała i poszła do domu.
W domu nie myślała o niczym innym tylko o tym, co powiedziała jej Miśka. 'Czy to możliwe, że to był Niko? Nie przecież to nie możliwe. Poza tym każdy mi zadaje podobne pytania i jakoś nigdy się tym nie przejmowałam'...ale to jej nie uspokoiło...'Dlaczego za mną przyszedł nad rzekę? Skąd w ogóle wiedział gdzie ja poszłam? Jak w ogóle zwrócił na mnie choć kapkę uwagi?...A może to w ogóle nie on...Najprawdopodobniej nie on...Tylko czemu mam takie dziwne uczucie, że jednak...Micha mówiła, że poszedł na półgodziny do domu. Czyżby tym domem była skarpa??' - pytała się w myślach...dręczyło ją to bez ustanku... 'Kurwa! O co tu chodzi? Na chuj on za mną poszedł??! Kto to w ogóle był?...Idę spać. Nie będę o tym już myśleć'. Poszła spać, ale pomimo wszystkiego - myślała...myślała aż do zaśnięcia.
'Ale to wszystko jest pojebane!' - pomyślała tuż po przebudzeniu. Wstała. Szybko się ubrała, zjadła w biegu i po 15 minutach była już u Miśki pod blokiem.
-Michaaa!!!! wyłaź!!!!
Nie minęło 10 minut, a już razem szły na miasto.
-Wiesz Miśka muszę Ci coś powiedzieć...tylko się nie śmiej
-Ok. O co chodzi?
-Bo coś nie daje mi spokoju...a raczej ktoś...
-Idźka czyżbyś....uuu nasza Idź się zakochała...kto to? gadaj szybko
-Nie krzycz tak głośno. W nikim się nie zakochałam!!!...Nawet nie wiem dokładnie ja on wygląda ani jak się nazywa...kurwa! ja nic o nim nie wiem a ciągle o nim myślę...
-A więc jednak...Kurwa! Idź. Wiedziałam, że na te wakacje wydarzy się coś szczególnego, ale Ty przebiłaś moje najśmielsze oczekiwania. Musisz mnie z nim poznać. Fajne ciacho?
-Micha czy Ty mnie w ogóle słuchasz?! Przecież ci mówię że nic o nim nie wiem!
-Jak to? Nawet jak ma na imię?
-Nawet.
-Kurwa, Idź ty jesteś jeszcze bardziej pokręcona niż ja!
-Chyba żartujesz...-zaśmiała się
-No dobra, od początku...nic o nim nie wiesz, nie wiesz jak wygląda, ale o nim myślisz, tak?
-Tak
-A czy to przypadkiem nie jest wytwór twojej wyobraźni, kolejna imaginacja, sen?
-Nie!...nie wiem Micha...nic już nie wiem...
-Oj Idź, coś widzę, że cię dobrze wzięło i wcale nie jest to żadna imaginacja...jak go poznałaś?
-Nie poznałam
-Ja pierdolę, Idź, kurwa to o kim ty w ogóle mówisz???
-O chłopaku znad rzeki
-Jakiej rzeki? znad skarpy?...a co ma do tego skarpa? i o za chłopak? Idź mów po ludzku...
Idźka opowiedziała Miśce wszystko co wydarzyło się tamtej nocy.
-O kurwa! I co teraz? Musisz go odnaleźć!
-Cooo? Chyba żartujesz! Nie mam zamiaru!
-Idź to przecież zdarza się tylko w filmach! Jakie to romantyczne...szkoda że mnie to nie spotkało. Idź, ale ci zazdroszczę. Jesteś szczęściara, wiesz? - uśmiechnęła się i zanuciła - "Taka miłość jest jedna, Ty jesteś jedna, Jesteś podwiniętą rzęsą, pod moją powieką. Taka miłość jest jedna, Ty jesteś jedna, i dlatego chciałbym ukryć nas za najodleglejsza rzeka"
-Mogłabyś przynajmniej nie żartować.
-Oj Idź przecież ja nie żartuję. Musisz go odnaleźć. I ja ci w tym pomogę!
-Ooo co to to nie! Nie potrzebnie ci to w ogóle powiedziałam
-Jak to nie! Właśnie dobrze, co byś beze mnie zrobiła...już ja coś wymyślę...
-Ty lepiej nie myśl. Zresztą nic dobrego z tego nie wyjdzie.
-Dobra, dobra...jak chcesz...obyś potem nie żałowała!
Zaśmiały się i poszły na lody. Wracając spotkały osiedlaków - Fryca, Łysego i Nika.
-Hej laski!- krzyknął Łysy i pozostali
-Cześć
-Widzę że dziewczyny lody lubią, jak tak to zapraszam dziś pod magazyn. Otwarte całodobowo... - zaśmiał się Fryc.
-Wal się jełopie - odpowiedziała Miśka
-Chętnie. To chodź ze mną!
-Palant. Idź chlej te piwo i się do mnie nie odzywaj
-O właśnie chłopy spadamy na browara. Siema… Jak chcecie to możecie wpaść dziś znów pod magazyn. Tak jak ostatnio.
-Nie dzięki
-Jak chcecie. Ale gwarantuję, że będzie ostro
-I to jak - zaśmiał się Łysy a z nim pozostali
-Nawet nie chcę wiedzieć co planujecie
-Żałuj
-Nie sądzę
Micha kłóciła się z Frycem a Idź nie mogła oderwać oczu od Nika. 'Czy to on?' - myślała. 'Czy on teraz myśli o tamtej nocy? Kurwa po co ja się tak gapię?! Pojebana jestem , przecież on to widzi'....Z tego stanu wyrwał ją Fryco:
-Idź ty może jesteś normalniejsza niż Micha, powiedz - przyjdziecie?
-Yyyy...nie... nie wiem.. - odpowiedziała Idź
-A kurwa, się dogadasz...dobra, nara. Zastanówcie się.
-Cze
Minęli się a Idź czekała kiedy tylko Micha zacznie ją namawiać, aby pójść...Nie namawiała...'Co jest?' - pomyślała
-Micha, co jest? nie chcesz iść?
-Chyba żartujesz. Wygłupiłam się przed Nikiem i przez jakiś czas lepiej będę go unikała.
-A ty chcesz iść?
W jej środku coś chciało iść...coś co ciągnęło ją do Nika...
-No coś ty! Chyba żartujesz!
-No myślę.
Nagle do Michy zaczął dzwonić telefon. Kumpela.
-...no ok. A o której mam być? Ok zapytam. No to do zobaczenia. pa
-Sandrula pytała czy przyjdziemy dziś do niej wieczorem aby pooglądać filmy, powcinać chipsy i pogadać tylko w damskim gronie, co ty na to?
-No nie wiem...zastanowię się
-Ok. zadzwonię potem to się dogadamy.
-Ok. Idę do domu
-Ja też
-Pa
-Nara
Weszła do swego pokoju i nie wiedziała co ma zrobić...Nie chciała iść na jakieś głupie pogaduchy z dziewczynami - pięknisiami, które nie znają innych tematów jak kosmetyki i chłopaki. Wolała siedzieć w domu.
Kilka godzin późnej zadzwoniła Micha.
-I co? wyszykowana?
-Nie idę.
-Jak to? a co będziesz robiła? siedziała sama w domu i się nudziła?
-Micha nie namawiaj. Nie mam ochoty.
-Ty nigdy nie masz na nic ochoty! Siedź w domu i marz o swoim księciu. Pa. Do jutra.
-Pa.
Odłożyła słuchawkę i jakoś jej się głupio zrobiło. Chciała zadzwonić do Michy i powiedzieć, że zaraz przyjdzie, ale już nie miała na nic siły. Poszła do pokoju. Usiadła na podłodze. W radiu grało "Wish you were here". Zaczęła płakać. Płakała tak długo, że z tego wszystkiego nie miała siły dalej. Wstała, wyszła.
Chodziła bez celu. Gdy spostrzegła, że już się za bardzo oddala zaczęła wracać. Przeczytała "FUCK YOU PEACE! ANARCHY NO DEAD!". Wiedziała, już, że jest u siebie. Chyba pierwszy raz pomyślała, że ten napis wcale nie jest aż tak głupi. Usiadła na piaskownicy. Znowu łzy napłynęły jej do oczu. Jedna za drugą kapały na piasek.

\"(...)So, so you think you can tell, Heaven from hell, blue sky from pain. Can you tell a green field, from a cold steel rail, A smile from a veil, Do you think you can tell? And did they get you to trade, Your heroes for ghost, hot ashes for trees, Hot air for a cool breeze, Cold comfort for change, Did you exchange a walk on part in a war For a lead role in a cage? How I wish, how I wish you were here. We\\\'re just two lost souls swimming in a fish bowl, Year after year, Running over the same old ground. What have we found? The same old fears, wish you were here(...)\"

-Co się stało? - usłyszała... podniosła głowę. Zobaczyła przed sobą Nika. Nic nie odpowiedziała. Nagle poczuła jak ją obejmuje. Przytulił ją mocno do siebie. Nie opierała się. Nikt nigdy, jej tak nie przytulał...nie wiedziała jak dużo traciła...Nie mówili nic. Ona od czasu do czasu ocierała łzę, która jeszcze spływała po jej policzku, a on gładził jej włosy. Siedzieli tak w milczeniu kilka godzin. Idź nawet nie zwracała uwagi na to, że musi iść do domu, że może ich ktoś zobaczyć, że może ich zobaczyć Miśka...nie obchodziło ją nic. Nie zamieniła z nim ani słowa a czuła, że on ją doskonale rozumie, że jest jej tak bliski jak nikt inny w tym momencie...czy tylko w tym?...gdy oprzytomniała, zerwała się nagle. Rzuciła tylko krótkie „Sorry... yyy... Cześć” i pobiegła szybko do domu. W domu przez okno patrzyła jak jego cień znika pomału za blokami...
Już się rozjaśniało. Położyła się do lóżka, ale nie zmrużyła oka jeszcze bardzo długo...aż zapadła w kamienny sen tak ciężki, że nawet codzienna ranna wizyta Miśki jej nie zbudziła. Nawet poranny zapach świeżo zaparzonej kawy nie zdołał jej wyrwać ze szpon snu. Wstała dopiero wieczorem. Wzięła prysznic, zjadła i wyszła na dwór. Siedziała na piaskownicy i czekała...na co? na kogo?...
-Hej śpiąca królewno! - usłyszała głos Miśki
-Cześć
-Co ty wczoraj robiłaś, że dziś aż tak odsypiałaś? - zaśmiała się Micha.
-Nic. Źle się czułam
-Ale już jest wszystko ok i możesz ze mną dziś iść na ognisko?
-Jakie ognisko??
-No Fryco i spółka robią
-Znowu??
-Noo. Fajnie nie?
-Jeszcze wczoraj nic by cię tam nie wyciągnęło a dziś już chcesz iść?
-No co ty, nie wytrzymuję bez Nika. Dzień unikania wystarczy, czyż nie?
-No tak...tak Micho...
-A wiec rozumiem, że idziemy.
-A zaprosili?
-No, dziś rano
-Ok. Pójdziemy - powiedziała jakby z przymusem, ale w głębi jej coś się radowało...
-To idź się szykuj
-Już???
-No toż już 20.00 śpiochu - zaśmiała się i pobiegła w stronę swego bloku - Za pół godziny przy piaskownicy - krzyknęła z dala.
-Ok - krzyknęła Idź i...poszła się szykować...Szykować?? ale jak? Inna nigdy tego nie robiła... czemu chciała teraz?...
W domu przeglądała wszystkie swoje rzeczy. Wybrała te najbardziej seksowne. I jak by to powiedziała Micha - najnormalniejsze...Nałożyła beżową spódnice do kolana i obcisły sweterek w paseczki...rozpuściła włosy i nawet trochę pomalowała oczy...
Po 20 min. już była gotowa i czekała przy piaskownicy na Miśkę.
-Łał Idź z daleka Cię nie poznałam. Fajnie wyglądasz. Nie wiedziałam, że masz jakieś spódnice...
-Ja też nie... - zaśmiała się
Na miejscu były trochę przed czasem, ale nikomu to nie przeszkadzało, bo i tak już było sporo ludzi...
-O kurwa, co ja widzę - Idźka w spódnicy!!! Chłopaki patrzcie co za laska z tej naszej Idźki... - w tym momencie Idź chyba pierwszy raz w życiu czuła na sobie wzrok tylu chłopaków na raz i to wzrok zachwytu...Uśmiechnęła się i poszła do wszystkich...Pierwszy raz się tak czuła...Mimo, iż nie wiedziała jak ma się zachowywać, aby tego wszystkiego nie zmarnować, żeby choć raz poczuć się akceptowana, żeby choć raz ktoś spojrzał na nią normalnie, a nie jak na kogoś Innego...nie wiedziała, ale nie dawała tego po sobie poznać, mało się odzywała, ale czuła, że nie jest źle. Raz nawet, gdy coś powiedziała, to wszyscy zaczęli się śmiać, a jej zrobiło się przyjemnie, że jeszcze potrafi rozbawić innych, że wcale nie jest taka jak myślą wszyscy - nienormalna dzikuska żyjąca we własnym świecie...'Kurwa, toć to prawda...ale nie dzisiaj' - zaśmiała się w duchu i czuła, że coraz bardziej się wyluzowuje.
Poszła po piwo do stolika. Kątem oka zobaczyła, że przy ognisku siedzą Miśka i Niko. Rozmawiali, śmiali się, ona z nim flirtowała, dotykała, a on najwyraźniej nie miał nic przeciwko. Wydawali się szczęśliwi. Idź zakręciły się łzy. 'Co ja se kurwa myślałam, że jak nałożę spódnicę i trochę się umaluję i inni to zauważą i nie odrzucą, to stanę się taka jak oni, to oni będą mnie lubić? jaka ja jestem naiwna. Zawsze będę głupią, brzydką i nienormalną Idźką, która nie powinna w ogóle istnieć na tym świecie i zabierać innym powietrze...’
-Idź co ty tam tak długo stoisz? chodź do nas - krzyknął Pako.
W tym momencie Niko spojrzał na Idź. Dopiero ją spostrzegł, mimo że stała tam dobre 10 minut, mimo iż przez te 10 minut patrzyła się tylko na niego, mimo że tak chciała, aby choć na chwilę odwrócił wzrok...Popatrzyli sobie w oczy. Ona w jego pełne radości, on w jej pełne łez...Odwróciła głowę...
-Już idę - odpowiedziała i szybko otarła łzy.
-Co ty tam robiłaś tyle czasu? - dopytywała się Pako
-Źle się trochę poczułam
-A co ci jest?
-Nie już wszystko ok. Trochę mi się w głowie zakręciło
-Napewno jest ok?
-Tak. Tylko głowa mnie trochę boli
-Czekaj zaraz powiem, to ściszą muzykę
-Nie nie trzeba
-To może chcesz się przejść?
-Chcę
-Chodź
Objął ją i poszli...w tym momencie zdała sobie sprawę z tego, co się dzieje...\'Dlaczego on jest taki miły? Kiedyś nawet nie mówił mi cześć, a teraz idę z nim nie wiadomo gdzie...O kurwa! Co się ze mną dzieje?\'. W tym momencie spostrzegła też, że nie wie gdzie jest...
-Gdzie idziemy?
-Jak najdalej
To jej odpowiadało, więc nie pytała już więcej...chciała być jak najdalej od Nika, Miśki i reszty...tylko czy chciała być teraz z Pakiem?...
-Usiądźmy gdzieś - zaproponowała nieco zmęczona Idź.
-Dobrze
Usiedli na ławce niedaleko żywopłotu. Było cicho. Nikogo w pobliżu. Nawet budynków nie było dużo. Idź spojrzała na Paka. 'Ja pierdolę. Co się kurwa dzieje? ja chcę stąd iść... nie chcę tu z nim...'. Już nie dokończyła swojej myśli, bo w tym momencie poczuła jego usta na swoich. Szybko wstała.
-Ej Idź, co jest? Myślałem, że też masz na to ochotę...no chodź. Zobaczysz będzie fajnie... - Wstał i przyciągnął ją do siebie. Tak mocno, że nie miała sił na nic... Zaczął ją dotykać, rozpiął spódnicę... Zaczęła się wyrywać. Pchnął ją na ziemię, zaczął zdzierać z niej bluzkę... Zaczęła krzyczeć... Nie przestawał. Dotykał ją wszędzie...
-Przestań!!! - krzyknęła z całych sił i wyrwała z jego objęć.
-Głupia dziwka! - powiedział i poszedł
-Nie zostawiaj mnie tu! Paku...- on już nie słyszał. mówiła przez łzy... - Proszę, nie zostawiaj...nie wiem gdzie jestem...Paku...proszę...proszę...
Siedziała skulona przy ławce i płakała. Płakała tak gorzko jak nigdy wcześniej. Tak, że krztusiła się tymi łzami. Gdy się trochę uspokoiła rozejrzała się dookoła 'Gdzie ja jestem?...kurwa jaka ja jestem głupia, przecież wiedziałam, jacy oni wszyscy są, że tylko o to im chodzi, że to skurwysyny, że...wcale mnie nie zaakceptowali, nie myślą, że jestem fajna. Oni dobrze wiedzą jaka ze mnie idiotka i tylko do jednego mogę się im przydać... na dodatek Niko...' znów zapłakała... 'Nie mogę o tym teraz myśleć...muszę jakoś dotrzeć do domu, tylko jak?'. Rozglądała się i nie dostrzegła niczego znajomego, a na dodatek nawet nie pamiętała, z której strony przyszli... Wstała i poszła przed siebie. Szła i szła, gdy nagle dostrzegła znajomy komin fabryki znajdującej się niedaleko jej osiedla. Już się robiło jasno, a fabryka wcale nie wydawała się bliżej... szła i płakała... do domu dotarła ok 4.00 nad ranem. Położyła się do łóżka i od razu zasnęła.
Obudziła się wcześnie rano, ale nie zamierzała dziś w ogóle wstawać, ani tym bardziej gdziekolwiek wychodzić. Leżała i myślała o tym co się wczoraj stało... Znowu łzy jej napływały do oczu, ale nie miała kiedy zapłakać, bo do pokoju ktoś zapukał. Nic nie odpowiedziała. Ale to nic nie dało. Mogła się tego spodziewać...
-No wstawaj! Co ty jeszcze leżysz? Chodź na plac - zaczęła krzyczeć jej nad uchem, zadowolonym głosem, Micha.
-Nigdzie nie idę!
-A to czemu?
-Bo nie! Idź sobie!
-Idź co ci jest? wyczerpująca noc? hehe
-O co ci chodzi?
-Nie udawaj. Przecież każdy widział jak z Pakiem gdzieś poszliście przytuleni. I do końca już was nie było
-Nie wrócił?
-No toż mówię. Ale lepiej ty mów co robiliście? Dobry jest?
Idź nic nie odpowiedziała.
-Uuu widzę, że było ok. No Idź nie wstydź się, powiedź...Idź a może to ten twój tajemniczy książę, co?
-Nie! I daj mi spokój. Kurwa, idź stąd sobie! słyszysz?!
-Jesteś nienormalna, wiesz? masz szanse na wyrwanie się z tej samotności, ludzie w końcu cię w jakiś sposób zaakceptowali, a ty jesteś pierdolnięta i siedzisz jak dzikus w tym pokoju i na dodatek się na mnie wyżywasz. Zastanów ty się nad sobą!! cześć!
-Wolę być samotna niż mieć takich znajomych jak oni!
-Teraz już są źli a jeszcze nie dalej niż kilkanaście godzin temu z jednym z nich pierdoliłaś się po krzakach!!
-Nic Micho nie rozumiesz...idź już sobie...
-A co tu jest do rozumienia. Chłopak do Ciebie po ludzku, a ty go teraz nawet znać nie chcesz, powinnaś mu jeszcze podziękować, że w ogóle zwrócił na ciebie uwagę i chciał cokolwiek z tobą...jesteś nienormalna!
-Podziękować??? niby za co? za to, że zaprowadził mnie nie wiadomo gdzie, że próbował mnie zgwałcić, że zostawił mnie samą kilkanaście kilometrów od domu niewiedzącą gdzie się w ogóle znajduję... za to mam mu dziękować? że zobaczył, że jestem na tyle głupia, że sobie mnie poużywa, potraktuje jak zabawkę, jak śmiecia?... - krzyczała przez łzy...
-Idź...ja nie wiedziałam... o Boże. Idź przepraszam - płakała. Przytuliła ją mocno i nic już nie mówiły...
Po kilku godzinach zaczęły rozmawiać. Idź opowiedziała jej wszytko.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, bo przecież do niczego nie doszło, tylko jest mi źle, że byłam tak głupia, że pomyślałam, że mogą mnie polubić, że tak się dałam nabrać, choć doskonale wiedziałam jacy oni są...
-Nie przejmuj się Idź. Nie będziemy się z nimi zadawać. Chodź się przejdziemy.
-Ok. może mi to dobrze zrobi.
Po 10 minutach już spacerowały po mieście. Rozmawiały, nawet się śmiały.
-Dziękuję Micho. Jesteś super!
-Nie ma za co. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć
-Już wiem - uśmiechnęły się i poszły kupić lody.
Wracając na osiedle spostrzegły, że przy trzepaku stoją chłopaki - Fryco, Pako, Łysy, Niko i jego brat. Idź chciała się zawrócić...
-Przestań, nie daj im tej satysfakcji, niech wiedzą, że cię to wszystko gówno obeszło, że jesteś silna!
-Masz rację
Przeszły obok.
-Siema laski - krzyknął Fryco
Nie odpowiedziały. Usiadły jak zwykle na piaskownicy i jadły lody.
-Ej co jest? Udajecie, że nas nie znacie?
Nie odpowiedziały. Tylko spojrzały się na siebie z lekkim uśmiechem i zaczęły rozmawiać na całkiem inny temat, dlatego też nawet nie zauważyły, kiedy podszedł do nich Fryco.
-Ej co wam odwala? czemu się nie odzywacie?
-Bo nie - odpowiedziała Micha
-No co ty Micho gadasz? czemu? co znowu zrobiliśmy? z tego co widziałem, to dobrze się wczoraj bawiłaś z Nikiem, a teraz nawet cześć mu nie powiesz? a ty Idź czemu się do Paka nie odzywasz? co wam kurwa laski jest? chłopaki nie umieli dogodzić? hehe, to ja ich nauczę...
W tym momencie obie sobie uświadomiły, że Pako nikomu nic nie powiedział, w sumie nawet się nie dziwiły, bo nie było się czym chwalić. Gdyby ją przeleciał, to wiedziałoby o tym pół osiedla...
-Przestań... - powiedziała Micha
-No to chodźcie do nas
-Nie. Ani teraz ani nigdy...
-Pojebało was? a może coś któryś z nas zrobił, bo wiecie dziewczyny przed imprą trzeba było się jakoś narajcować, no i Paku przyniósł takie tablety...odlot...temu możemy czegoś nie pamiętać...
Obie się zamyśliły...
-My musimy pogadać. Możesz nas na chwilę zostawić? - powiedziała Idź
-Ok. i nie odwalajcie lipy. dziś znów pijemy, u mnie w chacie. Wpadajcie. O 21.00. Nara
Poszedł do chłopaków.
-Kurwa Idźka, a może on był na haju i temu tak się zachował, a poza tym nikt o niczym nie wie, więc może pójdziemy na tę imprę, nachlamy się na ich koszt i zapomnimy o smutkach, co ty na to?
-Jestem za! - zaśmiały się - i też myślę, że on mógł być po dragach....zresztą nic mnie to nie obchodzi...
O 20.15 były już gotowe i spod piaskownicy poszły do mieszkania Fryca. Drzwi otworzył Pako. Weszły... Pierwsza Miśka, która od razu udała się do pokoju, a Idź w przedpokoju jeszcze wieszała sweter. Pako podszedł do niej i objął od tyłu. Przestraszyła się, ale on ją odwrócił i przytulił. Nie wyrywała się.
-Przepraszam Idź. Ja naprawdę nie chciałem, nie panowałem nad sobą i mało co z tego pamiętam, ale wiem jak Cię skrzywdziłem. Przepraszam.
Nic nie powiedziała. Nie potrafiła wydusić ani słowa.
Stali tak przytuleni, a on nagle zaczął ją całować po szyi, odgarnął jej rozpuszczone, długie ciemne włosy...i całował. Szyję, uszy, brodę, usta. Ona się nie opierała. Zgasił w przedpokoju światło. Wsunął ręce pod jej bluzkę. Dotykał, a ona poddawała się temu.
-Jesteś cudowna Idź, wiesz? - szeptał jej do ucha - nie jesteś jak inne. Pójdziemy do pokoju Fryca? Tam nikogo nie ma - nie przestawał jej całować.
-Paku przestań.
-Dlaczego? Idź możesz mi nie wierzyć, ale naprawdę coś mnie do ciebie ciągnie. Już od tego pierwszego ogniska na które przyszłaś, gdy siedziałaś sama przy ognisku i nuciłaś Pink Floydów, coś mi nie pozwoliło oderwać od Ciebie oczu...
-Słyszałeś to? przecież wy wszyscy się wtedy bawiliście w budynku
-Tak, ale akurat wyszedłem się odlać i stałem przy krzakach niedaleko ogniska. Potem poszedłem do magazynu i miałem do się ciebie przysiąść, ale ciebie już nie było....
Idź nie wiedziała co powiedzieć. Łzy stanęły jej w oczach...
-Poszedłeś wtedy za mną?
-Nie, choć bardzo chciałem...
-To to jednak nie ty...
-Co nie ja?
-Nie nic... nie słuchaj mnie... - przybliżyła się do niego i znowu zaczęli się całować.
-Ale do pokoju Fryca nie idziemy
-Ok. niech Ci będzie - zaśmiał się
Poszli do pokoju, gdzie siedzieli wszyscy.
-Siema Idź!
-Hej - odpowiedziała
Usiadła obok Miśki, a przy niej usiadł Pako. Objął ją. Miśka popatrzyła na nią i puściła oczko. Idź się uśmiechnęła, ale zaraz spostrzegła, że Niko tak samo obejmuje Michę. Uśmiech szybko zniknął z jej twarzy, szybko odwróciła głowę. Fryco zgasił światło i zapalił tylko kilka świeczek. Zrobiło się romantycznie, a po pokoju roznosił się zapach jaśminu. Grał Limp Bizkit. Lało się piwo i wódka. Micha szybko odpłynęła i uspała się w ramionach Nika, a ten zaniósł ją na kanapę i przykrył kocem. Chłopak, którego Idź nie znała zaczął grać na gitarze. Zagrał „Nothing else maters”. Pako też przyniósł swą gitarę - oni grali, reszta śpiewała. Tylko Idź patrzyła. Pako co jakiś czas spoglądał na nią i się uśmiechał. Jej uśmiechy łatwo nie przychodziły, ale się uśmiechała, bo nie chciała robić mu przykrości. Było miło... naprawdę miło... . Idź opierała się o ścianę. Siedziała raczej sama, bo Miśka spała, a Pako grał. Obok, choć w pewnej odległości, którą wypełniała wcześniej Miśka, siedział Niko. Idź często na niego spoglądała. Nagle Pako zagrał wstęp do "Wish you were here", a Idź przypomniała sobie tamtą noc, kiedy to siedziała z Nikiem na piaskownicy przytulona, i jak jej wtedy było dobrze...zapragnęła aby teraz ją tak objął. Ale on nawet na nią nie patrzył. Pił piwo, śpiewał i wygłupiał z kumplami. Nawet przez moment pewnie o niej nie pomyślał... Wstała do łazienki. Gdy z niej wyszła spostrzegła, że w kuchni nikogo nie ma, więc się tam udała. Usiadła przy stole, nie zapaliła nawet światła. Siedziała tak trochę, aż zobaczyła, że ktoś idzie. Ten ktoś podszedł do lodówki i wyjął kolejną porcję zimnego piwa. Gdy już zamykał, spostrzegł Idź, którą akurat oświetlało światło lodówki. Ona też dopiero teraz zauważyła, że to Niko.
-Co tutaj robisz? dlaczego nie siedzisz z nami? zapalić ci światło?
-Nie dzięki. Chce trochę sama posiedzieć
-Ok. jak Ci się znudzi, to dawaj do nas. Tam o wiele ciekawiej - zaśmiał się i poszedł.
Miała nadzieję, że się zawróci...ale się nie zawrócił... siedziała tak i wcale nie miała ochoty wracać tam do nich. Myślała o różnych rzeczach - o Paku, o Niku, o Miśce, o sobie... ale nie umiała tych myśli sobie poukładać...
-Idź, jesteś tu jeszcze? - usłyszała, ale nikogo nie widziała...było ciemno...
-Tak
-Mogę trochę z tobą posiedzieć?
-Możesz
Wiedziała już, że to Niko. On podszedł do niej i usiadł obok na krzesełku.
-Dlaczego tutaj siedzisz? nie podoba ci się impreza?
-Nie, jest ok, ale ja nie jestem przyzwyczajona do takich rzeczy.
-Typ samotnika, coś słyszałem...
-O mnie?
-Tak
-A co?
-Nieważne...Idź mogę Cię o coś zapytać?
-Pytaj
-Dlaczego wtedy na piaskownicy uciekłaś? dlaczego potem mnie unikałaś?
-Nie unikałam...i nie uciekłam, tylko musiałam iść już do domu...a dlaczego pytasz?
-Tak tylko...
-Acha
Trochę posiedzieli w milczeniu... .
-Idź... - zaczął nagle Niko
-Tak?
-A mogę zapytać o coś jeszcze?
-Tak
-Mogę cię pocałować?
Zbliżył się do niej. Czuć było od niego piwo, ale jej to nie przeszkadzało. Tak bardzo tego chciała. Nic nie odpowiedziała, a on już dotykał jej ust swoimi. Przybliżył się jak tylko blisko mógł. Obejmował ją, całował i dotykał. Tak bardzo było jej dobrze. Nie chciała, aby ta chwila się kiedykolwiek skończyła. Nagle lekko oprzytomniała ' Kurwa, a co z Miśką? nie mogę jej tego zrobić...I Pako...'. Szybko się odsunęła.
-Co się stało? coś zrobiłem nie tak? nie chcesz tego?
-Niko...przepraszam, ale nie mogę...Miśka to moja przyjaciółka.
-A więc chodzi o Miśkę...a może byś raz pomyślała o sobie, o tym czego ty chcesz?...
-A może ty byś pomyślał czego ty chcesz...ja nie mam zamiaru przez głupotę stracić najlepszą kumpelę...jak ją stracę to tak jakbym straciła wszystko. Mam tylko ją. Tylko ona mnie rozumie...
Wstała i skierowała się do drzwi.
-Acha...uważasz to za głupotę, tak? bo ja nie! i jeszcze jedno. Ty jesteś inna. Miśka jest spoko, ale jest taka jak tysiące innych i tak naprawdę wcale nie chcę abyś się zmieniała. Wtedy byłem zły i temu tak powiedziałem...
Zatrzymała się.
-Co powiedziałeś? kiedy?
-No wtedy nad rzeką. Wcale nie chciałbym abyś była taka jak inni...
Idź stała nieruchomo i nie wiedziała co ma zrobić. \'To jednak on....\'
Odwróciła się a on do niej podszedł.
-Z Miśką nic by nie wyszło. Ona nie jest w moim typie. To spoko kumpela, ale nie nadaje się do poważnego związku. Od początku zwróciłem na ciebie uwagę.
Objął ja.
-Idź, podobasz mi się. Podobasz jak cholera. Szkoda tylko, że Paku był szybszy i to on ci zawrócił w głowie...
Odsunął się od niej. Ona chciała zaprzeczyć, ale w tym momencie do kuchni wszedł Pako.
-Heeej!! co wy tak tu po ciemku siedzicie! Idź chodź do pokoju. Nie pozwól abym tęsknił... - był pijany i ledwo co stał na nogach. Objął Idźkę i ta musiała go zaprowadzić do pokoju. Gdy wychodziła spojrzała na Nika. On patrzył w okno. Wyprowadziła Paka. Posadziła go na kanapie, a on osunął się jej na ramię i tak usnął. Musiała też tak spać. Gdy się obudziła w nocy. Wstała i poszła do kuchni. Chyba w nadziei, że Niko jeszcze tam jest. Ale kuchnia była pusta. Rozejrzała się po pokojach. Nigdzie go nie było. Usłyszała, że ktoś idzie. To był Fryco. Trzymał się za głowę i ledwo sunął po podłodze.
-Idź nie spisz? Daj mi czegoś do picia
Podeszła do lodówki i podała mu zimny kefir.
-Dzięks. Jesteś wspaniała...ale mnie łep napierdala...Iiiidź...słyszysz ty mnie?
-Słyszę nie drzyj się tak.
-Powiedziałem, że jesteś wspaniała, słyszałaś?
-Słyszałam, dziękuję, ale teraz wypij to i kładź się spać. Musisz wytrzeźwieć.
-A położysz się ze mną?
-Coo? Nie gadaj głupot...pij
-No Idź...nie rób mi tego. Ja chce z Tobą...
-Ale ja z tobą nie
-A ok rozuuumieem... Niko...
-Co?
-Niko...ja wiem...kumpel. Ale on poszedł dawno...ale to kumpel... kumplom się tego nie robi... dobra z ciebie dziewczyna.
-Wyszedł? kiedy?
-Nie wiem, ale nie chciał zostać. Idę spać - wyszedł
-Pako, nie Niko - poprawiła jeszcze Idź, ale on już nie słyszał. 'Dlaczego powiedział Niko?' - ale długo się nad tym nie zastanawiała, tylko dokończyła kefir i też poszła spowrotem do łóżka...do Paka. 'Jak dobrze, że on jest pijany i śpi jak zabity'... - pomyślała i zasnęła.
Rano wszyscy ledwo żyli, tylko Idź i chłopak, który grał wczoraj na gitarze, a którego imienia nawet nie znała, jakoś się trzymali, dlatego też to oni posprzątali w domu i zrobili wszystkim coś do jedzenia. Ok. 13.00 Idź poszła do domu i do wieczora odsypiała wczorajszą imprezę. Ze snu wybudził ją dźwięk sms'a. 'Kto to?? Pewno Micha chce iść na miasto'. Wzięła komórkę i zobaczyła na wyświetlaczu nieznajomy numer. Przeczytała: *Spotkajmy się dzisiaj o 22.00 przy starym Domku Ogrodnika. proszę.
Odpisała :*Micha to ty? Nie rób se żartów! przyjdź to pogadamy
W odpowiedzi dostała :*Nie Miśka! przyjdź!
Napisała :*To kim jesteś? z nieznajomymi się nie spotykam.
Odp. :*Nie jestem nieznajomy...proszę...
Napisała jeszcze kilka sms\'ów, ale już bez odpowiedzi. 'Ktoś se kurwa żarty robi. Nigdzie nie idę'. Spojrzała na zegarek. Była 19.47. Wstała i pobiegła do Michy, ale szczęśliwie zastała ją na podwórku, stała z dziewczynami z osiedla.
-Micha chodź na chwilę! cześć wam.
-Cześć - odpowiedziały dziewczyny
-Co chcesz?
-Chodź
Odeszły na bok.
-Dawałaś komuś mój numer komórki?
-Nie
-Napewno?
-No dobra. Dawałam. Pako wczoraj chciał, ale jakoś Ciebie nie chciał prosić, bo myślał, że mu nie dasz.
-Aaa to już wszystko jasne...
-Co zła jesteś?
-Niee. Dobra lecę. Pa
-Pa
W domu nie wiedziała czy ma iść na to spotkanie czy nie. Jak pójdzie, to to będzie oznaczało koniec Nika, początek Idź i Paka, jak nie pójdzie to będzie oznaczało koniec Paka, nie wiadomo czy początek Nika, a jak początek Nika, to koniec Miśki. Wybrała opcję mniej radosną dla siebie, ale za to mniej bolesną dla innych. 'Co mam nałożyć?'. W ok 40 minut się wyszykowała i o 21.15 wyszła, bo do „Domku ogrodnika” było sporo drogi.
„Domek ogrodnika” - tyle wspomnień. Kiedyś mieszkał tam starszy pan, który lubił roślinki i zawsze dbał o nie. Obok jego domu był staw, nad który Idź z Michą, z Frycem, Pakiem, Łysym, Skorkiem i innymi często przychodzili w dzieciństwie, a stary ogrodnik wynosił im napój i ciasteczka. Teraz ogrodnika już nie ma, dom stoi pusty i zaniedbany a staw porósł krzakami... Idź dawno tam nie była... po śmierci ogrodnika, jakieś 6 lat temu, wszystko zaczęło się walić, nikt się tym nie zajmował i dzieci przestały tam przebywać.
Była już niedaleko. Spojrzała na zegarek. 21.48. Zatrzymała się na chwilę i przypomniała słowa Nika i to, jak ją całował, jak siedzieli w nocy na piaskownicy i jak przyszedł do niej na skarpę. Zawróciła się, ale pomyślała też o Miśce i o Paku....Stała i myślała, aż spojrzała na zegarek. Była 22.13....zdecydowała...
Przed domkiem nie było nikogo. Usiadła na starej ławeczce przed domem i oparła się o ścianę. 'Pewnie już sobie poszedł'. Posiedziała jeszcze chwilkę po czym wstała i już miała odchodzić, gdy nagle usłyszała za sobą:
-Idź!!! poczekaj!
Odwróciła się i....zobaczyła Nika.
-Przepraszam, że czekałaś, ale nie mogłem wcześniej się wyrwać.
-Niko??! - zapytała ze zdziwieniem Idź.
-Tak Idź. A kogo się spodziewałaś?
-Yyy...myślałam, że...
-...że to Pako? temu przyszłaś?
-Nie to nie tak. Po prostu nie spodziewałam, że to możesz być ty.
-A gdybyś wiedziała, to byś przyszła?
-Nie wiem...
-Idź ja musiałem się z tobą spotkać
Podszedł do niej i ją objął.
-Dlaczego? - spytała
-Nie wiem Idź, ale musiałem. Chce się z tobą spotykać cały czas, ale nie w tajemnicy przed wszystkimi, tylko tak normalnie. Chcę Cię całować i dotykać bez żadnych ograniczeń, chcę być z tobą Idź...
-Ale wiesz, że to niemożliwe...
-Możliwe Idź, tylko ty musisz tego chcieć tego tak jak ja
Nie wiedziała co powiedzieć...
-Rozumiem...Pako...co on ma w sobie takiego czego ja nie mam? Idź przecież ty jesteś inna. Dlaczego zwróciłaś uwagę na takiego kogoś, kto zmienia panienki 7 razy w tygodniu i dla którego to kumple i picie są ważniejsi niż cokolwiek innego...
-To on na mnie zwrócił...wiesz jakie to uczucie, gdy przez całe życie jest się nikim, jest się przez wszystkich wyśmiewanym i pokazywanym palcami, a nagle nadchodzi dzień, którym zostaje się zauważonym, zauważonym przez kogoś o kim nawet się nie śniło, przez kogoś przez kogo chciałoby być zauważonym miliony dziewczyn, a ten ktoś zwraca uwagę na takiego nikogo jak ja...przecież ja nawet o tym marzyć nie śmiałam...wiesz jakie to uczucie?
-Nie, ale gdybyś ty zwróciła na mnie choć trochę uwagę, to wiem, że byłoby to najwspanialsze uczucie jakiego kiedykolwiek bym doznał...ale widzę, że niepotrzebnie tu przyszedłem i niepotrzebnie ciebie wyciągałem z domu. I jeszcze jedno. Nie jesteś nikim Idź! Przepraszam...dobranoc Idź. Zapomnij o tym spotkaniu.
Odwrócił się i powoli odchodził
-Niko!
-Tak?
-Nie odchodź...proszę...
Podszedł do niej. Zobaczył łzy spływające po jej policzkach. Otarł je. Objął mocno i zaczął całować. Najpierw powoli i delikatnie, potem namiętnie.
-Chodź! - szepnęła nagle Idź
-Gdzie?
-Chodź - powiedziała i pociągnęła go za rękę.
Otworzyła drzwi od starego domku i weszli do dużego pokoju. Stały tam dwa duże łóżka, piecyk, komoda i dwa krzesełka. Na podłodze leżał zakurzony dywan i parę spróchniałych drewek przy piecyku. Poprowadziła go do jednego z łóżek. Zdjęła koc. Objął ją mocno. Ich pocałunki były namiętne a zarazem tak delikatne, jak pierwszy śnieg, jak płatki dmuchawców unoszących się wiosną nad polami, jak...pocałunki zakochanych bez granic w sobie ludzi. Tak bardzo tego oboje pragnęli...
-Kocham Cię Idź... - usłyszała nagle szeptane do jej ucha słowa.
-Ja Cebie też Niko.
Kochali się namiętnie. Nie liczyło się dla nich nic prócz tego, że mają siebie, że są razem, że są ze sobą tak blisko...nie myśleli o niczym, nie myśleli o jutrze...
…A jutro przyszło szybko...Przez brudne okno drewnianego domku wpadało światło i oświetlało ich twarze.
-Idź! Idź! wstawaj! już rano
-Co?
-Już ranek
Idź szybko spojrzała na zegarek. Była 10.22.
-O kurwa! pewnie Miśka już dawno u mnie i zastanawia się z mamą gdzie ja jestem....właśnie... Miśka...
-Nie myśl teraz o tym. Jakoś jej powiemy. Przecież to twoja przyjaciółka... zrozumie...
-Nie Niku. Nie znasz jej...nie możemy jej narazie powiedzieć. Obiecaj.
-Dobrze, jak chcesz. Kocham Cię - przytulił ją mocno i pocałował.
-Ja też Cię kocham
-A co z Pakiem?
-Nie wiem...Niku, dla mnie to wszystko za trudne...nie poradzę sobie. Nie chcę nikogo ranić.
-Wiem Idź, wiem. Coś wymyślimy
Idź wróciła do domu ok. 11.30.
-Gdzie byłaś? - od progu już słyszała głos Michy - Czekam tu już pół godziny, a i rano też byłam, a twoja mama nic nie wie.
-A gdzie ona jest?
-Poszła do sklepu. No to powiesz mi co robiłaś?
-Oj nie męcz mnie Micho
-Aaaa rozumiem... byłaś u Paka, tak?
Idź nie miała czasu na zastanowienie
-Ttt...tak
-No Idź nie spodziewałabym się, że ty i Pako, że zawrócisz takiemu babiarzowi w głowie, ty taka Idź, no chylę czoła... nawet ja bym nie potrafiła...ale ważne, że mi się z Nikiem udało...
Po tych słowach Idź paczula się nieswojo
-Jak to się udało?
-No jak jak? a jak się mogło udać...czyżbyś nie zauważyła po imprezie rano, że nie było ani Nika ani mnie?
W tym momencie Idź sobie uświadomiła, że Michy serio nie było rano u Fryca
-No i? - dopytywała się Idź
-Ze szczegółami czy w skrócie?
Szczerze Idź nie miała ochoty w ogóle jej słuchać, ale miała dobry humor, więc na odczepne powiedziała:
-W skrócie
-Jak w skrócie, to powiem, że dobry jest - powiedziała uradowana i rozmarzona Micha.
A serce Idź pomału pękało i przygotowywało się na jeszcze gorszy cios.
-Co to znaczy dobry?
-No chyba aż taka głupia nie jesteś... Kochaliśmy się Idź!
'Kochaliśmy się Idź!... Kochaliśmy się Idź!... Kochaliśmy się Idź!...' - ciągle powtarzało jej się w myślach. Te słowa rozłamały całkowicie jej serce...
-Jjjak to?
-No co ty tak zdziwiona jakbyś ducha zobaczyła... Jak to jak? normalnie. On zaczął wychodzić. Był jakiś zdenerwowany, może smutny. Ja nie spałam. Spytałam 'co się stało', a gdy odpowiedział, że nic, od razu wstałam i powiedziałam, że odprowadzę go do domu i pogadamy. Nie protestował. Pod jego mieszkaniem, gdy już mieliśmy się rozstawać... nie zaprzeczam to ja go pierwsza pocałowałam, ale jemu widać się podobało. Zrobiliśmy to no schodach...ale faza co Idź?...Idź! Idź co ty się nic nie odzywasz?
A Idź siedziała i czuła jak jej połamane serce zaraz wydrze się z piersi z okrzykiem 'Dlaczego???!!!', a po policzkach polecą jej gorzkie łzy, tak ciężkie, jak kotwica, gdy ją marynarze zrzucają w morze, aby statek stanął. Czuła, że tak samo stanie jej zaraz serce. Serce, które jeszcze przed chwilą tak kochało i było najszczęśliwszym z serc, teraz jest sercem całkowicie złamanym, pokruszonym i smutnym, tak bardzo smutnym jak smutna jest czyjaś śmierć… .
-Idź no powiedz coś
-Micha ja się muszę położyć. Wybacz - mówiła z zaciśniętym gardłem, ledwo powstrzymując łzy.
-Ok rozumiem. Musisz wypocząć po męczącej nocy. Dobra spadam. Pa
Gdy tylko zamknęły się drzwi od pokoju Idź wybuchnęła płaczem, tak silnym i tak bolesnym, że czuła, że umiera...'Mówił, że to tylko kumpela, że nic dla niego nie znaczy... w ten sam dzień co ze mną...Boże pomóż. Pomóż jakoś zapomnieć i zabierz ten ból ode mnie, bo umrę...proszę...' chciała to wszystko wykrzyczeć, ale nie potrafiła wypowiedzieć ani słowa. Nienawidziła wszystkich - siebie, Miśki, a najbardziej Nika. Nie chciała go znać...szkoda tylko, że tak bardzo go kochała....
Gdy się trochę uspokoiła postanowiła wyjść i powiedzieć w twarz Nikowi, co o nim myśli. Wyszła z domu. Szła przed siebie...
-Idź!! - usłyszała za sobą
To był Pako. Podbiegł do niej, dał buziaka i objął. Nie miała nawet siły się wyrywać.
-Gdzie idziesz?
Nie mogła mu powiedzieć prawdy...
-A tak...nigdzie...
-No to fajnie się składa. Chodź ze mną!
-Gdzie?
-Chodź!
Nie opierała się. Było je wszystko jedno co się stanie. W międzyczasie zorientowała się, że idą do Fryca. Nawet jej to odpowiadało. Chciała się upić i o wszystkim zapomnieć...choć na chwilę...
Na miejscu było parę osób. Idź szybko spostrzegła Nika. On jej nie zauważył. Siedział z Miśką na podłodze. Nie poszli do pokoju. Pako zaprowadził ją do kuchni. Nikogo tam nie było. Zaczął ją całować
-Tęskniłem za tobą maleńka - szepnął jej do ucha.
Chciała się wyrwać, ale nie mogła, nie miała siły. Łzy popłynęły jej po policzkach, ale Pako tego nie zauważył. Nagle ktoś wszedł do kuchni. To był Niko. Stanął w drzwiach i tak szybko jak się pojawił, tak szybko wyszedł trzaskając drzwiami...
Idź chciała za nim pobiec, ale Pako trzymał ją tak mocno, że nawet nie próbowała.
-Pakuuu!!! chodź tu!!!! - usłyszeli z pokoju głos Fryca.
-Zaczekaj chwile. Zaraz wracam - powiedział do Idź i skierował do pokoju, gdzie byli wszyscy.
Idź nie myśląc wyszła z mieszkania. Wyszła na osiedle rozglądając się dookoła. Nigdzie go nie było....Szła przed siebie....siedział na piaskownicy z twarzą w dłoniach. Był taki śliczny....
-Niku... - powiedziała cicho Idź
Podniósł głowę, a ona spostrzegła łzy na jego policzkach
-Odejdź. Nie chcę cię widzieć!!!
-Niku...
-Nie słyszysz? głucha jesteś? Idź stąd!!!
Nie drgnęła...stała nieruchomo i czuła jak jej oczy robią się mokre od łez...
-Idź sobie! Nienawidzę Cię! wynocha!!! - każde jego słowo było kolejnym taranem miażdżącym jej, i tak już pokruszone, serce....
-Niku...ja nie chciałam... - tylko tyle zdołała z siebie wydusić.
Odeszła...szła, choć nie widziała nic przez zamglone, mokre oczy...
Weszła do domu. Wyciągnęła kartkę papieru. Napisała list. Poszła do łazienki. Napełniła wannę wodą. Żyletką napisał na ręce LOVE N. i patrzyła jak krew powoli miesza się z wodą... .
W łazience znalazła ją mama. Było już za późno. Wszyscy znajomi i sąsiedzi zbiegli się natychmiast. Niko zaczął płakać tak gorzko, że zemdlonego koledzy wynieśli na podwórko. Miśka płakała razem z mamą Idź, tak samo jak razem próbowały się pocieszać.
Pogrzeb był skromny. Na pogrzebie mama Idź przeczytała list. Brzmiał on tak:

„Nie płaczcie po mnie, bo i tak wiem, że nic dla was nie znaczę. Nigdy nie znaczyłam i nie będę już znaczyć. Zawsze byłam nikim. Przez moment zdawało mi się, że może się to zmienić, że w końcu mogę mieć przyjaciół… jakże się pomyliłam…głupia, naiwna Idźka… z małpy nie zrobisz księżniczki, choćby posiadała całe złoto świata. zawsze pozostanie małpą…ja nigdy nawet nie marzyłam o byciu księżniczką. Ja chciałam tylko by ktoś mnie dostrzegł i zaakceptował taką jaka jestem….ale na to też byłam za głupia…przecież nigdy mi się nic nie udawało…
Pierwsze me słowa kieruję do Ciebie mamo. Tylko ty mnie kochałaś, choć nie umiałaś tego okazać, tak jak ja tego chciałam. Dziękuję Ci za to. Ja też Cię kochałam. Przepraszam, że musisz to przeżywać…
W kolejne słowa kieruję do Ciebie Miśko. Byłaś moją najlepszą przyjaciółką, zawsze przy mnie, zawsze mnie wspierałaś. To na Ciebie tylko mogłam liczyć, a to ty byłaś jedną z 2óch osób, które mnie najbardziej zraniły… ale nie miej mnie na sumieniu… ty o niczym przecież nie wiedziałaś…dziękuję Ci za wszystko. Kocham Cię.
Kolejne słowa wędrują do Nika. Kocham Cię i zawsze będę. Dziękuję za skarpę, za piaskownicę, za imprezę u Fryca, za spotkanie i za noc, która była najwspanialszą chwilą w moim życiu...chwilą, w której pierwszy i już ostatni raz czułam się naprawdę kochana i ważn….nie czułam się nikim…dziękuję za to. dałeś mi tak wiele, ale i ty najwięcej mi odebrałeś…gdyby nie poranna wizyta Miśki w niedzielę i jej opowieść o Tobie i o niej…nie było by tego…może nawet bylibyśmy szczęśliwi… tak Miśko. Dobrze rozumiesz…wtedy wcale nie spędziłam nocy z Pakiem….
Paku. Teraz coś dla Ciebie... mimo, iż to ty pierwszy skrzywdziłeś mnie tak mocno, to ty pierwszy wyciągnąłeś do mnie rękę i chciałeś mnie taką jaką byłam. Dziękuję za to. Przepraszam, że nie potrafiłam odwzajemnić twoich uczuć i że nie potrafiłam Ci o tym powiedzieć...Dziękuję za wszystko. Jesteś cudowny...Niezależnie od tego gdzie teraz jestem, wiedz, że jestem też i przy Tobie...
Frycu, Łysy, Olegu i inni... dziękuję za te ostatnie wakacje. Mimo, iż to od was doznałam najwięcej upokorzeń, to też dzięki wam odkryłam nowy świat. Świat przyjaźni, zabawy, zrozumienia, ale i świat krzywdy i zła... trzymajcie się. wiem, że dużo was nie obejdzie moja śmierć... nie krzywdźcie innych, bo Nikt to też człowiek .dziękuję za wszystkie miłe chwile…
Na tym kończę wyliczanie. Chce jeszcze tylko abyście wiedzieli, że to, że byłam Inna, to nie znaczy, że gorsza… szkoda, że wy tego nie odróżnialiście. Dziękuję tym co odróżniali… Niku, to co zobaczyłeś to nie chciałam tego. Po tym co usłyszałam od Miśki nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chciałam umrzeć. A Pako był pod ręką….przepraszam Paku…Wiedz Niku, że oddałam Ci cała siebie i tylko Ciebie kochałam. Kocham nadal…Żegnajcie. Idź".
Po tych słowach wszyscy płakali, a najbardziej Miśka.
-Boże to przeze mnie!!! to przeze mnie!!!! - krzyczała na cały głos.
Fryco próbował ją uspokoić...
-Ja nie chciałam. To tylko były głupie przechwalanki. Idź!!! słyszysz!!! Nie spałam z Nikiem!!!! Nie spałam!!! Iiiidźźź!!! - krzyknęła i upadła zemdlona na ziemię.
Kilka dni później spadł deszcz. Na podwórku nie było nikogo. Tylko jeden Niko siedział na piaskownicy i płakał.
-Stary chodź do środka – z oddali było słychać głos Fryca
Nawet nie drgnął… więc ten podszedł do niego.
-Co tam trzymasz w ręce?
-Łańcuszek. Kiedyś babcia mi go dała. Powiedziała, żebym go dał dziewczynie, którą będę W Danej Chwili naprawdę kochał.
-Mogę zobaczyć?
Fryco wziął w rękę mały łańcuszek z wisiorkiem w kształcie serduszka z brylancikiem pośrodku.
-Nie zdążyłem...
Fryco oddał mu łańcuszek, poklepał po plecach i usiadł obok niego... siedzieli tak razem w milczeniu, jak kiedyś Niko z Idź, a po całym ciele spływały im krople deszczu, tak że nikt nie zauważyłby łez spływających po ich zmarzniętych policzkach... Siedzieli tak długo, aż przestało padać i wyszło słońce...
-Frycu, jak myślisz czy słońce to coś tak dobrego jak mówią wszyscy?
-Nie wiem Niku...co ty się nad głupotami zastanawiasz....
Minęło pół roku….Niko szedł z Miśką na cmentarz. Wybaczył jej to, że okłamała Idź, że to dlatego to wszystko, chociaż jej nie obwiniał...Obwiniał siebie...Połączył ich ból po stracie Idźki. Byli ze sobą już od 2 miesięcy....
Poszli nad grób Idźki. Siedzieli w milczeniu… . Płakali...
-Idziemy kochanie?
-Tak
-Kocham Cię Niku, wiesz?
-Ja Ciebie też
Odchodzili już, gdy Niko wyciągnął z kieszeni łańcuszek babci... Przypomniał sobie jej słowa... .
Udali się w stronę osiedla… Przytuleni szli w promieniach zimowego słońca, a łańcuszek zawieszony na krzyżu kołysał się wraz z wiatrem...

„(...)Bo kto już kochał raz. Tylko raz. Z całych sił. Ten nie ma żadnych szans, choćby sto wiosen żył. Bo kto już kochał raz, aż do utraty tchu, ten będzie w oczach gasł i cierpiał chłód przez wiele zim...(...)zostanie smutek, i tylko smutek...(...)”


PS. specjalnie dla Blackfire:):):) hehe... coś 'normalnego' i nie wymagającego myslenia:)
PS2. ten tekst pisałam bardzo bardzo dawno temu, i szczerze, to teraz i się nie podoba:) nie wiem nawet czy nie ma w nim jakichś błędów interpunkcujnych. jak tak to wybaczcie...

Dodano: Dzisiaj o 19:38:12
Nie wiem dlaczego po mieszczeniu tekstu tutaj 'znikają' mi wyodrębnione wcześniej akapity!!! ;/... wiem, że czyta się wtedy zdecydowanie trudniej... ale to niezależne ode mnie...

_________________
"(...)Były dwie siostry: noc i śmierć
Śmierć większa, a noc mniejsza.
Noc była piękna jak sen, a śmierć,
Śmierć była jeszcze piękniejsza(...)"


30 maja 2008 20:38:12
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
cron