|
|
Teraz jest 25 gru 2024 21:15:57
|
O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Autor |
Wiadomość |
Użytkownik
Dołączył(a): 29 lip 2010 16:01:25 Posty: 443
eCzytnik: Pocketbook 626
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Zajmuje się praktyką, nie teorią. Tym co rzeczywiście mam w sklepie, a nie historyjkami ideologów, że jak coś się stanie, to wszyscy będą piękni, młodzi, zdrowi i bogaci. Nigdy nie widziałem, żeby dywagacje o książkach i braku zabezpieczeń były skierowane do osób rzeczywiście mających na to wpływ, więc cóż... Programów do czytania eksiążek na kompie jest mało, tych obsługujących epub jeszcze mniej - kiedy przejżałem temat dotyczący formatów eksiążek, w ogóle nie było o nim mowy. Wyszukiwanie w google daje takie sobie efekty, - no dobra więcej jest pierdułek niż użytecznych rzeczy, a że ten program ma własny dział i może liczyć na wsparcie użytkowników i pomoc od nich... Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Pewnie jest coś innego, ale Calibre jako piewsze rzuca się w oczy. No i tak trochę co w związku z tym? Przy innych formatach to zdaje egzamin, więc w czym problem? Krzywda się jakaś dzieje klientowi czy jak? Jeśli dostanę prezentacje w formacie pps, to MUSZĘ mieć offica, żeby to otworzyć. Jak będę chciał zrobić pity też będę musiał skorzystać z jakiegoś nowego programu - czy ty przypadkiem zakładasz, że jego brak w systemie jest winą Microsftu, który nie udostępnił odpowiedniego narzędzia? Kupując pliki w Virtualo informacje o rejestracji w ADE i instalacji programu otrzymuje się w emailu. Jeśli nie czyta się korespondencji, to czyja jest to wina? Po za tym jest o tym mowa w pomocy sklepu - a chyba takie rzeczy powinno się czytać wcześniej. Kojarzysz takie przysłowie: "kiedy wszystko zawiedzie - przeczytaj instrukcje"? A jeśli kupi książkę w pdf'ie to trudno. Nic nie daje lepszych efektów niż nauka na własnych błędach. Nie całkiem rozumiem problem... Przecież w przypadku całej masy rozwiązań, rejestracja jest konieczna. Chcę korzystać z forum - muszę się zarejestrować. Chcę kupić jakiś program w internecie - muszę założyć konto na stronie producenta/sprzedawcy. Chcę skorzystać ze sklepu internetowego - rejestracja. Chcę założyć adres email - rejestracja. Kindle nie da się kupić bez rejestracji w amazanie. Tego jakoś nikt mu nie zarzuca. Że się tak spytam: dlaczego ta sama czynność w jednym przypadku jest w porządku, a w innym jest nie w porządku? Czym różni się rejestracja w adobe, od rejestracji na facebooku? Allegro? Merlina? Sklepu z karmą dla zwierząt? Jeśli chodzi o wgrywanie plików ręcznie, to istnieje taka możliwość nawet w przypadku urządzeń, w stosunku do których jest to działanie z założenia bezcelowe. Mam ipoda. Co mi z tego, że przerzucę muzykę na niego z poziomu katalogów, jak odtwarzacz nie będzie ich widział? Mam to robić dla własnego dobrego samopoczucia czy jak? Po za tym nie rozumiem, co ręczne zajmowanie się plikami ma wspólnego z wygodą. Wygoda - przynajmniej w moim odczuciu - oznacza, że zamiast robić coś samodzielnie, mogę skorzystać z programu, który pewne rzeczy zrobi za mnie. Mając dużą ilość grafik do przerobienia - zmienienia im rozdzielczości, obrócenia, takie rzeczy - mogę każdą zająć się oddzielnie, albo mogę skorzystać z przetwarzania wsadowego w irfanie i wszystkie przerobić według tej samej grupy parametrów. I co, w takiej sytuacji naprawdę będzie lepiej modlić się nad setką zdjęć, niż ustawić program? To pierwsze jest synonimem wygody? Im więcej czasu się poświęci i im więcej czynności trzeba będzie wykonać tym lepiej? Za chwilę się pewnie dowiem, że wprowadzenie myszy do obsługi komputera było kompletną katastrofą, bo przecież każdy wie, iż jedynie praca w trybie tekstowym potrafi zagwarantować prawdziwą wygodę... A czy wygodą jest korzystanie z Worda, albo Power Pointa? Photoshopa? Gimpa? Na komputerze cała masa programów tworzy pliki, z których można w pełni korzystać tylko i wyłącznie w nich. Ten stan trwa od długich lat i jakoś nie widać, by klientom to jakoś strasznie przeszkadzało, wiedzą, że jeśli chcą z nich korzystać, to muszą się zdecydować na takie a nie inne rozwiązania. Dokładnie tak samo jest z kindle czy produktami apple'a. Najwyraźniej są jakieś powody, dla których je kupują i bez względu na to jak strasznie będzie ci się to nie podobać - tak, jest to dla nich wygoda. Przy czym te preferencje sprowadzają się zazwyczaj do wybrania którejś ze smyczy, na których sprzedawcy trzymają klientów... Skoro uważasz, że na komputerze można wykonywać czynności albo ręcznie, albo wcale, bo z ułatwień się nie korzysta, to wcale mnie to nie dziwi. Oprócz zmiany czcionki i notatek, ADE nie zaoferuje kupującemu eksiążkę niczego, czego nie da mu czytnik, na który ową książkę wrzuci... Jeżeli oczekuje czegoś ponad to, to nie znaczy, że program jest zły, tylko, że oczekuje od cyfrowej pozycji czegoś, czego nie może mu ona zaoferować. Ani na komputerze, ani na urządzeniu do tego przeznaczonym. Wersji polskiej nie ma, a co do skasowania to najeżdżasz myszą na wybraną pozycje i ze strzałki w lewym górnym rogu wybierasz "delete item". Po za tym "wygoda" nie oznacza, że dany program ma wiele funkcji, tylko, że te które posiada są łatwo dostępne i użyteczne dla użytkownika. Sympatyczne deklaracje - i zwyczajowy brak szczegółów. Które sprawiają, że jest to czcza gadanina. Brak zabezpieczeń w amazonie wcale nie oznacza jakichkolwiek zmian. Próbowałem teraz coś tam kupić. Na dzień dobry zostałem poinformowany, że muszę mieć zarejestrowane urządzenie, albo program na peceta, iphona lub androida. Brak zabezpieczeń mógłby nic tutaj nie zmienić, bo wcale nie jest powiedziane, że korzystanie z wybranych aplikacji nie byłoby wciąż konieczne. Utwory w iStore są z tego co wiem pozbawione zabezpieczeń. I figa proszę pana - kupisz je wyłącznie przez iTunes. No i gdzie są te kwestie o których piszesz? Z jakimi innymi odtwarzaczami niż apple'a ta aplikacja jest kompatybilna? No słucham? To zwykła mitologia o braku zabezpieczeń, która udaje, że realny świat nie istnieje... Po usunięciu drm'ów z amazonu w magiczny sposób oprogramowanie firmy zaczęłoby obsługiwać wszystkie inne czytniki - chociaż żaden z nich nie jest przystosowany do formatu azw... No ale jest magia. Ona by pomogła. W równie magiczny sposób powstałyby inne aplikacje do kupowania, w magiczny sposób amazon wyraziłby na nie zgodę... Czytałeś ostatnio Harrego Pottera, albo Władce Pierścieni, czy co? Program umożliwiający robienie zakupów z poziomu urządzenia musiałby mieć dostęp do bazy danych sklepu - zarówno klientów (i niewykluczone, że płatności - czyli kart kredytowych), jak i dostępnych pozycji. Żaden sklep dostępu do takich rzeczy nie rozpowszechni, bo byłoby to zaproszenie hakerów do kradzieży danych (w takiej sytuacji amatorskie oprogramowanie odpada), więc napisaniem stosownych aplikacji musiałby się zająć osobiście. Co oznaczałoby napisanie chyba kilkudziesięciu aplikacji dla różnych modeli urządzeń, różnych producentów. Żeby poczynić podobną inwestycję sklep musiałby mieć pewność, że dzięki zdjęciu zabezpieczeń, sprzedaż eksiążek wzrośnie o tyle, by podobna działalność była opłacalna. Tego jednak nikt mu nie obieca i szczerze mówiąc dla osoby kupującej jakąś pozycję z poziomu czytnika, nie ma żadnej różnicy, czy kupuje pozycje zabezpieczoną, czy nie niezabezpieczoną. Pozycja niezabezpieczona nie wymaga obecności żadnego oprogramowania na komputerze, na którym jest przetrzymywana. Więc jeśli kupiłem więcej niż jedną książkę, albo po prostu chcę sobie jakoś zorganizować swoje zbiory, to mam do wykorzystania tylko to, co oferuje mi w tym względzie system operacyjny. Instalacja jakiegokolwiek oprogramowania do czytania sprawia, że sytuacja osoby z książkami zabezpieczonymi i nie, jest bardzo podobna. | | | | Cytuj: Windows, przynajmniej w nowszych wersjach, wspiera ZIP out-of-the-box, jeśli mnie pamięć nie myli. No i Internet Explorer też jest, więc (x)HTML też jest wspierany. Czyli wychodzi, że to kwestia tego, że nie ma skojarzenia, a nie tego, że nie ma wsparcia, bo jeśli zmienisz sobie rozszerzenie z ePUB na ZIP i otworzysz (x)HTMLe to możesz czytać bezproblemowo. To znaczy, o ile DRMu nie ma, bo jak jest to nie poczytasz rzecz jasna. | | | | |
A w którym miejscu w sklepach z eksiążkami jest powiedziane, że można to zrobić - innymi słowy skąd klient ma o tym wiedzieć? Szczerze mówiąc - tak. Masz pecha. Korzystasz z systemu, który pewnych rzeczy nie wspiera. W podobnej sytuacji jest jak sądzę 100% użytkowników komputerów, bo chyba zawsze znajdzie się program, który na jednej platformie działa - a na innej nie. Osoby korzystające z ipodów czy innych produktów apple'a są w dokładnie tej samej sytuacji - iTunes działa tylko i wyłącznie na macach i kompach z windowsem. Interesujące mnie oprogramowanie do czytania i kupowania komiksów jest dostępne tylko na iPadzie i iPhonie, bo tak postanowili wydawcy i nikogo nie obchodzi, że nie mam do nich dostępu. Jeśli chcę zagrać w jakąś grę, to albo muszę spełnić wymagania producenta co do wydajności komputera, albo zdecydować się na odpowiednią konsolę - na której będę mógł uruchomić wyłącznie kopię na nią przeznaczoną. Ta sytuacja nie powstała wczoraj, tylko funkcjonuje od lat. Aha, żeby "żyć tak samo" i tak trzeba by wcześniej spełnić dość określone warunki. Musisz mieć komputer z dostępem, żeby się zarejestrować w sklepie, aby z niego korzystać musisz mieć konto w banku z dostępem do internetu i bardzo wskazana jest karta płatnicza działająca w internecie. Skoro ci "wszyscy" są tacy ważni, to jaka jest w takiej sytuacji osoba z czytnikiem, nie posiadająca komputera i korzystająca wyłącznie z gotówki. Więc założenie, że "wszyscy mają to samo" kosztuje kilka tysięcy na dobry początek... Trzy albo cztery pozycje na krzyż, to nie jest jakiś nadzwyczajny wybór... Szukałem w google jako "ebook reader", "czytnik epub" i tak dalej - i wyniki były dość mizerne... Więcej tam było śmiecia czy propozycji kupienia czytników, niż pożytecznych rzeczy. Dwa albo trzy czytniki na które ciężko trafić - bo zdecydowana większość obsługuje ade - i chyba tyle samo programów do czytania na kompie. Niesamowite! Ale to są korzyści, niech mnie drzwi ściną! Nie interesują mnie programiści. Interesuje mnie co z tego ma osoba czytająca aktualnie jakąś książkę w programie albo przeglądająca spis treści. Aha, co do rozpoznawania urządzeń sprawdziłem czy Calibre rozpoznaje nowe pocketbooki i nie wyglądało to nadzwyczajnie. Ten komunikat wyskakuje przy próbie zakupu eksiążki w amazonie. Jak byk tam stoi, że jeśli chce się dokonać zakupu, to albo trzeba mieć albo czytnik, albo stosowny program współpracujący ze sklepem. Jeżeli komuś udało się kupić tam eksiążkę, to znaczy, że w pełni świadomie spełnił któryś z tych warunków. Wśród których nie ma nic powiedziane o tym, że przeczyta daną pozycje na innym urządzeniu niż wskazane... Użytkownik czytnika sony, irexa albo eclicto dokonał zakupu? A wiedziały gały co brały, na jakiej podstawie mają do kogoś żal o to? Zasadniczo chodziło mi o to, żeby przed wprowadzaniem jakiś zmian, najpierw zapytać się osób, które z danych rozwiązań korzystają, jakie jest ich zdanie na ten temat. Czy ewentualne zmiany im się podobają, takie rzeczy... Żeby nie wprowadzać ich za plecami osób, które z danych używają. A co do samego amazonu, to jest to jeden z wielu sklepów internetowych z jakich korzystałem. Ani go za bardzo nie lubię, ani nie darzę jakąś nadzwyczajną sympatią. Nie widzę powodu robienia tam zakupów, jeśli mogę lepszą ofertę znaleźć gdzie indziej - chociaż oczywiście jeśli jej nie będzie, to się na niego zdecyduje. To wyłącznie sklep internetowy - nic mniej i nic więcej.
|
12 gru 2010 15:38:30 |
|
|
Admin
Dołączył(a): 13 cze 2008 14:47:02 Posty: 2836 Lokalizacja: Gdańsk
eCzytnik: kindle
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
_________________ Porównywarka cen ebooków
|
12 gru 2010 17:08:39 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 13 paź 2010 12:12:54 Posty: 301
eCzytnik: Kindle
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Krzysztofie, przeinaczasz sens moich wypowiedzi, a sam naginasz fakty. Nie chodzi wcale o program ADE, ale o zabezpieczenia. ADE otwiera również inne pdfy i epuby, więc jeśli komuś pasuje, to może go do nich używać. Ale pliki z DRMem SĄ MNIEJ WYGODNE! Wszystkie ułatwienia o jakich piszesz nie wynikają z tego systemu, który jest stworzony z myślą o wydawcach, a nie użytkownikach. Klienci się na to godzą, bo nie ma alternatywy, ale nie znaczy to, że nie jest możliwa. Jeśli wiem jak otworzyć plik epub, a i tak muszę czytać instrukcję, co pobrać, gdzie się rejestrować, nieważne, czy jest to na stronie pomocy, czy w emailu, to jest to mniej wygodne, niż gdybym dostał od razu plik, za który zapłaciłem i z którym potrafię sobie radzić. I tak nie dasz się przekonać, i tak zaczniesz pisać niestworzone rzeczy o zaletach DRMów, ale dla mnie jasne jest, że z punktu widzenia użytkownika nie ma żadnych.
|
13 gru 2010 14:33:35 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 22 gru 2010 12:16:36 Posty: 34
eCzytnik: K3
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Jako, że to mój pierwszy post, witam wszystkich, przed wyrażeniem swojego zdania na temat DRM. Bardzo ciekawy i chyba trafny artykuł - ze swoje strony pragnę zauważyć, że obecne okopywanie się wydawców w DRM'ach ma bardzo krótkie perspektywy i wynika chyba głównie z psychologicznych zahamowań. Tak się składa, że zamierzam w najbliższym czasie kupić czytnik - wybór jest jak każdy widzi - można kupić jakiś czytnik za ~1000zł, albo Kindle za połowę tej ceny - tyle, że oczywiście bez obsługi systemów DRM innych niż te z Amazon. W przypadku tanich "uniwersalnych" czytników płaci się głównie za tą dyskusyjną uniwersalność, bo jakość samych urządzeń często mocno odstaje od przeklętego Kindle. Wybór ze strony konsumenta jest prosty w tej kwestii - lepiej zapłacić mniej za lepszy produkt, niż więcej za gorszy. Po zakupie Kindle powstaje kolejny dylemat - skąd brać książki w języku polskim. Możliwości techniczne są następujące: Kupić ebooka z DRM, poświęcić godzinę na złamanie tych zabezpieczeń. Oczywiście mogę sobie z wgraniem na czytnik nie poradzić i pieniądze wydane na książkę przepadają - na komputerze czytać nie będę - aż tak zdeterminowany nie jestem. Pomijam już milczeniem fakt, że za to "moralnie właściwe" działanie grozi mi kara więzienia. Druga potencjalna możliwość zdobycia treści, to wpisanie tytułu książki w Google i kradzież interesującej mnie pozycji - 10 minut, bez żadnego ryzyka z mojej strony. Pomimo dość poważnego traktowania kwestii praw autorskich, nie wiem, czy będę jeszcze chciał poświęcić swój czas na zakup licencji w jakimś sklepie (zwłaszcza, że ma to skutek jedynie moralny a nie prawny). Najśmieszniejsze w tej miłości wydawców do DRM jest to, że to zabezpieczenie jest nieskuteczne - wszystkie popularne zabezpieczenia mają już swoje wytrychy. Równie dobrze mógł bym napluć na klamkę swojego mieszkania, czy przywalić drzwi taczką gruzu, licząc na to, że złodziejowi się nie będzie chciało jej odgarnąć, lub będzie się brzydził dotknąć klamki. Według mnie większość wydawców zmierza prostą drogą do obudzenia się z ręką w nocniku, podobnie jak to miało miejsce z wytwórniami muzycznymi. Teraz płaczą nad utraconymi zyskami i piractwem, a głównym źródłem dochodu stały się dzwonki do telefonów.
|
22 gru 2010 12:56:51 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 16 lut 2010 21:23:09 Posty: 250 Lokalizacja: Olsztyn
eCzytnik: eClicto + Kindle
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Przesada, za pierwszym razem poświęcasz temu może z 20 minut, każda następna książka to 5 minut roboty. Więzienie Tobie nie grozi za zdjęcie samego zabezpieczenia, nie przesadzajmy. To tylko pogwałcenie licencji, a jeśli licencja nie jest zgodna z Polskim Prawem, to problem licencji. Ja wolę jednak kupować w sklepie, jak mogę. Dzięki temu mam czyste sumienie i dałem coś zarobić autorowi.
|
22 gru 2010 19:14:18 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 29 lip 2010 16:01:25 Posty: 443
eCzytnik: Pocketbook 626
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Powiedz to osobom, które mogą na kindle ściągać kupione w amazonie książki przez sieć telefoniczną bezpośrednio na czytnik. Powiedz to klientom, którzy sprawili, że najpopularniejsze pozycje sprzedały się w milionie - czy jakoś tak - cyfrowych egzemplarzy. Legimi z tego co pamiętam oferuje specjalną aplikacje na booxy, dzięki której na czytnik są wrzucane nowe numery Wprost, które wcześniej się zaprenumerowało. Ale przecież ani OTRZYMYWANIE z treści, ani KORZYSTANIE z treści nie ma nic wspólnego z wygodą w przypadku urządzenia, które służy do poznawania owej treści... A dziwnym zbiegiem okoliczności takie traktowanie jest zarezerwowane wyłącznie dla pozycji zabezpieczonych... Alternatywa jest możliwa, ale dotyczy zupełnie innej kwestii, niż byś chciał, żeby dotyczyła. Klientów interesuje gdzie jest łatwiejszy dostęp do treści, gdzie jest jej więcej, które urządzenie oferuje lepszy ekran i łatwiej się z niego korzysta... Takie rzeczy. I wybierają te rozwiązanie, gdzie takie rzeczy są najlepiej wykonane. Czy coś jest zabezpieczone czy nie, nie ma już w tym momencie żadnego znaczenia. Złych doświadczeń z ADE nie miałem, więc dlaczego mam na ten program narzekać? Po za tym piszę wyłącznie o tym, jaka jest rzeczywistość. A w niej użytkownicy o których piszesz i kupują czytniki z zabezpieczeniami, i zabezpieczone treści na nie - i jakoś nie słychać, żeby byli z tego powodu jakoś bardzo nieszczęśliwi. No, przynajmniej nie widziałem tutaj, żeby ktoś być niezadowolony z faktu, że może na swojego kindle albo ipoda kupić coś, co mu się podoba... To, że ty i może inne osoby tutaj mają jakiś uraz do tej rzeczywistości, bo niestety nie chce ona potwierdzić tez o tych strasznych drm'ach to już nie moja wina.
|
25 gru 2010 14:29:12 |
|
|
Admin
Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54 Posty: 3266 Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Sugerujesz, że czegoś takiego nie dałoby się zrobić w przypadku pozycji niezabezpieczonych, bo właśnie mechanizm zabezpieczeń umożliwia taką funkcjonalność? Bo jeśli nie to łączysz dwa niezwiązane ze sobą wydarzenia. Tak? A ja widziałem niezadowolonych, że nie mogą sobie na owego Kindla bezpośrednio kupić Wprost. I nie dlatego, by Kindle nie obsługiwał jakichś standardów, które by to uniemożliwiały technicznie - to kwestia zastosowania takich, a nie innych zabezpieczeń (tak, wspaniałego ADEPTa). Zresztą - sam spytaj Vroo, jak bardzo jest zadowolony z faktu istnienia DRMów i ADEPTa, na pewno powie Ci, jak bardzo ułatwia mu on życie.
_________________
|
25 gru 2010 14:59:24 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 27 sie 2010 15:50:11 Posty: 523 Lokalizacja: Warszawa
eCzytnik: Kindle Paperwhite, iPhone 5
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Pan Janek kupil sobie eClicto i kilkadziesiat ksiazek. Wszystko bylo super do czasu az postanowil zmienic czytnik i kupic sobie pocketbooka. Jakiez bylo jego zdziwienie, kiedy okazalo sie, ze zaden inny czytnik nie odpali pozycji kupionych od Kolportera. Czy oni chcal, zebym placil drugi (a wlasciwie trzeci, bo czesc ksiazek mam w wersju papierowej) placil za te same pozycj - mruczal pod nosem Jan. Po pol roku uzywania pocketbooka zachcialo mu sie miec w domu jeszcze jeden czytnik, tym razen z wiekszym ekranem i kupil Kindle Dx. Po raz drugi przezyl szok, kiedy okazalo sie, ze Ksiazki, ktore kupil na pocketbooka w polskich ksiegarniach zabezpieczone sa adeptem, z ktorym kindle jedt niekompatybilny. Na szczescie odnalazl forum eksiazki i nauczyl sie zdejmowac DRMy ( te z adeptem bo tych kolporterowych nikt nie dal rady zdjac) i konwertowac pliki. Zapytalem go (choc jest tylko wytworem mojej wyobrazni) co sadzi o wygodzie korzystania z zabezpieczonych plikow. Odpowiedzial mi: @&€%#£¥>#^>^*%#< kur&)€& a tego chu&:€& co je €)&& tu bym zaj$£$%#.
|
25 gru 2010 15:14:13 |
|
|
Admin
Dołączył(a): 13 cze 2008 14:47:02 Posty: 2836 Lokalizacja: Gdańsk
eCzytnik: kindle
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Przestań pleść androny. W kindlach można sobie ściągać pliki tekstowe i mobi z dowolnej strony przez 3g. Feedbooks i gutenberg przygotowały nawet specjalne katalogi które można pobrać na czytnik i przeszukiwać bez połączenia z siecią. Potem tylko klikasz na wybranym tytule, zgadzasz się na połączenie z siecią i po kilku sekundach masz nową książkę w pamięci urządzenia. CHODZI O KSIĄŻKI NIEZABEZPIECZONE.
_________________ Porównywarka cen ebooków
|
25 gru 2010 15:38:33 |
|
|
Admin
Dołączył(a): 16 lip 2007 13:54:46 Posty: 656 Lokalizacja: Atol Bikini
eCzytnik: PRS-505, eClicto, Kindle 3, HTC LEO
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Witam, Panowie, przecież ta dyskusja ma charakter sporu z tezą (zacytuję tu klasyka), że białe jest czarne, a czarne jest białe!!! Argumenty @Krzysztof Kopeć mogą przekonać jedynie całkowitego daltonistę (i to z upośledzeniem rozpoznawania czerni i bieli)
_________________ Pozdrawiam, Chesuli
|
25 gru 2010 16:10:44 |
|
|
Admin
Dołączył(a): 13 cze 2008 14:47:02 Posty: 2836 Lokalizacja: Gdańsk
eCzytnik: kindle
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Ja tu dementuję jego twierdzenia tylko po to, żeby inni nie brali tego za dobrą monetę
_________________ Porównywarka cen ebooków
|
25 gru 2010 22:11:26 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 27 sie 2010 15:50:11 Posty: 523 Lokalizacja: Warszawa
eCzytnik: Kindle Paperwhite, iPhone 5
|
Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Zgodnie z internetowa zasada, ze autor ostatniego posta ma racje
|
25 gru 2010 23:58:27 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|