Mam dziwne wrażenie, że od momentu wejścia Empiku na rynek ebooków liczba ich wydawców wcale nie rośnie. Wręcz przeciwnie - entuzjazm wydawnictw jakby opadał. Podam parę przykładów:
- W Empiku w dziale nowości wciąż znajduje się książka wydana w lutym.
- W wersji elektronicznej można było kupić dziewięć książek Henninga Mankella, w tym przedostatnią. Ostatniej już nie. Mało tego, część ebooków Mankella jest w Empiku, nie wiedzieć czemu, niedostępna.
Podobnie jak Mankella można było bez problemów kupić ebook Krajewskiego, niezależnie czy wydawał go WAB czy Znak. Na dziesięć dni przez premierą wydania papierowego Virtualo nic o nowym Krajewskim nie wie. Z tego co się dowiedziałem, ma być dostępny w Woblinku.
Obawiam się, że ta platforma może być przekleństwem dla tych, którzy wolą czytać na epapierze zamiast na ekranie smartfonów. Wydawcy nie muszą płacić za konwersję książki, bo robią ją sami. Zyskami dzielą się chyba tylko z Apple (nie wiem jak jest ze sprzedażą na Androidzie).
Moim zdaniem dużo szkód narobił Empik. Po pierwsze zaliczył poważną wpadkę z Oyo, przez co przeciętny czytelnik odniósł wrażenie, że nie tylko nie ma czego czytać, ale też na czym. Po drugie zamiast brać minimalną prowizję, albo nawet w ogóle z niej zrezygnować do czasu, aż uda się rozruszać rynek i przekonać czytelników do nowinki, wyssał z wydawców ile się da. W ten sposób nie tylko ich odstraszył, ale jeszcze zmusił do stworzenia alternatywnego projektu, tracąc dodatkowo kawałek i tak małego rynku.

eee, o tym oyo to i tak mało kto słyszał. Nawet sprzedawcy w empiku nie wiedzieli co to jest . Mam wrażenie, że gdybyś o czytniki pytał ludzi na ulicy, to i tak prędzej by wiedziano co to kindle, niż że empik kiedyś sprzedawał coś takiego jak oyo (aczkolwiek pewnie i tak musiałbyś przepytać setki albo tysiące ludzi nim znalazłbyś kogoś wiedzącego co to jest czytnik).

No tak, ale gdyby na początku ruszył z iRiverem za 500 zł zamiast Oyo za bodajże 600, które w dodatku szybko stało się niedostępne, to wzbudziłby trochę większe zainteresowanie potencjalnych czytelników. A może i wydawców.

Przy okazji małe uzupełnienie. Najnowszy Mankell właśnie pojawił się w Virtualo, ale... tylko w pdf.

No właśnie, zastanawiam się czy te nowe Irivery i Prestigio w ofercie Empiku to:
- badanie rynku, czy ktoś zamówi za tę cenę i warto schodzić z marżą
- czy nabieranie oddechu przed kolejną ofensywą na wszystkich frontach.

Co do "przeciętny czytelnik odniósł wrażenie, że nie tylko nie ma czego czytać, ale też na czym." - przeciętny czytelnik dalej nie wie co to jest czytnik ebooków. W sobotę znowu facet mnie zaczepił w tramwaju. Jak mu pokazałem co i jak, to spytał czy Złego Tyrmanda da się na tym czytać. A ja mu, że kupić się nie da, ale akurat mam wgrane.

Ha, ha, ha, a mnie zawsze tylko pytają o pdfy. Jak chciałoby się usłyszeć podobne pytanie!

Dla mnie rynek ebooków się nie cofa, bo jak na razie nie było za wielu kroków naprzód. Wolałbym, żeby rynek badali niskimi cenami książek, a nie czytników.