Good Morning Korporacjo - dajcie znać jak się Wam podoba
http://www.radekbielinski.pl/o-good-mor ... racjo.html"Good Morning Korporacjo" przedstawia losy pracowników globalnej korporacji MaxiMind. Książka w żartobliwy oraz zdystansowany sposób opowiada losy szeregowych pracowników firmy, ich bezpośrednich przełożonych czy też top managementu w końcu. W książce przedstawiam sytuacje „z życia wzięte” oraz zagmatwaną historię wypierania ze świata korporacji istot myślących.
Poniżej przedstawiam "zajawki", które pozwolą Wam ocenić o co w tej książce chodzi.
1. Z zadumy Team Leadera wyrwała nagła myśl, przypominająca mu o conf callu. Jak co tydzień, również tego dnia, miał odbyć go zaraz po lunchu. Przedmiotem owego periodycznego conf calla była niezmiennie dyskusja na temat ilości zaksięgowanych przez jego zespół faktur. Niezmienna była również liczba uczestników konferencji telefonicznej, która teoretycznie wynosiła cztery, a praktycznie jeden. Spośród teoretycznie uczestniczących Van Rattera, Dedricka, Rudolfa i oczywiście Włodka we własnej osobie, udział w konferencji telefonicznej brał udział jedynie ten ostatni, który referował na głos nieobecnemu na callu managementowi bieżące zagadnienia działań operacyjnych działu. Dla Włodka była to doskonała okazja do szlifowania umiejętności prezentacyjnych i liderskich. Dla Dedricka, przekonanego o tym, że w konferencji bierze udział Rudolf i Van Ratter, conf call był doskonałą okazją napicia się koniaku w zaciszu biura i samotności intelektualnej. Dla Van Rattera, pewnego obecności Dedricka i Rudolfa, rezygnacja z godzinnej pogadanki była miłą przerwą, wykorzystaną na fantazjowanie o nowych ideach, zbliżających go do osobistego kontaktu z Ronem. W końcu Rudolf, założył, że call ma charakter jedynie taktyczny. Oddawał się tworzeniu napoleońskich planów, niestrategiczne działania pozostawiając holenderskim kolegom.
2.
- Słuchaj pan – starszy z rozmówców uniósł nieco palec wskazujący ręki, która nie trzymała kubka z kawą, zrobił zagadkową minę i rozpoczął profesorski wykład o księgowości – Masz pan z jednej strony fakturę jakąś, z drugiej cyferkę w systemie. Jak się zgadza to klikasz pan, jak się nie zgadza to zmieniasz cyferkę w systemie na taką jaka jest na fakturze. W każdym razie robisz pan jako księgowy dokładnie to co mówię i dokładnie to co w kilkustronicowej procedurze.
- I tyle? – Edmund wpadł w osłupienie, pocierając kark i podążając za palcem wskazującym Pana Eugeniusza.
- No coś ty. Oczywiście że nie tyle. Księgowość to nie taka bułka z masłem – kontynuował mentorskim tonem starszy z nich – Słuchaj pan dalej, kiedy mówię. No więc, na koniec miesiąca drukują jeszcze raport z zaksięgowanymi fakturami. Team Leader jakiś, powiedzmy Włodek to podpisuje i chowa do segregatora.
- Po co?
- Jak to po co? Żeby było. Przecież te szafy trzeba czymś zapełnić. Poza tym wiesz pan, taki podpis to dowód, że Team Leader sprawdził całomiesięczną pracę swoich pracowników.
- Sam jeden w pięć minut sprawdzi robotę kilkudziesięciu ludzi, którzy pracowali cały miesiąc?
- Nie do końca. On wie, że nie jest w stanie tego sprawdzić, więc po prostu podpisuje i chowa do szafy. Później patrz pan, przychodzi audyt wewnętrzny i sprawdza ten sam raport, to znaczy czy ci księgowi poprawnie zaksięgowali te wszystkie faktury. Audytorzy wewnętrzni nie za bardzo wiedzą o co chodzi, bo nie robią tego na co dzień. Dlatego organizują meeting z Team Leaderem, gdzie trzeba im wytłumaczyć na czym rzecz polega. Po takim spotkaniu oczywiście oni też zaczynają rozumieć, że nie są w stanie wszystkiego sprawdzić więc sprawdzają czy ten Team Leader sprawdził, czyli czy podpisał raport. Robią na ten temat kilka conf calli, prowadzą dyskusje, naradzają się i ustalają różne rzeczy.
- Rozumiem. I to wszystko?
- Oczywiście, że nie wszystko. Mówię panie, księgowość w wydaniu outsourcingu MaxiMind to nie jest wcale takie proste zadanie. Gdy już pójdzie sobie audyt wewnętrzny, w końcu przychodzi audyt zewnętrzny. Oni już zupełnie nic nie rozumieją. Oni przede wszystkim nie pracują w tej firmie. Nie wiedzą kto jest kto ani co jest co. Za to robią dobrą minę do złej gry i zaczynają doradzać. Temu służą spotkania z księgowymi, rozmowy z Team Leaderami i conf calle z audytem wewnętrznym. Jak już pan się domyślasz, oni w końcu dochodzą do wniosku, że jest mało czasu i nie dadzą rady sprawdzić wszystkiego. Dlatego po dłuższej naradzie we własnym gronie decydują się sprawdzić to czy audyt wewnętrzny sprawdził czy Team Leader sprawdził pracę swoich podwładnych, czyli czy podwładni dobrze zaksięgowali faktury. Tym samym sprawdzają czy audyt wewnętrzny sprawdził podpis Team Leadera i czy Team Leader sprawdził pracę swojego zespołu czyli czy podpisał raport. Widzisz pan, usługi tych audytorów zewnętrznych są dość drogie, więc żeby zrobić wrażenie, że są warci tych pieniędzy czasem uprą się, że coś tam, w tej księgowości jest źle i piszą to w oficjalnym raporcie. Raport jest przedmiotem wielomiesięcznych dyskusji oraz czasochłonnych ustaleń pomiędzy zarządem firmy a audytem wewnętrznym, następnie pomiędzy audytem wewnętrznym a Team Leaderem. W końcu Team Leader spotyka się ze swoimi ludźmi by ostatecznie coś ustalić w związku z nakazami z góry. Czas widzisz pan nagli, bo zbliża się kolejny audyt.
- Acha. Dobrze przemyślane – Edmund pokiwał głową z aprobatą.
- Tak, nazywają to workflowem. Ciekawa sprawa. Każdy w tej firmie, każdy w księgowości MaxiMind ma do odegrania bardzo ważną rolę – filozoficznie zakończył Pan Eugeniusz po czym zrobił kilka ostatnich łyków wspaniale pachnącej kawy.