Zapraszamy do komentowania naszego nowego artykułu - Księgarze potrzebują własnych eCzytników?

Jasne, będzie kilkadziesiąt małych księgarni z dedykowanymi urządzeniami i jeden Amazon skupiający większość tych książek... Ciekawe, co wybiorą klienci...

Gdyby zamiast tego poszli w kierunku kupowania książek z poziomu dostępnych czytników (jak z Kindle w Amazonie) + dostępność formatów, zaoszczędzili by na kosztach czytników, a na pewno by gorzej nie wyszli.

Z drugiej strony coś w tym jest - jak masz w Kindle połączenie z Amazonem od razu, bez komputera, to niekoniecznie chce Ci się szukać w Sieci jakichś innych księgarni (poza sytuacją, gdy danej rzeczy w Amazonie nie ma).

Mimo to ciągle uważam, że oni mają po prostu za mało kasy na to, bo na tego typu hardwarze się nie zarabia, a czasem wręcz dopłaca - po to, by potem klient wynagradzał nam to zakupami w naszym sklepie, a nie gdzieś indziej. B&N na to stać, ale reszta? Powinni raczej iść w stronę rebrandingów gotowych modeli - Kobo, a może niedocenianego (bo chyba mało na tym polu aktywnego) Onyxa. Wtedy można mieć w zwykłej cenie przyzwoity eCzytnik, który będzie pracował dla nas, a nie dla innych.

Osobny ekosystem ma sens tylko wtedy, gdy będzie w nim wszystko. W Stanach niezależnie czy się kupiło Kindle, Kobo czy Nooka, to dostęp do większości wydanych ebooków jest. A jak to by było w Europie? Jedna platforma miałaby wydawnictwo X, druga wydawnictwo Y - i wyjaśnialiby ludziom, że na tym polega konkurencja. Z drugiej strony nie dziwię im się, że nie chcą tańczyć jak im Amazon czy B&N zagra i chcieliby troszkę wykroić dla siebie.

No jakby nie patrzeć legimi z aplikacja na booxy idzie w tym kierunku. Problem tutaj jest jednak taki, że większość czytników ma tylko wi-fi, a nie 3g więc sieć nie zawsze jest dostępna. A nawet jakby było to 3g, to kto za to zapłaci?

A kto potrzebuje księgarzy?

A nie sądzicie że wystarczającą konkurencją dla amazona byłoby gdyby księgarnie "zmusiły" wydawców do stosowania watermarka? Może ktoś im to podpowie, przecież że to dużo tańsze rozwiązanie niż inwestycja w dedykowany czytnik.

Myślę, że księgarze są potrzebni - dobra publikacja w twardych okładkach, z dobrze dobranym papierem, drukiem, dobrą stylizacją tekstu, wykończeniem, to cenna rzecz, nie mówiąc o wydawnictwach ilustrowanych. Co innego książki wydawane w formie paperbacku - tego również księgarze się wstydzą
I księgarze właśnie, nie powinni traktować książki elektronicznej jako wroga nr 1 ich zawodu. Tak jak dzięki paperbackom, tak i dzięki e-bookom mogą mieć dochody pozwalające na tworzenie dzieł sztuki księgarskiej.

A same e-booki też są polem do popisu jeśli chodzi o poprawność i estetykę udostępnianego tekstu. Zarówno epub jak i mobi (i pochodne) zapewniają dość narzędzi do poprawnej i eleganckiej prezentacji tekstu, nawet jeśli jest on przepływny i zależny od rozmiaru e-czytnika czy rozmiaru czcionki. Wystarczy żeby czytnik poprawnie prezentował stylizację zawartą w formacie danego e-booka.
Wydaje się, że dlatego pdf jest tak popularny wśród wydawnictw, bo daje namiastkę "panowania" nad wyglądem tekstu. W wypadku czytników osiągają efekt odwrotny - kto żyw włącza tryb reflow (jeśli ma go w czytniku) i z tym automatycznym przepływem otrzymujemy koszmarki do czytania. Może jakimś etapem przejściowym będzie tworzenie 2 rodzajów pdf-ów, jednego w A4 a drugiego np. w B5 dostosowane do 6-calowych czytników
Myślę, że trzeba jeszcze trochę czasu (edukacji, praktyki i konkurencji) żeby wydawcy zrozumieli, że w formatach przepływnych też kryje się duży potencjał estetyczny.